niedziela, 8 sierpnia 2021

Marana Peru Cusco 100 % ciemna

Wybór pierwszej czekolady marki Marana był łatwy - Peru Piura 80 % bardzo wyróżniała się opakowaniem (i datą). Problem był, po którą sięgnąć jako po następną? Zdecydowałam, że po najmniej moją, czyli dzisiaj przedstawianą.

Marana Peru Cusco 100 % to ciemna czekolada o zawartości 100 % kakao Chuncho z Peru z regionu Cusco z doliny Quillabamba.

Po otwarciu poczułam wręcz przenikliwy zapach cytrusów nasączających i tak już wilgotny twaróg oraz ciemną ziemię. Wszystko to gubiło się częściowo w kawie. Cytryna i słodko-kwaśna pomarańcza zaraz złagodniały, mieszając się z innymi owocami. Czułam wiśnie podbudowane alkoholem, kojarzące się trochę z winem i... zawilgoconymi, nasączonymi nim beczkami i korkami od butelek. Ziemiście-kawowe tony z czasem odsłoniły sporo orzechów: głównie włoskich, ale i laskowych... Były to jednak orzechy jakby z ciasta wyjęte... wilgotnego ciasta? Sernika również ze skórkami pomarańczy? Wilgotna była na pewno nuta twarogu. To właśnie nabiał z czasem przejął kwasek, kojarząc się z niemal podbuzowanym kefirem.

Przy łamaniu tabliczka trzaskała pięknie, bo była bardzo twarda. Gdy kostka zahaczała o inną, potrafiła wyrzeźbić w niej rysę.
W ustach rozpływała się długo, ale nie opornie. Pomyślałam o trzymanym w lodówce gęstym maśle orzechowym z drobinkami, które dopiero się ociepla. Kawałek niechętnie zmieniał formę, wolał roztaczać wokół siebie gęstą, wysoce lepką masę. Czekolada niby była gładka, ale chwilami trafiłam na grudkowaty efekt. Była niczym... wilgotny, lepki twaróg (sprzedawany w kostkach). Udawała go doskonale - aż byłam w szoku. Potem doszła do tego lekka soczystość, jednak i tak wyszło to dość ciężko... Tak lepiszczo, pozytywnie ciężko, nie że za tłusto.

Smak ruszył ostrożnie, zaczynając od niemal neutralnego nabiału i maślaności. Pomyślałam o delikatnym twarogu i wysoce maślanym cieście lub... tłustym kremie z orzechów. Jakby masło orzechowe z np. laskowców? Albo orzechowy sernik? Sernik z zacnego, smakowitego twarogu: wilgotny i lepki. Ser biały ze specyficznym kwaskiem okazał się charakterną bazą.

Szybko odezwały się owoce, nadające kompozycji jeszcze więcej życia. Wzrosła kwaśność, za czym stanęły cytrusy. Zreflektowała się jednak prędko, a one zdecydowały się na goryczkę. Wyraźnie czułam gorzkawe skórki słodkich pomarańczy i innych.

Oto wiśnie ruszyły z impetem. Słodko-kwaśny, cierpkawy smak rozpłynął się po ustach. Pomyślałam o czerwonym winie dość słodkim, lekko "beczkowym", drewnianym i alkoholowej, dobrej bombonierce. Zawierać musiała wiśnie w alkoholu, ale też jakieś wiśniowe trufle? I może nie tylko. Do głowy przyszły mi też rodzynki nasączone alkoholem.

W tym czasie zmieniać zaczął się także nabiał. Jakoś w połowie rozpływania się kęsa jego kwaśność stanęła na pierwszym planie. Jakbym miała do czynienia z podbuzowanym, wyrazistym kefirem. Skończył się jednak po pewnym czasie, a twaróg... trwał, tonując już kwaśność, ale nie odrzucając jej zupełnie. I z nim zmieszała się goryczka. Pomyślałam o... twarogu "dziadkowo-wioskowym", nieco... starym? Takim właśnie goryczkowatym... Któremu jednak częściowo udało mu się zachować smakowity charakter i kwasek. Poniekąd odpowiadał za łagodzenie.

