sobota, 19 września 2020

Tesco Milk Chocolate with Strawberry Filling Smooth & Fruity mleczna z nadzieniem truskawkowym i mlecznym kremem

Po w sumie niezłej Luximo Premium Czekoladzie gorzkiej 70 % z granulatem truskawkowym, mając w pamięci paskudną czekoladę mleczną truskawkową Wedla, myślałam sobie, że zjadłabym prostą truskawkową czekoladę, jakby ich połączenie. Taką najzwyklejszą pod słońcem, ale smaczną. Nie chciałam jednak być aż taką pesymistką (jestem), a całkiem niezłe tescowe taniochy podsunęły mi myśl, że skoro już moje Tesco zamykają, co mi szkodzi kupić i spróbować? Prawdopodobnie nie nadarzy się już na to sposobność, więc... A też fajnie się złożyło, że jej dzień wypadł tydzień po dniu wykańczania Milki Strawberry Cheesecake.


Tesco Milk Chocolate with Strawberry Filling Smooth & Fruity to mleczna czekolada o zawartości 31 % kakao z nadzieniem mlecznym i truskawkowym.

Otwierając, poczułam zapach cukru zrównany ze słodką i uroczą, zaskakująco naturalną konfiturą / dżemem truskawkowym. Była to woń intensywna, ale nienachalna. Miała nieco mleczno-waniliowe, całkiem urocze zabarwienie.

W dotyku tabliczka wydała mi się dość konkretna, choć tłusta. Nie topiła się jednak, ani nie wgniatała. Przy łamaniu nawet lekko pykała-trzaskała jak polewa, a mimo to sprawiała wrażenie miękkawej.
Okazało się, że gruba warstwa czekolady skrywała sporą ilość nadzień: gęstego żelu truskawkowego, który trochę się lepił, jednak nie wylewał się (jedynie się wyciskał) oraz dolnego - mlecznego. To wyglądało na nieco zbite.
W ustach czekolada rozpływała się dość powoli z racji tłustej gęstości. Okazała się kremowa i zalepiająca, lekko tylko proszkowa.
Nadzienie mleczne okazało się zgrane z nią, bo również tłusto-gęste, nieco od niej rzadsze, zdecydowanie bardziej plastyczne i miękkie. Było trochę proszkowe, ale nie suche. Po zmieszaniu się z truskawkowym w ogóle przybierało dość gumiastą postać. częściowo wsiąkł w nie żel i tam robiło się jeszcze bardziej gumiasto-gumkowate. Kojarzyło mi się z gumami rozpuszczalnymi, co mi bardzo nie pasowało.
Dżem wydał mi się lekko przecierowo-zagęszczony i nieźle soczysty, mimo że lepiący. Nie znikał w sekundę, ani też nie wyciskał się spod czekolady nazbyt szybko. Był zwarto-miękki, plastyczny, minimalnie wręcz zżelkowany.
Nie przemówiła do mnie ta struktura - obstawiam, że czekolada po prostu przedwcześnie się zestarzała (część nie moich kostek była wręcz nieco wklęsła), ale to subiektywny odbiór. Paskudne to nie było.

W smaku sama czekolada zasunęła mi cukrowe uderzenie, które zaraz złagodziła mleczno-maślana fala. Miała w sobie posmak wanilii i jakiś inny, znajomy... Trochę orzechowy (?), trochę uroczy. Lekko przesiąkła też truskawkową nutką. Szybko zasładzała w sposób, jaki robią to czekoladki dla dzieci.

Mleczność i słodycz jeszcze wzmocniło białe nadzienie. Zaskoczyło mnie swoją mlecznością, stojącą na przyjemnym, wręcz śmietankowym poziomie. Zabijało słodyczą, że aż wydawało się w końcu coraz bardziej tłuszczowo-nijakie.

Żel truskawkowy przecinał sobie drogę leciuteńkim , soczystym kwaskiem truskawek. Wydał mi się trochę podkręcony, ale w sposób jedynie owocowy. Gdy tak przełamał trochę słodycz... sam się na nią zdecydował. Poczułam słodkie truskawkowe Mambo-cukierki i truskawkowy, zdecydowanie przesłodzony dżem. Łeb w łeb (szypułka w szypułkę?) szła tu truskawka naturalna ze sztuczną. Tej drugiej udało się nieco skryć, bo obie tonęły w cukrowo-mlecznej toni. Niestety smak truskawek był przez to jedynie nutą jedną z wielu.

