piątek, 9 marca 2018

Pacari Lacumbia 70 % Ecuador & Colombia ciemna z Ekwadoru i Kolumbii

Wszystkie próbowane czekolady z Kolumbii bardzo mi smakowały, a w głowie "przykleiłam im etykietkę", że są "owocowo-konkretne", gdzie przez konkret rozumiem ogrom kawy i przypraw. Limitowana tabliczka jednej z ulubionych marek jawiła się przy tym wyjątkowo kusząco, wszak zrobiono ją z połączenia kolumbijskiego kakao z bardzo przeze mnie lubianym ekwadorskim ("etykietka: kwiatowe i charakterne").

Pacari Lacumbia 70 % Duo Region Ecuador & Colombia to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao (miazga + tłuszcz) Arriba Nacional z Ekwadoru oraz z Kolumbii.

Po otwarciu spiorunował mnie zachwycający zapach będący (charakterystycznym dla Pacari) jakby wręcz naperfumowanym, połączeniem kwiatów i soczystych owoców (grejpfrut? limonka?) oraz ziemi, wzbogaconym o wręcz karmelowe, "korzennie ciastkowe" nuty. Z czasem połączenie cytrusów i tych bardzo słodkich akcentów (chwilami dominujących), zaczęło kojarzyć mi się z bananami.

Tabliczka koloru mlecznoczekoladowego zaskoczyła mnie twardością, choć w końcu dane mi było usłyszeć trzask - pełny i również jakby takiej trochę mlecznoczekoladowy.
W ustach rozpływała się jak... grudka kremu? Jednak raczej pozytywnie: jak mleko ze zmiksowanymi owocami. W późniejszym etapie rozpływania się do głowy przychodziła mi też bita śmietanka... tylko nie do końca bita (mam nadzieję, że zaraz zrozumiecie o co chodzi).

Na początku czekolada wydawała mi się głównie słodka, ale w łagodny sposób, kojarzący się z palonym karmelem i korzenno-orzechowymi ciastkami.
Nad nimi, i właściwie nad wszystkimi innymi nutami, "czuwał" wręcz perfumowy smak różany - to on sprawiał, że słodycz była lekka, a wszelki gorzkości nie wyszły siekierowato.

Do słodyczy dołączała właśnie i gorzkość. Szybko stawała się wyrazista i głęboka, niezwykle jednoznacznie kawowa. Kawę można by tu odmienić przez wszystkie przypadki. Łaskawie przemycała ona wilgotne, ziemiste nuty, co jeszcze bardziej podkreślało głębię.

Tutaj słodycz pozwalała sobie przywołać coś odrobinę śmietankowego, co od razu formowało w mojej wyobraźni obraz wysokiej jakości, wciąż charakternego "deseru kawowego" (nie umiem nazwać tego kawą): ze śmietanką zlaną mocno palonym (wręcz kwaskowatym?) sosem karmelowym.

Do ziemistej kawy próbowały podkraść się cytrusy. Grejpfruty, limonki próbowały z każdej strony, wzbogacając całość o soczystość, kawę o jeszcze bogatsze gorzkawości, ale... było za słodko, by można mówić o ich smaku. Właściwie... w połączeniu ze słodyczą, rześkością kwiatowych nut robiły się... bananowe. Trochę trudno to wyjaśnić. Banany nienatarczywie wkomponowały się w kawę, przez co zaczęłam myśleć o tych takich kawowo-mlecznych deserach (frappuccino?) - tu właśnie bananowym.

Po tych soczystych bananach końcówka przechodziła z soczyście-ziemistego klimatu przez bardziej palono-korzenny, orzechowy do jednoznacznie palono kawowego. To właśnie posmak palonych ziaren kawy pozostawał na bardzo, bardzo długo.

Tę czekoladę widzę jako wymyślną kawę - gęstą od wmiksowanych bananów, ze śmietanką i karmelem, ale i cudownie owocowo-soczystą, kwiatowo rześką i... jednak wciąż kawę (a nie shake czy coś), bo chyba z kilkukrotną dawką espresso.
Przy tych nutach, idealny balans między słodyczą, a gorzkością sprawił, że niczego bym nie zmieniła. Dało to efekt stateczny, przystępny, ale jakże wielopoziomowy.

Skojarzenia z sosem przywiodły mi na myśl Domori Teyuna Colombia 70 %, ale całość... to rzeczywiście taka "ukwiecona i uziemiona Kolumbia" (nuty grejfprutów, kawa, palenie, akcenty korzenne i orzechowe). Charakterystyczna dla Pacari ekwadorska kwiatowość i ziemistość... mniam, jakże to cudownie się zgrało (i jeszcze stworzyło iluzję bananaów)!


ocena: 10/10
cena: £6,49 (za 50g)
kaloryczność: 607 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa 64,38%, cukier trzcinowy 29,63%, tłuszcz kakaowy 5,62%, lecytyna słonecznikowa

10 komentarzy:

  1. Będąc w sklepie Pacari w Quito liczyłam, że ją dostane. Niestety nie :( wielka szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jedna z tych Pacari, których jeszcze nie próbowałem, ale kiedyś na pewno... Na razie zaczynam poznawać Idilio :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście, że limitowane edycje Pacari chyba co jakiś czas wracają.
      Kocham Idilio. Według mnie zdecydowanie przebijają Domori. <3

      Usuń
    2. Trudno powiedzieć, jeszcze za mało ich zjadłem, dopiero zaczynam drugą, ale mam spory zapas :)

      Usuń
    3. A masz też te z nibsami czy tylko czyste?

      Usuń
    4. Heh, sam nie wiem, po prostu kupiłem te co były w ofercie, w sumie 11 czekolad Idilio :)

      Usuń
    5. To nieźle! Mi w plantacyjnych nibsy jakoś się nie widzą, to te darowałam, ale może kiedyś na jakąś się skuszę.

      Usuń
  3. Pomimo "moich" akcentów (kawa, banany, śmietanka) wydźwięk Twojej opinii jest dla mnie niekorzystny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona jest tak tylko pozornie Twoja, mogłaby Ci być za mocna w pewnych kwestiach, przez co właśnie te banany i kawa jeszcze by się gdzieś na dalszym planie pochowały.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.