sobota, 24 października 2015

Lindt Creation Knusper Praline mleczna z kremem z migdałów i orzechów laskowych z wafelkami

Od jakiegoś czasu mam straszliwy pralinowstręt. Uważam, że pralinki są po prostu ładne, a więc to jedynie coś dla oka. Ich opakowania są zazwyczaj eleganckie, prezentowe, a same czekoladki mają najróżniejsze kształty. Producenci, pochłonięci pracą nad wyglądem, często zapominają o takim drobnym szczególe, jakim jest smak. Jeszcze chyba nigdy nie trafiłam na pralinki, które byłyby niezaprzeczalnie pyszne. Pralina stanowi odmienna kategorie. Pralinę, jako orzechowo-karmelowy dodatek w lodach, czy czekoladach, natychmiast kojarzę z czymś pysznym.
Tym samym, gdy tylko dowiedziałam się o istnieniu tej czekolady, zamówiłam ją.

Lindt Creation Knusper Praline mit Waffelstucken najprościej można określić jako czekoladę pralinową, ja jednak pokuszę się o tłumaczenie z niemieckiego (bądź co bądź coś tam się umie): czekolada mleczna z kremem migdałowo-orzechowym (orzechy laskowe) z kawałkami wafelków. Jak dla mnie... brzmi bosko. 

Otworzyłam opakowanie, rozerwałam sreberko (jak ja się przy tym zawsze boję, że uszkodzę czekoladę!) i wydobyłam z niego grubą, wielką (150 g) tabliczkę o migdałowo-mleczno-kakaowym zapachu. To było... takie wyraziste, że aż się chciało zatopić w niej zęby!

Tak też uczyniłam, odgryzając kawałek kwadratowej kostki. Natychmiast poczułam aż za dobrze znany mi smak. Silna słodycz, uładzona tylko odrobinę akcentem kakao, z nutą mleczną tak wyrazistą, że niemal czułam się, jakbym piła świeże mleko. Solidna warstwa czekolady była dość tłustawa, ale mimo to rozpuszczała się w tempie umiarkowanym, zaklejając przyjemnie paszczę. 

Wtem, zaczął mnie dochodzić jeszcze jeden motyw. Nasilał się, aż w końcu stał na równi z innymi. Były to migdały. Ich jakże charakterystyczny smak, co prawda, okryty jeszcze silniejszą słodyczą, ale mimo to nie wydał mi się przez tę słodycz zakłócony.

Warto zauważyć, że był to smak właśnie czystych migdałów, zupełnie niepodobny do marcepanu. 
Po chwili dołączył do niego smak orzecha laskowego, wyraźny, jednak on czasem niknął w słodko-mlecznej toni. 
Nadzienie miało postać idealnego kremu, dość tłustawego, jednak był to tłuszcz pochodzący tylko od orzechów i migdałów (oprócz nich w składzie nadzienia jest tylko cukier). Na przekroju kostki nie wydaje się, by ilość kremu była zadowalająca, ale możecie mi wierzyć, że smak miał bardzo wyraźny.
 Wszystko przemielono tu doskonale, a krem był jakby nieco lżejszy od czekolady i nie zaklejał, tak jak ona. Jedynym urozmaiceniem konsystencji były wafelki. 

Cała masa cienkich, chrupiących kwadracików dodawała całości odrobinkę soli i typowego smaczku dobrze wypieczonych wafelków, leciutko, minimalnie gorzkawych. Nie były jednak zupełną przeciwwagą, bo i cukier się w nich znalazł. Niezwykle chrupały i chrzęściły, jednak to momentami kojarzyło mi się wręcz z cukrem. 
Skojarzenie to jednak znikało, gdy rozchodził się od nich smak właśnie tej "wypieczoności". 

