Jakiś czas temu sklep Sekrety Czekolady zamienił mi zamówioną Amedei Gianduja na zestaw czterech różnych (po 20 g każda), z czego wtedy się ucieszyłam (tak, byłam przed degustacją białej z pistacjami). Doszło jednak do spróbowania jedynie dwóch z czterech tabliczek, co przywitałam z ogromnym rozczarowaniem, ale... mówi się trudno.
Po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii na temat tej czekolady, nie mogłam się doczekać sprawdzenia, jak ja odbiorę klasykę Amedei.
Po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii na temat tej czekolady, nie mogłam się doczekać sprawdzenia, jak ja odbiorę klasykę Amedei.
Amedei Toscano Black 70 to ciemna toskańska (znaczy: wykonana we Włoszech; nie wiem z której plantacji pochodzą ziarna) tabliczka o zawartości 70 % kakao z mieszanki ziaren criollo i trintario, czyli takiej względnie bezpiecznej dla każdego. Jedną 70-tkę od Amedei już jadłam; była to Porcelana, która, mimo że pyszna, nie wydawała mi się już tak doskonała po drugim podejściu do niej i (przede wszystkim), po spróbowaniu boskiej Domori Porcelana 70 %.
Otworzyłam proste i eleganckie opakowanie, zbliżyłam tabliczkę do nosa.
Poczułam niezwykle intensywny i pociągający zapach wskazujący na ciemną, ale wciąż słodkawą, czekoladę. Czułam nutę orzechów laskowych na prażono kawowym tle. Nuta słodkich, soczystych rodzynek pojawiała się błyskawicznie, skojarzenie z nią było tak jednoznaczne, że nie miałam żadnych złudzeń. Przy kolejnym pociągnięciu nosem poczułam także kwiatowo-drewniany motyw podchodzący nieco w wiśniową stronę z tabaką i czymś, czego najpierw nie umiałam określić.
Zapach ten udało mi się rozpoznać dopiero po spróbowaniu. Była to bazylia.
Poczułam niezwykle intensywny i pociągający zapach wskazujący na ciemną, ale wciąż słodkawą, czekoladę. Czułam nutę orzechów laskowych na prażono kawowym tle. Nuta słodkich, soczystych rodzynek pojawiała się błyskawicznie, skojarzenie z nią było tak jednoznaczne, że nie miałam żadnych złudzeń. Przy kolejnym pociągnięciu nosem poczułam także kwiatowo-drewniany motyw podchodzący nieco w wiśniową stronę z tabaką i czymś, czego najpierw nie umiałam określić.
Zapach ten udało mi się rozpoznać dopiero po spróbowaniu. Była to bazylia.
Krótko mówiąc: zapach był boski.
Jej smak rozszedł się dość szybko. Była to umiarkowana słodycz, przywodząca na myśl toffi i śmietankę. Wyczuwalność tych nut była o tyle silniejsza, że konsystencja także wskazywała na coś łagodniejszego niż 70 % - w końcu czekolada była dość tłusta, ewidentnie maślana.
Ta tłustość, niezbyt pozytywnie się kojarząca, przeszła w końcu w pylistość, a następnie znalazłam w niej lekko szorstki efekt.
Wraz ze zmianą konsystencji nadeszła też lekka zmiana smaku, bo słodycz odkryła minimalną zapowiedź kwasku (który koniec końców się nie pojawił) i skojarzyła mi się ze smakiem dojrzałych wiśni i czereśni.
Obok nich zafalowały "drewniane" nuty, przy których z kolei stał tytoń.
Obok nich zafalowały "drewniane" nuty, przy których z kolei stał tytoń.
Od niego rozeszły się nieco surowsze, choć wciąż raczej słodkawe, nuty czegoś niewątpliwie prażonego. Lekka goryczka... Znów jak gdyby zawisło pytanie o kwasek, ale to prażony smak się nasilił i złączył ze słodyczą.
W tym momencie pojawiła się nuta przypraw śródziemnomorskich, które niestety w smaku nie były tak jasno ukierunkowane jak w przypadku zapachu.
Czekolada pozostawiła mnie z posmakiem właśnie przypraw i "czekoladowości" podchodzącej pod taką... niezbyt ambitną, żeby nie powiedzieć "tanią".
To była smaczna czekolada, ale... po boskim zapachu, jaki się od niej rozniósł, sam smak mnie rozczarował. Jej aromat jest bogaty, niezwykle złożony, a smak... to właściwie przeciętna (jak na jej cenę!) ciemna czekolada wzbogacona o kilka niewyraźnych akcentów.
W konsystencji nie grała mi tu ta maślaność, a końcówka... zawiodła (do samego końca liczyłam na jakieś "bum", które sugerował zapach).
