poniedziałek, 25 lutego 2019

Zotter Jingle Bells Rock / Marzipan + Red Wine ciemna 70 % z marcepanem i czekoladowo-sojowym kremem z czerwonym winem i goździkami

Zima kojarzy mi się z grzańcem, toteż nie mogę powiedzieć, że nie lubię tej pory roku. Dobry, galicyjski grzaniec to jest to! Jednak nie pogardzę też grzańcowymi słodyczami, zwłaszcza, jeśli chodzi o Zottery. Ciemne z kremem z czerwonym winem mają wyjątkową łatwość w zdobywaniu u mnie 10/10, więc od dawna marzyłam o takiej po prostu "ciemnej grzańcowej", ale... aż tak to Zotter mi w myślach nie czyta, ewentualnie robi to połowicznie, bo na zimę 2018/19 wyszła taka czekolada, tylko że jeszcze z marcepanem. Całe szczęście, że także marcepany tej marki ubóstwiam!


Zotter Jingle Bells Rock / Marzipan + Red Wine to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z (18%) marcepanem i (39%) czekoladowo-sojowym kremem z czerwonym winem (z winiarni Schönberger) i goździkami; wegańska.
Zawartość kakao w kremie czekoladowym to 40 %.

Po rozchyleniu papierka, dotarł do mnie smakowity zapach obłędnie migdałowego marcepanu z wyraźną nutą alkoholu i róż. Te nasiliły się zwłaszcza po przełamaniu tabliczki. Ogółem kompozycja wydała mi się mieć nieco ciastowy klimat. Nie zabrakło też woni samej czekolady, serwującej palono-orzechowe nuty.

Przy łamaniu tabliczka zaskoczyła mnie twardością. Chrupnęła zdrowo. Wszystko to pewnie dlatego, że marcepan stanowił najcieńszą warstwę.
W ustach czekolada rozpływała się gładko-kremowo, nie za tłusto, a pozostawiając lekko suchawy efekt, co podkreślał krem czekoladowy.
Krem wydawał się bowiem suchawy, choć nie brakowało mu gładkiej tłustawości. Rozpływał się łatwo, mimo że był bardzo zbity i gęsty. Kontrastowo do marcepanu wydał mi się wręcz twardy.
Marcepan był najlżejszą warstwą. Odznaczał się rzadkością i wilgocią. Nie sprawiał wrażenia nasączonego, a jedynie naturalnie soczystego za sprawą migdałów, dzięki którym też specyficznie trzeszczał (jak miękkie i zmielone wiórki kokosa?).
Mimo że przez kontrast czekolada trochę się w ustach rozlatywała, najlepiej było przegryzać się przez całość, bo warstwy bosko się uzupełniały.

W smaku czekolada raczyła szlachetną gorzkością o nutach dymu i orzechów, podkreślanych nadzieniem. Przesiąkła nim bez wątpienia - zarówno migdałową, jak i alkoholową nutką.

Marcepan wyłaniał się spod niej szybciej, podkręcając słodycz różaną nutą. I tak jednak słodycz pozostała na niskim poziomie. W ustach rozeszła się za to potęga migdałów. Marcepan wyszedł niezwykle czysto migdałowo, acz niewątpliwie z marcepanowym, goryczkowatym charakterkiem.  Różany motyw nadał mu "ciężkiej zwiewności zawilgoconych kwiatów". Najpierw wyraźnie wyczuwalny był sam, a dopiero po chwili mieszał się z alkoholowością kremu czekoladowego. Róże w pewnym momencie niemal zrównały się z marcepanem (wsparte czerwonym winem).
Mimo że był pyszny także spróbowany osobno, sam nie robił aż takiego wrażenia, bo to druga warstwa podkreślała jego powagę, dodając alkoholu. A przejście... takiego doskonałego przejścia miedzy warstwami dawno nie spotkałam.

Czekoladowy krem wchodził właśnie alkoholową nutą, w której od samego początku czuć jakość. Po ustach zaczął rozpływać się bardzo orzechowo-chlebowy smak z ewidentnie wyczuwalną sojową wytrawnością. Korzenność cudownie nakręcała się z tym, przekładając się na skojarzenia z korzennym chlebkiem / ciastem. Słodycz trzymała się na niskim poziomie, ale ta kremu wydała mi się głównie korzenna - goździkowa, a więc również ostra. Gorzkość "dymnego" kakao wszystkim sterowała.
Smak alkoholu szybko rozgościł się ewidentnie jako dobre czerwone wino. Nie był ordynarny, ale wyraźnie wyczuwalny. Wydawał się podkreślać esencjonalną czekoladowość, wnosząc trochę wiśniowo-czarnoporzeczkowe nutki, idealnie pasujące do róż.

Bliżej końca, gdy marcepan prawie zniknął, smak czerwonego wina wyszedł na pierwszy plan na dłuższy moment. Wydaje mi się, że to półsłodkie czerwone wino. Rozchodziło się w orzechowo-kakaowym otoczeniu, wznosząc na piedestał korzenną pikanterię.

