O tym, jak ta czekolada do mnie trafiła, pisałam już przy okazji Amedei Black - w czteropaku, na który zamieniono mi jedną czekoladę przy zakupach w Sekretach Czekolady. Od samego początku bardzo, bardzo żałowałam, że zamiast białej nie ma tam jakiejkolwiek innej, bo wciąż pamiętałam nijaką i męcząca Amedei białą z pistacjami. Z drugiej strony tłumaczyłam sobie, że może jest tak jak z Valrhoną z orzechami - siekane orzechy przeszkadzają mi w ambitniejszych czekoladach; bardziej smakują mi czyste (a normalnie wolę całe orzechy).
Wreszcie jednak nadszedł dzień prawdy dla Amedei Toscano White Bianco, czyli czystej białej czekolady wykonanej przez toskańską manufakturę.
Odwinęłam papierek i poczułam waniliowo-maślany, wręcz mdląca, zapach z akcentami ciężkiej i tłustej śmietanki. Paradoksalnie,nie pachniała ona straszliwie słodko, tylko tak... Mdląco jak za ciężkie perfumy.
Wygląd, czyli połysk i żółty jak wosk kolor, nie wydały mi się lepsze. Gdy wzięłam ja do rąk, skojarzyła mi się z woskowa świecą.
Rozpuszczała się bardzo szybko, jak masło z małym dodatkiem proszku.
Również w smaku masło wysuwało się na prowadzenie. Goniła je słodycz, zatapiając w nim swoje waniliowe zęby. Tu znów spotkałam się z dziwnym zjawiskiem, jak w zapachu.
Czekolady nie mogę nazwać przesłodzoną: ona była po prostu ciężka i mdląca. Uwielbiam wanilię, ale ona potrzebuje bardziej mlecznych smaków by stworzyć błogi duet. Masło z wanilią wypada kiepsko. Niby plus za to, że nie jest przesłodzona, ale co z tego?
W tle są także śmietankowe nuty, ale wydały mi się tylko kolejnym oprawcą w tym mdląco-ciężkim i jedynie słodkawym połączeniu. Mleko w ogóle było na samym końcu i miałam wrażenie jakby... go tam nie było.
Jedząc tę czekoladę, męczyłam się. Nie dałam jej rady, mimo tego, że to tylko 20 g. Co więcej, nie dałam rady do niej wrócić nawet następnego dnia z mocną kawą i... wyrzuciłam resztę (Mama nie chciała, a nie mam nikogo innego, komu mogłabym oddać napoczętą białą czekoladę).
Ona nie była przesłodzona, czy coś... nawet nie była taka niesmaczna... po prostu męcząca.
Pistacje jednak dużo w tamtej neutralizowały. Ta kojarzyła mi się z Ambiente białą z ciasteczkami korzennymi, ale w tamtej to przyprawy odgrywały ogromną rolę i nadawały jej innego, niż tylko maślanego, wyrazu.
W niczym nie przypomina błogo śmietankowej Willie's Cacao El Blanco czy białej z wanilią Vivani.
Wreszcie jednak nadszedł dzień prawdy dla Amedei Toscano White Bianco, czyli czystej białej czekolady wykonanej przez toskańską manufakturę.
Odwinęłam papierek i poczułam waniliowo-maślany, wręcz mdląca, zapach z akcentami ciężkiej i tłustej śmietanki. Paradoksalnie,nie pachniała ona straszliwie słodko, tylko tak... Mdląco jak za ciężkie perfumy.
Wygląd, czyli połysk i żółty jak wosk kolor, nie wydały mi się lepsze. Gdy wzięłam ja do rąk, skojarzyła mi się z woskowa świecą.
Rozpuszczała się bardzo szybko, jak masło z małym dodatkiem proszku.
Również w smaku masło wysuwało się na prowadzenie. Goniła je słodycz, zatapiając w nim swoje waniliowe zęby. Tu znów spotkałam się z dziwnym zjawiskiem, jak w zapachu.
Czekolady nie mogę nazwać przesłodzoną: ona była po prostu ciężka i mdląca. Uwielbiam wanilię, ale ona potrzebuje bardziej mlecznych smaków by stworzyć błogi duet. Masło z wanilią wypada kiepsko. Niby plus za to, że nie jest przesłodzona, ale co z tego?
W tle są także śmietankowe nuty, ale wydały mi się tylko kolejnym oprawcą w tym mdląco-ciężkim i jedynie słodkawym połączeniu. Mleko w ogóle było na samym końcu i miałam wrażenie jakby... go tam nie było.
Jedząc tę czekoladę, męczyłam się. Nie dałam jej rady, mimo tego, że to tylko 20 g. Co więcej, nie dałam rady do niej wrócić nawet następnego dnia z mocną kawą i... wyrzuciłam resztę (Mama nie chciała, a nie mam nikogo innego, komu mogłabym oddać napoczętą białą czekoladę).
Ona nie była przesłodzona, czy coś... nawet nie była taka niesmaczna... po prostu męcząca.
Pistacje jednak dużo w tamtej neutralizowały. Ta kojarzyła mi się z Ambiente białą z ciasteczkami korzennymi, ale w tamtej to przyprawy odgrywały ogromną rolę i nadawały jej innego, niż tylko maślanego, wyrazu.
