(Wyprzedzając pytania - zjadłam ją dużo wcześniej, a recenzja po prostu poczekała w kolejce do publikacji.)
Michel Cluizel Maralumi Milk 47 % to mleczna czekolada o 47 %-owej zawartości kakao, którego ziarna pochodzą z Papui-Nowej Gwinei z plantacji Maralumi.
Zobaczyłam ją. Piękna, lśniąca i głęboko brązowa, lekko rudawa.
Nuta mleka także zaczęła się rozwijać. Świeże, naturalne i bardzo tłuste mleko. Szklanka chłodnego mleka w upalny dzień...
Goryczka z kolei, wraz z minimalną cierpkością, zaczęła przechodzić w lżejsze nuty.
Wyraźnie czułam tu nuty owoców leśnych, z malinami na czele. Słodkie i zarazem soczyście kwaskowate. Zaraz! To był kwasek porzeczki, ale słodycz pochodziła już od... jagód, które lada moment zaczęłyby gnić.
Kakao zrobił się bardziej "tylko kakaowe" co przyniosło skojarzenie z nugatem z Zotter Verjuice. Trwało tylko przez moment, a ja poczułam ogrom śmietany.
12 %-owej śmietany? Nie... to był bardziej jogurt grecki. Z wyżej wymienianymi owocami, z małą tylko zmianą. I jednak śmietana. Teraz maliny były bardziej... kwaskowato truskawkowe? Dosłownie na sam koniec.
Po zniknięciu ostatniego kawałka pozostawał posmak bardzo mleczno czekoladowy, albo jak po dobrym latte... w towarzystwie owoców.
Konsystencja? Bardzo dobra, ale nie ma co tu się rozpisywać. Tłusta w kontekście mleczno-śmietankowym, lekko zalepiającą w sposób bardziej rozrzedzony i na pewno kremowa, chociaż nie aż tak, jak kremowe potrafią być np. Domori.
Z Nowej Gwinei jadłam dopiero tylko Pralusa 75 % i powiem, że... pojawiają się tu podobne owocowe motywy. W Pralusie oczywiście o wiele intensywniejsze (zawartość kakao robi swoje), ale cytryna i truskawki (w dzisiaj recenzowanej właściwie bardziej maliny) chyba są charakterystyczne dla regionu.
ocena: 9/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 19 zł
kaloryczność: 599 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: pełne mleko w proszku, kakao, tłuszcz kakaowy, cukier, wanilia burbońska
Skład: pełne mleko w proszku, kakao, tłuszcz kakaowy, cukier, wanilia burbońska
Mi sie podoba! :D polaczenie gladkiej i nienachalnej kakaem czekolady z owocami, mimo, ze niektore sa zgnile XD
OdpowiedzUsuńWłaśnie nachalności kakao brakuje! :P
UsuńZ chęcią bym jej spróbowała.Po Udanych wersjach mlecznych Zottera jestem w poszukiwaniu takowych perełek :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio zaczęłam ciemne Labooko próbować! Boskie! Chociaż jeszcze trochę minie, nim zaczną się recenzje.
UsuńAjajajaj, czekam na nie!
UsuńO i ta jest zdecydowanie dla mnie! Ze względu na mleczność i łagodność pewnie byśmy się bardzo polubiły. :-) Podoba mi się oczywiście też wskazanie na wyczuwalne maliny, bo w czekoladach to jedne z moich ulubionych.
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście się w Twój gust wpasowała. ;)
UsuńRozumiem, że dzisiaj masz urodziny :D Sto lat, sto czekolad i sto kolejnych udziwnionych Zotterów.
OdpowiedzUsuńNawet nie dopuszczam możliwości, że taka czekolada mogłaby mi nie smakować. Jest taka "moja"
Tak. Dziękuję. :D
UsuńPowinnaś ją kiedyś spróbować. Albo jakąkolwiek Cluizela.
Jak pisałaś o jej wyglądzie, nie wiedzieć czemu pomyślałam o lisie. I tak mi ten lis siadł na umyśle, że nawet mleczno-śmietankowo-kakaowy smak mi do niego pasował! Czy przy produkcji czekolady nie pracował przypadkiem jakiś ognistokity zwierz? :P
OdpowiedzUsuńMoże się tam jakiś kręcił. Dobrze, że sierści nie zostawił.
UsuńZostawił, tylko komuś innemu przypadła w udziale felerna tabliczka :P
UsuńBardzo zachęcający opis, jak gdzieś zobaczę tę mleczną to kupię. Ostatnio zjadłem Los Ancones 67% od Cluizel, bardzo fajna tabliczka (miałem całą, nie jakąś tam marną neapolitankę :)
OdpowiedzUsuńTeż mam całą, ale jeszcze czeka na swoją kolejkę. :)
UsuńKilka dni temu rozmawiałam z kolegą który pracował jako inżynier w fabryce czekolady. Opowiadał,że te wszystkie smaki czekolady to w głównej mierze są z tego co się znajduje przy produkcji czekolad i one bardzo chłoną wszelki aromat .Fajna ta czekolada:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj najsłodszego w takim razie! :D
OdpowiedzUsuńJuż sam środek kostki wygląda jak cudownie aksamitne ciepłe kakałko :P
Dziękuję.
Usuń100 %-owy czekoladowy aksamit i tyle.
Czytam tą recenzję jedząc potworną Rossmann'ową Das Exquisite z karmelem i solą.. To się nazywa masochizm xD Nigdy nie jadłam tak nie-kakaowej tabliczki. W sumie nawet nie smakuje czekoladą. A ta? Już nawet pomijając smak, sama tabliczka jest taka śliczna! Na każdym zdjęciu wygląda super. Robisz je aparatem czy telefonem?
OdpowiedzUsuńNie lubię składania dupo-życzeń, ale myślę, że trafnie będzie życzyć ci: pysznego sushi, pysznych czekolad na deser, wspaniałych gór do zdobycia i wciągających gier po powrocie ze szlaku. A na ochłodę kubełka Haagen-Dazs :D
Telefonem.
UsuńBleh, już same opakowania tych rossmannowych mnie odrzucają... one po prostu wyglądają źle. :P
Dziękuję, to najlepsze życzenia, jakie mi dziś złożono!
Mam ją! Jak na razie z pełnowymiarowych Cluizel kupiłam tylko ją. Ależ jestem ciekawa :>
OdpowiedzUsuńNo to czekam na recenzję! :D
UsuńPodobno najlepszy mleczny Cluizel to ten z Madagaskaru, niestety na razie go nie mam, próbowałem tylko tego ciemnego madagaskarskiego Cluizela.
UsuńCóż, musi wreszcie jakaś dycha i mlecznemu Cluizel'owi wpaść, więc może jak dane mi będzie spróbować tego, o którym piszesz, to kto wie?
UsuńWszystkiego najlepszego :)
OdpowiedzUsuńJak tak czytam o tej czekoladzie, to właśnie więcej kakao mi w niej brakuje.