czwartek, 29 października 2015

Lindt Sommerlaune Limette-Buttermilch biała z maślanką i limonką oraz warstwą ciemnej czekolady

Lubicie maślankę? Gości w ogóle w Waszym jadłospisie? Ja kiedyś jej nie cierpiałam, ostatnio... kilka razy zdarzyło mi się z nią eksperymentować: a to naleśniki, a to koktajle... Od paru lat maślanka smakuje mi nawet sama w sobie, ale nie piję jej na co dzień, a jako taką "zachciankę", choć ostatnio dochodzę do wniosku, że coś za rzadko (to pewnie po tych całkiem udanych eksperymentach).
Mimo szczerych chęci, jakoś zabrakło mi lata na zrobienie koktajlu z maślanki z limonką, czy cytryną, a teraz? Pora roku już nie ta. Mimo, że w mojej kuchni goszczą już jesienne smaki, tak czekolada... dla czekolad nie mam żadnych wytycznych.

Kojarzycie letnie limitki Ritter Sport? Myślę tu konkretniej o Buttermilch-Zitrone, którą kupiłam jedynie po to, aby porównać właśnie z tym Lindt'em, a jako, że Lindt Sommerlaune Limette-Buttermilch, czyli czekolada biała z maślanką i limonką oraz warstwą ciemnej czekolady, ma większe szanse na posmakowanie mi, wiadomo, od której czekolady zaczęłam.
...Chociaż nie wiadomo, dlaczego zaczęłam dopiero jesienią. Cóż, ostatnie podrygi lata, a co tam!

Gdy rozerwałam sreberko, a moim oczom ukazała się żółtawa czekolada, poczułam wyrazisty, maślankowo-limonkowy zapach. Wyjęłam tabliczkę, oszacowałam, że warstwa czekolady ciemnej jest minimalnie cieńsza, po czym zbliżyłam ją do nosa, a wtedy doszła do mnie nutka kakao. Przyznam, że trafiłam na ciekawe trio: limonka, maślanka, kakao.

Łamiąc czekoladę na kostki (swoją drogą: dość nietypowy podział, jak na Lindt'a), raz po raz słyszałam głośny trzask, a sama czekolada wydała mi się bardzo twarda... mimo tej cienkiej ciemnej warstwy.
Oddzielenie jednej części od drugiej było bardzo trudne, ale jakoś, zębami, mi się to udało.

Ciemna czekolada samodzielnie smakuje bardzo dobrze. Jest to gorzka, lekko cierpka, a wciąż słodkawa czekolada. Wydała mi się mniej słodka, niż przeciętny deserowy Lindt (z serii Excellence), co odebrałam z wielką aprobatą. Ta część była idealnie gładka, maślana, chociaż nie zbyt tłusta.

Część biała (albo raczej żółta) od pierwszej chwili zaskakiwała swoją kwaskowatością, a konsystencja od razu przywoływała skojarzenie z Zotterami z serii Labooko fruit. Był to twór minimalnie tłusty i bardzo proszkowaty w silnie owocowym stylu. Orzeźwiający smak limonki popłynął niemal od razu, a za nim stał także maślankowy charakterek.

W miarę, jak czekolada się rozpuszczała, stawała się coraz bardziej maślano-tłusta i klejąco-zalepiająca. Falami nachodziła także przesadna słodycz, bez której by się obyło.

Kiedy włożyłam całą kostkę do ust, gorzkawość kawałka ciemnej czekolady była ze wszystkich otaczana przez limonkowo-maślankową kwaskowatość.

Czasem kwasek był tak silny, że właściwie czuło się tylko go i ciemną czekoladę. Niestety, chwilami też nadciągała słodycz, tak silna, że raz i drugi przyćmiła wszystko inne. Przez białą połowę momentami było wręcz plastelinowo, jeśli chodzi o konsystencję, jednak wystarczyło przekręcić kostkę w ustach i rozkoszować się pyszną, ciemną czekoladą. Niestety, to odbierało jej tę lekkość, jaką powinno zafundować limonkowo-maślankowe połączenie.
Na koniec po cukrze nie zostało ani śladu, a limonkowa, świeża i lekka nuta oraz cierpkość. 
(Dusza szachisty się chyba we mnie obudziła.)

Całość jest smaczna, ale pewne kwestie bym poprawiła. Przez dłuższą chwilę nie mogłam się w ogóle zdecydować, czy mi ta czekolada smakuje, jednak w końcu doszłam do wniosku, że tak, ale jako ciekawostka.


ocena: 8/10
kupiłam: sklep z niemieckimi słodyczami
cena: 10 zł
kaloryczność: 552 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład:  cukier, masło kakaowe, masa kakaowa, pełne mleko w proszku, maślanka w proszku (3%), odtłuszczone mleko w proszku, syrop glukozowy, śmietanka w proszku, sok skoncentrowany z limonki (0.5%), naturalny aromat, aromaty, lecytyna sojowa

27 komentarzy:

  1. Widząc ją w sklepie na pewno bym się skusiła na jej zakup( Rittera nie kupiłam, bo intuicja podpowiadała mi w tym przypadku rozczarowanie i niesmak w ustach)
    Po Twojej recenzji sądzę,że prezentowany Lindt by mi posmakował ale bez wielkiego Wow, bo sporo w niej niedociagnięć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio strasznie dużo tych niedociągnięć w Lindt'ach. :(

