niedziela, 10 maja 2015

Góralskie Praliny: bundz, bryndza, oscypek

Będąc w górach, zawsze, ale to zawsze, oprócz szlaków górskich, muszę odwiedzić także jakiekolwiek miasto / miasteczko położone w pobliżu. Przejść się zaludnioną uliczką (w sezonie), czy tą kompletnie opustoszałą. Odetchnąć powietrzem i klimatem górskiego miasta i, nie oszukujmy się, kupić coś słodkiego. Szczególną przyjemność sprawia mi wyszukiwanie jakiś mniej znanych firm i odkrywanie ich. Kiedy dodatkowo takie firmy oferują w dodatku tak regionalne, wyszukane smaki... 

Moim ostatnim odkryciem jest firma Góralskie Praliny, oferująca praliny w kształcie oscypków i tabliczki w kształcie Tatr. Żadnej czekolady nie kupiłam, ze względu na cenę (nie wiem, na ile 18 zł jest za wygląd, a na ile ze względu na jakość składników, a co za tym idzie - smak), ale obok pralinek nie mogłam przejść obojętnie.

Czekoladek firmy Góralskie Praliny kupiłam kilka, dzisiejszy wpis (żeby nie był za długi) będzie o tylko trzech, serowych smakach.

Pakowane są w foliowe torebeczki, lub w kartonowe "sztabki złota" (te drugie są droższe :P ).




Bundz
Pierwsza pralinka, po którą sięgnęłam to ta całkowicie biała, z bundzem, czyli twarogiem z mleka owczego. Gdy zbliżyłam ją do nosa, poczułam ten charakterystyczny, bardzo delikatny "owczy" zapach i, o wiele silniejszy, aromat białej czekolady.

Biała czekolada stanowi grubą warstwę. W smaku jest bardzo słodka (aż drapie w gardle) i słodko-śmietankowa, niczym śmietana kremówka. Przebija się w niej, bardzo subtelnie, lekko serowy, minimalnie, prawie niewyczuwalny, kwaskowaty posmak. Kiedy czekolada rozpada się, rozpuszczając prawie całkowicie, smak twarogu owczego staje się coraz intensywniejszy, lecz wymieszany z kolejną falą słodkości. Nadzienie, to rzadki, ale o konsystencji wciąż stałej, krem z malutkimi grudkami sera, co skojarzyło mi się z dwukrotnie przemielonym sernikiem. Krem jest bardzo delikatny, a te grudki stanowią ciekawe urozmaicenie. W smaku jest chyba równie słodki jak czekolada, i podobnie jak ona - kompletnie biały. 
Cała twarogowość nieco zanika przy nadmiernej słodyczy, aczkolwiek ta "owcza" nutka cały czas gdzieś w tle była. Szkoda, że ta pralinka jest przesłodzona po prostu...


ocena: 7/10
kupiłam: Góralskie Praliny
cena: 2 zł
kaloryczność:  nie podano 
czy kupię znów: nie



Bryndza
Pralinka z jednej strony lekko żółta, a z drugiej kompletnie biała, to czekoladka z bryndzą, czyli serem miękkim podpuszczkowym z mleka owczego. Zapach ma słodko-czekoladowy z serową nutką.
Czekolada jest w smaku taka sama, jak w poprzedniej pralince, czyli bardzo słodka i śmietankowa z "owczą" nutką. Za sprawą tłustawości dość szybko się rozpuszcza.
Wnętrze to biały krem, kompletnie gładki, bez najmniejszej grudki, delikatny i gęsto-lejący. Wydaje mi się, że to nadzienie jest nieco tłustsze, niż w wersji z bundzem. W smaku jest to bez wątpienia słonawa serowa masa, bardzo intensywna. Nie całkowicie, bo krem ogólnie wciąż pozostaje słodki, ale tutaj to smak sera wyprzedza słodycz. 
Jedząc tę pralinkę, nic mnie w gardle nie drapało. W ustach pozostawał interesujący, słodko-słonawy owczy posmak, wymieszany z białą czekoladą. Szkoda, że ta czekolada jest taka słodka, ale na szczęście smak słonego sera całkiem nieźle sobie radzi z równoważeniem jej.


ocena: 9/10
kupiłam: Góralskie Praliny
cena: 2 zł
kaloryczność:  nie podano 
czy kupię znów: może



Oscypek
Na sam koniec zostawiłam sobie pralinkę, którą typowałam na najlepszą. Oscypki wręcz uwielbiam, a dwa poprzednie sery jadłam tylko kilka razy w życiu, tak więc, do tej wariacji smakowej miałam największe oczekiwania. Nie wiem, czy ma to jakikolwiek sens, ale właśnie tak było.
Zapach sera jest tutaj wyraźniejszy, niż w dwóch poprzednich smakach, co było dobrym znakiem.

