czwartek, 8 marca 2018

Galaxy Caramel Collection Salted Caramel mleczna z płynnym karmelem z solą

Czekolady Galaxy nie kuszą mnie ani trochę, a właściwie... Po Dove cookies & creme (za obie marki odpowiada Mars) wyjątkowo mi się nie podobają (na wygląd nawet), tak po prostu. Tę jednak kupiłam, bo pomyślałam, że już chyba wieczność nie jadłam czekolady z płynnym solonym karmelem, a Mama ostatnio solony karmel polubiła, więc nie musiałam się martwić o to, czego sama nie zjem (a dostałam zlecenie, żeby kupić jej coś słodkiego).


Galaxy Caramel Collection Salted Caramel to mleczna czekolada nadziewana płynnym solonym karmelem, który stanowi 30 % (dziwne jest, że podali zawartość składników mlecznych - 14%, o kakao ani słowa).

Po otwarciu poczułam zapach mleka w proszku i bardzo silną słodycz czekolady i karmelu, przy czym oba te czynniki wydały mi się sztuczne.

Lśniąca czekolada nawet lekko trzaskała, nie tłuściła rąk - tu zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie.
Niestety, zalepiała usta przybierając postać niegładkiego plastiko-bagienka.
Jej gruba warstwa otaczała sporą ilość nadzienia, które wydawało się ciągnąć się w nieskończoność, lepiąc się tak, że nie jeden klej mógłby takiego efektu pozazdrościć. Właściwie... karmel ten ogólnie zachowywał się jak taki płynny klej, choć w wersji gęstszej.
Konsystencja okazała się skrajnie niemoja, ale uwierzę, że znajdą się jej amatorzy.

Oczywiście jedną kostkę podzieliłam, ażeby spróbować osobno karmel i czekoladę, jednak w obu przypadkach wszystko zaczynało się i kończyło smakiem cukru.

Już od pierwszych sekund poczułam cukrową mleczność, co nawet ciężko było mi nazwać czekoladą. Pojawiał się za to... bliżej nieokreślony posmak. Duet sztuczności i margaryny? Nie wiem, bo oto spod czekolady po ustach rozchodziło się nadzienie.

Smakowało przede wszystkim cukrem z jakiś posmakiem sztuczności i tłuszczu, co dodatkowo podkreślała czekolada. Osobiście nazwałabym to kiepskim toffi (takim rodem z popularnych batonów typu Snickers, Mars). Soli wychwyciłam w tym tylko odrobinkę - jakby chowającą się kątami. Co ciekawe, nadzienie wygrzebane z czekolady to właśnie słonawym akcentem witało i ogólnie tę słonawość było czuć (czekolada ją zabijała).

Całość wyszła podle cukrowo i z okropnymi posmakami. Obok karmelu to nadzienie nie stało, to taki... "batonowy karmel" smakujący raczej toffi - ale i to kiepskim. Owszem, słonawość czułam, ale jak na "solony karmel" zdecydowanie za mało. Znaczy... gdyby nie ogólna cukrowość i posmaki może byłoby lepiej. Wmusiłam w siebie trzy kostki, by porządnie recenzję napisać, ale... ble. Cukier w cukrze (ale przynajmniej było +1000 do satysfakcji, gdy dopadłam po niej do setki, którą na szczęście miałam otwartą).


ocena: 2/10
kupiłam: Biedronka
cena: jakieś 5-6 zł (za 135g)
kaloryczność: 497 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, syrop glukozowy, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, tłuszcz mleczny, miazga kakaowa, laktoza, serwatka w proszku, olej palmowy, lecytyna sojowa, sól, naturalny ekstrakt z wanilii

24 komentarze:

  1. Również byłam bardzo zawiedziona po degustacji tej czekolady ...a zapowiadała się super :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie aż tak super-super, bo jednak marka przeciętna, ale właśnie... żeby to chociaż przeciętnie smakowało.

      Usuń
  2. Zostaw te nieszczęsne biedrony, jakąś fajną czekoladę opisz, żeby nie trzeba było płakać jak się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że ich nie kupujesz, ale przez nie trzeba dłużej czekac na te fajne...

      Usuń
    2. Znaczy tę to akurat kupiłaś, ale jak wyszło w smaku, że jest słaba, to szkoda było pisac recenzję.

