środa, 24 lutego 2021

Ambiente Czekolada 85 % ciemna

Po Ambiente średniej ciemnej 50,3% z solą i złej mlecznej z ciastkami nie łudziłam się, że dzisiaj prezentowana będzie smakowitym kąskiem, ale nieśmiało tliła się we mnie nadzieja, że... że może przynajmniej będzie to zjadliwe?

Ambiente Czekolada 85 % to ciemna czekolada o zawartości 85 % kakao, produkowana przez The Belgian Chocolate dla Aldi.

Gdy otworzyłam sreberko, poczułam raczej delikatny, ale dość mocno palony zapach orzechów laskowych, wchodzących w maślany, nie za słodki karmelo-nugat. Mimo pewnej łagodności, cierpkość kakao była łatwa do odnotowania. Całość ułożyła się więc w kompozycję bardzo przystępną.

W dotyku tabliczka wydawała się sucha i krucha, jednak przy łamaniu okazała się twarda prawie jak kamień. Trzaskała bardzo głośno.
W ustach rozpływała się powoli, początkowo trochę opornie-ciepłoplastelinowo. Potem jednak przypominała tłusto-maziste ciasto (brownie?): jakby miękła i wilgotniała, serwując trochę kremowej tłustości, przełamanej pylistością, ostającą się jako lekko wysuszający efekt na koniec. Mimo to, poczucia tłustości na ustach nie dało się przegapić.

W smaku od pierwszej chwili poczułam zdecydowaną gorzkość, która reprezentowała dość mocne palenie. Nie było jednak w niej nic ze spalenizny. Pomyślałam za to o dymie i zawilgoconym węglu. Gorzkość zrobiła się kawowa i właśnie w kawie pokazała się drobna cierpkość. Oczami wyobraźni zobaczyłam gęsto-lepkie, ciemne ciasto murzynkowato-browniowate. Cierpkość bowiem niewątpliwie w dużej mierze należała do kakao, takiego najzwyklejszego, a i maślaności nie brakło. Zaraz także drobny kwasek się zaznaczył; do głowy przyszedł mi popiół.

Kwasek plątał się nieśmiało, ale w końcu zdecydował się na coś cytrynowawego, trochę goryczkowatego jak skórka cytryny. Chwilę później pojawiła się też słodycz ciężkich owoców. Nie niosły orzeźwienia, wydały mi się pełne, gęste... Nazbyt wysuszone owoce, które straciły impet? Jak miękko-gąbczaste suszone, niezbyt wyraziste banany i jabłka. Po owocowej (acz obiektywnie wciąż minimalnie owocowej) chwili, w drugiej połowie rozpływania się kęsa słodycz zmieniła charakter na taką najzwyklejszą. Na szczęście utrzymała się na niskim poziomie.

Bliżej końca znów wzrosła paloność ziarnistej kawy, odległa cierpkość kawy z ekspresu, ale nie były mocne, bo po owocach umocniła się maślaność. Należała do ciasta - może ciemnego, trochę nieokreślonego. Była w dodatku jakby trochę orzechowo-nugatowa. Mieszała się z kawą, więc oczami wyobraźni zobaczyłam piankę - na kawie z ekspresu właśnie.

Po zjedzeniu pozostał cierpki posmak kakao i kawy z ekspresu, łagodzony nieco ciastową maślanością i prostą, ale niską słodyczą.

Kojarzyła się z Belgian Dark 72 %, ale była mniej słodka, co przy tej prostej, suchej (?) słodyczy wyszło na plus (w podlinkowanej podchodziła pod bezy). Też czułam gorzkość dymu, popiołu; odebrałam to tak ciastowo, ogólnie podobnie. Dzisiaj prezentowana okazała się jednak niewątpliwie bardziej cierpka, minimalnie kwaskawa, choć wciąż przystępna i w porządku. Niestety jednak dość... nudna. A mimo to na pewno smaczniejsza od 72 %. Do głowy przyszedł mi też Wedel 80 % - od tego to ta czekolada jest o wiele smaczniejsza.


ocena: 7/10
kupiłam: Aldi
cena: 4,99 zł
kaloryczność: 588 kcal / 100 g
czy kupię znów: w akcie desperacji może i mogłabym

Skład: miazga kakaowa, cukier, lecytyny, tłuszcz kakaowy

2 komentarze:

  1. Każdy przejaw ciastowości, ciastoczekoladowości i brownie'owości na plus. Cytrynę wolałabym w połączeniu z czystą babeczką magdalenką. Kawy z ekspresu BARDZO nie lubię. Niezależnie od maszyny i wykonania czuję obleśny kwach. Raz większy, raz mniejszy, wszelako zawsze. Plebejska rozpuszczałeczka to jest to.

    PS "W akcie desperacji" <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam magdalenek, ale potrafię sobie wyobrazić, że to coś, do czego cytryna pasuje niezaprzeczalnie.
      Dziwnie z tą kawą. Parę miesięcy będąc w USA piłam z ekspresu i była strasznie delikatna, wodnista. Nie smakowała mi, ale kwaśności tam ani śladu nie było na pewno. Podobnie zresztą z gorzkością czy jakimkolwiek smakiem.
      Piona za rozpuszczalną! Gdybym była bogata, mogłabym jeszcze od czasu do czasu wyskakiwać do kawiarni na alternatywne metody parzenia (np. aeropress <3).

      PS No a jak! Gdybym miała do wyboru Barona albo tę np. na jakimś wyjeździe, a chciałabym czekoladę... :P

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.