wtorek, 17 grudnia 2019

Cachet Bio Organic 40 % Milk Chocolate Caramel & Sea Salt mleczna z Tanzanii z karmelem i solą morską

Kupując tę czekoladę czułam, że będzie dobrze, jednak zwłaszcza po czekoladzie mlecznej z kawałkami słonego karmelu i solą wyprodukowanej przez Kim's Chocolate (producenta Cachet) dla Biedronki naszły mnie wątpliwości. Przecież poprzednio jedzone Cachety z karmelem nie spełniły moich oczekiwań... A jednak linia Bio Organic w zamszowych opakowaniach wyjątkowo mnie urzekła właśnie zacnymi, przemyślanymi dodatkami.

Cachet Bio Organic 40 % Milk Chocolate Caramel & Sea Salt to mleczna czekolada o zawartości 40 % kakao z Tanzanii z kawałkami karmelu i solą morską.

Już przy rozrywaniu sreberka trafiłam na mocny zapach wertherowskiej krówki i mocno palonego karmelu, a więc słodki, ale w ambitniejszy sposób. Zestawiony był z delikatną rześkością (nie wiem jednak, czy już owocową, czy jeszcze nie).

W dotyku czekolada wydała mi się chropowato-nietłusta, a przy łamaniu miękkawa i krucha. Przekrój ujawnił spore i nieco mniejsze kawałki karmelu. Niektóre były prawie czarne, inne bursztynowe. Ilość uważam za odpowiednią.
W ustach czekolada rozpływała się gęsto-kremowo, minimalnie zalepiając i dość szybko mięknąc, pozostając w pewien sposób sposób zwartą (jak moje wyobrażenie o ciepłym maśle). Wydawała się nawet trochę gumiasta. Nie znikała szybko.
Karmel ni trzeszczał, ni skrzypiał. Przypominał trochę bardziej miękki, ale wciąż chrupiący cukier i powoli rozpuszczał się - bardzo przystępny, bo nawet zębów nie oblepiał.

W smaku od razu poczułam wyrównane masło i mleko. W pierwszej chwili zaskakująco czyste i wręcz mdławe, szybko jednak przywołały do siebie słodycz.

Słodycz pojawiała się po chwili, by znacząco przemodelować kompozycję. Rosła. Dołączywszy do masła, otworzyła drogę karmelowi. Oto maślany, podkradający się pod toffi karmel, a tuż obok karmel bardziej palony, nie taki cukrowy... Jakby orzechowy? Jak drobinki orzechów w mnóstwie karmelu? Nawet z odrobiną gorzkości. Mimo to, po paru chwilach coś zadrapało w gardle. Słodycz splatając się z mlekiem, wydobyła na wierzch wanilię. Zrobiło się nieco za słodko, a mi przed oczami stanęły Werther's Original. Nie była to słodycz chamska.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa całość zaczęła robić się coraz bardziej palona, a ja językiem zaczęłam trafiać na dodatki. Epizodyczne ukłucia nienachalnej soli wywołane jej kryształkami przebijały słodycz, jednocześnie podkreślając karmelo-toffi. Jednostajna, maślano-mleczna baza jakoś po niej wydała mi się bardziej mdława. Sól pojawiała się na moment, by zaraz zniknąć. Nie było jej dużo, to jedynie element, bardzo spójny z resztą. Raz i drugi wydawało mi się, że wyłapałam po niej owocową rześkość.

Kawałki karmelu w swoim działaniu były bardziej zdecydowane. Nakręcały paloność, choć same w sobie wydawały mi się głównie cukrowo słodkie. Jak to palony cukier, choć przez większość czasu jakiś słodko-mdławy, jakby sztucznawy. Dopiero po zniknięciu czekolady dawał upust goryczce. Nie powiedziałabym, że ten karmel smakował karmelem. Palony akcent chwilami wnosił namiastkę goryczki, co z czasem - chyba z czekolady - wydobywało motyw palonej kawy. To też jakby... palone, maślane krówki. Zasładzające, acz ze słonawo-palonym smaczkiem.

Potem (po dodatkach, gdy karmel się pokazał i luźno turlał się po ustach trochę w czekoladowej toni, trochę obok) wracało cukrowe, werthersowo-krówkowe toffi, ale w towarzystwie palonej kawy. Może i jakieś opalane orzechy się załapały, ale wtłoczone w maślaność (w maślanym karmelu?).

Po wszystkim pozostało cukrowe przesłodzenie, dość dziwna, mało karmelowa, a sztucznawo-palona karmelowość, przy której pobrzmiewało jakby kwaskawe poczucie słoności i posmak werthersowo-krówkowo-maślany, a także zaskakująco palono-kawowy.

