sobota, 3 lutego 2024

Zotter Bacon Spectacle / Sautanz Specktakel ciemna mleczna 60% z kremem malinowym z sokiem z czarnego bzu, krwią wieprzową i tymiankiem oraz nugatem z orzechów laskowych ze skwarkami i cynamonem

Ryzykowna, po Skyr • Rhubarb • Avocado, wydała mi się też czekolada dziś przedstawiana. Jadłam parę czekolad z mięsem i niektóre wyszły zaskakująco dobrze, acz jak myślałam o tej i o tym, że w jednym kremie znalazła się krew... Bo ja wiem? Choć wampiryczne motywy lubię, akurat krew w czekoladzie trochę mnie odrzucała (acz Zotter HimbeerBlut / RaspberryBlood z 2015 wspominam dobrze). Na stronie swoją czekoladę Zotter zachwala, że "u niego nic się nie marnuje", więc skoro w ofercie - nie na Polskę - ma też produkty mięsne, prowadzi w Austrii całą restaurację, to wiadomo, że działa też z wieprzowiną (i krwi mu nie brakuje).


Zotter Bacon Spectacle / Sautanz Specktakel to ciemna mleczna czekolada o zawartości 60 % kakao nadziewana (30%) malinowym kremem z sokiem z czarnego bzu, krwią wieprzową i tymiankiem, z cienką warstwą czekolady białej oraz (30%) kremem / nugatem z orzechów laskowych z karmelizowanymi bekonowymi skwarkami wieprzowymi i cynamonem.

Po otwarciu poczułam przede wszystkim dziwnie prażono-palony wątek mięsa, mieszającego się z nieokreślonymi orzechami i czekoladą, jakby nieco mięsem onieśmieloną. Wyszła lekko gorzko i palono-karmelowo słodko. Spód tabliczki mocno pachniał wieprzowiną, skwarkami, jakby wieprzowym "jerky" i orzechami, migdałami. Czekolada dodała do tego maślaność i drewnianą nutę. Wierzch jawił się nieco bardziej słodko w pudrowo-malinowym kontekście, ale i od niego rozchodziła się wytrawność przypraw, w tym tymianku. Po przełamaniu nasiliła się malinowość, zrobiło się nieco bardziej soczyście, ale oprócz słodyczy - która wzrosła - wzrosła też wytrawność i echo jakby "buraczanego czarnego bzu". Słodka owocowość dziwnie zmieszała się z mięsną częścią - nie wyszło to szczególnie zachęcająco.

Tabliczka w dotyku wydała mi się twardo-masywna. Przy łamaniu potwierdziła się jej twardość, a gruba warstwa czekolady lekko chrupnęła. 
Czekało mnie zaskoczenie - na stronie nugat był na wierzchu, malinowe nadzienie na dole, a u mnie odwrotnie.
Krem na wierzchu wydawał się dość maziście-miękki i bardzo plastyczny, lepki. Nugat na dole cechowała masywność, gęstość i twardość. Wyglądał na raczej suchy. Warstwy przedzielała zaskakująco gruba warstwa czekolady białej.
W ustach czekolada rozpływała się powoli i kremowo-maziście. Była bardzo maślano tłusta i spójna z nadzieniami.
Szybciej zaczynało rozpuszczać się bardziej miękkie, soczyste nadzienie górne - malinowe. Okazało się lekko jakby nieco zżelowane i maziście-gibkie, plastyczne, a także soczyste. Z racji tego zżelowania jednak wcale tak szybko nie znikało. Mimo gładkości, pod koniec zostawiało pudrowość. To nugat znikał minimalnie szybciej od tej części.
Ten był tłusty - zupełnie nie suchy - i zwarto-masywny, ale nie twardy. Wydał mi się maślany i nieco czekoladowo-gesty, ale łatwo, tłusto rzednący. Sporo w nim malutkich kawałków skwarek.
Warstwy czekolady białej między kremami chyba miały jedynie utrzymać podział na warstwy, ale wniosły sporo: tłustą, czekoladową kremowość oraz pylistość. Wpisały nadzienia w czekoladowe realia.
Kawałeczki i kawałki mięsa były w większości początkowo twardo-chrupiące z racji karmelizowania. Od nich ewidentnie rozpuszczał się cukier i sól w trakcie jedzenia. Gdy je gryzłam, niektóre miękły aż zaskakująco. Końcowo niektóre robiły się żujne i soczyście-tłuste. Możliwe, że wśród nich zaplątały się jakieś drobinki orzechów, bo po rozpuszczeniu się otoczki, drobnicy zostawało sporo.

