Chcecie komuś kupić coś ekskluzywnego, wyszukanego i z wyższej półki? Sięgnijcie po Milkę!
Czymś takim chyba sugeruje się większość znanych mi osób i szczerze nie pamiętam, kiedy dostałam czekoladę inną niż właśnie Milkę. Nie narzekam jakoś za bardzo na to, a teraz to nawet trochę się cieszę. Przynajmniej otrzymałam czekoladę malinową, a nie np. truskawkową (aż mnie mdli na myśl o truskawkowej czekoladzie). Malinowe czekolady lubię, tak więc nie pozostaje nic innego, jak zabranie się za recenzję Milki Raspberry Cream, czyli mlecznej czekolady z malinowym kremem.
Wraz z substancją, wylał się również silnie malinowy zapach (niestety, z aromatów, bo przecieru malinowego w składzie jest za mało, żeby miał dać taką woń). Przyjemnie zmieszał się z typowym, smakowitym zapachem czekolady.
Nie będę się rozpisywać, również jeśli o samą czekoladę chodzi. Bardzo słodka, tłusta, a 30 % kakao to poszło się... pobawić w berka z mlecznością białego, gęstego nadzienia. Ta właśnie warstwa jest bowiem kilka razy słodsza od samej czekolady. To jej w tej tabliczce jest najwięcej. Przesiąkła maliną w smaku, co daje nam słodką, dość sztuczną malinę. A może miała taka być? Nie wiem. Dobra, ogólnie gdzieś ta mleczność była delikatnie zaznaczona, jeśli weźmiemy całość pod uwagę, ale ja jestem strasznie czepliwa.
Najciekawsze w tej czekoladzie jest nadzienie płynne i nie wierzę, że to piszę. Niby irytuje mnie to, że się wylewa, że obkleja wszystko dookoła, ale muszę przyznać, że smakiem nadrabia. Pomimo, że również dość sztuczne, to jednak wciąż malinowe. Słodkość tego żelowatego płynu jest nieco zagłuszona przez ewidentnie kwaśny smak, który ocenę całości podbił i to całkiem nieźle. Co prawda, nie jest on w stanie zrównoważyć słodkiej całości, bo nie jest go za wiele (chociaż w sumie jakoś strasznie mało też nie), ale wprowadził ciekawy element, dzięki któremu ta czekolada nawet mi smakowała, albo raczej - nie była niesmaczna.
ocena: 5/10
kupiłam: dostałam
cena: jak wyżej
kaloryczność: 515 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Jadłam ją dawno temu, ale aż mnie mdli na saml wspomnienie tej ostro przesadzonej slodyczy oraz roztapiajacej sie i rozwalajacej sie konsystencji. Dobrze, że nikt nie sprawia mi takich prezentow ;). Wszelkie Milki z warstwą bialego nadzienia to dla mnie wielkie zlo, a gdy do tego dodamy lepka i lejaca sie kolejna warstwe, to robi sie jeszcze gorzej.
OdpowiedzUsuńKiedyś jadłam ,ale nie pamiętam czy mi smkowało chyba nie bo ja za malinami nie przepadam . Siostra jakiś czas temu mi przysłała czekoladę z Niemiec z truskawkami liofilizowanymi pyszna najlepsza truskawkowa:) . Szkoda,że nazwy nie pamiętam:(
OdpowiedzUsuńRzeczywiście szkoda, chociaż ja raczej unikam truskawkowych słodyczy. Może kiedyś się przekonam...
UsuńPodobno wiśniowa jest lepsza, ale jakoś mnie do owocowej Milki nie ciągnie za bardzo. Wyobrażam sobie tą słodycz.
OdpowiedzUsuńWłaśnie tutaj ta słodycz mieszała się z kwaśnym posmakiem i było nawet ok. Wiśniowej sama nie kupię, ale spróbować bym kiedyś mogła.
UsuńMyśląc o Milce słabo mi się robi! :) A patrząc na to rozciapciane czerwone coś.. To już w ogóle ;)
OdpowiedzUsuńWolałabym do końca życia jeść moje Mieszkowe Duety niż jej spróbować ;)
Już chciałem napisać, że ją jadłem... ale rozlewający się środek wybił mnie na chwilę z tej pewności. Tzn. jeść jadłem na 100%, tylko z tego wynika, że nie zasmakowała mi i wróciłem do jogurtowych i przez to takich bardziej "szorstkich" odmian. Tylko kiedy to było... lata temu. Przez wprowadzenie na rynek tej z dodatkiem Oreo na inne Milki już nawet nie patrzę ;)
OdpowiedzUsuńMam bardzo mieszane uczucia co do tej czekolady. Z jednej strony ja lubię takie płynne nadzienia zwłaszcza malinowe właśnie. Z drugiej kojarzy mi się to z frużeliną, jaką dodają do deserów lodowych i innych takich cudeniek której szczerze nie znoszę... Nie wiem sama. Wyobrażam sobie tą słodycz i aż pali mnie przełyk ale koniec końców pewnie kosteczkę czy dwie wsunęłabym i byłabym zadowolona. Więcej raczej bym nie zniosła. :-) Milkę też zawsze chętnie przyjmę, bo tu mam pewność, że będę raczej zadowolona. :D Słodko i banalnie, ale jakże smacznie.
OdpowiedzUsuńSama czekolada by mi smakowała, bo ja Milkę uwielbiam, ale jej środek? Ha... ha... ha...
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam malinowa, to już wiedziałam kto będzie z pewnością hejterem w komentarzach. :D <3
UsuńNo cóż, różne owocowe słodycze różnie na ludzi działają. Ja, jak tylko widzę coś truskawkowego, to... :P
UsuńA ja bardzo lubię czekolady truskawkowe. Kiedy takie dostawałam, cieszyło mnie to. Byle nie karmelowa czy z rodzynkami. ;)
OdpowiedzUsuńA nas mdli na samą myśl o malinowej czekoladzie xD Truskawkową za to chętnie byśmy "wciągnęły" :P
OdpowiedzUsuńO nie, nie! Tylko nie truskawkowa.
Usuńdla mnie dobra jak na malinową, delikatna, baaardzo łatwo się rozpuszcza... i ten fajtolący żel... hahaha nie jestem zbytnio wyrafinowanym konsumentem xD
Usuńtakiego smaka mi narobiłaś że jutro lecę kupić ;)
OdpowiedzUsuńJest zbyt słodka, wole truskawkową. Chociaż na plus jest to, że nie da jej się zjeść całej na raz xd
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubię białą milkę, albo łaciatą <3
www.cute-world-by-iris.blogspot.com
Biała to dla mnie za dużo haha. ;P Chociaż z łaciatą jest już nieco lepiej.
UsuńBrrrr...to wylewające się nadzienie! Miałam spróbować, bo ktoś z komentatorów u mnie polecał, ale chyba sobie daruję.
OdpowiedzUsuńWiesz... jakby ktoś Ci kupił to wiadomo, można spróbować, ale kupować nie polecam. Sama też bym nigdy nie kupiła.
UsuńNie jadłam i nie zamierzam, bo koszenila.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą - dlaczego postanowiłaś nie robić zdjęć składów poszczególnych produktów?
Na początku nie przyszło mi to do głowy. Teraz robię zdjęcia (recenzji jeszcze nie publikuję, na jesieni będą), a kiedyś może i resztę pouzupełniam.
Usuń