wtorek, 27 marca 2018

Millano-Baron Luximo Premium Ekwador 72 % cocoa ciemna

Plantacyjne czekolady z marketów ni jak się mają do prawdziwych plantacyjnych czekolad, ale już nie raz się przekonałam, że i takie potrafią czymś zaskoczyć. Ogólnie, jeśli producent pamiętał o zachowaniu dobrego składu, jestem do nich pozytywnie nastawiona. Za słodyczami z Biedronki jednak nie przepadam, ale i propozycjom stamtąd postanowiłam dać szansę kupując jedną na próbę. Stało się to jeszcze zanim Tata kupił mi "platacyjne limitki" z Biedry, więc próbowanie rozpoczęłam od tej, która jest chyba w stałej ofercie i która czekała u mnie już... dość długo.

Luximo Premium Ekwador 72 % cocoa czekolada gorzka to ciemna czekolada o zawartości 72 % kakao z Ekwadoru produkowana dla Biedronki przez Millano-Baron.

Po otwarciu poczułam mocno palony, raczej gorzki, zapach czekolady z wyraźnie zaznaczoną waniliową nutą. Tak mocno palone, wręcz przypalone nuty i waniliowa słodycz wydały mi się tu kiepską parą.
Małe, cienkie i bardzo ciemne tabliczki głośno trzaskały, ujawniając ziarnisty przekrój. Były twarde, nawet już w ustach się takie wydawały, mimo że tak naprawdę miękły.
Czekolada rozpływała się powoli, opornie i nietłusto, jak sucha plastelina, dopiero po dłuższej chwili oblepiając usta mazią. Trochę to męczący sposób, ale jeszcze do przyjęcia.

Początkowo w smaku odebrałam ją głównie jako smakującą gorzkim dymem, a jednocześnie dość słodką. W dymie tym kryło się trochę spalenizny, smaczek mocno przypieczonego ciasta, piernika średniej jakości, a także lekka cierpkość.

Po tym, jak zaznaczyła się cierpkość, myślałam, że i jakiś kwasek się pojawi, ale nie. Coś tak prawie-jakby... ale wtapiało się w palone nuty. Te jednak trochę się zmieniały.

Z czasem w ogóle tylko klimat pozostawał dymno-palony, smak zaś robił się słodki. Chwilami był najzwyklejszy na świecie, a chwilami... Wyraźnie czułam wanilię, ale i coś lżejszego mi się plątało. Miałam wrażenie, że gdzieś tam kryła się jakaś nieśmiała kwiatowo-owocowa rześkość.

Na końcówce jednak szło to raczej w kierunku cierpkości (podkreślam: szło, a nie że było cierpko), wracała paloność, ale już słodsza.

Posmak, jaki pozostawał po tej czekoladzie był średni. Z jednej strony czułam palono-piernikowe nuty kakao, obok tego jakby stępioną, prostą słodycz, ale... gdzieś i taka sucha cierpkość, taniość wychodziła.

Ogółem czekolada wyszła średnio. Czuć jej średnią jakość, nie podobały mi się te wyłażące nutki niższej półki, konsystencja chwilami mnie denerwowała, ale można w niej poczuć i przyjemne palono-piernikowe, waniliowe nuty. Nie wyszła za słodko (znacznie mniej słodka od Lindta 70 %, ale wcale nie lepsza), a po prostu przystępnie.
To jedna z tych tabliczek, które można, ale nie trzeba zjeść. W porównaniu do J.D. Gross Ekwador 70 % wyszła strasznie nudno. W przypadku Luximo czuć cenę, J.D. Gross nie. To właśnie sprawia, że Luximo-Baron zjadłam, ale nie całą (znudziła mnie, więc oddałam Mamie, której w ogóle nie smakowała, bo nie lubi ciemnych) i uważam, że była spoko, a do J.D. Gross wracam (stosunkowo) często.


ocena: 6/10
kupiłam: Biedronka
cena: 3-4 zł (za 126g, czyli 6 mini-tabliczek po 21g)
kaloryczność: 520 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii

51 komentarzy:

  1. Śmieszny zbieg okoliczności, akurat w ostatni weekend zostałam nią poczęstowana. Jadalna. Dość chamsko waniliowa i właśnie dziwnie sucha, ale mogło być gorzej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się określenie "chamsko waniliowa". Ja to ostatnio zaczęłam nazywać "waniliowatością", bo przymiotnik "waniliowa" za dobrze mi się kojarzy. Myślisz, że to kwestia ekstraktu czy np. używają jakiejś kiepskiej (bo zauważyłam, że jak w składzie jest napisane "burbońska" to zazwyczaj mi smakuje).

