Dzisiaj wreszcie zaległe recenzje pozostałych dwóch smaków serii Hello... obecnych na polskim rynku. Cookies and Cream jakoś mnie nie porwał, a Caramel Brownie okazał się kąskiem smacznym, ale takim na raz, o którym łatwo zapomnieć. Czyżby czekały mnie tu jakieś niespodzianki?
Lindt Hello My name is Crunchy Nougat to czekolada mleczna nadziewana nugatem (38 %) z kawałkami orzechów laskowych (3%) (albo raczej krokantu z orzechów laskowych) i kawałkami wafla (3%).
Otworzyłam opakowanie i poczułam smakowity, typowo lindt'owski zapach bardzo mlecznej czekolady, wzbogacony jednak o delikatną nutkę orzechów laskowych.

W końcu jednak słodka i gładka grudka, w którą przeistoczyła się kostka, stała się nieco rzadsza i tłustsza (na sposób orzechowy). W smaku doszła nowa nuta: orzechowa. Krem był słodszy od samej czekolady, jednak cukrem w cukrze nazwać go nie mogę. Wyrazistość orzechów otulona słodyczą z kremu, jak i z czekolady.
Nadzienie skrywało w sobie całą masę chrupiących kawałków. Były dość twarde, ale w granicach rozsądku. Wafelki, jak to wafelki, chrzęściły i chrupały bardzo przyjemnie, chociaż w smaku nie odgrywały żadnej znaczącej roli, no chyba, że trochę tłumiły słodycz.

Smaczna mleczna czekolada z bardzo słodkim, ale jednocześnie wyraźnie orzechowym nadzieniem. Kremowość i gładkość dobrze łączą z elementami twardymi i chrupiącymi, a tłustość nie odstrasza. Takie połączenie tych dodatków to ja rozumiem. Zdecydowanie najlepszy z polskiej serii.
ocena: 8/10
kupiłam: sklep firmowy Lindt
cena: 4.69 zł
kaloryczność: 552 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, orzechy laskowe 12%, miazga kakaowa, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz mleczny, mąka pszenna, lecytyna sojowa, laktoza, sól, wanilina, tłuszcz roślinny, ekstrakt słodowy jęczmienny, syrop z cukru skarmelizowanego, naturalny aromat waniliowy, wodorowęglan sodu
Połamałam na kostki i zobaczyłam jasne nadzienie z kilkoma kawałeczkami czerwonych owoców. Włożyłam pierwszą kostkę do ust i... poczułam przyjemny smak lindt'owskiej mlecznej czekolady, takiej jak zawsze.
W chrupaniu na pewno przebijają je kawałki ciasta (ciastek?), które są pewne w smaku. To znaczy, kiedy się je gryzie, czuć głównie właśnie dobrze wypieczone ciasteczka. Zanika wtedy smak i truskawki i jogurtu.
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, orzechy laskowe 12%, miazga kakaowa, odtłuszczone mleko w proszku, tłuszcz mleczny, mąka pszenna, lecytyna sojowa, laktoza, sól, wanilina, tłuszcz roślinny, ekstrakt słodowy jęczmienny, syrop z cukru skarmelizowanego, naturalny aromat waniliowy, wodorowęglan sodu
Lindt Hello, My Name is Strawberry Cheesecake to czekolada mleczna z nadzieniem z truskawkowego serka śmietankowego, truskawkami i kawałkami ciasta (3%). Nie sądziłam, że coś takiego mnie kiedyś skusi, ale piękny kawałek sernika, po którym spływa sos, na opakowaniu skutecznie rozbudził moją wyobraźnię i apetyt.
Kiedy tylko otworzyłam opakowanie, poczułam zapach ewidentnie truskawkowo-jogurtowy z nutami mlecznej lindt'owskiej czekolady.
W końcu zaczął przebijać się smak nadzienia. Delikatnie, nie narzucając się. Krem był zbity, ale nie ciężko-tłusty. Konsystencję miał prawie tak delikatną, jak smak, ale o idealnej kremowości czy coś mówić tu nie można. W smaku czuło się tu głównie kwasek i słodycz. To pierwsze było typowo jogurtowe i... lekko owocowe. Tak, czuć truskawkę, ale bardzo słabo. Nasila się przy kawałeczkach owoców, które mają wspaniałą, lekko chrupiącą konsystencję.
No i dochodzimy do momentu, w którym znowu piszę o jogurcie. Nie pomyliłam się. To w dużej mierze jogurt tutaj czułam. Jogurt, a serek... prawie w ogóle.
Jak podsumować całość? W sumie jest bardzo przeciętna. Mówię to ja, która nie cierpię słodyczy z truskawkami. Ta czekolada była niezła, komuś kto jadł mniej czekolad z wyższej półki może bardziej posmakować. Smaczne kawałki ciasteczek i liofilizowanych truskawek, dobra mleczna czekolada i... samo nadzienie było niezłe. Czuło się truskawkowy akcent i jogurt z jakimś tam motywem serka. Słodko i jogurtowo.
