wtorek, 26 lutego 2019

Czekolateria Deserowa ciemna 50 % czekolada nadziewana o smaku sernika z pomarańczą

Mimo że Czekolateria dała mi wystarczającą ilość powodów, by już nie sięgnąć po żaden ich produkt, do dzisiaj prezentowanej czekolady podeszłam z nadzieją. Ok, nie miałam wyjścia, bo kupiłam ją jeszcze zanim spróbowałam którąkolwiek z już opisanych, ale przecież to właśnie sernikowa Czekolateria smakowała mi spośród tamtych najbardziej. Co prawda z innej linii, ale że ostatnio sernikowe czekolady fundowały mi miłe chwile (zwłaszcza sernikowy Wedel okazał się ogromną niespodzianką), liczyłam, że i z tą tragedii nie będzie. Ciekawiło mnie, czy w wykonaniu Czekolaterii wygra sernik truskawkowy czy pomarańczowy.
Swoją drogą, od razu po otwarciu zwróciłam uwagę na kostki. Znowu brak logo First Nice, a podobieństwo z Baronem i ciemną porzeczkową Czekolaterią ogromne. O co chodzi z tą Czekolaterią? Różni producenci?

Czekolateria Deserowa czekolada nadziewana o smaku sernika z pomarańczą to ciemna czekolada o zawartości 50 % kakao "z nadzieniem (50%) o smaku sernikowym i kandyzowaną skórką pomarańczową".

Po rozchyleniu sreberka poczułam się zdezorientowana, bo oprócz słodko-palonej, trochę polewowej ciemnej czekolady, poczułam wyraźnie ser. Po przełamaniu utwierdziłam się w przekonaniu, że to, co czuję jest bardziej po prostu serowe (trochę białoserowe), niż sernikowe (jakkolwiek "słodyczowe"). Przynajmniej odnotowałam też pomarańczę, która już była goryczkowato-słodka, i to w cukrowy sposób.

Mimo prawie 5 miesięcy do końca terminu ważności tabliczka wyglądała tragicznie (a inne przechowywane w tych samych warunkach wyglądają u mnie normalnie).
Przy łamaniu była twarda, lekko trzaskała. Czekolada wydała mi się średnio tłusta, a jej nadzienie zbite i nieco kruche, choć raczej nie wysuszone. Podczas robienia zdjęć skórek pomarańczy nie znalazłam.
Jakież zaskoczenie spotkało mnie po spróbowaniu!
Czekolada okazała się bardzo tłusta, kremowo-bagienkowata i maślano-gładka, choć pozostawiająca pylisto-prawieproszkowy efekt. Szybko miękła i rozpływała się, zalepiała usta i odsłaniała zwarte, początkowo zbite, sucho-proszkowe nadzienie. Ono również nie czekało na oklaski, by zacząć mięknąć. Wtedy atakowało tłustością: to tłusta gruda wypełniona proszkiem. Nie było czysto margarynowe, ale w dużej mierze margarynowe i po prostu zbyt tłuste. Rozpływało się wolniej od czekolady.
Moje zdziwienie podtrzymała duża ilość skórek pomarańczy. Odznaczały się prawie kamienną twardością i znikomą soczystością.

W smaku czekolada okazała się przesadnie słodka, ale jednocześnie znacząco i przyjemnie palono-gorzka. Mogła w tym trochę podchodzić pod kawę z syropem kakaowym, który z czasem robił się niestety coraz bardziej cukrowy.

Słodycz rosła szybko. Gdy nadzienie tylko trochę się wyłoniło, usta wypełnił mi cukier. Rozszedł się mleczno-margarynowy smak, na chwilę nad wszystkim zawisła mdłość, a potem tenże smak został podbity stęchło serową nutą. Cukier w dużej mierze to kamuflował.

Wraz z rozpływaniem się, na wierzch wychodziły skórki pomarańczy.
Kandyzowana pomarańcza podbijała cukrowość, ale wraz z nią pojawił się cytrusowy (powiedziałabym, że lekko cytrynowy) motyw. Jego goryczka umocniła stęchło-skarpetowy wydźwięk sera. Wydaje mi się, że to po prostu aromat jak z różnych rzeczy serowych... ale nie jestem pewna, bo w sumie cukrowość i mleczno-margarynowy smak przeważał zdecydowanie. O skojarzenia z czymś sernikowym naprawdę tu ciężko. Pod koniec w cukrowo-mlecznej toni chyba wychwyciłam waniliową nutkę i wtedy z wątłą nutką pomarańczy może to i zahaczyło o sernik (ale jakiś nędzny).

Końcówka była trudna do określenia... słodko-tłuszczowa, a więc nijaka, ale też nijako naaromatyzowana. Czekolada odchodziła w niepamięć, pozostało coś cytrusowego, ale niezbyt kwaśnego z racji ogólnej słodyczy.
Posmak należał do margaryny, porozgryzanej skórki pomarańczy i cierpkawości (pomarańczowo-kakaowo-sztucznej).