      Usuń
    2. Hm, ciekawe pytanie. Wydaje mi się, że większość producentów używa burbońskiej z Madagaskaru, a czy ekstrakt będzie dostarczał innego posmaku? Myślę, że zależy od tego czy w przypadku użycia całej wanilii wyłuskiwane są same ziarenka czy też mielone całe strąki. Robię własny ekstrakt (na spirytusie, co też może mieć jakiś wpływ) i faktycznie dostarcza on trochę innego smaku niż wyłuskane wnętrze, ale wciąż nie przypomina on tego co czuję w takiej czekoladzie jak ta. Mam na myśli, że różnicą może być smak strąków z nasionami vs. same nasiona.

      Usuń
    3. No właśnie. Tylko ciekawe... co Baron rozumie przez ekstrakt i czy przypadkiem nie jest on z jakiejś wanilii... no, innej po prostu.

      Usuń
  2. Tej nie jadłam ale jadłam z tej serii z karmelem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak? Mnie karmel w takiej czekoladzie nie kusi, ale pewnie spróbuję, bo Tata mi kilka czekolad z tej serii (też tych plantacyjnych niby, czystych) kupił.

      Usuń
    2. To było rok, moze dwa lata temu - dostałam ją w prezencie. Szczerze? Nie utkwiła mi w pamieci ;)

      Usuń
    3. Odpisałam ale nie wiem, czy się opublikowalo ;)

      Usuń
    4. No, ale lepiej tak, niż żeby miała utkwić jako coś, co warto omijać. :P

      Usuń
    5. Racja, jednak nie mam ochoty do niej wracać :)
      Mojemu tacie smakowała ale on nie jest wybredny - jemu smakuje Baron z karmelem z serii Travel ;)

      Usuń
    6. Aż wygooglować musiałam. Wygląda... strasznie. :P

      Usuń
    7. Aż tak? xD
      Mi wygląda na pralinki :P

      Usuń
    8. No właśnie! Co jak co... ale pralinki to uważam za jedne z najgorszych możliwych słodyczy (jako forma i, zazwyczaj, smak).

      Usuń
    9. Pralina pralince nie równa ale zazwyczaj to czuć w nich margarynę ;/

      Usuń
    10. A no nie równa, ale nawet tych dobrych jakościowo, z jakiś najdroższych pralinerii, po prostu nie chciałabym próbować.

      Usuń
    11. Nawet gdybyś miała taką możliwość nie wydając przy tym ani grosza? ;)

      Usuń
    12. Nawet. Są też słodycze, np. baza, których nawet najlepszych na świecie nie chciałabym spróbować, nawet gdyby mi jeszcze za to zapłacili.
      Co do pralin, to zdarzało mi się jakieś jeść, nie wykluczam, że bym mogła kiedyś jeszcze spróbować, ale zrobiłabym to bez chęci na nie. Właśnie o chęci przecież piszę.

      Usuń
    13. No tak... nie ma co zmuszać się do czegoś - to nic przyjemnego... zero przyjemności a przecież i o przyjemność chodzi

      Usuń
    14. Dokładnie. Ostatnio tak doszłam do wniosku, że po prostu nie lubię krówek i nie ma sensu, bym jakiekolwiek próbowała, bo mimo że umiem przyznać, że dobrze zrobione, to ich po prostu nie chcę zupełnie.

      Usuń
    15. Jedzenie czegoś czego się nie lubi nie ma sensu - jest tyle produktów z których można wybierać. To co nam nie smakuje lepiej zostawić dla tych, którzy to lubią ;)

      Usuń
  3. Nawet ją kiedyś miałyśmy ale ostatecznie wylądowała w jakimś wypieku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie Wasza tabliczka powinna być Wam wdzięczna, bo pewnie zacne otoczenie jej się trafiło.

      Usuń
  4. Skład ładny (nie ma dodatku tłuszczu kakaowego), ale taka cierpkość t jest raczej charakterystyczna dla przemysłowego kakao. Może to chodziło o taką przemysłową plantacje, gdzie kakao choduje się jak jabłka pod Grójcem :) Poza tym, jestem zwolennikiem grubych tabliczek, lepiej oddają zmiennośc smaku, bo dłużej się rozpuszczają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo te biedne hodowlane* łososie. xD Nie no, akurat ja nie jestem taką konserwatywną przeciwniczką przemysłówek i hodowli.

      Jako że mi wiele czekolad jest za tłusta, nie wierzę, że to piszę, ale tu chyba trochę kosztem cukru (nie miazgi) by nie zaszkodziło.
      Dokładnie, cienizna jest taka... Łamie się jeszcze głupio w ustach, kawałki tak się potem przewalają...