Skoro można zrobić rewelacyjną, wyraziście sernikową czekoladę z mandarynkami, to dlaczego nie powtórzyć tego z truskawkami?
Skoro można zrobić rewelacyjną, wyraziście sernikową czekoladę z mandarynkami, to dlaczego nie powtórzyć tego z truskawkami?
ocena: 6/10
kupiłam: firmowy sklep Lindt
cena: 4.69 zł
kaloryczność: 549 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, tłuszcz roślinny, jogurt w proszku z odtłuszczonego mleka, tłuszcz mleczny, laktoza, śmietanka w proszku, mąka pszenna, truskawki 1%, serek śmietankowy w proszku 1%, lecytyna sojowa, lecytyna słonecznikowa, odtłuszczone mleko w proszku, syrop fruktozowo-glukozowy, skoncentrowany sok cytrynowy, aromaty naturalne, białko mleka, sól, aromaty, ekstrakt słodowy jęczmienny, węglan amonu, wodorowęglan sodu, syrop ze skarmelizowanego cukru
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, tłuszcz roślinny, jogurt w proszku z odtłuszczonego mleka, tłuszcz mleczny, laktoza, śmietanka w proszku, mąka pszenna, truskawki 1%, serek śmietankowy w proszku 1%, lecytyna sojowa, lecytyna słonecznikowa, odtłuszczone mleko w proszku, syrop fruktozowo-glukozowy, skoncentrowany sok cytrynowy, aromaty naturalne, białko mleka, sól, aromaty, ekstrakt słodowy jęczmienny, węglan amonu, wodorowęglan sodu, syrop ze skarmelizowanego cukru
Tez jadlam truskawkowo-sernikowy i sie zawiodlam,bo szalu nie bylo.Ale nugatowy wyglada ladnie i pysznie! :) I nie jetes jednyna,ktora uwiebia Lindtowska mleczna czekolade :D
OdpowiedzUsuńChociaż ostatnio (aczkolwiek nie za sprawą tych tu zrecenzowanych) uwielbiam ją coraz mniej. Chyba kombinowali coś przy składzie, bo jakaś inna konsystencja mi ostatnio w jednej tabliczce się wydała. :<
UsuńHmm.. z nugatem orzechowym bym spróbowała,w końcu orzechowe smaki,to moje klimaty ale wiem,że dupska mi by nie urwało.Co do sernikowej to jadłam i to w pełnowymiarowej tabliczce.Kojarzyła mi się ona z ulepszoną wersją truskawkowych czekoladek dla dzieci coś a'la Kinder
OdpowiedzUsuń(f you know what I mean)i nie do końca mi to pasowało.Spodziewałam się posmaku sernika a dostalam ulepszoną właśnie to..Jadłam ją 2 lata temu i na myśl,że ją spróbuję byłam "pojarana" ale emocje i wtedy opadły po 1-wszym kęsie,kiedy to niewiele czekolad miałam zjedzonych w swojej "czekoladowej karierze"
Jak tam Basmati Rice with Saffron? Już po degustacji ? :D Jeśli został Ci kawałeczek i nie masz ochoty,to z chęcią przygarnę :D
Ja tam takich czekoladek nigdy nie jadłam, ale wiem o co chodzi... no, rzeczywiście pewnie smakują podobnie (tylko jeszcze gorzej). A mandarynkowo-sernikową to umieją zrobić! Coś te truskawki chyba są pechowe...
UsuńOjj, kochana! Jadłam i to zeżarłam ją na raz - może nie 10/10, ale była tak intrygująca, że... mm, a to już za kilka dni. :D
Zastanawiam się właśnie co ludziom nie pasuje,że nie chcą jej sprowadzać :> Mi smakowała i to bardzo!Na.. mocne 9.Bo brakowało mi bardziej wyrazistego posmaku ryżu.Natomiast posmak octu malinowego był moocno wyczuwalny,ale bardziej przypominał mi wraz z kompozycją ryżową kleik ryżowy, skropiony obficie syropem z malin.Ekhem..może poczekam do recenzji i potem się wypowiem xd
UsuńJa też zeżarłam ją na raz (wczoraj).Dobrze,że byłam sama i mogłam sobie się pobawić nożem i oddzielić tą piękną grubą warstewkę czekolady i rozsmakować się nadzieniem i samą czeko ^__^ i do tego słoneczko świeciło..Było idealnie :D
Właśnie tego ryżu mi też szkoda było. Dla mnie to nadzienie przez smak syropu malinowego było (osobno, oddzielone od czekolady) mdląco słodkie, przez co 8 wystawiłam, ale... to już jest bardzo personalne, bo ogólnie syrop malinowy kilka-kilkanaście lat temu dodawałam litrami do kasz różnych i... jakoś ogółem mi się przejadł. :P Kurde, ja tu sobie zaraz całą recenzję zaspoileruję! Nic już nie powiem, haha.
