piątek, 13 czerwca 2025

Zotter Labooko Opus 5 Cuvee 72 % Dark Chocolate / Dunkle Schokolade ciemna z Ghany, Madagaskaru, Tanzanii, Ugandy i Togo

Smutne, ale gdy jesienią 2024 Zotter wprowadził nowości, tylko ta mnie szczerze bardzo zainteresowała. I była to jedyna czysta ciemna, co uważam za wręcz skandaliczne. Widać Zotterowi nie znudziło się jeszcze komponowanie blendów kakao z 5 różnych krajów. I oby nie nudziło się po wieki! Jak co roku też, każde kakao uprażono osobno. Ponoć ta tabliczka ma oddawać różnorodność Afryki. Na stronie w tym roku opatrzono ją podtytułem "vintage" - cokolwiek miałoby to znaczyć. 

Zotter Labooko Opus 5 Cuvee 72% Dark Chocolate / Dunkle Schokolade to ciemna czekolada o zawartości 72% kakao z Ghany, Madagaskaru, Tanzanii, Ugandy i Togo; blend na rok 2024/25; czas konszowania: 20h.

Po otwarciu poczułam intensywny zapach piernika z marcepanową warstwą oraz słodkich, wręcz słodziuteńkich ciastek korzennych. Powagi dodała temu ziemia - niby w tle, ale zaznaczona wyraźnie. Obok rozbrzmiewał motyw... zdrowych słodkości. Wyobraziłam sobie raw bary, batony z  prasowanych suszonych owoców, zdrowe ciasta z mąką migdałową i ciastowe batony jak Legal Cakes (np. Baton Piernikowy). Wyróżniły się w tym suszone śliwki i bardzo słodkie daktyle, chyba też rodzynki, łączące słodycz z odrobinką kwasku. Ten wprowadził wyraźnie wyczuwalne, słodkie powidła śliwkowe i zasładzające niemal czarne winogrona granatowe. Może... wypełniające jakiś wypiek, rogalik? Do głowy przyszła mi też zdrowa, domowa masa czekoladowa o palono-dymnym akcencie ze słodką, ciężką melasą.

Czekolada zdradzała w dotyku kremowość i tłustość, lecz była twarda i trzaskała głośno przy łamaniu jak suche gałęzie. Sugerowała też, że jest bardzo pełna.
W ustach rozpływała się w tempie umiarkowanym. Potwierdziła się jej tłusta kremowość. Była bardzo maślana i średnio gęsta, choć zbita. Chwilami kojarzyła się ze średnio dojrzałym awokado, zza którego wyciskał się sok w skąpej ilości. Z czasem znacząco miękła i znikała już rzadziej, trochę ściągając.

W smaku przywitała mnie słodycz maślanego karmelu. Wydał mi się niemal uroczy i zarazem dość władczy. Zaraz zaczął zmieniać się w kajmak.

Dobiegła mnie nutka podpieczenia, wypieku. Oczami wyobraźni zobaczyłam maślany rogalik - croissant! - z kruchą skórką, przekrojony na pół i sowicie posmarowany masą kajmakową. Słodycz rosła, ale nie szybko i nie mocno, bo... trochę blanszowanych migdałów ją spowalniało.

Wtem pojawiła się subtelna gorzkość. Miała nieco palony akcent. Za jej sprawą przemknęła mi kawa. Kawa z pogłosem marcepanu? Zasnuła ją maślana, niezbyt pasująca do niej, nuta. Złagodziła potencjalne zapędy gorzkości.

Zza słodyczy wyłaniały się w tym czasie przebłyski... rodzynek? Na pewno ciemnych, ale bardzo słodkich owoców. Pomyślałam o powidła śliwkowych, którymi także można by posmarować wspomniane rogaliki. W powidłach zaznaczyła się obietnica kwasku. Soczystość rosła, a kwasek już po chwili trochę wraz z nią. Przez myśl przemknęły mi wiśnie, jakieś niejednoznaczne niemal winne, czerwone owoce, lecz nie miały okazji przedstawić się lepiej. Powidła podkręcono bowiem... cytrusami? Chyba przemknął mi też słodko-kwaskawy ananas.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa rogaliki zaczęły zmieniać się w delikatny, palono-karmelowy piernik oblany domową czekoladą. Piernik jednak nie miał jakoś siły przebicia. Ostały się więc przyprawy z niego i już po chwili wystąpiły w nowej odsłonie jako mocno maślane, delikatne ciastka korzenne oraz bułeczki "ślimaki" z cynamonem i rodzynkami.