      Usuń
    3. Właśnie mi byłoby szkoda zjeść choć kawałek i nie napisać recenzji. Bloga piszę po to, by zgromadzić sobie jedzone słodycze. Wiem, że lepiej się czyta o smacznych, ale przecież recenzje pisze się nie tylko dobrych rzeczy.
      A tę kupiłam, żeby się z Mamą podzielić (wspólne mieszkanie = dzielenie się niektórymi słodyczami, więc czasem kupujemy coś, co może jednej i drugiej posmakować).

      Usuń
    4. PS Załamiesz się, bo za jakiś miesiąc recenzja Milki Oreo, haha. Mama dostała, a ja chciałam tylko zrobić zdjęcia wymienić (bo w bardzo starej recenzji są brzydkie), ale zmienił się skład, a ja chciałam mieć zdjęcie ugryzionej kostki i jedną spróbowałam, a potem poczułam ogromną chęć napisania recenzji.
      PS 2 Nagroda pocieszenia dla Ciebie za czytanie i o badziewiu: już 18.03 recenzja pełnowymiarowej miętowej Pacari. :D

      Usuń
    5. O, to czekam na Pacari. A Milkę Oreo kiedyś jadłem kolega mnie poczęstował: "bo to takie pyszne". Ale to było ze 3 lata temu :)

      Usuń
    6. Parę lat temu też jadłam, ale wtedy smakowała mi, a teraz... nie jest to takie okropieństwo jak Baron, ale cóż... :P

      Usuń
  3. Szkoda, że tak wyszło, bo ten karmel na zdjęciu wygląda pysznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się już nawet ciężko tylko patrzeć na tę czekoladę na zdjęciach łaskawszym okiem.

      Usuń
  4. idę się pochlastać... Nie lubię takich czekolad zbytnio, a ta tak mi smakowała... ^^" Codziennie coraz bardziej tracę wiarę w swoje kubki smakowe i może w końcu cukier mi ją odebrał. Chyba już się widocznie wypaliłam, ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubisz takich, ale że...? Że z płynnym karmelem? Solonym? Bo skoro nie lubisz tego typu, a ta Ci smakowała, to najlepszy dowód na to, że z typem, jaki miała reprezentować nie ma nic wspólnego, ha! :D

      Usuń
  5. Jadłam ją tylko raz i nie chcę do niej wracać. Cukier aż szczypał w język, a wrażenie pieczenia jeszcze potęgowała ta sól, która u mnie była dość mocno wyczuwalna. Aż mi się przypomniała podstawówka, kiedy na zielonej szkole koledzy wymieszali dla żartu zawartość solniczki i cukierniczki. Też zarejestrowałam posmak margaryny, wydaje mi się że pochodził z tego "karmelu". Jednak moja mama była zachwycona tą tabliczką. Ja na prawdę nie wiem, co jej mogło w tej czekoladzie tak się podobać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie u mnie ta sól była wyczuwalna, ale... nie jako słoność, a jakby podkreślenie cukru. Dziwne i niesmaczne.
      Mojej Mamie właśnie też smakowała i zupełnie tego nie rozumiem.

      Usuń
  6. Czyli widzę, że nic nie straciłam, że u mnie jej nie było ;) Uff!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jednak czasem słabo zaopatrzone sklepy są ratunkiem.

      Usuń
  7. Widziałam ją ale to zupełnie nie moje połączenie smaków. Zastanawiam się czy tabliczka posmakowałaby mojemu Tacie, który co do czekolad nie jest wybredny ale potrafią mu nie smakować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli potrafiłaby mu smakować posolona Milka Caramel, to pewnie tak. xD
      (http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2015/09/milka-caramel-cream-toffee-cream.html to ten poziom, tylko że z solą.)

      Usuń
  8. Brak soli uratowała tę tabliczkę. Zjadłam całą na dwa razy, a gdybym mogła cofnąć czas, kupiłabym więcej tabliczek. Przepyszna czekolada Marsa i cudowny karmel. Konsystencja niebiańska.

    PS Galaxy = Dove, tak jak Walkers = Lay's.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czułaś ani odrobinki soli? Przecież trochę było...

      PS Przecież napisałam we wstępie, że za obie Mars odpowiada. Inaczej w ogóle o Dove bym nie wspominała.
      PS 2 Bardziej podoba Ci się nazwa Galaxy czy Dove?

      Usuń
    2. A Mondelez odpowiada za Milkę i Oreo, co nie oznacza, że Milka to nie Oreo. Natomiast Dove to Galaxy - o to mi chodzi.

      Bardziej podoba mi się Galaxy. Dove to mydło.

      Usuń
    3. A, w tym sensie.

      Ha! Wreszcie zgoda u nas i w odniesieniu do takich rzeczy. :D A Lay's czy Walkers?

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.