W tym pomogły mu orzechy. Odjęły mu część gorzkości. Wyraźnie czułam orzechy włoskie i pekan, wzmocnione ziemistymi tonami. Były to orzechy zgorzkniałe, może również starawe... I jak z ciasta wyjęte? Zawilgocone? Jako zawilgocony, orzechowy spód sernika? Do głowy przyszły mi jakieś pestki, ale nawet nie wiem, czy pestki-ziarenka czy pestki owoców... Zbyt szybko umknęły (przy każdym kęsie!). Ponownie pomyślałam o drewnie i beczkach nasączonych alkoholem. Wyłapałam odrobinę słodko-korzennych, cieplejszych sugestii.

Cierpkość kakao i ziemi bliżej końca wygładziły się... zaczęły chylić się trochę ku kawie. Ta aż kwaskiem na koniec mignęła, acz... jakby osłodziło ją coś korzennie... melasowego?

W posmaku pozostała kwaśność... cytrusowo-nabiałowo-wiśniowa (jakby tym razem przekornie to twaróg zamknąć w owocach). Czułam taninę wina czerwonego, jak również kefirowo-twarogowy splot. To jednak wydawało się otoczone i złagodzone mieszanką orzechów i oprószone kakao po prostu. Było soczyście, a przy tym... jakby esencjonalnie... twarogowo-orzechowo.

Dawno nie jadłam tak dziwnej czekolady. To dosłownie twaróg z różnymi niuansami w formie tabliczki. I struktura, i smak... no twaróg! Aż nie mogę się nadziwić. Była o wiele bardziej twarogowa niż wiele czekolad mających oddawać sernik, a przy tym... aż mało czekoladowa. Kupiła mnie tym jako "dziwo-ciekawostka". Wszelkie "stare" nuty może nie brzmią dobrze, ale była to ich taka "starość" w odpowiednim punkcie. W niektórych było coś tak specyficznego, że aż uzależniającego.
Twaróg, orzechy oraz sporo wiśni, wina i cytrusów, podkreślonych alkoholowo-drzewnym, przyprawionym akcentem sprawiło, że kompozycja wyszła prosto, przejrzyście i genialnie w tym. Mało słodka, znacząco kwaśna i gorzkawa, konsekwentna w swej niecodzienności.
Przypomniała mi się "maślankowo kwaśna maślaność" Morina Perou Chanchamayo Noir 100 % - jak dobrze, że Marana nie była maślana! Meybol 77 % wyszła bogatsza w nuty, ale wiodące kwaśny nabiał i cytrusy, podszyte ziemią i przyprawami w sumie się pokryły.


ocena: 10/10
cena: 40 zł (za 70 g - cena półkowa)
kaloryczność: 663 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa

2 komentarze:

  1. Niedawno otworzyłam moje pierwsze masło z laskowców. Nie zostałam fanką. Bombonierkę z wiśniami bardzo chętnie bym zjadła, przy czym z mocno ciemną czeko i kopiącym alko. Wino też okej. Świeże wiśnie nazbierałam sobie u mamy na działce. Tak się do nich zbierałam, że przedwczoraj wyrzuciłam wszystkie, bo obrosły pleśnią. Orzechy włoskie i pekany odejmują gorycz? I jeszcze ziemia za nimi, hmm. Ja bym założyła, że wprost odwrotnie. Cytrusy mi tu w ogóle nie pasują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, pasty z różnych orzechów w moim odczuciu mogą różnie wyjść. Są takie, które chyba po prostu wolę jako orzechy, osobno.

      Tak, włoskie i pekan odjęły część gorzkości twarogowi. Nie zniknęła zupełnie. W miejsce gorzkości twarogu weszły orzechy ze swoją. Wydawało mi się to oczywiste. Twarogową zastąpiły swoją, zabrały gorzkość z twarogu.

      Wiśnie... Ile kazałaś im leżeć? Ja zawsze kupuję i zjadam tego samego dnia, zaraz po umyciu. Obecnie są jakieś nietrwałe, a szkoda.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.