sobota, 10 października 2015

Wawel Peanut Butter ciemna z masłem orzechowym

Polska produkcja czekolad po prostu woła o pomstę. Jest karygodna. Na rynku nie widzę żadnej firmy na pewnym poziomie, czy to w 100 %-ach polskiej, czy polskiej obecnie odsprzedanej. Nie dość, że prześcigają się w ilości tłuszczy palmowych i cukru, użytych do produkcji, to jeszcze szczytem pomysłowości jest smak czekolada z mlecznym kremem i nadzieniem truskawkowym, albo jeszcze ciekawsza - z margarynowym toffi. Przyznam się, że ja tych czekolad po prostu nie widzę, mimo, że półki aż się od nich uginają. 
Są, dla mnie nie istnieją, i jakoś sobie egzystujemy - i ja, i czekolady.
Kiedy jednak, zaraz po naczytaniu się pozytywnych opinii o Wawelu i jego limitce z masłem orzechowym, zobaczyłam tę czekoladę w gazetce Żabki, zaraz się tam udałam. 

Zakupiona przeze mnie Wawel Peanut Butter, czyli czekolada deserowa z masłem orzechowym, została wrzucona do szuflady; najzwyczajniej w świecie się jej bałam. Mając do wyboru intrygujące, jesienne Zottery, a Wawel PB, do dzisiejszej recenzji poczyniłam... patriotyczny wybór, uzasadniony tylko tym, że co jak co, ale czekolady tej firmy po terminie, to już w ogóle bym nie tknęła, a Zottery mają jeszcze parę miesięcy. 


Przy otwarciu opakowania poczułam zapach, który z założenia powinien być przyjemny. Był to aromat kakao i prażonych orzeszków ziemnych. Tutaj warto zauważyć, że od razu czuło się, że kakao jest mocno "podkręcone" (albo raczej "rozwałkowane") przez cukier, bez głębi, a orzeszki... no właśnie: to były orzeszki, nie masło orzechowe. 
Kolor czekolady nie wskazywał na to, że jest deserowa, czy w ogóle choć trochę ciemna. Była jasna, myślałam, że wręcz mleczna.
Kiedy próbowałam podzielić ją na kostki, zachowywała się jak typowa mleczna nadziewana czekolada, pokroju Milki, czy Wedla. Bardziej rwała się, niż łamała, chociaż nie mogę powiedzieć, by była jakoś specjalnie miękka czy coś. Zwyczajna z niższej półki, ewidentnie tłusta.

Umieściłam pierwszą kostkę w ustach i od razu się skrzywiłam. Poczułam się, jakby mój język natrafił na tłustą, cukrową grudę. Słodycz była strasznie silna, od razu rozeszła się na wszystkie strony, za sprawą obrzydliwego tłuszczu, i niemal od razu zaczęła aż drapać w gardle. Czułam smak pseudo-deserowej czekolady, ale żadnej kakaowej goryczki. Wszystko zdominował plastik. To właśnie to określenie najlepiej podsumuje czekoladę. Najbardziej czekoladowo-plastikowy plastik, jaki ostatnimi czasy jadłam. Trąca to wyrobem czekoladopodobnym na bazie cukru. 
Czekolady jest dość sporo w stosunku do nadzienia, ale na szczęście, szybko się rozpuszcza. 

Kiedy wreszcie wyłania się smak fistaszków, jest już nieco lepiej. Orzeszki są bardzo podprażone, mają silny, charakterystyczny smak i... dodano do nich sól! Jest to szczypta soli, nie jakaś porażająca ilość, ale wypada przyjemnie. Chciałabym, gdyby opis "masła orzechowego" na tym się kończył. Niestety, nadzienie to nie ma nic wspólnego z masłem orzechowym, bo smakuje po prostu jak nadzienie orzechowe wymieszane z tłuszczem palmowym, który sprawiał wrażenie wgryzającego się w język i pozostawiającego na nim ohydnej warstwy na długi czas. Nie ma to nic wspólnego z masłem orzechowym. Jest proszkowo-tłuste, z naciskiem na tłuste, ale nie smakuje jak masło. Przypomina mi trochę orzechowego Wedla, ale jest o tyle lepsze, że ma kawałeczki orzechów do pochrupania, mimo, że jest ich niewiele, a i są strasznie drobniutkie. Nadzienie jest tłustsze od tego wedlowskiego, a przynajmniej kiepski tłuszcz bardziej daje się we znaki, chociaż smakowo, za sprawą soli, wypada lepiej. 

