O marce Roshen nie mam wyrobionego zdania, bo żadnego jej produktu nie próbowałam. Trzy różne tabliczki jednak kupiłam i miałam zamiar jakieś stanowisko zająć. Zaczęłam od chyba najdziwniejszej, a przynajmniej takiej, jakiej nigdy jeszcze nie widziałam. Miałam ochotę na czekoladę ciemną, ale lekką, więc wydawała się ok, ale... Ciemna czekolada w formie bąbelkowej? W sumie nie wiedziałam, co myśleć. Bąbelkowe wymysły nie są zbytnio w moim stylu, ale nie mówię "nie", jeśli miałby być dobrze zrobione. A skoro nawet Milka Bubbly jest spoko...
Roshen Dark Bubble Aerated Chocolate to ciemna napowietrzona czekolada o zawartości 56 % kakao.
Tabliczka to jedynie 85 g.
Po otwarciu poczułam silny zapach bardzo słodkiej, niewątpliwie ciemnej czekolady, choć zajeżdżającej trochę polewą. Kojarzyła się z syropem / sosem czekoladowym lub nawet likierem (ale tylko troszeczkę).
Łamała się z łatwością, lekko przy tym ni chrupiąc, ni trzaskając. Z racji wielu pęcherzyków powietrza, odznaczała się kruchością. W przeciwieństwie do znanych mi bąbelkowych czekolad, ta nie miała warstwy normalnej na wierzchu (chyba że dosłownie minimalną). Próbując, czy da się tam coś podważyć nożem, odkryłam, że "dzióbię w bąbelkach".
Gdy próbowałam jakoś zgryźć potencjalny wierzch, czułam dziwny efekt jakby mikroskopijnych bąbelków umiejscowionych w jakiejś kruchej i suchej grudce.
Kiedy umieściłam kawałek w ustach, potrzebował chwili by zacząć się rozpływać. Czekolada najpierw była lekko oporna. Potem rozpływała się w umiarkowanym tempie z bąbelkowym, leciutko musującym efektem. Mimo to, zakrawała o plastikowy ulepek. Nie była lekka, ale w żadnym wypadku nie była też tłusta. Pozostawiała za to suchawy efekt.
Słodycz, wraz z napowietrzono-musującą strukturą trochę się oddaliła, więc na scenę wkroczyła gorzkawość.
Łagodna i zwyczajna gorzkawość należała do polewy dobrej jakości... na jakimś mocno przypieczonym kakaowym cieście. Silny bowiem był motyw palenia, który znalazł ujście w likierowo-kawowym smaku.
Słodycz nagle zasygnalizowała swoją obecność. Wkroczyła jako likier... albo raczej tylko sos czy syrop ciemnoczekoladowy... może kakaowy. Zasładzający, ale z poczuciem wytrawności. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa uderzyła cukrem, który szybko starał się załagodzić "waniliowaty" posmak.
Słodycz połączyła się z palono-gorzkawym smakiem ciasta z polewą i kakaowo-kawowych sosów / likierów, co wyszło całkiem nieźle. Smaki wyrównały się, były przystępne i wyraziste. Chwilami migała pewna ordynarność, ale z racji niecodziennej struktury, umykała.
Po czekoladzie pozostał posmak za silnej słodyczy cukru i trochę kojarzącej się z syropem / likierem czekoladowo-kawowym oraz cierpkość kakao.
Całość wyszła całkiem nieźle. Mimo że kakao miało tu bardzo prosty wydźwięk, to nie zabrakło mu gorzkawości, nie było to tanie i odtłuszczone kakao. Tabliczka wydała mi się bardziej właśnie zwyczajnie kakaowa niż ciemnoczekoladowa. Przesadna słodycz jeszcze to przemodelowała na te wszystkie likierowo-polewowe klimaty, przy czym wyłaniały się nuty "waniliowate" (nie waniliowe!) i "taniości", ale przy bąbelkowej strukturze na takie rzeczy mniej zwraca się uwagę.
Konsystencja jednak też idealna nie była. Oprócz bąbelkowości zakrawała o plastik, więc jakość uważam za taką sobie (tu zdecydowanie wygrywa Milka).
Ot, w sumie może być tak jako niewymagająca czekoladowa ciekawostka. Mi towarzyszyła w pisaniu (w przerwach, by pobudzić umysł, w czym średnio sprawdziła).
A czy takie napowietrzenie pasuje do ciemnej czekolady? Do wątpliwej jakości takiej jak ta, w sumie poniekąd tak, ale nie bardziej, niż do mlecznej.
ocena: 7/10
kupiłam: odkupiłam od osoby prywatnej
cena: 4 zł
kaloryczność: 540 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, miazga kakakowa, tłuszcz kakaowy, kakao w proszku, lecytyna sojowa, aromat waniliowy
Chyba rzeczywiście bąbelkowa bardziej pasuja do mlecznej. Za Milką jednak nie przepadam, bo jest okropnie slodka i cukrowa. Bardzo lubię bąbolade Areo :) chciałabym spróbować bąbelkowej roshen, ale mlecznej ^^
OdpowiedzUsuńObie są u mnie na blogu. ;) Właśnie bąbelkowa Milka jak na Milkę wcale AŻ taka cukrowa mi się nie wydała, a w Aero Nestlé czułam jakąś obrzydliwą nutę. Ogólnie nie lubię czekolady tej marki obecnie. Czuję w niej dużą różnicę od tego, co było dawno temu.
UsuńJa z Roshen też nic nie jadłam, ale jak na złość u mnie nigdzie nie ma ich produktów :P
OdpowiedzUsuńKilka popróbowałam i powiem Ci, że ich ciemne są mocno przeciętne. Mleczne może wyjdą lepiej, bo te chyba trudniej zepsuć, jeśli chodzi o tę półkę.
UsuńWidziałam w internecie taką z sezamem i nie ukrywam, że mam na nią chrapkę. Wiem, że nie dorówna mojej ukochanej Lindt z prażonym sezamem, ale nie zaszkodziłoby spróbować.
UsuńWłaśnie akurat tę to i ja bym chciała, bo ogólnie bardzo mało jest czekolad z sezamem. A szkoda, bo to świetny dodatek. Również uwielbiam tego Lindta.
UsuńBrzmi za słodko i zbyt niepoważnie. Kakaowa, bąbelkowa, zabawna... tak, ale nie w przypadku czekolady ciemnej (#konserwa). Gdyby była mleczna lub biała, to zupełnie co innego. Sos/likier czekoladowy na plus, ale to za mało, żebym chciała ją kupić, mimo iż Roshena już polubiłam.
OdpowiedzUsuńZdecydowałam się na zakup, bo jakoś tamta Milka mnie nie usatysfakcjonowała, a ta była taka dziwna. "Ot, dla zgrywu."
UsuńBąbelkowa jest i karmelowa. O ile mleczna i biała mnie nie ciekawią, tak o nią może kogoś tam poproszę, bo może być ciekawa.