Czekolada, koloru lekko żółtego, takiego serowego, a nie chemicznego, jest w smaku bardzo słodka, z silną, śmietankową nutą i prawie tak samo silnym, posmakiem wędzonego owczego sera. 
Kiedy czekolada ustępuje, a robi to dość szybko (wiadomo - biała czekolada), w ustach rozchodzi się smak, który jednoznacznie skojarzył mi się z moimi wszystkimi wycieczkami w polskich górach. Owczy, wędzony ser. To jest to, co czuć tutaj najbardziej. Słodycz, wciąż silna, w tej pralince zostaje w końcu gdzieś w tyle. Krem, słonawo-wędzony ma w sobie całe mnóstwo kawałków twardego, wędzonego sera (oscypka oczywiście), które dodatkowo napędzają ten smak. Lekko słone, delikatne i wyraziste zarazem. Nawet ten, kto nie jest znawcą serów, wyczuje tu silny, wędzony smak. 
Przyznać muszę, że połączenie oscypek-czekolada, jest tak dziwne i interesujące, że aż ciężko to porównać do czegokolwiek. Powiem tylko tyle, że jest to smak, który chociażby za tę "dziwną inność" dostaje najwyższą możliwą ocenę, a ja chętnie zjadłabym to w formie tabliczki. 


ocena: 10/10
kupiłam: Góralskie Praliny
cena: 2 zł
kaloryczność:  nie podano 
czy kupię znów: tak, przy okazji

22 komentarze:

  1. Ajajajaj, przepadlam! Pierwsze słyszę o tej firmie - pewnie dlatego, że o Tatry niespecjalnie zahaczam. Dwa - przebywanie w miejscowosciach z zageszczeniem ludzi i sklepów to dla mnie w górach sprawa, której unikam. Wolę urokliwe wioski, żyjące jednym rytmem z naturą gór. Byleby gdzieś utrafic na dobra restauracje i jestem wniebowzieta :D.

    Przejrzalam oferte tej firmy i nic nie kusi mnie tak bardzo, jak właśnie te praliny z serami. Ubolewam, że uzyto białej czekolady - zawsze mam obawy co do jej jakości u niesprawdzonych firm. Nadzienie serowe jest jednak argumentem, który sprawia, że i tak bez zastanowienia bym je kupiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekolada mogłaby być lepsza, ale wnętrze to wynagradza! ;)

      Ja sobie niby cenię samotność i także wolę małe wioski, jednak to właśnie w miejscach zaludnionych poszukuję ciekawych sklepów z czekoladami właśnie. A co do Góralskich Pralin, to tak, te z serami chyba są najlepsze.

      Usuń
    2. Pragnę Zottera Handscooped z takimi nadzieniami! <3

      Wczoraj wieczorem popijając wino oglądałam z Ukochanym nasze archiwalne zdjęcia z wyjazdów w góry. Te emocje z odkrycia w 2011 roku sklepu R.Rajsigl w Innsbrucku, gdzie kupiliśmy ledwo kilka tabliczek... A potem w zeszłym roku powrót tam na wielkie szaleństwo zakupowe z determinacją :D. Dziś, gdy Zottery mam już praktycznie na wyciągnięcie ręki - obkupiłabym się w zupełnie inne marki. Ajć, chcę tam wrócić tylko po to :D.

      Usuń
    3. Tak, to by było coś!

      Nawet nie wiesz, jak ja chcę tam pojechać, gdy czytam, że tam takie cuda! Mam nadzieję, że w przyszłym roku będę miała możliwość, ale chciałabym już, teraz, natychmiast. Wyobrażam sobie, jak w tym sklepie musi być cudownie...

      Usuń
    4. Hah! Przedwczoraj kupiłam to trio, dzisiaj zjadłam wspólnie z Mężem. Mam podobne wrażenia jak Ty. Bundz mnie zawiódł bardzo, smak był dziwnie ostry, jakby ser się nieco zepsuł. Miał w sobie pierwiastek obrzydliwości, kojarzący mi się z grzybowym Zotterem :P.