      Usuń
    2. W przypadku kakao sztuczna hodowla daje bardzo złe rezultaty (smakowe), bo kakaowiec jest rośliną symbiotyczną, wymaga cienia innych drzew, a smak kakao zależy równiez od tego, w sąsiedztwie jakich roślin rośnie (ale to przecież wiesz :). To dlatego kakao "przemysłowe" tak kiepsko smakuje, nawet jesli skład nie zawiera niepotrzebnych dodatków. Z jabłkami to oczywiście inna sprawa, natomiast w przypadku naszych jabłek, niestety, używa się zwykle zbyt dużo chemii (opryski). Z hodowlanymi łososiami też nie jest tak wesoło, problemem jest czasami karma, a prawie zawsze leki i antybiotyki dodawane, żeby zapobiec chorobom (czyli stratom hodowcy). Oczywiście ten problem dotyczy wszystkich zwierząt hodowlanych, dlatego wolę kupować ryby z połowów oceanicznych (małe morza jak Bałtyk zwykle są mocno zanieczyszczone) a z mięsa dziczyznę - brak antybiotyków i hormonów wzrostu.

      Usuń
    3. Widzisz, wiem to wszystko, tylko że nie mam nawet co myśleć, jak bardzo mnie to obchodzi czy też nie, bo gdy wiedza spotyka się w sklepie z rzeczywistością... Nie ukrywam, nie stać mnie na to, by kupować wszystko z najwyższych półek. Łososia lubię, ale kupuję najtańszego, bo... na najdroższego nie mam. Smutne, ale prawdziwe. Nie cierpię chemii w owocach. Kiedyś w pełni sezonu trafiłam na truskawki tak chemiczne, że mnie od nich zemdliło, ale... kupując nawet na bazarze, skąd mam wiedzieć, jak smakują? Kupować ze "sprawdzonych źródeł"? Jestem na to za biedna. :> Woleć to sobie mogę... Lubię od czasu do czasu sobie pozwolić na coś lepszego, ale niestety nie mam możliwości jeść tak stale. I tak jest nie tylko w moim przypadku: to co chciałabym, a to, jak jest...

      Usuń
    4. Nie jestem bogaty, ale mięsa jej mało, to mogę sobie pozwolić na lepsze :) Kupując ryby po prostu czytam, skad są, muszą to pisać na opakowaniu :) A z warzywami i owocami to niestety kupuję to, co jest, bo nie mam wyboru :(

      Usuń
    5. Ja ilościowo na pewno więcej nie jem, ale to tam... Nie no, ja też czytam skład, ale raczej żeby np. nie kupić czegoś skrajnie dziadowskiego jak "odtłuszczony fit łosoś" (haha, tak, jest coś takiego w Biedrze).

      Usuń
  5. Dla mnie ta z karmelem była pyszna, a ta taka klasyczna gorzka. Dobra, ale nie powala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama karmelowej nie kupię, ale prawie na pewno na blogu będzie, bo wiem, że ją dostanę. Oby i mi posmakowała bardziej niż ta.

      Usuń
  6. Czyli jeśli będę chciała zjeść "ekskluzywną marketową czekoladę", powinnam celować raczej w Lidla. Okej.

    PS W ostatnim czasie lidlowe jadłam dwie - z dodatkami - i były słabiutkie. Tłumaczę sobie, że to właśnie przez dodatki, jednak nie jestem pewna. Mam zastrzeżenia do samej czekolady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JD Grossy? Mnie czekają z pomarańczą i z malinami i właśnie trochę się boję, bo ostatnio coś mi czekolady z wtopionymi dodatkami się nie widzą. Kocham za to z chili, ale... ja ogólnie Grossom nie mam nic do zarzucenia. Kojarzą mi się z ciemnymi Zotterami, więc może dlatego (i to by wyjaśniało, dlaczego Ci nie pasują). Chociaż... mleczna orzechowa (w planach na jutro) akurat mi się smakowicie widzi i czuję, że i Tobie mogłaby smakować (masz?).

      Usuń
    2. Jedna była właśnie z pomarańczą. Druga z twardym karmelem.

      Orzechową oczywiście mam <3, ale to już Ci napisałam na Insta.