Następnie cukrowy wir zagarnął sobie scenę, a bliżej końca nadzienie mleczne oprócz cukru upuściło też trochę mleka w proszku.

Po zjedzeniu raptem małej ilości został posmak przesłodzonej, mocno mlecznej czekolady i... truskawek z cukrem (torbą cukru) oraz śmietanką. Wyszło również cukierkowe echo, współgrające z drapaniem w gardle, które pojawiło się już przy pierwszym kęsie.

Całość uważam za względnie niezłą. Po tej półce, po takiej czekoladzie można by spodziewać się tragedii, a oprócz straszliwego przecukrzenia, w zasadzie była wolna od wielkich wad. Tania, znośna, bezpieczna i w dodatku smakująca tym, czym miała smakować, choć wolałabym zdecydowanie więcej truskawki. Cukrowość przyprawiła mnie wprawdzie o grymas na twarzy, ale większy problem miałam z tym miękko-gumiastym nadzieniem. Co więcej, mimo jeszcze obiecanych 5 miesięcy zdatności do spożycia, chyba uległa przedwczesnemu zestarzeniu, co o jakości nie świadczy.
Muszę przyznać, że jakoś trochę mi się z Milką Strawberry Cheesecake kojarzyła - to znaczy: powiedziałabym, że poziom zbliżony, aczkolwiek Milka wygrała uroczą, ale nie cukierkową truskawką i jednak lepszą strukturą.
Część oddałam Mamie, której bardzo smakowała, bo "właśnie taka zwyczajnie truskawkowa, smaczniutka!", ale której spodobała się głównie dzięki "temu miękkiemu i ciągnącemu, trochę gumiastemu nadzieniu, świetnie wyszło, ciekawe, czy to zamierzone?". Stwierdziła, że "skoro Olga lubi miękkie i słodkie nadzienia" to jej też powinna posmakować, więc swoją część (na Mamy odpowiedzialność!) wysłałam Oldze.


ocena: 6/10
kupiłam: Tesco
cena: 2,69 zł
kaloryczność: 500 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: czekolada mleczna 55% (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, miazga kakaowa, serwatka w proszku, pasta z orzechów laskowych, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii), nadzienie mleczne 25% (cukier, tłuszcz roślinny: olej palmowy, olej shea; lecytyna słonecznikowa; serwatka w proszku, mleko odtłuszczone w proszku 8%, lecytyna sojowa, polirycynoolenian poliglicerolu; aromat, ekstrakt z wanilii), nadzienie truskawkowe 20% (syrop glukozowy, przecier truskawkowy 26%, sok truskawkowy 19%, cukier, syrop cukru inwertowanego, aromat, regulator kwasowości: kwas cytrynowy)

3 komentarze:

  1. Recenzja czekolady truskawkowej Wedla zabolała mnie w serduszko bo to jedna z moich ulubionych czekolad, więc tutaj spodziewałam się równie drastycznej oceny :D a tu proszę! Skoro ta czekolada jest lepsza to u mnie by chyba zabrakło skali żeby ją ocenić :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze raz dziękuję :) Co prawda przez stan świeżości nie mogłam zachwycić się nią tak, jak być może zachwyciłabym się w innej sytuacji, ale cieszę się, że spróbowałam. Po przeczytaniu Twojej recenzji zostawiłabym komentarz, iż to doskonałe wcielenie plebejskości i chętnie bym je ugościła, zatem wszystko poszło dobrze.

    PS "Szypułka w szypułkę" <3 W ogóle jakie to jest ładne słowo. Szypułka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja żałuję, że jedzenie ma daty! Jakie życie byłoby piękniejsze, gdyby było długowieczne, że np. jak się zrobi czekoladę, już jakoś tam ją przetworzy, to nic nigdy jej się nie stanie. Albo np. taki orzech - zerwie się z drzewa i już, koniec. Owoce... które dojrzewają, ale osiągają maksimum dojrzałości i się nie psują.

      PS Wiem! Właśnie jak je sobie przypomniałam, to wydało mi się piękne. Tak jak bardzo lubię słowo "powidła". Tak jak i "pestki", "ziarna" wygrywają u mnie z neutralnymi "nasionami".

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.