poniedziałek, 29 czerwca 2020

Naive Spices ciemna 68 % z Ekwadoru z cynamonem, pieprzem / chili cayenne i wanilią

Jakiś czas po Pacari Allspice naszło mnie na zestawienie jej z korzenną propozycją innej marki, którą postrzegam jako mającą genialne pomysły na dodatki. W dodatku tak mi się też w daty wpasowała i... po prostu miałam przesyt nadziewanych cytrusowych, których ostatnio mi się kilka skumulowało (część zjadłam, a część jeszcze czekała na otwarcie). Chciałam coś innego. Wprawdzie czekoladę z przyprawami tego producenta już jadłam, ale to nie to samo! Mulate Spices zawiera inne przyprawy, nieco mniej miazgi (chyba blend ziaren) i... raczej ogólnie jest czymś innym.
Podobnie jak w Allspice, tu też trafił się dość mylący dodatek. Cayenne - czy chili, czy właściwie pieprz... No cóż, co ja myślę? Ważne, że ostre. Miałam nadzieję, że nie za bardzo, bo ostatnio często wiele rzeczy jest mi za ostra.

Naive Spices to ciemna czekolada o zawartości 68 % kakao z Ekwadoru z przyprawami: cynamonem, pieprzem kajeńskim / papryczką cayenne, wanilią.

Gdy tylko rozcięłam opakowanie uderzył mnie intensywny i smakowity zapach ze "słodkim pazurem". Dowodził najprawdziwszy, słodki cynamon, ale nie był odosobniony. Mimo że wanilia stanęła niemal na pierwszym planie, cudownie mieszając się z rześko-świeżymi kwiatami, osładzała twory bardzo charakterne. Jakbym wąchała gorące kakao słodzone właśnie wanilią... kakao z chili. Chciało by się rzec: gorąca czekolada, ale snuła się w tym właśnie pyłkowo-kakaowa nuta, która splatała przyprawy z nieco bardziej ziemiście-kawowym tłem. Wspomnianych przypraw nie brakowało - i przywodziły też na myśl ciasteczka korzenne. Smakowicie zabarwiły czekoladową bazę, ale nie zagłuszyły jej.

W dotyku ciemna tabliczka również wydawała się trochę pyłkowa, ale nie specjalnie sucha. Odpowiednio twarda, przy łamaniu porządnie trzaskała, ujawniając ziarnisty przekrój.
W ustach rozpływała się jednak gładko (ani jednej choćby drobinki przyprawy) i bardzo kremowo. Zachowując kształt, miękła. Nie była zbyt tłusta. Poczucie tłustawości dodatkowo osłabiał lekko aksamitnie-pyłkowy efekt, jaki pozostawiała. Zalepiała tylko trochę, trochę się rozrzedzając. Cały czas jednak pozostała gęsta niczym... kolejno: czekoladowy budyń i gorąca czekolada powoli zmieniająca się w zwykłe, gorące kakao.

Już robiąc pierwszego kęsa poczułam słodycz wanilii. Należała do łagodnych ciasteczek korzennych, przemyciła akcenty białych kwiatów. Początek wydał mi się bardzo zwiewnie kwiatowy, "kobiecy".

Zaraz jednak rozeszła się także subtelna gorzkość. Niczym łyk kawy lub gorącej czekolady / kakao, spłynęła do gardła, roztaczając swój wyrazisty, dymno-ziemisty smak i rozgrzewając je. Ciastka korzenne, oprócz wanilii i korzenności, wnosiły też palone nuty, wręcz odymiające otoczenie. Poczułam wypieczoność, która pokazała jednoznaczny obraz melasowych ciastek. Melasowo słodko-gorzki. Nie były to jednak ciastka "jasne"... pomyślałam o karobie (btw czytałam że jest coś takiego jak melasa karobowa), a po chwili do głowy przyszły mi też pierniki czekoladowe. Takie... wilgotne, dość ziemiste.

