środa, 28 lutego 2024

Maua Nicaragua Waslala Region Caribe Norte 75 % ciemna z Nikaragui

Tę czekoladę też wybrałam m.in. głównie dlatego, że zrobił ją producent, o którym nawet nie słyszałam, do momentu przeglądania strony Club del Chocolate i namyślania się, co mogłabym stamtąd zamówić. Maüa to hiszpańska marka, która sama siebie opisuje jako fuzję Majorki i Nikaragui. Ponoć łączą kulturę, smaki i tradycje, starannie wybierając kakao na swoje czekolady. Byłam ciekawa efektu, nie powiem. Kupiłam dwie, a zacząć postanowiłam od swojej ulubionej zawartości kakao. O marce wiedziałam więc niewiele, ale już na wstępie bardzo mi się spodobało, jak wiele detali podają o surowcach, na których pracują. W przypadku tabliczek z Nikaragui np. kakao pochodzi z regionu Wasala, a dokładniej RACCN (Región Autónoma Costa Caribe Norte), czyli z jednego z 2 regionów autonomicznych Nikaragui, a mianowicie Wybrzeża Karaibskiego Północnego, którego podali nawet dokładne współrzędne geograficzne. Pracują tam mali producenci, którzy nie mają plantacji większych niż 2ha, skupieni w kooperatywach. Ci konkretni, od których Maua kupują, w CACAONICA R.L. Zrównoważone rolnictwo itp. - wiadomo. Zajmują się jednak uprawą nie tylko kakao. O kakao wiadomo za to, że to trinitario oraz Acriolladas, zbierane głównie od października do grudnia, a także od kwietnia do czerwca. Jako że kakaowce rosną obok siebie, wiele z nich zaczęło naturalnie wymieniać się cechami, więc powstały hybrydy. Ciekawe, że region Waslala został wręcz okrzyknięty stolicą kakao. Wspomnieli też, że ich cukier trzcinowy pochodzi z Paragwaju.

Maüa Nicaragua Waslala Region Caribe Norte 75% Organic Craft Choclate to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao trinitario i Acriolladas z Nikaragui, z regionu Waslala.

Po otwarciu poczułam prażono-gorzki zapach, kojarzący się z alkoholowymi cukierkami czekoladowymi "trufle" oraz cukierkami czekoladowo-orzechowymi. Wyraźnie pojawiły się orzechy laskowe, acz nie jako one same, a w czekoladowej toni i jako likier orzechowy. Kompozycja zaserwowała sporo alkoholu, także czerwone wino, wprowadzające owoce o nieco grzańcowych skłonnościach. Pomyślałam o kwaskawych rodzynkach nasączonych winem oraz o mieszance słodko-kwaskawych czerwonych owoców (m.in. z granatem?). W tle zaznaczyła swoją obecność także soczysta, ale nieco ciężej, wędzona śliwka... w czekoladzie i alkoholu? Łączyły alkohol i soczystą świeżość.

Tabliczka wyglądała na kremową i masywną. Przy łamaniu trzaskała nie za głośno, ale dosadnie chrupko. Brzmiała trochę jak suche i cienkie, częściowo giętkie gałązki drzew iglastych. Już przy odgryzaniu kawałka sugerowała miękkość.
W ustach rozpływała się bardzo kremowo, z ochotą mięknąc. Robiła to w umiarkowanym tempie. Dała się poznać jako dość tłusta w śmietankowy sposób. Trochę zalepiała, idąc w mazistym kierunku. Była jedynie gęstawa, niezbita i tylko lekko soczysta. Niemal do końca jawiła się jako gładko-aksamitna, a jedynie pod koniec zrobiła sugestię do pylistości, którą czułam jeszcze jakiś czas po zniknięciu kawałka z ust.

W smaku pierwsza przywitała mnie odważna słodycz. Wydała się bardzo wysoka, acz już po chwili zelżała. Wydała mi się rześka, trochę jak cukier kokosowy, lecz jej charakter zaczął przechodzić w melasę. Już cięższą.

W tym czasie przemknęła mi pudrowo-cukierkowa słodycz czerwonych owoców. W pierwszej chwili i one wydały mi się wręcz cukrowe, landrynkowe, ale zaraz soczystość nakierowała je w bardziej po prostu owocowym kierunku. Ich splot nie był jednoznaczny. Przemknęły truskawki, potem wiśnie i żurawiny. Te utrzymały się nieco dłużej... acz nie tylko jako owoce same w sobie, ale też owoce w czekoladzie. Z racji rześkości i nieco egzotycznego wątku, do głowy przyszedł mi jeszcze granat. 

Melasa do słodyczy dodała paloną gorzkość. Strąciła ona słodycz z piedestału i zaczęła się rządzić. Nie była jednak siekierą, gdyż obok znalazły się orzechy laskowe. Wyłaniały się z palonego motywu, acz same nie były gorzkie, a słodko-maślane. Z gorzkością jednak związane... jakbym jadła ciemno czekoladowe cukierki orzechowe.

