Kiedy chciałam zamówić Basmati Rice with Saffron, (której dokładny opis znajdziecie na blogu Sex Coffee & Chocolate) usłyszałam, że niestety, ale tej nie zamawiają, bo musieli by zamówić całe pudełko, a ta czekolada... nikomu nie smakuje. Wtedy padło też, że tak samo jest z "dziwną" Kandierte Preiselbeeren, którą już wtedy na szczęście miałam w moich zbiorach. Takie określenia tylko jeszcze bardziej rozbudziły moją ciekawość.
Zotter Kandierte Preiselbeeren lub Candied Cranberries to mleczna czekolada kasztanowa, o zawartości 40 % kakao, nadziewana kremem (55%) z borowików z rumem, soją, jabłkowym octem balsamicznym, rozmarynem, solą oraz kandyzowaną żurawiną (6%).
Rozwinęłam złoty papierek i zobaczyłam jasną, lekko rdzawą, tabliczkę o niezbyt ambitnym wyglądzie oraz intrygującym zapachu. Od razu poczułam tu kakao, borowiki i rum. W momencie kiedy zbliżyłam tabliczkę do nosa, zaczęłam wyławiać także pewną orzechowość, pochodzącą z kasztanowej czekolady, znaną mi z A Piece of Forest i Chestnut in & out. Wszystko to, zamknięte było w wyraziście słodko-mlecznej otoczce.
Przełamałam. Czekolada nie była zbyt twarda, chociaż jej wierzchnia warstwa jest naprawdę solidna. Nasilił się wtedy zapach i doszedł do niego pewien element bardziej owocowy.
Spróbowałam samej czekolady i powiem Wam, że jest to ta sama słodka i smaczna kompozycja kojarząca się z orzechowym-ziemniakiem (czyt. kasztanami), co w dwóch wyżej podlinkowanych kasztanowych tabliczkach, z tym że... ta tutaj była lekko nasiąknięta rumem i o wiele bardziej grzybowym posmakiem.
Nadzienie... trochę rozczarowało mnie pod względem konsystencji. Był to miękki i zbity, lekko proszkowy i bardzo tłusty na sposób maślany, prawie-ulepek. Rozpuszczało się dość szybko, ujawniając małe kawałeczki suszonej żurawiny.
Jeśli zaś chodzi o smak... Wydało mi się bardzo słodkie, ale na pewno nie ulepkowate. W tej słodyczy było coś bardziej ordynarnego niż w większości czekolad Zotter, a zarazem jakby mniej słodkiego. Tutaj wpychał się rum, pozbawiony takiej bezpośredniego alkoholowego smaku. Przyjemnie rozgrzewał i wydobywał akcent jabłkowego octu balsamicznego oraz nutki wanilii. Przy nim także pojawiała się pewna pikanteria, lekko rozchodząca się w ustach, i nasilająca się w gardle.
To wszystko było jednak jedynie koroną na głowie głównego smaku. Przy tym wszystkim stał niepodważalnie grzybowy smak. Bez czytania składu i opisu poznałabym tu borowiki w towarzystwie przypraw. Myślę, że dość dobrze czuć rozmaryn i może odrobinkę cynamonu, chili.
Pewien ziemniaczano-orzechowy motyw czekolady jak gdyby jeszcze bardziej uwidaczniał ten właśnie kontrowersyjny smak. Mało tego, samo nadzienie też miało w sobie coś z orzechowej nuty, ale ona była bardziej pod soję podchodząca. Było odrobinę słonawe, co wgryzało się w ocet i resztę przypraw, ale było nie do pominięcia.
Co jakiś czas napotkana sucha i twarda, a zarazem soczysta, żurawina dodawała kwasku, który przebijał to wszystko, a potem... czułam borowiki jakby spotęgowane.
Cały czas w tej rumowo-słodkiej otoczce, która za sprawą grzybów przestała wydawać mi się słodka.
Ta czekolada to nie gra na skojarzeniach. Ona jest po prostu... wytrawnym daniem zamkniętym w tabliczce. Obniżam punkt za konsystencję oraz mimo wszystko za silną słodycz.
Gdyby tu była ciemna, albo ciemna mleczna czekolada kasztanowa... mogłabym się zakochać.
To zdecydowanie niezwykła, mało czekoladowa, czekolada, którą osobiście traktuję jako "czekoladową ciekawostkę", która większość osób na pewno obrzydzi. Ja jednak lubię wyszukane, dziwne i kompletnie pokręcone smaki.
ocena: 9/10
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, żurawina, pełne mleko, masa kakaowa, cukier puder, syrop glukozowy z cukru inwertowanego, kasztany w proszku, borowiki w proszku, rum, orzechy włoskie, odtłuszczone mleko w proszku, masło, jabłkowy ocet balsamiczny, proszek sojowy (soja, maltodekstryna, syrop kukurydziany), lecytyna sojowa, sól, wanilia, rozmaryn, cynamon, chili Bird's eye, anyż
Troche bym sie bala, ale jednak sprobowalabym tej grzybowej czekolady. Komsystencja nadzienia rzeczywsicie nie zachwyca, ale z wytrawna czekolada jeszcze sie w mojej buzi nie spotkalam XD
OdpowiedzUsuńWarto kiedyś jakąś spróbować. :D
UsuńA jak niektórzy serwują jakieś dania mięsne z czekoladą... wszystko może smakować. ;)
Z Basmati Rice with Saffron mam to samo.. Chyba nigdy jej nie spróbuję..