Całość ma zadatki na niezłą czekoladę, gdyby tak zmniejszyć ilość tłuszczu, na rzecz samych orzechów. Nadzienie nie sprawia wrażenia masła orzechowego, nie ma jego zaklejającej mocy; jest po prostu fistaszkowe z dodatkiem soli, co byłoby naprawdę udane, gdyby nie nadmiar obleśnego wręcz tłuszczu. Czekolada to przesłodzony plastik w najczystszym wydaniu. 
Nie dałam rady zjeść więcej, niż cztery i pół kostki (wydobyłam samo nadzienie, chcąc dokładniej się w nim rozsmakować). Resztę czekolady (bez resztek kostki, które wylądowały w koszu), oddałam mojej mamie. 
Za słodko i za tłusto, ale... jak na tę cenę i jak na Wawel - całkiem nieźle. Dodatkowo wielki plus za sam pomysł, żeby w Polsce wprowadzić coś z masłem orzechowym. Ktoś, kto nie jest gotowy wydać na czekoladę więcej, niż 3 zł - powinien być za to usatysfakcjonowany w 100 %-ach.


ocena: 5/10
kupiłam: Żabka
cena: 1.99 zł
kaloryczność: 554 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład:  czekolada 53% (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, tłuszcz roślinny: shea; lecytyna sojowa), orzeszki arachidowe solone 20% (orzeszki arachidowe, olej palmowy, sól, olej słonecznikowy), tłuszcz palmowy, orzeszki arachidowe 5,6%, maltodekstryna, glukoza, cukier, sól

34 komentarze:

  1. Tylko ta czekolada z nazwy ze wzgl. na masło orzechowe robi na mnie wrażenie.Wiem,że to Wawel, więc nie tknęłabym nawet tego kijem, chociaż jest z PB.Można się było tu spodziewać nadzienia pseudo m.orzechowego,plastikowej czekolady i ohydnego posmaku tłuszczu palmowego.
    Moja rodzinka też konsumuje po mnie ''resztki'' i na nie nie narzeka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee, to nie była esencja najczystszej obrzydliwości, jaką potrafi zafundować Wawel, ale... no właśnie. To nie czekolada do jedzenia ze smakiem, więc właściwie w ogóle nie-do-jedzenia jak dla mnie.

      Usuń
  2. Bardzo wielu wegan zachwyca się tą czekoladą i za każdym razem wykupują wszystkie ze sklepu. Nie miałam jeszcze okazji jej próbować, ale nie lubię plastiku... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czym oni się zachwycają, a według mnie weganie rzadko kiedy jedzą zdrowo.

      Usuń
    2. Jesteś pierwszą osobą, która twierdzi, że weganie się niezdrowo odżywiają. I nawet jeśli - to co z tego? Każdy je co chce. A co do samej czekolady - myślę, że jest ok. Szału nie ma, dupy nie urywa, ale ja tam nie chcę wydawać 15 zł za czekoladę. Wolę wydać 5 zł, a 10 zł przeznaczyć na schronisko dla zwierząt. Większy będzie pożytek z tego. Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Nie powiedziałam, że dlatego, że wegańskie odżywianie jest niezdrowe, tylko, że wielu niezdrowo się odżywia (ma niedobory itp.), bo to po prostu prawda - ludzie myślą, że są weganami i mają niedobory. Ja za to w 100 %-ach zdrowo się odżywiam - jedząc słodycze codziennie (kogo i co to obchodzi?). Mnie to nie obchodzi, czy ja tu się kogoś czepiam?
      No i widzisz, Tobie czekolada smakuje, ja wolę wydać 15 zł, na schronisko nie wydać ani grosza i każdy znajdzie coś dla siebie. ;)
      Także pozdrawiam.

      Usuń
    4. A napisałam to w odniesieniu do tej czekolady, bo weganie na blogach często o zdrowym odżywianiu piszą, a ta czekolada zupełnie do takowych nie należy.

