sobota, 27 lutego 2021

Milka Alpine Milk mleczna

Jakiś czas temu pewnie sama siebie bym wyśmiała za tę recenzję, ale pisząc ten wstęp nie widzę niczego dziwnego w tym, że ta czekolada też zawitała na mojego bloga. Otóż nie jestem pewna, czy kiedykolwiek jadłam czystą Milkę - zawsze wydawała się za nudna i za słodka. Ostatnimi czasy ponoć Milka się zepsuła (zdanie m.in. Mamy), a skoro Terravita Classic Mleczna zrecenzowana została, konkurencja też mogła. Wprawdzie był moment, w którym chciałam oddać ją całą Mamie, nawet nie otwierając (dostałam ją w podzięce), ale uznałam, że jak już się trafiła, to spróbować nie zaszkodzi. Gorsze rzeczy po trochu się próbowało. Końcowo aż samą siebie zaskoczyłam, jak pozytywnie się nastawiłam przed otwarciem.


Milka Alpine Milk to mleczna czekolada o zawartości 30 % kakao.

Po otwarciu poczułam straszliwie słodki, cukrowy zapach wymieszany z wyrazistym mlekiem, które w połączeniu jednoznacznie kojarzyły się z mlecznymi czekoladkami. Miało to specyficzny, milkowo-plastikowy, sztucznawy (ale jeszcze nie sztuczny) motyw, jakby kryjący "czystość" cukru. Dla mnie nie było to przyjemne, ale rozumiem, że kogoś może kupić, bo było... urocze.

Tabliczka wydała mi się miękko-konkretna. Niby nawet pykała przy łamaniu, ale wydawało się, że zaraz zacznie się topić w dłoniach. Trochę się też jakby kruszyła.
W ustach rozpływała się zaskakująco powoli i gęsto. Zalepiała, tworząc kremową masę, aż przytykającą w gardle. Ogólnie była gładka i dość tłustawa, choć jakby kryła leciuteńką proszkowość.

W smaku od samego początku dominowała przesadzona słodycz czystego cukru. Dosłownie uderzyła mi do głowy, po czym spłynęła do gardła, drapiąc w nim już w pierwszych sekundach. Z minimalnym opóźnieniem w słodyczy znalazło się "coś".

Jednocześnie, acz wolniej, po ustach zaczął rozchodzić się wyrazisty smak mleka, który oczywiście ulegał słodyczy i podporządkowywał się jej, ale miał się względnie nieźle. Zmieszały się zupełnie. Mleczność okazała się naprawdę dość wyrazista, choć nie jak z głęboko mlecznej czekolady, a czekolady z nadzieniem mlecznym. Druga fala, tym razem nie samej cukrowości, a mleczności, jakby spłynęła do gardła mniej więcej w połowie, zmieniając drapanie w palenie.
Bardziej czekoladkowa, dzięcięco-urocza mieszanina w końcu zajechała plastikowo-polewową nutą. Nawet nie tyle, że sztucznie i chamsko tanią, a bardzo odlegle kojarzącą się z figurkami mlecznoczekoladopodobnymi (z cukru, z mlekiem).

Bliżej końca wyłapałam specyficzny posmak Milki, połączenie "orzechowości z czymś", bliżej nie do określenia, bo tłamszone przez tandetną cukrowość, jakby... orzech wymieszany z czymś sztucznym? Nie zaś sztuczny orzech. Chyba wreszcie udało mi się nazwać posmak Milki (jak ja go odbieram)!

Po małej ilości w gardle paliło od cukru, czułam cukrowego kaca, a w ustach posmak głównie cukru. Dopiero w tle, jakieś mgliste echo przypominało, że to urocza Milka i właśnie wreszcie jakoś sobie ten jej posmak nazwałam: "orzech z czymś sztucznym".

Jeśli mam być szczera, mam wrażenie, że czysta-czysta Milka to czysta słodycz. Smaki, w których jest ona zestawiona z czymś (choćby z orzechami w Mmmax Nuss & Nougat Creme), wydala mi się paradoksalnie bardziej milkowa. Odosobniona wyszła dziwnie. Aż zakrawała o cukrową, mleczną polewę czekoladkową... Znaczy... jakby ten jej milkowy posmak trochę o to zahaczał (nie, że waliła tym na kilometr). W Oreo 100 g po zmianach też mi jakaś "nie teges" się wydawała, więc muszę przyznać, że sprawa to dziwna.
Obstawiam, że po prostu czysta Milka jest kiepska, a zyskuje przy czymś. Czy ogółem się zepsuła? Pewnie jak wszystko - jak pisałam, nie kojarzę, czy czystą samą kiedyś jadłam świadomie, ale teraz... wydała mi się i tak mało milkowa w porównaniu do innych produktów marki.
Z takich czystych zasładzaczy wolałabym katować się Terravitą Classic mleczną, która była wyraźniej mleczna i waniliowa. Cukrowa do bólu, ale wolę to, niż dziwny motyw Milki.