W smaku czekolada przywitała mnie słodyczą palonego karmelu i również paloną, delikatną gorzkością. Wydała mi się sama w sobie lekko orzechowa, a także niewątpliwie mleczna. Nadzienia podkreśliły w niej, bardziej niż mleko, maślaność. Niestety w dodatku sama trochę przesiąkła mięsną nutą jednej z warstw.

Poprzez mleczność i maślaność właśnie do głosu doszły nadzienia, prawie równocześnie. Mięsne echo wprawdzie błyskawicznie zaznaczyło swoją obecność, ale maliny nie pozostały bierne. Smaki płynęły jednocześnie - początkowo nugat przyciągał więcej uwagi, a malinowy krem pobrzmiewał, potem role się odwróciły.

Wyraźniej zagrał więc nugat z orzechów laskowych. Przedzierał się przede wszystkim mięsnym smakiem wieprzowiny - wydawał się płynąć z całej warstwy, nie tylko z kawałków skwarek. Odstawał od otoczenia, mimo że wkomponowany w orzechowość... Niestety niezbyt jednoznaczną. Warstwa ta zaprezentowała się z dość wytrawnej strony, jednak i nugatowej słodyczy jej nie brakowało. Niosła prażono-ciepłe nuty.
Z czasem cynamon i słodka korzenność z niego mieszały się z przyprawami z drugiej warstwy. Uzupełniały się, ale z czasem tak się wymieszały, że trudno było je ponazywać. Trochę podkreśliły jednak orzechowo-migdałowy wątek, któremu starała się pomóc czekolada. Orzechy laskowe jakoś się gubiły w mięsności, zwłaszcza, gdy na języku zaczęły wyraźnie zaznaczać się drobinki mięsa.

Mniej więcej w połowie rozpływania się wyłoniło się też górne nadzienie - malinowe. Nie pchało się jednak na przód. Okazało się pudrowo-słodkie, może trochę mleczne jak malinowe lody. Maliny czuć w nim nieźle, ale po chwili też pewną cierpkość, goryczkę jakby mieszanki ciemnych owoców leśnych, czym podpięło się pod "ciemnawą" czekoladę. Mimo wysokiej i niemal cukierkowej słodyczy, wydało mi się też wytrawne.

Słodycz napędzała biała czekolada ze środka. Umocniła także nuty mleka i masła, a pudrowo-malinowemu kremowi podszepnęła śmietankowo-malinowy lukier.

Z czasem mięsno-laskowy nugat podkreślił w malinowym kremie wytrawność i wydało mi się trochę słodko buraczane, jako że zarysował się też czarny bez. Za malinami do słodyczy dokładającymi troszeczkę kwasku, poczułam metaliczność i przyprawy. Goryczkowato-ciepłe i wytrawne. Tymianek? Kminek? Metaliczność kontrastowo wyłaniała się ze słodyczy ogółu, która rosła szybko. Całość, oba kremy (ale chyba bardziej nugat), wydała mi się lekko pikantna

Wtedy podskakiwała cukrowo-palona, karmelowa słodycz. Pojawiały się też słone pstryczki. Przypieczętowały mięsny smak. Kawałki jawiły się jako nieco przypalone skwarki z boczku. Wieprzowina ta jeszcze podkreśliła metaliczność i wytrawność malinowej części.

Bliżej końca mięsny smak, niosący prażono-dymny wątek, wychodził przed wszystko inne. Podkreślił cierpką metaliczność warstwy malinowej, ale także... czekoladowość samej czekolady z wierzchu. Ta jawiła się jako jeszcze karmelowo słodsza i bardziej gorzka jednocześnie, ale wcale nie smacznie, a dziwnie. Kontrast z pudrowymi malinami i białą czekoladą wyszedł osobliwie.

Pozostałe na koniec skwarki smakowały właśnie skwarkami, a więc wyprażonymi na chrupko kawałkami tłustej wieprzowiny, boczkiem, skórkami. Były soczyście-tłuste, słone, a niektóre jakby poprzypalane na gorzko. Wielu trzymała się cukrowo-karmelowa słodycz.