      Usuń
    5. Ciekawe co piszesz, chętnie poznałabym wegana z niedoborami bo od kilkunastu lat jeszcze takiego okazu nie miałam przyjemności spotkać za to zdrowych dzieci, nastolatków czy seniorów sporo. Wszystkożerców z anemią i problemami zdrowotnymi na tle jadłospisu znam całe mnóstwo. No ale.. Nie mam ochoty dyskutować z kimś kto woli wydać na czekoladę niż na schronisko i jeszcze publicznie się z tym obnosi. Straszny pustak z Ciebie :)

      Usuń
    6. Puste są osoby interesujące się nadmiernie życiem innych i wylewające swój jad w tego typu komentarzach. Pustak? Stwierdzasz to po tym, że nie płacę na schroniska? Mam takie prawo, tak jak Ty masz prawo płacić. Obnoszę się publicznie? Skomentowałam jedynie Twoją, według mnie nonsensowną, wypowiedź.
      Najwidoczniej otaczasz się określoną grupą osób i przykro mi, ale twierdzenie, że wszyscy weganie są zdrowi jest chore. Sama obserwowałam bodajże ze dwa czy trzy blogi, których właścicielki były wegankami, a później przestały blogować. Dlaczego? Przez poważne niedobory i przymus wrócenia do normalnego odżywiania. Idąc tym tropem, jest problem z edukacją na temat tego co i jak zastępować, by wszystkiego sobie dostarczyć. Wiele osób kierujących się modą tej właśnie wiedzy nie ma.

      Usuń
  3. Zawszę można samemu wyrabiać czekolady, nie dość że made in Poland, to jeszcze handmade ;D

    Dla mnie to absolutny hit, nie zważam na wady bo ciężko na polskim rynku znaleźć czekoladę z pb, także nie zgadzam się! Liberum Veto! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio nie mam sił na sterczenie w kuchni, więc... nie w moim przypadku.
      Hah, no... jak na masło orzechowe to są najlepsi na polskim rynku... bo jedyni. xD

      Usuń
  4. A ja jeszcze nie próbowałam tej czekolady, jakoś nigdy nie mogę na nią trafić w sklepie ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha, uśmiałam się, U mnie ta czekolada czeka na liście do publikacji, pojawi się pod koniec miesiąca. Też mnie zniesmaczyła, ale ja już wolę czekoladę (vel kakaowo-cukrową polewę) od tego wstrętnego środka. Ble, ble, ble.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nic nie wolę, haha, ale miałam świadomość, że oceniam twór za jakieś 2 zł, to wiadomo... :P

      Usuń
  6. W starym opakowaniu była lepsza, po zmianie jest niezjadliwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuję, że nie miałam okazji spróbować tamtej.

      Usuń
  7. Wygląda tak, że z samego obrazka jestem w stanie potwierdzić Twoje słowa. :D To mogła być nawet całkiem fajna czekolada, tylko dlaczego taka tłusta i plastikowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź niby prosta: "przez niski koszt produkcji", ale jakby zacząć się w to zagłębiać, to... hm... nie wiem, za kogo firmy mają nas, jako konsumentów.

      Usuń
  8. Hmm... Sięgnęłam po moją recenzję sprzed półtora roku, kiedy te czekolady miały jeszcze inną formę (http://theobrominum-overdose.blogspot.com/2014/05/wawel-peanut-butter-ciemna-z-masem.html). Zastanawiam się, czy metamorfoza dobrze jej zrobiła. Już wtedy widziałam w niej mnóstwo wad, wiele rzeczy trzeba by było poprawić, żeby w ogóle nazwać ją smaczną - ale kurde chyba teraz schrzanili jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  9. My ją jadłyśmy jeszcze jak była wydana w innym opakowaniu, mniejsza i grubsza. Zjadłyśmy ją do końca dopiero kiedy poczęstowała się nią cała rodzina, bo naprawdę nie lubimy plastikowych czekolad. Jedynie rodzice,którzy nie mają wygórowanych wymagań nie narzekali :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, te plastikowe są najgorsze, bleh. Moja mama też nie narzeka, więc i ja, w pewnym sensie, nie irytuję się (i co najważniejsze: żadne takie "smakołyki" mi nie zalegają w szufladzie).