Całość, wbrew pozorom, nie jest przesłodzona. Tak, słodycz dociera do granicy smaczności, ale zatrzymuje się w odpowiednim momencie, pozwalając zadebiutować bogactwu smaku migdałów i orzechów laskowych. Jedno i drugie czuć bardzo wyraźnie. Całość jest wzbogacona przez wafelki, co minimalnie upodabnia tę czekoladę do... o wiele lepszej wersji czegoś z gatunku Pierrota i Bajecznego. Jest lepsza od Creme Brulee, ale na pełną dychę nie zasługuje.


ocena: 9/10
kupiłam: specjalne zamówienie z Niemiec
cena: 10 zł
kaloryczność: 543 kcal / 100 g
czy kupię znów: raczej nie

Skład: cukier, migdałowo-orzechowy pralinowy krem (17%; migdały, cukier, orzechy laskowe), masło kakaowe, pełne mleko w proszku, masa kakaowa, laktoza, kawałki wafli (3%; cukier, mąka pszenna, masło klarowne, serwatka w proszku, słód jęczmienny, węglowodan sodu), tłuszcz palmowy, orzechy laskowe, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, słód jęczmienny, masło klarowne, kawa, aromat

26 komentarzy:

  1. Całość brzmi świetnie! Do tej pory jadłam tylko http://www.lindt.co.uk/shop/our-brands/creation/lindt-creation-hazelnut-deluxe-milk-150g
    Całość nawet mi smakowała, jednak czegoś mi w niej brakowało...
    Ta wersja kusi mnie orzechami włoskimi, które uwielbiam! (z resztą jak wszystkie :D )a te wafelki dodają pikanterii i całokształtu...Szkoda,że niedostępna w PL.Bym musiała zamawiać..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona nie jest z orzechami włoskimi (a szkoda, bo to chyba moje ulubione, mimo że kocham wszystkie).
      Ta Hazelnut Deluxe to dla mnie taka "zwykła z orzechami", chociaż jej nie jadłam. Nie widzę w niej nic ciekawego, więc wierzę, że tego czegoś Ci brakowało.

      Usuń
  2. Wygląda pysznie, te kostki są takie... Grube ;) No i ciekawe połączenie, Lindt właśnie z takich słynie. Ale nie widziałam jej u nas, może jak pojadę do Berlina że szkoła to się rozejrze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię, by w Polsce w ogóle się pojawiła, więc rozglądanie się bezpośrednio w Niemczech to dobry pomysł.

      Usuń
  3. Po samej nazwie prezentuje się genialnie i nie zdziwiłybyśmy się gdyby okazała się kolejnym rozczarowaniem, ale nie! Wow to jednak istnieją czekolady, które w swoich kremach nie mają tony aromatów :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy pralinowa tabliczka nie jest marcepanowa, to bardzo dobrze, ale kiedy marcepanowa też nie jest... ach ci producenci. Niestety dzisiejsza bohaterka mnie nie kusi. Nie dziś. Jeszcze przed wakacjami zostawiłabym obśliniony komentarz, ale po spotkaniu z rozczarowującą serią Creation po tej niczego lepszego się nie spodziewam. Na pewno jest smaczna, ale tylko poprawnie, żadnych wowów. Wolę zmasakrowanego przez Ciebie chrupiącego Wedla :P

    OdpowiedzUsuń
  5. kurde... lepsze od tych z bajecznych i pierotów :O ... ale ta cena... buuu... pralinowstręt? O matko to lepiej się nie odzywam bo ja mam na odwrót :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat mnie nie dziwi, że lepsze od bajecznych i pierotów.
      No i tutaj trzeba pozytywów szukać: przynajmniej nie musisz się obawiać, że będę Cię tu kusić recenzjami jakiś pralin. ;P

      Usuń
    2. Oj jaka ty kochana jesteś :D

      Usuń
  6. Brzmi smacznie, ale nie na tyle bym zamawiała ją przez internet, przede mną pralinkowy Lindt z serii Creation, zobaczymy jak mu pójdzie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez internet też bym nie zamawiała, ale akurat miałam cynk, że znajoma znajomej do Niemiec się wybiera i u niej zamówiłam. ;)

      Usuń
  7. Mam bardzo podobne skojarzenia z ,,praliną". Samych pralin nie znoszę, za to nadzienia ,,o smaku pralinowym" to zazwyczaj w czekoladach i czekoladkach jedne z moich ulubionych. Taki paradoks. Ta pewnie bylaby spełnieniem marzeń, bo nie dość, że ma idealne kostki to jeszcze ten środek i oblana jedną z lepszych czekolad. Nadzienie pralinowe i dodatki migdałów, DLA MNIE nie może się nie udać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda!
      Swoją drogą... Widziałaś, że zmienili nasze ukochane kostki z serii Creation? I gramaturę ucieli. :(