      Bryndza i oscypek za to rewelacyjne! Przeszkadzała mi zbyt słodka biała czekolada, ale nadzienia smakowały wybornie.

      Usuń
    5. Porządną czekoladę z takimi nadzieniami by się zjadło, co? :P

      Usuń
  2. Co to ludzie nie wymyślą:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Masz odwagę cywilną by się rzucać na tak głęboką wodę i tak niecodzienne smaki. Przyznam szczerze, aż tak szalona nie jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wchodzę na bloga i myślę "CO ONA ZWARIOWAŁA?! SERY BĘDZIE TERAZ RECENZOWAĆ?!", a potem doszłam do fragmentu, że to jednak nie ser, a przynajmniej nie "tylko" ser,

    Strasznie, ale strrrraaasznie chciałabym tego spróbować. Połączenie niemal niewyobrażalne, dziwne i kontrowersyjne, jakby ktoś sprzedawał szynkę w polewie z mlecznej czekolady. Ble. Ale czy na pewno...? Ja bym spróbowała obu.

    P.S. A u Ciebie kiedy masło z wiórami? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ja jak tylko zobaczyłam takie ekstremalne połączenie, wiedziałam, że muszę spróbować! Szynki w czekoladzie też bym pewnie spróbowała...

      Jeszcze nie wiem, pewnie otworzę je za parę dni, to recenzja za jakieś dwa lub trzy tygodnie.

      Usuń
  5. Lubię wszystkie wymienione sery, a połączenie ich z czekoladą wydaje się takim nowatorskim i dziwacznym pomysłem, ze pewnie też, mając okazje bym, je kupiła.Szczególnie wersja z oscypkiem wzbudza moje zainteresowanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale czad :) Podobnie jak Ty oscypka jadłem najczęściej. Nie oznacza to, niestety, że bardzo często. Czasem w marketach dostępne są takie wiejskie wysepki, gdzie serwują je pod postacią grillowaną.

    No, ale z białą czekoladą? Nawet nie mam wyobrażenia jak to możne smakować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te marketowe to jednak zdecydowanie nie to samo.

      Z białą czekoladą komponują się tak dziwnie, że aż świetnie. ;)

      Usuń
  7. Jak żyję nie widziałam czegoś takiego ale jestem z miejsca kupiona. Aż zachciałam wyjechać w dalekie góry aby kupić te cudeńka! Jestem pewna, że by mi smakowały w końcu biała czekolada z serem to nie dość, że zaskakujący pomysł to jeszcze do tego naprawdę fajne połączenie! Sery kocham, białą czekoladę chociaż wstyd się przyznawać bo to sama sztuczność i tłuszcz też więc zazdroszczę bardzo. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biała czekolada wbrew pozorom może być pyszna! Z serami zwłaszcza. :P

      Usuń
  8. Serio smakują jak góralskie sery? :) Muszę spróbować! Dobrze, że mają sklep internetowy, bo w góry póki co się nie wybieram.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jak czysty ser, ale ten smak jest bardzo wyraźny.

      Usuń
  9. O mój Boże! Jakie genialne rarytasy tutaj masz! :D Jesteśmy tak mega ciekawe ich smaku, że chyba zaraz zwariujemy :P To musiały być bardzo interesujące połączenia, jesteśmy strasznie ciekawe czy nam by przypadły do gustu, bo pewnie nie każdy dałby się skusić na takie "udziwnienia :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow! Szczęka opada! Oscypek kusi, ale nie wiem czy miałabym wystarczająco odwagi :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam okazję kilka dni temu spróbować tych czekoladek, skusiłam sie również na tą z nadzieniem bundzowym-jak dla mnie bardzo ciekawe połączenie, zwłaszcza, że lubię kombinację słono-czekoladową. Natomiast jeśli chodzi o tabliczkę, byłam bardzo rozczarowana ponieważ poza opakowaniem i mapą Tatr spotkałam się wyrobem bardzo średnim, przypominającym w smaku czekoladopodobne figurki świąteczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już w tych pralinkach było czuć, że czekolada osobno nie powali na kolana, a w dodatku jeśli chodzi o takie ładne i "pamiątkowe" słodycze to zawsze jestem dość sceptyczna, więc nie dziwi mnie to. Współczuję, że tak się nacięłaś.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.