środa, 20 lutego 2019

Roshen Dark Bubble Chocolate ciemna 56 % napowietrzona

O marce Roshen nie mam wyrobionego zdania, bo żadnego jej produktu nie próbowałam. Trzy różne tabliczki jednak kupiłam i miałam zamiar jakieś stanowisko zająć. Zaczęłam od chyba najdziwniejszej, a przynajmniej takiej, jakiej nigdy jeszcze nie widziałam. Miałam ochotę na czekoladę ciemną, ale lekką, więc wydawała się ok, ale... Ciemna czekolada w formie bąbelkowej? W sumie nie wiedziałam, co myśleć. Bąbelkowe wymysły nie są zbytnio w moim stylu, ale nie mówię "nie", jeśli miałby być dobrze zrobione. A skoro nawet Milka Bubbly jest spoko...


Roshen Dark Bubble Aerated Chocolate to ciemna napowietrzona czekolada o zawartości 56 % kakao.
Tabliczka to jedynie 85 g.

Po otwarciu poczułam silny zapach bardzo słodkiej, niewątpliwie ciemnej czekolady, choć zajeżdżającej trochę polewą. Kojarzyła się z syropem / sosem czekoladowym lub nawet likierem (ale tylko troszeczkę).

Łamała się z łatwością, lekko przy tym ni chrupiąc, ni trzaskając. Z racji wielu pęcherzyków powietrza, odznaczała się kruchością. W przeciwieństwie do znanych mi bąbelkowych czekolad, ta nie miała warstwy normalnej na wierzchu (chyba że dosłownie minimalną). Próbując, czy da się tam coś podważyć nożem, odkryłam, że "dzióbię w bąbelkach".
Gdy próbowałam jakoś zgryźć potencjalny wierzch, czułam dziwny efekt jakby mikroskopijnych bąbelków umiejscowionych w jakiejś kruchej i suchej grudce.
Kiedy umieściłam kawałek w ustach, potrzebował chwili by zacząć się rozpływać. Czekolada najpierw była lekko oporna. Potem rozpływała się w umiarkowanym tempie z bąbelkowym, leciutko musującym efektem. Mimo to, zakrawała o plastikowy ulepek. Nie była lekka, ale w żadnym wypadku nie była też tłusta. Pozostawiała za to suchawy efekt.

W smaku od pierwszej chwili czuć silną słodycz i kakao, kojarzące się z polewą.
Słodycz, wraz z napowietrzono-musującą strukturą trochę się oddaliła, więc na scenę wkroczyła gorzkawość.

Łagodna i zwyczajna gorzkawość należała do polewy dobrej jakości... na jakimś mocno przypieczonym kakaowym cieście. Silny bowiem był motyw palenia, który znalazł ujście w likierowo-kawowym smaku.

Słodycz nagle zasygnalizowała swoją obecność. Wkroczyła jako likier... albo raczej tylko sos czy syrop ciemnoczekoladowy... może kakaowy. Zasładzający, ale z poczuciem wytrawności. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa uderzyła cukrem, który szybko starał się załagodzić "waniliowaty" posmak.

Słodycz połączyła się z palono-gorzkawym smakiem ciasta z polewą i kakaowo-kawowych sosów / likierów, co wyszło całkiem nieźle. Smaki wyrównały się, były przystępne i wyraziste. Chwilami migała pewna ordynarność, ale z racji niecodziennej struktury, umykała.

Po czekoladzie pozostał posmak za silnej słodyczy cukru i trochę kojarzącej się z syropem / likierem czekoladowo-kawowym oraz cierpkość kakao.

Całość wyszła całkiem nieźle. Mimo że kakao miało tu bardzo prosty wydźwięk, to nie zabrakło mu gorzkawości, nie było to tanie i odtłuszczone kakao. Tabliczka wydała mi się bardziej właśnie zwyczajnie kakaowa niż ciemnoczekoladowa. Przesadna słodycz jeszcze to przemodelowała na te wszystkie likierowo-polewowe klimaty, przy czym wyłaniały się nuty "waniliowate" (nie waniliowe!) i "taniości", ale przy bąbelkowej strukturze na takie rzeczy mniej zwraca się uwagę.
Konsystencja jednak też idealna nie była. Oprócz bąbelkowości zakrawała o plastik, więc jakość uważam za taką sobie (tu zdecydowanie wygrywa Milka).
Ot, w sumie może być tak jako niewymagająca czekoladowa ciekawostka. Mi towarzyszyła w pisaniu (w przerwach, by pobudzić umysł, w czym średnio sprawdziła).
A czy takie napowietrzenie pasuje do ciemnej czekolady? Do wątpliwej jakości takiej jak ta, w sumie poniekąd tak, ale nie bardziej, niż do mlecznej.


ocena: 7/10
kupiłam: odkupiłam od osoby prywatnej
cena: 4 zł
kaloryczność: 540 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, miazga kakakowa, tłuszcz kakaowy, kakao w proszku, lecytyna sojowa, aromat waniliowy

8 komentarzy:

  1. Chyba rzeczywiście bąbelkowa bardziej pasuja do mlecznej. Za Milką jednak nie przepadam, bo jest okropnie slodka i cukrowa. Bardzo lubię bąbolade Areo :) chciałabym spróbować bąbelkowej roshen, ale mlecznej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obie są u mnie na blogu. ;) Właśnie bąbelkowa Milka jak na Milkę wcale AŻ taka cukrowa mi się nie wydała, a w Aero Nestlé czułam jakąś obrzydliwą nutę. Ogólnie nie lubię czekolady tej marki obecnie. Czuję w niej dużą różnicę od tego, co było dawno temu.

      Usuń
  2. Ja z Roshen też nic nie jadłam, ale jak na złość u mnie nigdzie nie ma ich produktów :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka popróbowałam i powiem Ci, że ich ciemne są mocno przeciętne. Mleczne może wyjdą lepiej, bo te chyba trudniej zepsuć, jeśli chodzi o tę półkę.

      Usuń
    2. Widziałam w internecie taką z sezamem i nie ukrywam, że mam na nią chrapkę. Wiem, że nie dorówna mojej ukochanej Lindt z prażonym sezamem, ale nie zaszkodziłoby spróbować.

      Usuń
    3. Właśnie akurat tę to i ja bym chciała, bo ogólnie bardzo mało jest czekolad z sezamem. A szkoda, bo to świetny dodatek. Również uwielbiam tego Lindta.

      Usuń
  3. Brzmi za słodko i zbyt niepoważnie. Kakaowa, bąbelkowa, zabawna... tak, ale nie w przypadku czekolady ciemnej (#konserwa). Gdyby była mleczna lub biała, to zupełnie co innego. Sos/likier czekoladowy na plus, ale to za mało, żebym chciała ją kupić, mimo iż Roshena już polubiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowałam się na zakup, bo jakoś tamta Milka mnie nie usatysfakcjonowała, a ta była taka dziwna. "Ot, dla zgrywu."
      Bąbelkowa jest i karmelowa. O ile mleczna i biała mnie nie ciekawią, tak o nią może kogoś tam poproszę, bo może być ciekawa.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.