I odważnie przyprawione. Poczułam soczyste chili w akompaniamencie korzenności. Na przód mniej więcej w połowie wyrwał się cynamon. Słodki, wyrazisty, bez jakiejkolwiek goryczki, ale za to z ostrością. Także ta pieprzu / chili cayenne się w niego "wkręciła". Wyszło to cudownie. Pikanteria rozgrzała usta, ale nie wypalała ich. Podsyciła resztę smaków, sama nie zaburzając rześkości. Coraz ostrzejszy cynamon mieszał się z paloną słodko-goryczką melasy, a więc palonej słodyczy, niezbyt karmelowej (ale minimalnie tak).

Rześkość, początkowo kwiatowa, z czasem zaczęła robić się bardziej owocowa. Jakby pierniczki kryły konfiturę? Z owoców różnych... cytrusów, a więc cytryny, ale i innych. Rześkość, wanilia i zestawienie tego z kawowo-piernikowo-ziemistą bazą podsunęło mi na myśl... winogrona? Ale już urodzynkowione...? Że jakoś w ciastkach melasowo-palonych?

Końcówka znów robiła się bardziej maślano-ciasteczkowo-melasowa, ziemiście-orzechowa, mocno waniliowa i słodko-cynamonowa. Jednocześnie pikanteria znacząco wzrosła. Znów pomyślałam o smakowicie przyprawionym gorącym kakao. Ostry cynamon, teraz już nieco goryczkowaty, wymieszał się z soczyście pieprzno-chili smaczkiem i wydał mi się osnuty dymem.

Po wszystkim pozostał kawowo-piernikowy posmak, poczucie nieprzesadzonej, ale charakternej ostrości, silne rozgrzanie za jej sprawą i błoga, palona słodycz. Leciutko kwaskawe owoce podkreślały soczystą pikanterię chili, a ta z kolei cudownie podtrzymywała gorzkawą korzenność, nie odrzucając gorzkawej nuty kakao.

Całość zachwyciła mnie. Doskonałe wyważenie w kwestii przypraw i świetny dobór do kakao (zarówno %, jak i regionu). Palone nuty i słodycz wyszły wyraziście melasowo, a dymno-ziemiste poważne nuty tak osłodzone wanilią, stały się kawowo-piernikowe. Cała ciastkowość nie odebrała kompozycji wykwintności, uzyskanej dzięki przyprawom. Bardzo podobał mi się tu cynamon i wanilia. Znaczące, ale nie nachalne; tak jak i podkreślające chili. Żadnych zbędnych kontrastów, a harmonia z charakterem.

Smakowała mi bardziej niż Mulate Spices, bo jej przyprawy wyszły bardziej integralnie z ciemnoczekoladową bazą. O ile Mulate była ostrzejsza i bardziej palona, smakowała piernikowo, tak Naive w swej ostrości wyszła głębiej, stopień jej palenia nie był mocny (ale miała nuty dymu i pieczoności) i zaserwowała raczej ciastka korzenno-melasowe. Bardziej złożona - obstawiam, że to kwestia kakao (może Mulate to np. mocniej palony blend? tak to odebrałam). Oceny te same, bo uważam, że każda z nich to dziewiątka w swoim przedziale (Naive jest znacznie droższa).


 ocena: 9/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 25,49 zł (za 55g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 551 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: kakao, cukier, masło kakaowe, cynamon, pieprz / chili cayenne, wanilia

2 komentarze:

  1. Widzę, jak podczas pisania recenzji starannie i mocno wciskasz klawisze, by podkreślić wagę cudzysłowu przy kobiecości <3 Co do czekolady... no, konsystencja jest ok. Wygląd ładny. Kaloryczność spoko. Rozmiar też. O czym by tu jeszcze... Wanilia fajna przyprawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, klawisze maczugą dociskam. (Wtf, odpisując zaczęłam pisać "kleszcze" zamiast "klawisze").
      Gdybym miała wskazać jakąś czekoladę z tych moich do degustacji o konsystencji, która mi się z Tobą kojarzy, że zachwyciłaby Cię jako czekolada ciemna idealna, byłaby to właśnie ta. Albo źle oceniam, ale kojarzy mi się z Tobą.

      Nie no, ostatnio publikujemy recenzje, że hej! Albo Ty skrajnie nie moich smaków, albo Ty skrajnie nie Twoich, albo ja nie Twoich, a niedługo wysyp u mnie... nie moich.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.