      Usuń
  2. Jejku, ciekawa tą czekolada. Ostatnio Ritter zrobił taką, ale sama maslankowa,ktorej chce spróbować. Teraz do listy dopisuje i Lindta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam o tym Ritterze. Po tylu niedociągnięciach w Lindt'acie to już nie wiem, czy też chcę jej tak spróbować, ale zakup już dawno poczyniony.
      Uważaj, bo pewnie już znikają ze sklepów. :P

      Usuń
  3. Wszystko by było dobrze, bo jest i moja ukochana limonka i ciemna czekolada, gdyby nie to że biała czekolada jest w przewadze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Biała słodka, kwaskowatość limonki i gorycz ciemnej. No niech mi ktoś powie, że to połączenie nie brzmi obłędnie? Ta czekolada jest tak nietypowa, ciekawa, że gdybym tylko ją dojrzała na półce z pewnością włożyłabym ją do koszyka. Tego bowiem szukam w czekoladach - zaskoczenia i niebanalnych połączeń. Chociaż wiadomo, że najczęściej jednak sięgam po zwykłą karmelową milkę lub coś równie banalnego, bo chce mi się cukru. :D Niemniej takie smaki kocham wręcz i lubię niczym prawdziwa koneserka odkrywać takie ambitniejsze tabliczki, ja jestem na tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzmi obłędnie, ale coś nie wyszło. Wydaję się sobie coraz bardziej wybredna. :P

      Usuń
  5. Oczywiście po wyglądzie powiedziałabym, że kawa ze śmietanką ;) Maślankę lubię, kefir też. Jako dziecko tradycyjnie nienawidziłam, bo co to za kwas i oblech? Trzeba też trafić na dobrą, bo niedawno do popijania naleśników kupiłam maślankę Danone i ponad połowę musiałam wywalić do śmieci, a od wypitej szklanki o mało nie zwymiotowałam. Mam też Rittera, o którym wspomniałaś, więc będziemy mogły porównać wrażenia. Tylko mój leży jeszcze nieotwarty, jak to u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam nawet, że Danone maślankę robi.

      Mój też leży sobie i leży... i tak poleży pewnie jeszcze długo.

      Usuń
  6. Jesteś mi winna nową klawiaturę :( Cała jest mokra od śliny.
    Może dla ciebie była zbyt mało WOW, ale sama myśl o taki połączeniu wzmaga pracę slinianek.
    Od maślanki wolę kefir, szczególnie ten sokólski <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Zjem ją jutro lub pojutrze na szlaku :D. Po Twoim opisie wnioskuję, że świetnie się sprawdzi w górach - z jednej strony dawka cukru, a z drugiej orzeźwiająca kwaskowość. No i kakao nadal obecne. Nadziewańce maślankowo-limonkowe od Lindta uwielbiałam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szlak to jest bardzo dobry wybór. :D
      Wiesz, że nawet trochę zaciekawiła mnie ta druga? Oczywiście nie na tyle, by kupić, ale już czekam na jej recenzję.

      Usuń
    2. Czuję się zawiedziona. Coś mi w tej czekoladzie wybitnie nie grało. Nie wiem, czy to kwestia warunków spożywania, czy też po prostu samej czekolady... Nie mniej jednak, wersja truskawkowa o dziwo o wiele bardziej mi smakowała.

      Usuń
    3. Właśnie! To jest to: tam coś po prostu nie grało. Ja w końcu uznałam, że jednak mi smakowała, ale... wolałabym móc się nie zastanawiać, a stwierdzić, że mi smakowała.

      Usuń
    4. Ja się nie musiałam zastanawiać - nie smakowała mi :P

      Usuń
  8. Dość nietuzinkowe te Lindty pojawiające się u Ciebie. Spróbowałabym z chęcią ale czy by mi smakowała, tego nie wiem ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnimi czasy tylko na właśnie nietypowe czekolady zwracam uwagę. ;D

      Usuń
  9. Uwielbiamy lody z maślanki albo sernik na maślance :) Takiego Lindta widzimy po raz pierwszy i choć kusi to dodatek limonki nas jednak zniechęca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sernik na maślance? Takiego cuda to jeszcze nie jadłam, ale założę się, że też bym go uwielbiała.

      Usuń
  10. Maślanki samej w sobie nie znoszę, ale placki na niej to poezja! Smaki kompletnie nie moje, cytrusy w słodyczach to zło :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Maślankę wolę od kefiru:) fajna czekolada:)

    OdpowiedzUsuń
  12. maślankę rzadko piję, ale lubię :) Kefiry częściej piłam choć mnie nie pociągają xDD Ale czekoladę z przyjemnością bym spróbowała... tylko czemu limonka? Drażni mnie jej smak i zapach troszkę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też zauważyłam, że zawsze jak robią czekoladę z maślanką to muszą jeszcze upchnąć cytrusy, czy to limonka, czy cytryna... Mi tam nie przeszkadza, ale "czystą" maślankową też bym spróbować chciała.

      Usuń
    2. ooo! Jak taką spotkasz, to koniecznie daj mi cynka. Spostrzegawcza jesteś, sama tego nie zauważyłam... Może potrzebują taką czekoladę czymś zakwasić? :D Kefirowa też byłaby ciekawa ^^

      Usuń
    3. To prawda.
      Jak tylko taką zobaczę, możesz być pewna, że pojawi się na blogu. :D

      Usuń
    4. dziękuuuuję mwahahaha :D

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.