Po zjedzeniu został posmak słonych skwarek i nieco zbyt silnej karmelowej słodyczy. Prażono-karmelizowany wątek mieszał się z wytrawnymi przyprawami i ogólną korzennością, a także motywem ciepło-prażonych orzechów. Czułam sporo masła i gorzkawą, maślano-mleczną czekoladę. Pudrowe maliny zyskały trochę kwasku, ale przemieszawszy się z bzem, kojarzyły się trochę z burakami.

Tabliczka już nie pachniała zachęcająco. Gruba warstwa czekolady, masywny nugat i maziste nadzienie malinowe pod względem struktury mi pasowały, za to grubą warstwę białej w środku uważam kompletnie za zbędną. Nie wniosła niczego pozytywnego do struktury, a smak psuła. Chyba... bo ogólnie za nic nie mogę nazwać go dobrym. Czekolada na wierzchu może byłaby w porządku, gdyby nie przesiąkła nadzieniami. Te psuły jej odbiór. Przygłuszone mięsnością malinowe wydało mi się nieprzyjemnie słodko-pudrowe i jednocześnie nieadekwatnie do owocowego kremu wytrawne. Bez i krew wniosły dziwaczne nuty kolejno: buraki i metaliczność. Laskowy nugat z mięsem zdominowały słone skwarki, że aż orzechowość się wystraszyła. Jego ciepły smak nie wyszedł nugatowo... to było jak maślano-mdława baza pod niesmaczne kawałki wieprzowiny.
Może i nie było to aż tak obrzydliwe jak Zotter CHOCOshot Vampirikum, ale to... nieprzyjemnie mięsna czekolada, zupełnie nie do porównania z wyważonymi i interesującymi np. Vosges (Mo's Dark 62 % czy Mo's Milk Bar). A jednak... nie mogę czekoladzie ze skwarkami obniżyć oceny za właśnie skwarkowość... Jedynie za nieprzemyślaną kompozycję, bo wiele elementów mi tu do siebie nie pasowało i ogół po prostu nie był smaczny.
Próbowałam doszukać się plusów, ale po niecałych 10 gramach nie udało mi się i resztę oddałam Mamie. Przy okazji ciekawostka: choć deklarowana waga czekolady na opakowaniu to 70g, moja ważyła 80g (czyli Mama dostała 70g).
Mama najpierw spróbowała troszeczkę w ciemno, nie wiedząc, z czym jest ta tabliczka: "niesmaczna, nie wiem, co tam w niej było, ale wszystko jakieś dziwne, że aż trudno ponazywać. Na koniec sól mi została". Gdy się dowiedziała: "Ta czekolada na wierzchu nie taka zła, ale też czymś zajeżdżała. Środek taki niedookreślony. Orzechów za nic nie mogłam wyczuć w tym nugacie. Trochę kwasku z tej owocowej części wyczułam, tak to słodycz, sól i skwarki na koniec. Mocno karmelizowane. Takie to wszystko namieszane, tak połączone, że nie wiem, po co to robić, to się nie mogło udać.". Tabliczkę zjadła w trzech podejściach i końcowo stwierdziła: "wcale w zasadzie nie taka niesmaczna, a po prostu taka, co można zjeść od niechcenia, by coś dojeść, bo już jest". Zgodziła się ze mną jednak, że tabliczka była tym, co obiecywał opis, ale zgodziłyśmy się w nierozumieniu, po co robić taką czekoladę. A to, że się na nią porwałam... no, Zotter swego czasu pokazał, że tabliczka z bekonem może wyjść ok choćby w przypadku Zotter Whisky & Bacon.


ocena: 4/10
kupiłam: dostałam od zotter.pl
cena: 18,90 zł (cena półkowa za 70 g)
kaloryczność: 580 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, masło kakaowe, orzechy laskowe (7%), mleko pełne w proszku, skwarki wieprzowe (3%), mleko, syrop cukru inwertowanego, mleko odtłuszczone w proszku, migdały, masło, suszone maliny (2%), krew wieprzowa (2%), syrop skrobiowy , ocet balsamiczny jabłkowy , koncentrat z czarnego bzu, emulgator: lecytyna sojowa, sól, cynamon, pełny cukier trzcinowy, słodka serwatka w proszku, sproszkowana wanilia, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), kminek, kardamon, anyż gwiazdkowaty, olejek tymiankowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.