Po wszystkim pozostał posmak wina o zapędach ciemnoowocowych, wymieszanego z różami oraz palono-gorzkoczekoladowy z wyraźnie wyczuwalną pikanterią.

Czekolada była genialna. Idealnie uzupełniające się warstwy w ciemnej otoczce, mniam! Wyraziste, dobre czerwone wino i równie wyrazisty marcepan - w parze, ale nie do końca (każde miało chwilę na debiut solo, ale była też chwila wymieszania się ich), cudownie doprawione różami i nie małą ilością przypraw korzennych (słodko-ostre goździki - wraz z jedzeniem coraz bardziej zastanawiałam się, ile tej pikanterii wypływa z wina). Słodycz niska, za to wytrawność, uzyskana dzięki soi i kakao, wysoka. Kompozycja nie wydała mi się jednak tak do potęgi czekoladowa, a bardziej ciastowa, a więc wciąż pyszna.


 ocena: 10/10
kupiłam: biokredens.pl
cena: 16 zł
kaloryczność: 484 kcal / 100 g
czy znów kupię: mogłabym

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, marcepan (migdały, cukier, syrop cukru inwertowanego), czerwone wino, tłuszcz kakaowy, syrop ryżowy, proszek sojowy (soja, maltodekstryna, skrobia kukurydziana), olej słonecznikowy, sól, goździki, lecytyna sojowa, sproszkowana wanilia, anyż, cynamon

12 komentarzy:

  1. Whaaaaaaat...Mam kompletnie inne odczucia związane z tą tabliczką. Nie czułam wina, bardziej jakąś śliwkową nalewkę. Marcepan ok. Ale to ganache, no fuj, olej wymieszany z napojem ryżowym. Całość niby niezbyt słodka, ale aż mnie zemdliło. Wszakże cieszę się Twoim szczęściem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, nie samo wino, a wino i ciemne owoce! Śliwkowa nalewka? No gdzie? Ale gdybym ją czuła, wątpię, bym narzekała.

      Olej? Nie! Mam wrażenie, że bardziej wegańskie twory Zottera (chodzi o wspomniany napój ryżowy) po prostu nie są dla Ciebie.
      Niby niezbyt słodka, ale zemdliło? Mnie nie tylko od słodyczy przy niektórych tabliczkach potrafi zemdlić, więc u Ciebie może to przez tę wegańskość?

      Usuń
    2. Nooo, ostatnia linia zdecydowanie utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Czy przestanę kupować każdą nową tabliczkę wiedząc, że będę tylko narzekać? Hell no!

      Usuń
    3. Mam to samo - każdą nową i tak kupię.
      Tylko że ja mam trochę lepiej, bo mi z wegańskich te z soją smakują. Tylko ryżowe nie.

      Usuń
  2. Cały opis brzmi super apetycznie... Ale nadal pozostane sceptyczna przez niechęć do wina, korzennych przypraw i soi :D taka mieszanka mogłaby byc dla mnie oblesna, ale ciekawa! Nawet pomimo tych składników moglabym się skusic, bo marcepan to coś, co kocham ponad wszystko <3 było napisane ile jest % migdalow? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było, ale możesz być spokojna, bo na nich Zotter nigdy nie oszczędza.

      Usuń
  3. Ja się rozczarowałem, liczyłem na bardziej winną czekoladę, a tu głównie marcepan (przynajmniej początkowo). To połączenie jakoś mi nie pasowało, była dobra, ale trochę mnie zawiodła. Oczywiście to tylko moja opinia, ale porównując do innych winnych Zoterów, ta jednak jest słabsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łe, ja uważam, że winno-winne to mają być te po prostu z czerwonym winem. Cieszę się właśnie, że ta jest taka inna.

      Usuń
  4. Ileż bym dała, żeby i mnie zima kojarzyła się z grzańcami, ech. Smakowo czekolada zdaje się idealna. Dla siebie zamieniłabym proporcje warstw, żeby suchej było mniej, a wilgotnego marcepana więcej. Polewę wolałabym mleczną lub smacznie ciemną (przypominam, że nie przepadam za ciemnym Zotterem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest tak, że piję specjalnie dużo grzańców. Wolę rzadko i to celebrować. Pory roku czy nawet dnia często mi się jakoś tam po prostu kojarzą. Czasem to chyba też skojarzenia wmówione, czyli takie, że np. lubię sobie wyobrażać śnieg za oknem, kominek i smakowity grzaniec, ale... nie lubię śniegu, nie mam kominka itp.

      Usuń
    2. Faktycznie. Dla mnie również zima to siedzenie przed kominkiem, mimo iż chyba nigdy nie miałam okazji usiąść przy takim filmowym.

      Usuń
    3. Ciekawe, jak by to było. Brzmi fajnie, ale pewnie zaraz by mi się znudziło.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.