      Usuń
  8. Narobiłaś mi strasznego smaka na tą czekoladę! Nie mam jej i nie wiem czy mieć będę, ale aż zatęskniłam za Lindtem (nawet pomimo tego, że przed chwilą jadłam Zottera). Dobrze, że za tydzień w góry zabieram dwa Lindty - wprawdzie nie nadziewane i bez orzechów, ale dobrze mi będzie powrócić do marki, którą zdradziłam z Zotterem (bo kiedyś to Lindt był mój naj).

    Co do pralinek... no nie do końca się zgodzę. Prawda, powszechnie dostępne pralinki to zazwyczaj zło, ale takie prawdziwe, ręcznie robione - to sztuka! Nie mówiąc już o tym, że Zotter Handscooped to też w gruncie rzeczy pralinki :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te prawdziwe, ręcznie robione (a i to nie wszystkie) może rzeczywiście stanowią inną kategorię, ale i tak mi się źle kojarzą. Ręcznie czerpanych tabliczek Zottera nie wrzuciłabym do jednej kategorii z pralinami, o nie. :P

      Ja obecnie mam dwie naj marki: Zotter - gdy chcę coś wyszukanego i rewelacyjnego, Lindt - kiedy potrzebuję czegoś dobrego i słodkiego.

      Zazdroszczę kolejnego wyjazdu w góry! Ja ostatnimi czasy trochę nadwyrężyłam budżet i niestety, nie wiem, czy w tym roku jeszcze uda mi się pojechać... A mogę spytać, jakie to tabliczki ruszają z Tobą w podróż?

      Usuń
    2. Pewnie, że to nie jest jeden worek z pralinami - w końcu to oryginalny, bardzo specyficzny produkt. Forma wykonania jest jednak jednoznaczna - tak jak w dobrych pralinach jest to bogate wnętrze oblane czekoladowa kuwertura.

      Lindt mnie zawiódł po edycji tropikalnej, ale teraz w góry zabiera dwie tabliczki Sommerlaune, których nie zdążyliśmy zjeść w Armenii. Chyba też je masz? Zrobi się wakacyjnie jesienią :).

      Dla nas jesienny wpad w góry, choćby tak jak teraz na dwa dni chodzenia - jest absolutnie priorytetowy. Trasy mieliśmy rozplanowane z pół roku temu i choć jest to wyjazd do Korbielowa - jaram się, jakbyśmy jechali na koniec świata :D. Gdy wrócimy, podejmiemy decyzję, gdzie uciekamy na święta i Sylwestra. Taka ilość wolnych dni nie może się zmarnować! ;)

      Usuń
    3. Muszę przyznać, że pewne podobieństwo jest, ale Zotter dla mnie w ogóle tworzy "inny czekoladowy świat".

      Już nie mam. :P Zjadłam, a recenzja czeka na opublikowanie, ale... mowa tu tylko o jednej, bo druga zupełnie mnie nie zaciekawiła.

      U mnie to z górami taki problem, że już jak mam jechać, to na dłużej, bo jednak całą Polskę trzeba przemierzyć. :P

      Usuń
    4. W końcu w drugiej są truskawki :D.

      Wiem... Ja narzekam, że z Poznania mam daleko (do Korbielowa nawigacja pokazuje mi pięć i pół godziny, więc pół nocy będę jechać - a potem na cały dzień na szlak), ale Ty to już w ogóle...

      Usuń
  9. Widziałam ją już na francuskim Lind't i śliniłam się jak mała głowa...ten smak to moje marzenie, tak samo jak ten o smaku ciasteczek Spequloos :'(

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziwię się, zę tyle nowości nie trafia na nasz rynek. Nie wiem czy bym akurat chciała tą tabliczkę, bo do Creation mam mieszane uczucia, ale miło by było mieć wybór, kupić czy nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowości, jak i produktów, które są w stałym asortymencie, a do nas nawet jako limitki nie trafiają...

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.