W niczym nie przypomina błogo śmietankowej Willie's Cacao El Blanco czy białej z wanilią Vivani.
ocena: 6/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 21 zł (kupiłam Gianduję i zapłaciłam tyle, ale sklep wysłał mi zestaw warty bodajże 37 zł)
kaloryczność: nie podana
czy kupię znów: nie
Skład: cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy (29 %), pełne mleko w proszku, wanilia
Tak myslaam, ze bedzie niedobra,bo jednak ciezko jest zrobic taka dobra, biala czekolade bez dodatkow-z dodatkami zawsze jest lepsza :) A takie maslo z wanilia to smiercionosna mieszanka XD
OdpowiedzUsuńZ białymi czekoladami tak jest,że łatwiej trafić na niesmaczną niż naprawdę dobrze wykonaną:(
OdpowiedzUsuńA nawet jak dobrze wykonana (w końcu przez kogoś, kto się na czekoladach zna, dobre składniki)... to i tak może być niezbyt smaczna.
UsuńA to mnie rozczarowałaś...Sądziłam po tytule,że to będzie kolejna świetna wersja białej tabliczki :> a tu bumm...Mlecznych smaków zabrakło,a one wiodą do sukcesu w przypadku białych tabliczek.
OdpowiedzUsuńNa prawdę musiała być ciężka w smaku,skoro nie wcisnęłaś w siebie tych 20g
No właśnie! Tyle czekolady co ja, to chyba mało kto w siebie wpycha, a tu... i dobrze ją określiłaś: ciężka, bo nawet nie taka straszliwie niesmaczna.
UsuńBóg chciał żebyś ją dostała.. I byś ostrzegła nas tu wszystkich. Wygląda ładnie.. W sumie trochę jak masło - dosłownie.
OdpowiedzUsuńCóż tu więcej rzec. Chyba tylko tyle że nie wiem co by się musiało stać bym podjęła się jej spróbowania :p
Może się pomylili i wysłali mi masło, które miało pójść do produkcji białych czekolad. xD
UsuńMi też nie smakowała, ale dostałem w przezencie, więc mi nie żal.
OdpowiedzUsuńMiałeś szczęście (w nieszczęście - wszak prezent nieudany).
UsuńMasło z wanilią. Brzmi jak biała wersja ostatnio próbowanych lindorów. Nie i nie, szczególnie za taką cenę, za jaką sprzedają się Amedei
OdpowiedzUsuńDobrze przynajmniej, że z wanilią, a nie waniliną i lecytyną sojową w komplecie. :>
UsuńW morzu dziwnych i trudnych czekolad prezentowanych na Twoim blogu mdłość i nijakość jest jak miód na moje serce :D Zjadłabym, naprawdę.
OdpowiedzUsuńZ naszą różnicą gustów... może i unicorn by się trafił, haha. xD
UsuńWow skoro poszła do kosza to naprawdę musiała być męcząca :) My chyba byśmy myślały nad tym w jaki wypiek ją wsadzić byleby się nie zmarnowała :P
OdpowiedzUsuńJa tam słodkich rzeczy w mojej kuchni nie robię, a dania żadnego bym nią zepsuć nie chciała. :P
UsuńHmm, biała to zwykle stanowi problem, aby wszystkich zadowolić. Dla mnie to ulubiona czekolada i chyba mam wobec niej jakieś małe wymagania. Musi być tylko tłustawo, śmietankowo i słodko. Jeszcze jak ma jakieś nugatowe, mleczne nadzienie coś a'la ta z lidla z tygodnia Szwajcarskiego to jestem zachwycona. Ta pewnie swoją pewną surowością by mi pasowała średnio. Chociaż wydaje mi się taka... dostojna i suche trochę, ale przy tym ekskluzywna więc może nie byłoby tak źle ze smakiem. :D
OdpowiedzUsuńJednak zabrakło w niej śmietanki, więc nie wiem, czy Tobie by jakoś szczególnie zasmakowała. :P
Usuń6/10 dla takiej czekolady wydaje mi się bardzo łaskawe jak na ciebie :D Ostatnio mam jakoś dość masła, nawet kanapki przestałam nim smarować więc i u mnie ta tabliczka nie miałaby szans. Tak tak, smak smakiem a gusta gustami, ale ostatnie jedzenie maślanej (jak ją opisywałaś) tabliczki zajęło mi prawie dwa tygodnie, a był to Ritter 73% którego tak szukałam. Tak mnie wkurzała i po czasie męczyła ta tabliczka, że chyba nawet jej opisywać nie będę :P
OdpowiedzUsuńTeż się spodziewałam, że ją niżej ocenisz.
UsuńBrałam ogół pod uwagę, a więc to, że nie jest przesłodzona, skład porządny - i wyznaję zasadę: ocena to ocena ogółu czynników, słowa to tylko i wyłącznie 100 %-owa moja opinia, moje odczucia, tak, żeby każdy mógł wysnuć, czy mu posmakuje, czy nie.
UsuńPS Ja nawet nie kupuję nigdy masła. xD
Tak poza tym, spodziewałam się, że Amedei da więcej tłuszczu kakaowego do swojej czekolady...
Usuń