Nieco cierpko-kakaowy wątek tychże cukierków wprowadził alkoholowo-czekoladowe cukierki. Zdominowały te orzechowe, lecz nie miały imperatywnych zapędów. Raczej współpracowały ze sobą, uzupełniając się. Więzy między nimi zacisnęła goryczkowata, ciężka słodycz melasy. Przez myśl przemknął mi karmel, ale słodycz robiła nawet pewne sugestie do korzenności, stąd... wydała mi się za ciepło-ciężkawa na karmel. Ale na pewno palona.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa alkoholowość trufli zmieniła się w wino. Wytrawne, z nutami owoców czerwonych. Wydało mi się też leciutko ziołowe. Pomogło owocom rozwinąć kwasek. Cały czas jednak był raczej drobny. Acz soczystość na pewno wzrosła.

Ziołowo-winny, truflowy wątek zaserwował mi jeszcze sporo wilgotnej, czarnej ziemi. I węgiel roślinny? Gorzkość wciąż miała się świetnie, zajmując nadrzędną pozycję, ale nie wyszła siekierowo. Cały czas ugłaskiwały ją orzechy laskowe prosto z czekoladowych cukierków i z echem likieru orzechowo-czekoladowego.

Węgiel roślinny i alkoholowa pikanteria z czasem przeszły w cierpko-goryczkowate zioła. Do głowy przyszedł mi suszony koper włoski (fenkuł) i anyż. Słodycz znów zmieszała rześkość i ciepło. Paloność subtelnie je podkreśliła, nie dając o sobie zapomnieć.

Po rozwinięciu kwasku, owoce zrobiły się bardziej cierpkie. Poczułam słodko-kwaskawe pomarańcze, w których skórka o gorzkim smaku sporo miała do powiedzenia. To... pomarańcza grzańcowa? Wkrojona do grzańca? Pojawiły się też słodko-kwaskawe rodzynki nasączone alkoholem oraz wędzone śliwki. Też jako cukierki czekoladowe z alkoholem. Usadziły soczystość w cięższych realiach, czemu pomogła palona nuta.

Zioła i trochę ciepłych przypraw oraz alkohol o owocowym charakterze pod koniec rozgrzewały i przypiekały język, chowając trochę słodycz cukrowo-melasowo-owocową. Ta choć w smaku nie była jawnie wyczuwalna, wraz z ciepłem zaznaczyła się w gardle, nieco już męcząco. Gorzkość jednak zelżała, a ja wyobraziłam sobie czekoladowe cukierki o orzechowych, łagodniejszych w kontekście czekoladowości, niemal śmietankowo-maślanych wnętrzach. Pod koniec zrobiło się bardziej śmietankowo, co wykorzystały orzechy laskowe, by się jeszcze raz dobrze zaprezentować.

Po zjedzeniu został posmak skórki pomarańczy jakby zatopionej w winie i niejasny duet wiśni z winem. Wyraźnie czułam alkoholowo-czekoladowe trufle... Może z orzechami laskowymi? Na pewno w cierpkawo kakaowej polewie. Wszystko to przedstawiało się na wilgotnej, czarnej ziemi z chłodną goryczką, cierpkością ziół

Całość nie tylko mi bardzo smakowała, ale też intrygowała. Jej mocno alkoholowy charakter zaserwował kolejno czekoladowe trufle, likier orzechowy, czerwono-wytrawne wino i owocowe grzańce. Myśli o czekoladowych cukierkach pojawiały się w zasadzie cały czas. Gorzkość rządziła, acz cały czas łagodziły ją orzechy laskowe (co mi nie przeszkadzało, bo same w sobie były zacną nutą). Słodycz w porywach miała bardziej cukrowe zapędy (landrynki czerwono owocowe), ale ogólnie jej ciepła melasowość dobrze tu wyszła. Mieszanka czerwonych, ale nie zbyt narzucających się owoców, znikomy kwasek także do tej ciepłej, ziemiście-ziołowej kompozycji pasowały. Rodzynki w winie, owocowość właśnie cięższa (np. wędzone śliwki) - to było to.
Nie przemówiła do mnie jednak tak mocno śmietankowa struktura i rozpływanie się szybsze, niż przyzwyczaiły mnie czekolady o tej zawartości kakao. I co do oceny się wahałam, bo jednak ogólnie była za smaczna na 8, ale konsystencja plus parę akcentów mniej w moim typie uniemożliwiały wystawienie 9. Stąd połówka, której nie lubię - gdyby rozpływała się wolniej i była gęstsza, dałabym 9.

Wyszła zupełnie inaczej niż pełna egzotycznych, rześkich owoców Vinte-Vinte Nicaragua 75 %. Co ciekawe, mimo owocowych nut żadna z nich nie była tak owocowo dosadna, mocna. Połączyła je wyraźna gorzkość i paloność, a także to, jak znacząca była nuta orzechów. W Vinte-Vinte Nicaragua 75 % jednak całej mieszanki, w dzisiaj przedstawianej tylko laskowych.


ocena: 8,5/10
cena: 6,82 € (za 70g; około 30 zł)
kaloryczność: 548 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.