Po Amedei i po tej cenie (a zwłaszcza po tym zapachu!) spodziewałabym się czegoś znacznie lepszego, a nie zakrawającego o przeciętną czekoladę. A może po prostu takie maślano-słodkie nuty to nie moje klimaty?
ocena: 7/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 21 zł (kupiłam Gianduję i tyle zapłaciłam, ale otrzymałam zestaw warty bodajże 37 zł :P)
kaloryczność: nie podana
czy kupię znów: nie
Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, wanilia
Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, wanilia
Łoj, strasznie droga! I jak widac, w ogole nie warta ceny :/ Zeby sobie powąchać to nie to XD Aczkolwiek chciałabym ją powąchać, skoro mówisz, ze pachnie bosko :)
OdpowiedzUsuńWeź pod uwagę, że to był cały zestaw, no ale tak... Amedei jest drogie.
UsuńTak, czekolada-perfuma. :D
Śródziemnomorskie nuty brzmią ciekawie :>,szkoda tylko,że sam smak kakao podchodził pod taniotę..
OdpowiedzUsuńByłoby o wiele lepiej, gdyby smak skierował się bardziej ku tym śródziemnomorskim klimatom, a nie taniości. Wielka szkoda, bo momentami było naprawdę ciekawie.
UsuńCzytałam o tym kwiecistym opisie zapachu i tak myślałam że folijka skrywa w sobie niezły skarb. I jakież (nawet moje!) wielkie było to rozczarowanie gdy.. Przeczytałam o tej klapie.
OdpowiedzUsuńSzkoda tej czekolady, kolejny potencjał, hipotetycznie normalnie diament.. Meeeeh.
Już by i zapach mógł być przeciętny - a tak wydaje mi się, że uciekła szansa na coś świetnego.
UsuńStrasznie podoba mi się opakowanie, przywodzi mi na myśl czarrną smolistą kawę ^.^
OdpowiedzUsuńPo recenzji dalsza część komentarza - no niestety, smak trochę się nie zgrał z moimi wyobrażeniami xD Z twoimi tym bardziej. Dobrze wiedzieć, że nie kążda droga czekolada jest od razu dobra. Albo lepiej powiedzieć - warta swojej ceny. Pewnie zazwyczaj tak jest, ale, jak widać, nie tutaj :P
Gust odgrywa tu po prostu ogromną rolę. :P
UsuńNie spodziewałam się znaleźć słów "tania" i "przeciętna" w recenzji Amedei. I to jeszcze za taką cenę. Znaczy do marki trzeba podchodzić ostrożnie.
OdpowiedzUsuńA ja nie myślałam, że kiedykolwiek w takim kontekście będę musiała użyć tych słów. Takie ryzyko, jak w przypadku czasem nijakiej Valrhony - z tego co na razie widzę.
UsuńMoże dla Ciebie takie smaki są po prostu zbyt zwykłe a Ty czekasz zawsze na jakiś moment zaskoczenia :)
OdpowiedzUsuńJednak... ja kocham też zwykłą, czekoladową klasykę, ale ta miała posmak irytujący.
UsuńZ Toscano Black próbowałem 63 i 66, podobno najlepsza jest 63, 70 nie testowałem. Mi najbardziej smakuje Toscano Red i Blanco de Criollo. Muszę jeszcze spróbować "9" w tabliczce i tych z orzechami. Nie wszystkie Amedei są rewelacyjne, ich biała (Toscano White) jest taka sobie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie wiem - biała mi nie smakowała (recenzja na dniach).
UsuńTych, o których piszesz nie próbowałam, ale kiedyś chyba skuszę się na którąś. Pewnie, z moim "szczęściem" trafiłam na najgorsze tabliczki Amedei.
Ale zmienili tak na chama, czy zapytali wcześniej? Bo ja np. nie cierpię miniaturek ;> Choooociaż 20 g to już można na czymś zawiesić ząb.
OdpowiedzUsuńPowiem tak: zostałam poinformowana o zamienieniu. :P
UsuńMiniaturka? 20 g Amedei wystarczy. Białej nie dałam rady nawet w dwóch podejściach. Strasznie męcząca była.
Szkoda, że w smaku taka przeciętna, bo wygląda (i opakowanie, i czekolada) nieziemsko kusząco.
OdpowiedzUsuńA żebyś zapach poczuła!
UsuńWygląda na to, że z Amedei jest podobnie jak z Valrhoną - wzbudza mieszane odczucia. Amedei próbowałam tylko jedną dawno temu, na początku przygody w Prawdziwą Czekoladą. Valhrony dotąd zjadłam dwie i obie były strzałem w dziesiątkę, tak się akurat złożyło.
OdpowiedzUsuńNajwidoczniej do Valrhony miałaś szczęście.
UsuńA pamiętasz może jaka to Amedei była? Zrobiła na Tobie wtedy wielkie wrażenie czy tak średnio?
Jest recenzja ;). To Chuao. Wtedy zrobiła na mnie wielkie wrażenie, ale to jeden z moich pierwszych razów z Prawdziwą Czekoladą.
UsuńZobaczymu jak dalej będzie sie kształtować moja przygoda z Valrhona. Andoa okazala sie jedna z najlepszych tabliczek jakie jadlam ostatnio
Życzę powodzenia, a ja... koniecznie wezmę się za ich ciemne tabliczki.
Usuń