Usuń:D !!!
UsuńJak tylko zobaczyłam wersję z nugatem już zaczęłam szykować palce, by napisać, że to najlepszy baton z dostępnej w Polsce oferty Hello. Ale widzę, że nie musiałam. Doszłaś do tego samego wniosku :)
OdpowiedzUsuńA o drugim wariancie się nie wypowiem. Z wiadomych powodów.
Haha, o truskawkowym to samo bym napisała jeszcze jakiś czas temu, ale teraz... truskawki już mi aż tak nie przeszkadzają i sama nie wierzę, że to piszę. :P
UsuńJa chyba nie będę się tykać orzechowych Lindtow, jadłam i Hazelnut de Luxe i Crunchy Nougat i naprawdę, chyba wolałabym tę z truskawkową xD Nie wiem, jakieś nijakie mi się wydawały. Nie doceniam wspaniałości nugatu ;)
OdpowiedzUsuńWidać po prostu nie Twoja bajka. :P
UsuńNigdzie nie widziałam tych cudeniek :)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, czy to aż takie cudeńka. :P
UsuńPamiętam jakiś czas temu, kiedy Lindt to były dla mnie wspaniałe i luksusowe czekolady (Lindory uwielbiałem :) spróbowałem jakichś dwóch z tej serii. Nie pamietam już jakie to były, ale jedna z nich to było moje pierwsze rozczarowanie Lindtem.
OdpowiedzUsuńObstawiałabym, że to ta truskawkowa. :P
UsuńNie, to chyba jakaś karmelowa była czy coś, na pewno nie truskawka.
UsuńCaramel Brownie? A tak, zwykła z karmelem... oni chyba brownie nigdy nie jedli.
UsuńNugat nie mógł się nie udać :)
OdpowiedzUsuńMógł... są takie marki, które nawet to by mogły zepsuć. :>
UsuńSzkoda, że u nas tak trudno dostępne, bo z chęcią bym spróbowała, truskawka może wybitnie nie kusi, ale seria ogólnie bardzo :)
OdpowiedzUsuńA smaki w ogóle nigdy niedostępne w Polsce... są boskie. Ta "sprawiedliwość"...
UsuńW Empiku się kiedyś na nie czaiłyśmy ale jakoś cena nas nie przekonała co do wielkości tych czekoladek :P Jednak mimo wszystko ta truskawkowa nas ciekawi bardziej niż nugatowa choć byśmy miały dylemat którą pierwszą spróbować :)
OdpowiedzUsuńEmpik strasznie zawyża ceny słodyczy... zawsze się zastanawiałam, jak to im w końcu schodzi. :P
UsuńNie za wiele już z nich pamiętam jeśli chodzi o szczegóły, ale wiem, jaką wielką radość sprawił mi mój Luby, gdy sprezentował mi całą czwórkę w 100-gramowych wersjach, kiedy to dopiero co weszły na polski rynek <3.
OdpowiedzUsuńWtedy to musiała być ogromna radość. :D
UsuńSwoją drogą, dalej wolałabym pełnowymiarowe... bo ładniejsze, haha.
U nas chyba są tylko cztery, ale jest ich co najmniej siedem.
UsuńOgółem w ogóle jest ich więcej, bo są jeszcze Hello pojawiające się latem czy coś (oczywiście nie w Polsce).
UsuńJa doliczyłam się piętnastu. Próbowałam wszystkich ;)
UsuńTo niezły masz wynik. :D Ja nie wszystkie i już chyba nie spróbuję - jakkolwiek to brzmi, wcale nie mówię tego ze smutkiem. :P
UsuńNo ja też nie przepadam za truskawkami w czekoladzie, zwłaszcza w takiej formie.
OdpowiedzUsuńDokładnie, ta nugatowa jest zdecydowanie najlepsza! Potem wersja brownie, potem sernikowa, a najgorsza jak dla mnie jest ta ciasteczkowa.
OdpowiedzUsuńMeeh, ciasteczkowa pokaleczyła mi podniebienie.
UsuńZgadzam się, że pierwsza opcja jest najlepszą dostępną na polskim rynku (a przynajmniej była, bo u mnie od dawna Hello nie ma). Do drugiej opinii mam pewne zastrzeżenia, bo nie lubię sernikowych kremów, a zatem nie uważam, by był fajny.
OdpowiedzUsuńU mnie w mieście ich nigdy nie było, haha. :P
UsuńWłaśnie ten był nawet mało sernikowy... w ogóle trochę dziwny był.
Widziałam je teraz w Niemczech,ale jakoś mnie nie kusiły by je kupić.
OdpowiedzUsuńTeraz to już bym ich na pewno w ogóle nie kupiła. :P
Usuń