Marka Dobry Orzech może nie zrobiła na mnie zbyt dobrego wrażenia przy pierwszym spróbowanym kremie (Dobry Orzech Pasta z Orzechów Brazylijskich Czekolada-Cynamon), ale jeszcze się nie zniechęcałam, bo sięgnęłam po krem z orzechów, które... faktycznie po prostu może trudno przerobić w krem, który by mnie usatysfakcjonował. Kolejny, o którym pomyślałam też może był trochę ryzykowny, ale chyba podświadomie właśnie najpierw takie tej marki chciałam wyjeść. Dotąd, jak szukałam kremów czekoladowych, patrzyłam na te z ciemną. Tknęło mnie jednak, że w kremach w sumie i mleczna może dobrze wyjść - ważne tylko, aby "w tym cukry" za dużo nie było.
Dobry Orzech Pasta z Orzechów Laskowych z Mleczną Czekoladą to czekoladowo-orzechowy krem z prażonych orzechów laskowych z mleczną czekoladą.
przed i po uporaniu się z olejem |
Na wierzchu wydzieliła się średnia ilość oleju, bo jakieś 3 łyżeczki. Znaczy: tyle dałam radę zlać. Krem na wierzchu był bardzo luźny i oleisty, więc mieszał się z resztką oleju. Najchętniej zlałabym więcej, ale się nie dało. Wystraszyłam się, że pasta będzie lejąca, jednak na dnie była nieco suchsza, gęsta, więc po przemieszaniu otrzymałam konsystencję, którą uznałam za może nie idealną, ale w porządku. Krem był gęstawy i w sumie wciąż trochę lejący, ale nie rzadki. Widać w nim miazgowy efekt.
W trakcie jedzenia krem okazał się gęstawo-gęstniejący. Zalepiał usta i wydawał się przybierać na masywności, acz tylko chwilowo. Może nie bardzo, ale dość znacząco. Krem rozpływał się w średnim, średnio-szybkawym tempie, wykazując miazgowy efekt i proszkowość, wręcz ziarnistość. Brakowało mi w nim zbitości, zwięzłości, gdyż z czasem przechodził w zawiesinę. Jak na początku trochę zgęstniał, tak potem łatwo zrzedł. Zostawiając sobie marginalną kleistość.
Trafiłam w nim na odrobinę, znikomą ilość, drobinek do gryzienia, co pewnego chrupkawego trzeszczenia nadawało. Acz masa sama w sobie gryziona jawiła się bardziej jako trzeszcząco-skrzypiąca.
W smaku pierwsza rozeszła się wysoka, prosta słodycz. Rosła odważnie. Na szczęście zaczęły opływać ją łagodne orzechy laskowe. Pokierowały ją częściowo w nieco bardziej orzechowym kierunku, lecz czuć, że to nie była słodycz orzechów.
Laskowce wprowadziły delikatną czekoladę. Początkowo wydawała się wręcz marginalna, ale z czasem trochę ośmieliła się dzięki prażeniu. Orzechy bowiem dały się poznać jako prażone mocno.
Mocno prażone orzechy wyszła na przód i zdominowały kompozycję zupełnie. Motyw prażenia rósł w siłę i wydał mi się aż nieco przesadny, choć jeszcze nie bardzo przeprażony. Pomógł on jeszcze trochę wyłonić się czekoladzie, acz ta cały czas trzymała się tyłów.
O wiele wyraźniej rozchodziła się jej słodycz. Mniej więcej w połowie rozpływania się porcji w ustach w dużej mierze czuć jakby dosłodzone laskowce, acz i mleko całkiem mocno się zarysowało. Dziwnie właśnie zrobiło się orzechowo-mlecznie, a czekoladowość wciąż raczej przemykała. Odnotowałam nawet echo około waniliowe.
Końcowo prażenie i kumulacja słodyczy, mleko dopuściły jednak i czekoladę mleczną do głosu. Raz po raz przychodziło mi do głowy Kinder Bueno i w sumie też czekolady mleczne z orzechami w opakowaniach "z okienkiem", acz w wersji ani trochę nie uroczej. Za to w specyficzny sposób ciepły; ciepło-prażony.
Po zjedzeniu został posmak mocno prażonych orzechów laskowych, mieszających się ze słodyczą cukrową i mlekiem. Czekolada mleczna była marginalna, choć też wyczuwalna.
Krem trochę mnie rozczarował, mimo że w sumie był całkiem smaczny. Konsystencja na poziomie między "znośna" a "ok" - na szczęście nie była strasznie lejąca, a choć ja wolę gęstszą, to wiem, że pasty z laskowych bywają rzadkie. Liczyłam, że czekolada ją zagęści, ale nie. I właśnie. Sprawa czekolady... Jakoś dziwnie czekoladowość znikała w słodyczy i prażeniu. A te były wysokie. Słodycz w sumie nieźle łączyła się z mlekiem i orzechami, tak że nie męczyła, ale prażenie wolałabym niższe. Nie było jeszcze tragedii, ale już poziom uważam za ryzykowny. A może gdyby nie było tak mocne, to i mleczna czekolada by ładniej się zaprezentowała?
Krem wyszedł bardziej słodko-mleczno-orzechowy niż mleczno czekoladowo-orzechowy. Miał w sobie coś z Kinder Bueno. Naprawdę żałuję, że nie zdecydowali się na czekoladę mleczną z wysoką zawartością kakao albo i na dosypanie kakao. Gdy jednak ktoś szuka kremu bardziej słodko-mlecznego, pralinowego, to tego trudno się bardziej o coś czepiać.
ocena: 7/10
kupiłam: dobry-orzech.pl
cena: 28 zł za 180g
kaloryczność: 617,2 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
kupiłam: dobry-orzech.pl
cena: 28 zł za 180g
kaloryczność: 617,2 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: prażone orzechy laskowe 85%, czekolada mleczna 15% (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, miazga kakaowa, serwatka w proszku, lecytyna sojowa, naturalny aromat wanilii)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.