      Usuń
  7. Co do łososia, to nie chcę Cię straszyć, ale ja kiedyś kupiłam polędwicę łososiową... i jak ją jadłam to dopiero w składzie spostrzegłam, że jest z mięsa wieprzowego... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie wiedziałaś, że to tylko nazwa taka? To jedno z moich ulubionych mięs na kanapki, bo takie żywe, wręcz "żujne". <3 Ogólnie wieprzowinę lubię, a to właśnie takie... wieprzowo-rybne (a wiesz, że syrowe ryby też kocham).

      Usuń
    2. Rozumiem, ale ja ją kupiłam z przeznaczeniem do zjedzenia w piątek, a ja przestrzegam postu od mięsa co tydzień, więc było mi po prostu głupio i czułam się ,,żenua" xD To było jeszcze w liceum, ale do dziś mam wykute co to polędwica łososiowa xD

      Usuń
    3. A to jakiś zwyczaj jest z rybą w piątek u Ciebie?
      Ej, w takiej sytuacji to współczuję.

      Usuń
    4. jestem chrześcijanką i nie jem w piątek mięsa odkąd żyję i będę żyć poza rybą na wzór Chrystusa ;)To moje przekonania religijne i pamiętam równie doskonale, że Ty jesteś ateistką :D

      Usuń
    5. Aa, ok. Zapomniałam w ogóle, że chrześcijanie mają taki zwyczaj, ale teraz mi się przypomniało, że obiło mi się o uszy, że chyba papież Franciszek mówił o odejściu od tego?

      Usuń
    6. Ależ trafiłaś w mój czuły punkt! :D Wybacz, ale szczerze nie przepadam za papieżem Franciszkiem... ale to temat na osobny esej :D Kurde... a mogłam pisać o tym pracę magisterką, a nie o jakiś wierszach... xD

      Usuń
    7. Dobra, to ja już zamilknę, bo akurat Franciszek to jeden z nielicznych duchownych, na którego w TV mogę patrzeć i... Kurde, miałam zamilknąć. Nie no, z pracą magisterską trzeba ostrożnie... wiersze bezpieczniejsze. :P

      Usuń
    8. A idz mi w cholewcię z tymi wierszami... Spazmów dostaje bo ja zupełnie serca nie mam do tego xD Jak takiemu prostemu ,,chopowi jak ja" dano coś takiego- toż to zbrodnia :D

      Usuń
    9. Nienawidzę wierszy i tyle. Osobiście zawsze brałam "wszystko byle nie wiersz", ale tematy religijne to, jak polityka, śliski temat, przez który czasem coś można oblać. W sumie... Przez wiersze też, no ale chyba wiesz, o co mi chodzi? :P

      Usuń
    10. No coś Ty! Zapierałam się rękami i nogami, ale miałam albo je do wyboru, albo kazania ks. Piotra Skargi, które powiedzmy sobie szczerze... Naszym językiem nie są napisane- zerknij sobie :D Nie chcę zatem wiedzieć o co Ci chodzi, bo to nie pomaga hahaha xD

      Usuń
    11. Nie bierz mnie proszę za jakąś niedoczytaną, bo istota ze mnie typowo humanistyczna i teksty Skargi są mi znane. Jak sobie przypomnę wklejanie notatek z tego do zeszytu w liceum... Tragedia. Co do tych tematów Twoich... To okrucieństwo, takie dać! Ej, to już wiem, co Ty taka swego czasu znerwicowana w komentarzach mi odpisywałaś. (Zgadłam?) :* (To nie ironiczny buziak.)

      Usuń
    12. Nie, ja mam Cię bardzo za inteligentną i wykształconą osobę, ale uwierz mi, że na moim wydziale zdarza się, że komuś o tym mówię, a on nie kuma cza-czy xD To raczej z przyzwyczajenia napisałam i by pochylić się nad moi losem :D Buziaki zawsze chętnie! Nie przejmuj się moim znerwicowaniem, bo taką mam naturę... Choleryk, histeryk, nerwus- cała ja :D Ja nawet jak nie jestem zła to rozsiewam często taką otoczkę i w takich momentach najlepiej uśmiechnąć się pod nosem i poczekać z politowaniem jak mi przejdzie :* Niestety należę do tego gatunku, że coś najpierw chlapnę, a potem biję się niczym pokutnik w pierś i błagam o litość xD

      Usuń
    13. To tak jak ja! Miotam się, pofukuję i pokrzykuję, czasem klnę, ale... to nie takie personalne, a mam tak i już. xD

      Usuń
    14. mwahahaha i jak nas nie kochać!? xD A zatem piona! (I jeb całą reką w ekran) :D

      Usuń
    15. Dobrze, żeś mi nie wyleciała z tą pioną jak Samara z The Ring, to nos mam cały. Mogę bezpiecznie klepnąć w swój ekran.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.