      Usuń
  10. Wawel i Wedel są okropne, nigdy ich nie lubiłam. Zawsze smutałam, jak dostawałam na urodziny, mimo że łasuch ze mnie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie smutałam, bo... zawsze po prostu oddawałam kolejnej osobie. :P

      Usuń
  11. Jeżeli w pierwszym zdaniu piszesz o takich popularnych powszechnych czekoladach to się zgodzę, polska produkcja leży i kwiczy. Ale jeżeli się weźmie droższe, nieco gorzej dostępne marki, to sprawa wygląda inaczej, przykładowo Manufaktura czekolady czy Cortez, polskie i dobre.
    Jadłam przed zmianą tabliczki, wtedy wypadła zaskakująco dobrze. Ale teraz widzę nie ma co ponawiać próbę, widać znowu "polepszyli" produkt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście, że przy okazji tej czekolady chodziło mi o te produkowane masowo. Manufaktura Czekolada jest przecież znana i ceniona nawet w USA, z tym, że u mnie funkcjonuje jako "niedostępna", bo w mieście nigdzie jej nie kupię, muszę przez internet.

      Jak oni się troszczą o konsumentów z tym polepszaniem! Jakież to miłe z ich strony! ...

      Usuń
  12. ,,Polska produkcja czekolad po prostu woła o pomstę. Jest karygodna. Na rynku nie widzę żadnej firmy na pewnym poziomie, czy to w 100 %-ach polskiej, czy polskiej obecnie odsprzedanej. Nie dość, że prześcigają się w ilości tłuszczy palmowych i cukru, użytych do produkcji, to jeszcze szczytem pomysłowości jest smak czekolada z mlecznym kremem i nadzieniem truskawkowym, albo jeszcze ciekawsza - z margarynowym toffi. Przyznam się, że ja tych czekolad po prostu nie widzę, mimo, że półki aż się od nich uginają.
    Są, dla mnie nie istnieją, i jakoś sobie egzystujemy - i ja, i czekolady."
    Jakbym słyszała siebie. :') Przybij żółwika.
    Dzisiaj nawet widziałam nową czekoladę Wedel, które są obecnie w promocji w Delikatesach. Mimo, że za nimi nie przepadam, twierdzę że smak mógłby być tym razem zadowalający. Wawel akurat lubię - za powyższą czekoladę i tą 70%.
    Nie mogę się zgodzić z Twoim zdaniem. Jako miłośniczka masła orzechowego (i to nie może być byle jakie, na odwal się), bardzo mi smakuje. Z tym, że ja jadłam ją ostatnio tok temu, a wtedy była jeszcze w 100 gramowej wersji kwadratowej. Prostokątnej poszukuję i nawet w Żabce nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Przybija*
      Jaka to czekolada? Jeśli karmelowa z kakaowymi ciasteczkami, to... już próbowałam (mama mnie uraczyła) i... jak zwykle - paskudztwo.
      70-tki nie jadłam i nie zanosi się, by miało się to zmienić.
      Właśnie tak czytam komentarze i widzę, że tamta kwadratowa wielu osobom smakowała. Coś tak czuję, że nie tylko kształt został zmieniony.

      Usuń
  13. Mnie smakowała bardzo, może dla tego, że była prosto z zamrażalki? Zamiast tłustej miałam twardą i chrupiącą :)

    OdpowiedzUsuń
  14. a czego tu się spodziewać po czekoladzie za około 3 złote :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ocena i tak taka wysoka. Ja po prostu musiałam spróbować, co to za "hit internetu".

      Usuń
  15. Jadłam tą czekoladę jak się pojawiała w zeszłym roku jakoś około wakacji i była naprawdę smaczna,czekolada za słodka,ale było ok . W tym roku znowu wypuścili tą czekoladę zmienili jej kształt i opakowanie i chyba coś przy recepturze kombinowali bo to już nie ta sama czekolada co rok temu,chyba,że mi się smak zmienił?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo jest opinii takich, jak Twoja, więc złożę się, że coś zmienili.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.