Całość wyszła poniekąd w porządku, na pewno lepiej niż Milk Chocolate Caramel & Sea Salt czy niemal identyczna wersja na Biedronkę, bo więcej w niej było palonych (idących w gorzkawym kierunku) motywów, a jej toffi-karmelowe nuty nie były aż tak słodkie, ale... też wyszła bardzo słodko-maślana, delikatna. Nie wydaje się to najlepszą bazą do soli, bo wtedy robi się słodko-mdło. Sól czułam wyraźnie, acz ani trochę nachalna mi się nie wydała. Nie podobała mi się jednak w posmaku. Jeszcze bardziej nie podobał mi się smak karmelu. Dobrze, że palony tak, że aż zahaczał o goryczkę, ale oprócz tego był... po prostu cukrowy i "słodkodziwny" (wina syropu?). Szkoda, bo strukturę jak na taki i ilość wyjątkowo dobrze zrobili. Całościowo jednak struktura tabliczki nie przemówiła do mnie. Niby rozpływała się powoli i gęsto, ale trochę dziwnie.

Czekolada wyszła nie do końca przemyślanie, przez co nudno. Czuję, że zawartość kakao podbili głównie tłuszczem kakaowym, a karmel uważam za zepsuty syropem.

Większość oddałam Mamie. Jej smakowała bardziej niż mnie, choć podsumowała ją jako "poprawną", powtarzając mi parę razy, że nie jest zła. Poprosiłam, by uściśliła. Odpowiedziała: "No taka... tłusta, ale nie za tłusta, dobra", a potem już z mniejszym entuzjazmem: "No... nie taka słodka, mało słodka w zasadzie. Wiesz, nie zgadłabym chyba, że to karmel. Zastanawiałam się, czy to jakieś orzechy. I sól czasami wyraźnie czuć... I ona potem tak zostaje...". Według Mamy była mało słodka, a chwilami słona, przeszkadzał jej posmak soli (w przeciwieństwie do mnie lubi słone rzeczy, ale nie sól w słodyczach). Mimo wszystko, skończyła ją jednak ze smakiem. Zgodnie stwierdziłyśmy, że lepiej, jak to czekolada zostaje w posmaku, a nie dodatek taki, jak np. sól.


ocena: 7/10
kupiłam: Auchan
cena: 9,29 zł
kaloryczność: 552 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, kawałki karmelu 10% (cukier, syrop glukozowy), naturalny aromat wanilii Bourbon, lecytyna sojowa, naturalny aromat, sól 0,3%

6 komentarzy:

  1. Ja bardzo słone słodycze i kocham mleczną czekoladę, więc jestem ciekawa, czy odebrałabym ją lepiej niż Ty i Twoja Mama :) no ale szkoda że karmel wyszedl tak słabo ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Wertherowska krówka? W moim odczuciu cuksy W.O. to maślane toffi z większą dawką masła niż toffi. Ach te odmienne wrażenia.

    Konsystencja czekolady super. Szkło, nawet jeśli przyzwoicie się rozpuszcza, do wyrzucenia. Bardzo, bardzo nie lubię tego dodatku.

    W.O. nie lubię, ale ich smak w innych słodyczach już tak. Ciekawe. Tu wypada korzystnie, zwłaszcza tuż obok palonego karmelu, orzechowości, kawowości. Gorycz - ok. Słoność - nołp.

    Kurde, chyba naprawdę jestem córką Twojej mamy. Nie przydarzyło jej się czasem jakieś dziecko tuż przed Tobą? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nigdzie nie napisałam, że według mnie Werther's smakują jak krówka. Postrzegam je jako śmietankowo-maślane karmelki, a to tutaj smakowało jak połączenie krówek i werthersów. To tak jak "słodko-gorzki" nie znaczy, że gorzkość uważam za słodką, tylko coś było i słodkie, i gorzkie. A zapach... To takie wyobrażenie, jak sztuczne ognie - nie jadłam ich, ale mam wyobrażenie. Nie wiem więc, czy mamy aż takie odmienne wrażenie w stosunku do samych cukierków.
      Co innego, że nigdy za wiele ich nie jadłam, bo nie lubiłam nigdy tego typu słodyczy. Ich nuty za to spoko.

      Może o tym nie wiem? xD ...Siostro?

      Usuń
    2. Według mnie fragment "mocny zapach wertherowskiej krówki i mocno palonego karmelu" wskazuje na to, że czułaś krówkę, czyli smak W.O., oraz karmel palony. Po wyjaśnieniu wiem, co miałaś na myśli. Wciąż jednak sądzę, że z przytoczonego fragmentu wynika to, co wydało się mnie. Dopiero w "werthersowo-krówkowe toffi" krówka i W.O. są równorzędne.

      Usuń
    3. Wertherowska krówka - przecież Werther's Original to nie krówki. Nie mają krówek, nie? To tak jakbym napisała "zielonoherbaciany Snickers" - Snickers nie jest z zieloną herbatą, ale przecież można sobie wyobrazić, jak mógłby pachnieć taki wariant.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.