A ta domowa czekolada... masa czekoladowa... mogłaby oblewać także marcepan. W tym samym czasie wysunął się na przód, dominując. Marcepan mocno migdałowy z echem... goryczkowatego olejku? Owoce podszepnęły mu naturalną galaretkowatą masę - chyba z ananasa. Choć wydawało mi się, że jakieś ciemne owoce... może niemal czarne winogrona granatowe cały czas kryją się w oddali, jakby tylko czekając na odpowiedni moment. Czekolada, masa z jego wierzchu stopowała jednak kwaśne zapędy owoców.

W czekoladzie oblewającej marcepan i piernik zaznaczyła się odrobinka ziemi, paloność przeszła w dym, walcząc o gorzkość. Ta doleciała do ciastek korzennych i zniwelowała ich słodziutkość. Przyprawy korzenne przez chwilę się zawahały i nagle przez sekundę czy dwie przyprawy wydały mi się o wiele wytrawniejsze.

Jako jednak że i słodycz była wysoka, zaraz się to zawieruszyło. Na pewno nie czułam już kajmaku, a charakterne, soczyste daktyle i kadzidlano-żywiczne rodzynki z odrobiną kwasku, wpisaną w słodycz suszonych owoców. Znów pomyślałam o zdrowych batono-ciastach (np. Legal Cakes) w wariantach czekoladowo-piernikowych. Może z goryczkowatym olejem kokosowym? I zrobionych z mąką migdałową, w którą to w dużej mierze zmienił się marcepan.

Niczym błędne ogniki na koniec zaplątały się w tym i kajmak, i dym. Melasa jakoś mniej melasowa? Melasa winogronowa i... Zasładzające suszone, niemal miodowe figi i daktyle?

Po zjedzeniu został posmak ni marcepanu, ni mąki migdałowej i maślanych wypieków, zestawionych ze zdrowymi ciastami z suszonych owoców. Czułam rodzynki, słodycz daktylowo-powidlaną i trochę korzenności, piernikowości. Powidlaność wiązała się z cierpkimi, ciemnymi owocami, a te z kolei z cytrusami i chyba egzotyczniejszym ananasem.

Maślane rogaliki posmarowane kajmakiem i powidłami, zdrowe ciasta z mąką migdałowej i suszonych owoców, daktyle, rodzynki, marcepan, ciastka maślano-korzenne i masa czekoladowa ciekawie urozmaiciły zmieniające się przyprawy. Od słodkich, słodziutkich do wytrawnych. Sporo różnych owoców także wprowadziły dynamikę. Ciągle coś się działo: było a to bardziej powidlano, cytrusowo, zaraz pojawiły się też suszone owoce (daktyle, rodzynki), a tu już i ananas przemknął. Nie było bardzo owocowo, ale ciągle coś owocowego wpadało. Gorzkość stała na średnim poziomie, słodycz pozwoliła sobie na wiele, ale nie przesadziła, a kwasek tylko się pojawiał. Znalazło się tu miejsce i dla soczystości, i ciężkości. Nudy nie było!

Czekolada bardzo mi smakowała i stanowiła duże zaskoczenie. Po Labooko Madagascar 75 %Labooko Ghana 72 % i Labooko Uganda 70 % spodziewałam się więcej czerwonych owoców, wiśni i gorzkości, a tu... trafiłam na zupełnie inny bukiet.


ocena: 9/10
kupiłam: dostałam od zotter.pl
cena: 22,49 zł (cena półkowa za 70 g)
kaloryczność: 579 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.