niedziela, 16 czerwca 2019

Loacker Napolitaner mleczna 38 % z orzechowym nadzieniem, kawałkami orzechów laskowych i waflem

Po nie najlepszej Loacker Dark-Noir, została mi tylko jedna. Z ulgą odetchnęłam, że nie wzięłam i mlecznej, a gdy dowiedziałam się, że są aż cztery smaki (także biała), to już w ogóle było mi głupio wesoło, że nie zainwestowałam od razu w całą serię, co zdarza mi się robić. Tak na logikę, w takim produkcie orzechowy smak wydawał się najbardziej sensowny... Taki, który może wyjść smacznie. Inna sprawa, że nawet kiedy jadłam wafelki, to orzechowe omijałam, a to właśnie takie waflowo-orzechowe mi się wydawało. Lubię orzechowe czekolady, ale... miałam wątpliwości, na ile ta tabliczka czekoladowo wyjdzie.

Loacker Napolitaner to czekolada mlecza o 38% zawartości kakao nadziewana orzechowym kremem z orzechów laskowych (24%), siekanymi orzechami laskowymi (3%) i chrupiącym waflem (4%).

Po otwarciu trochę zaskoczyło mnie, jak delikatny był zapach mlecznej, nie za słodkiej czekolady, za którą stał również delikatny, naturalny i goryczkowaty orzech laskowy z sugestią kakao oraz wafel.

W dotyku czekolada wydała mi się tłusta i miękkawa, choć łamała się normalnie. Za sprawą wafelka wydawała z siebie trzask.
Gruba warstwa czekolady skrywała średnią ilość nadzienia orzechowego ze stosunkowo sporą ilością kawałków orzechów. Wielkościowo wydały mi się adekwatne, ale śmiesznie poutykane w "dołki wafla".
Wafel był gruby, ale nieziemsko leciutki, bardzo napowietrzony, a dzięki temu chrupko-kruchy. Świeżość pierwsza klasa.
W ustach wszystko to stawało się cudownie gęsto-mulisto-lepiącą masą, do której dochodziły poszczególne elementy.
Czekolada rozpływała się powoli i niezwykle gęsto-kremowo. Zalepiała i oblepiała usta oraz swoje wnętrze. Do tłustego bagienka, jakim się stała, dołączył miękko-zalepiający krem. Ten jednak był nieco rzadszy od niej, oleistszy, ale wciąż gęsty i mulisty. Jego lekka proszkowość sugerowała zmielone orzechy. Ich zatopione kawałki były przyjemnie chrupiące i świeże.
Wafel miękł wraz z pozostałymi warstwami, stając się lekko "obrzydliwawą" papką. Też wpisał się w mulistość i gęstość. Wraz z kremem wprowadzał suchawy efekt, neutralizujący tłustość (która wydawała się głównie pełnomleczna i orzechowa).

W smaku czekolada była przede wszystkim mleczna, niemal śmietankowa. Niemal od samego początku dołączyła do tego leciutka gorzkawość kakao. Wydała mi się lekko podprażona i podkręcona akcentem orzechów. Znikoma słodycz była wyraźnie waniliowa.

Za sprawą słodkiej wanilii i orzechowo-kakaowej nutki przejście do nadzienia było idealnie spójne. Ono odznaczało się już silniejszą słodyczą, ale podtrzymało podprażono-orzechowy klimat. W nim jednak ważniejszą rolę odegrały orzechy laskowe. Ich świeży smak w kremie mieszał się z mleczno-maślaną czekoladowością. Kojarzył się tym samym z jakimś kremem typu Nutella. Przy kawałkach orzechów - wiadomo, to prażone orzechy laskowe dominowały. Przecinały wszystko smakowitą goryczką, podkreślając kakao - także jako "słodkie kakałko".

Wafel wpisał się w prażoność, neutralizował słodycz, bo mimo że był słodkawy, wyszedł niemal neutralnie dzięki orzechom. Kojarzył się z andrutami, ale mam wrażenie, że przy nim z kremu wyszła nuta margaryny. Coś mi w każdym razie tu się wyłoniło; on dodał też ociupińkę słonawości, ale tonęło to w orzechowo-czekoladowej toni.

Na końcówce słodycz wzrosła, acz miała smakowity wydźwięk waniliowo-mleczny i smarowidła czekoladowo-orzechowego.

Po wszystkim pozostał posmak świeżo-prażonych orzechów laskowych, waflowość i lekka gorzkawość kakaowo-orzechowa oraz poczucie dość silnej słodyczy. Na ustach została tłusta warstewka, ale wydawała się pochodzenia mleczno-orzechowego.

Ta czekolada to gęsto-mulista, miękka szlachetność. To jakby posmarować kremem orzechowo-czekoladowym (typu Nutella) andruto-wafla i popijać to naturalnym, wyrazistym mlekiem. Było słodko, ale waniliowo i wcale nie za mocno, co mnie zaskoczyło. Wyraźnie orzechowo, ale naturalnie, świeżo (a nie np. nugatowo). Ogrom mleka i nuta kakao nawet wafla miło osadziły w otoczeniu.

Całość smakowała mi o wiele bardziej niż Dark-Noir. Myślę, że to kwestia tego, że czekolada była o wiele lepsza, bo mocno mleczna i nie za słodka, z wyczuwalnym kakao oraz to, że taka forma (czyli miękkość i wafel) bardziej pasuje do czegoś orzechowo-mlecznego niż kakaowego.
Podobało mi się, że wafel rozpływał się w ustach, że to nie tabliczka do chrupania, aczkolwiek... nie mogę powiedzieć, by ogólna miękka tłustość i to, jak to w końcu stało się papką, jakoś szczególnie mnie urzekło. Tak, do tego smaku to pasuje, a świeżość wafla i orzechów - przednia.


ocena: 7/10
kupiłam: Kaufland
cena: 4,99 zł (za 54g)
kaloryczność: 545 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, olej kokosowy, syrop glukozowy, orzechy laskowe 5%, mąka pszenna, serwatka w proszku, mąka sojowa, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, dekstroza, ekstrakt słodu jęczmiennego, lecytyna sojowa, substancje spulchniające (wodorowęglan sodu, difosforan disodowy), sól, ziarna wanilii Bourbon, przyprawy

4 komentarze:

  1. Bardzo, bardzo mnie przekonuje smak nutelli na waflu z mlekiem! <3 ale 5 zl za 54g? Dużo trochę zwłaszcza patrząc na dość kiepski skład :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że niektórym taki smak spodoba się bardziej niż mi, ale rzeczywiście z ceną to śmieszni są.

      Usuń
  2. Poczułam to samo, co Ty wobec waflowych Loackerów, wobec Roshenów nugatowych. Tak bardzo się cieszyłam (i cieszę), że nie kupiłam całej serii z góry. Ja akurat dlatego, że całej nie znalazłam, ale mniejsza o powód.

    Na L. nadal mam ochotę, zwłaszcza na warianty mleczne. Ostatnio macałam je w Kauflandzie, ale są okrutnie twarde i uznałam, że jeszcze nie czas powiększać tabliczkowe zbiory. Nie takim kamulcem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, z Roshenami ja też! Nie znalazłam (acz specjalnie nie szukałam) miętowej i pomarańczowej. Ale i tak kupiłam trzy smaki... I o trzy za dużo.

      Kamulec? Ta na pewno taka twarda nie była. Trzymałam jednak raz białą i myślałam, że jest cięższa (np. standardowe 100g),ale ja wiem czy aż takie twarde? Podejrzane to, co namacałaś.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.