Czekoladę uważam za złą, nawet patrząc obiektywnie, trudno o plusy. Nie smakowała sernikowo, a czymś po prostu kiepskim; jakość leży. Mnie zmogła nie tylko jej cukrowość i tłuszczowość, ale też dziwne posmaki i struktura. O ile sama czekolada w smaku, mimo przesłodzenia, wyszła po prostu kiepsko, tak jej miękka tłustość wydała mi się paskudna (w mlecznej mogłabym uznać ją za "do przejścia"). Tłustość nadzienia była zupełnie innego typu, ale też wydała mi się okropna: zbitka proszku i margaryny. Skórki prawie kamienne i wyjałowione smakowo. Nadzienie wyszło nijakie, bo margarynowo-cukrowe, czemu nie pomogła nawet całkiem silna mleczność. Brak jakiegokolwiek kwasku, który by to przełamał, a dziwnie serowy akcent nie miał za wiele wspólnego ani z sernikiem, ani z jakimkolwiek dobrym serem.

Nieadekwatna w stosunku do nazwy i zrobiona byle jak.
First Nice Czekolateria Czekolada mleczna z nadzieniem o smaku sernika z truskawkami to przy niej niebo. Tej o wiele bliżej do Czekolaterii deserowej z nadzieniami o smaku czekoladowym i czarnej porzeczki, ale... jej margarynowość, dziwna nuta podbijana przez kamienne pomarańcze przebiły po prostu tanią niesmaczność tamtej.

Mamie nadzienie odpowiadało, choć smaku nie umiała określić (domyśliła się, że coś z pomarańczą dzięki "temu twardemu czemuś"; jak jej powiedziałam, że to miało być sernikowe, niepewnie odparła: "noo..."), ale sama czekolada nie (bo gorzka). Też jednak nie dała rady zjeść dla samego nadzienia.


ocena: 2/10
kupiłam: Lidl
cena: 3,99 zł (za 143g)
kaloryczność: 558 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz roślinny w zmiennych proporcjach (palmowy, shea z masłosza Parka), tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, kandyzowana skórka pomarańczowa 2% (skórka pomarańczowa 61%, sacharoza, dekstroza, kwas cytrynowy, substancja konserwująca: dwutlenek siarki), proszek serowy 0,5%, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii, naturalny aromat (zawiera mleko)

10 komentarzy:

  1. Trzeba zawsze szukać plusow... Dobrze, że pachniała bialym serem, a nie żółtym xD może ona miała odwzorowac tani sernik z gotowej masy serowej z wiaderka o zawartości 30% sera i z margaryny? Nikt nie powiedział jaki to miał być sernik xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak racja. xD Z wiaderka? Co tak naturalnie? Z kartonu chemiczny gotowiec!

      Usuń
  2. Miałyśmy okazję ją jeść :/ Zjadłyśmy po kostce i reszta poszła na straty... No chyba, że młodsza siostra zużyła ją do jakiego wypieku xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie zabolało bo myślałam, że wypadnie chociaż dobrze a wiem, że jest "misiaczek", który lubi sernikowe smaki - i potem było głupio ;/

      Usuń
  3. Na ta akurat bym się nie skusiła, bo pomarańcza...no niezbyt mój klimat, ale sernik z truskawkami nadal czeka na swoją kolej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To naprawdę masz szczęście. Ten z truskawkami w zeszłym roku był naprawdę niezły, więc może i w tym.

      Usuń
  4. Ciesz się, że wyczułaś biały ser. Ja niejednokrotnie odnalazłam topiony lub żółty. Wstęp mnie rozbawił, bo już czytając, że postanowiłaś wspaniałomyślnie dać tabliczce szansę, wiedziałam, że kupiłaś ją i nie masz wyjścia (skąd ja to znam?). Twoja opinia brzmi fatalnie, ale coś czuję, że ja odebrałabym czekoladę lepiej. Miękka tłustość nie brzmi źle. Margaryna z prochem w nadzieniu już gorzej, wciąż jednak jest nadzieja, że opisałabym ją inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, "dam szansę" = "no przecież cholery nie wywalę bez spróbowania".

      Jestem pewna, że inaczej byś opisała. Od razu przypomniały mi się twory typu Pierrot. Właśnie Wedla uważam za strasznie prochowego, a nadzienie tych batonów zapamiętałam jako margarynę z orzeszkami. A wydaje mi się, że ich konsystencja Tobie nie wydaje się tak paskudna.

      Usuń
    2. Rzeczywiście wedlowski krem kakaowo-orzechowy jest margarynowaty, ale w akceptowany sposób. Lubię Pierroty (i inne), więc tym bardziej lubiłabym Twoją czekoladę.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.