Raptem po jednej kostce szczerze miałam dość cukru i autentycznie niesmaku... Plastiku.
Pod recenzję zmuszałam się do drugiej, ale w niej po prostu było coś nie tak. I wiem, że mogłabym się uporać bez problemu z całą przesłodzoną Terravitą PB, mlecznym Lindtem Whisky, ale tak słodka czysta, po prostu płaska czekolada jak Milka nie tylko nudzi, ale i męczy.
Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że z tej półki trudno pewnie o coś o wiele lepszego. Bo co, Alpen Gold, Goplana, Wedel? Lepsze na pewno są Terravita i Gross (ale ten chyba nie występuje jako samodzielna czysta mleczna czekolada).
Prawie cala powędrowała do Mamy. Jej w zasadzie smakowała, ale: "był w niej ten milkowy posmak, ale bardzo, bardzo w oddali. Nie tak, jak kiedyś, że od razu było czuć, że to Milka. Tutaj... smaczna była, ale ten posmak jakby zmieszany z czymś. I rzeczywiście, nawet mnie ten cukier powalił, już jak kończyłam. Z Wedlem dalej wygrywa.".


ocena: 5/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: 530 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, miazga kakaowa, serwatka w proszku, tłuszcz mleczny, lecytyna sojowa, pasta z orzechów laskowych, aromat

8 komentarzy:

  1. Kostka to mało, ale cała tabliczka i mnie mogłaby zniechęcić. Raz, że nuda. Dwa, że cukrowość. Trzy, że faktycznie w ostatnim czasie brakuje milkowości produktom Milki. To samo dzieje się z Wedlem. O co może chodzić? Przecież czysta czekolada powinna stanowić esencję smaku danej marki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważ, że ja jestem przyzwyczajona, że już malutkie ilości dostarczają wieeelu wrażeń. Czekolada, w której nie czuć kakao nudzi mnie już na starcie.
      O co może chodzić? Obstawiam podwyższanie zawartości cukru, korzystanie z coraz gorszych składników i bylejakość przy produkcji.
      Co do Wedla - obserwacja Mamy: im tabliczka bardziej złożona, teoretycznie ciekawsza, limitowana, tym sama czekolada gorsza, jakby wychodzili z założenia, że i tak jest nieistotna, bo chodzi o np. nadzienie.
      Smutne. Ja nie raz powtarzam, że np. gdyby to ja miała zakupioną jakąś markę, jej dawne receptury, dzięki którym odniosła sukces, to ich bym się trzymała. Bałabym się po prostu gmerać i popsuć, by ludzie przestali kupować.

      PS Myślisz, że ten "milkowy posmak" to faktycznie może być "orzech z czymś sztucznym"? Tak jak... olej kokosowy ewidentnie ma w sobie coś z zimnych ogni i wymiocin. I piszę to bez negatywnego podejścia, bo obecnie nuta oleju kokosowego mało, że mi nie przeszkadza, to potrafi smakować (acz prawie na nią nie trafiam, bo nie ma go w moich produktach; a jako nuta czekolad występuje rzadko).

      Usuń
  2. Chyba nigdy nie jadłam czystej Milki w takiej formie (bardziej jako mini czekoladki albo świąteczne figurki). Wiem jednak że zupełnie nie jest dla mnie, jest za słodka i mdła, Wedel to u mnie zdecydowany numer jeden ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno jest mi sobie wyobrazić kogokolwiek, kto by powiedział, że taka czysta Milka jest czysta w punkt.
      Mleczny Wedel? Od dziecka mnie obrzydza.

      Usuń
  3. Muszę przyznać, że ja również nie mam zbyt dużego doświadczenia z czystą milką. Jako dziecko sama w sklepie wybierałam warianty z czymś. Takie także kupowali mi bliscy. Jeśli już czysta to w łatki ;)
    Raz w podziękowaniu zwykła czysta się trafiła. Raz że zaskoczyło mnie to że nie pachniała, dwa że pykając mazała się zaraz po wzięciu w palce.. to jeszcze jak słusznie zauważyłaś kruszy się i brudzi jak drobinki plasteliny przy modelowaniu :o
    Sądzę, że darczyńcy z obawy że nie trafią w gust obdarowanego kupują czyste tabliczki. Nie wiem czy sami takie jedzą czy nie. Jeśli tak i lubią to ok. Ale jeśli tak i kupują to nie rozumiem intencji :)
    Łaciata tak nie zasładza. Chętnie bym przypomniała sobie ją ale nigdzie nie widuję jej a szukałam chyba 2x w tym roku :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jako dziecko... nie znałam Milki.
      Czystą w łatki jadłam może ze dwa razy w życiu i wówczas wydała mi się ciekawa, ale było to na długo przed blogiem. I wydaje mi się, że w sklepach ją widuję, ale teraz już nie jestem pewna. Nie zasładza? Hm, pamiętam, że kiedyś uznałam ją za lepszą, bo ciekawszą od czystych mlecznych, ale czy nie zasładza? Gdybym dostała, na pewno bym spróbowała, mimo że mi z takimi nie po drodze. Ciekawość jednak swoje robi.

      Usuń
  4. Ojojojjejej :(, a ja nie rozumiem fenomenu Milki... Może inaczej - jadałam Milkę taka, z orzechami ale to było kieeeedys... Milka była dobra, smaczna, miała SMAK... Do czasu, aż ją zmienili.... Nie pamiętam kiedy i nie wiem, jak... ale zmienili!!! :/ Teraz Milka to tylko cukier, cukier... Brak gkebii, tego czegoś milkowego, co sprawiało, że Milka nie miała konkurencji... A teraz ma - i przegrywa... :( To takie moje zdanie, jestem zasmucona, bo kiedyś ją uwielbiałam... A teraz nie mam czego uwielbiać... Bo następca się nie znalazł :+

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że kiedyś Milka coś sobą reprezentowała. Nie wiem, na co nadal liczy producent - w końcu sentymenty się pokończą, pojawią się jeszcze kolejne marki... Przykre.
      Życzę jednak, żeby udało Ci się znaleźć markę do uwielbiania.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.