OdpowiedzUsuńCo do prezentowanej tabliczki.Krem z borowików jeszcze bardziej pobudził moją ciekawość odnośnie tej tabliczki.Wszystko razem brzmi w niej cudownie,nie mniej jednak będę miała okazję dopiero, jak się załapię za rok, bo to typowo jesienna wersja.. :<
Jestem przekonana,że ciemna czekolada by mi bardziej posmakowała i odpowiednio bardziej pasuje, jak dla mnie do zawartego nadzienia.Nadzienie tutaj powinno się współgrać z ciemną czekoladą, ze względu na okoliczność wytrawnego nadzienia, więc sądzę,że chociaż 60% zawartości kakao byłoby dobrym rozwiązaniem.
A ja jednak spróbuję, hyhy - tester już do mnie jedzie. :D
UsuńMoże za rok pomyślą i zmienią czekoladę na ciemną. ;)
Dziś zamawiałaś czy wczoraj? Ja wczoraj zamówiłam ładne 14 tabliczek :P
UsuńAhaahah włożyli mi gratisowo Basmati Rice xd tyle że bez okładki.To nic,ze do końca marca huehue ;d
UsuńWczoraj zamawiałam. Ja mam z datą 01.07 też bez okładki, znaczy się tester. :D Kiedy próbujesz? Ja chyba dopiero w przyszłym tygodniu, bo na ten weekendzik sobie już coś wyjątkowego zaplanowałam.
UsuńMoja Basmati też była testerem :). Super, że jednak ją Wam załatwili. Niesamowicie nie mogę się doczekać Waszych opinii!
UsuńA ja nie mogę się już doczekać spróbowania! :D
Usuńmuszę przyznać, że połączenie jest dość odważne, ale spróbowałabym...
OdpowiedzUsuńDo odważnych (i odważnych połączeń) w końcu świat należy! ;)
UsuńJak przeczytałam te smaki to myślałam, że to jakiś żart... jednak to przecież Zotter, tu można spodziewać się wszystkiego. :D Kasztany, soja i żurawina dla mnie na tak, reszta niekoniecznie. Ciekawość jednak nie pozwoliłaby mi przejść obojętnie nawet jakby tam była buła tarta i ogórek kiszony... :D
OdpowiedzUsuńWiem, że kiedyś był Zotter nawet z awokado i mandarynkami, także... człowiek nigdy nie przewidzi ich kombinacji. Ogórek kiszony? Zjadłabym!
UsuńSłodka czekolada z leśnymi grzybami w konsystencji masła, a do tego jeszcze chilli - yummy!
OdpowiedzUsuńWiem, że jej pragniesz. :P
UsuńPrzyznaję, że strasznie męczyłem się z tą czekoladą. W sumie ten grzybowy smak fajnie uzupełniał słodycz nadzienia, ale był zbyt mocny, dominował inne smaki. Ten grzybowy posmak jakoś tak mi się kojarzył z wyszuszoną, sproszkowana hubą, a nie borowikami...
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Jeju, dla mnie wcale nie był za mocny i obrzydliwy. Może to dlatego, że po prostu lubię wyraziste i czasem skrajne smaki.
UsuńRóżni ludzie mają różne gusta, ja np. nie lubię kawy, co jest dość rzadkie :)
UsuńNie lubić kawy? :o To bez niej da się żyć? :D
UsuńTo już wiem, za kogo normę wyrabiam, bo ja to nawet dnia bez kawy nie przetrwam. :P
UsuńJa też. Potrafię wypić z sześć :P
UsuńSzkoda, że teraz nie da się jej już dostać :( Nie jestem pewna, czy by mi smakowała, ale kocham eksperymentować :D Ja to bym chciała żeby Zotter zrobił czekoladę z oscypkiem i żurawiną, ale w Austrii chyba tego nie znajo ;(
OdpowiedzUsuńAleż to by była cudowna czekolada! Jadłam jakieś praliny z oscypkiem, ale były bardzo słodkie, więc to jednak nie to samo.
UsuńWiem, że kiedyś była jakaś czekolada Zottera z serem i winem, ale chyba to dawno było.
Pomimo naszej całej miłości do Zotterów to zdecydowanie grzybowej tabliczki byśmy nie chciały :D Jakoś nawet sobie tego smaku wraz z czekoladą nie możemy wyobrazić :P
OdpowiedzUsuńAle grzyby w ogóle lubicie?
UsuńDo samych grzybów na obiad nic nie mamy :D Ale z czekoladą byśmy się ich obawiały :D
UsuńW tytule najpierw przeczytałam borówki zamiast borowiki i zdziwiłam się czemu ta czekolada jest dziwna. No owszem borówki, rum, soja, kasztany, rozmaryn - w porządku, może się wydawać dziwne, ale chyba nie dla osoby znającej produkty Zotter. I potem doczytałam, że to borowiki. I zwątpiłam. Z grzybów to tylko pieczarki na pizzy. Tylko. Reszta wywołuje u mnie mdłości. Ale... nie dziwię się, że dałaś taką wysoką ocenę. Twój czasami szalony gust nieco już znam ;)
OdpowiedzUsuńJa po prostu jestem grzybomaniaczką! :D I Zotteromaniaczką, to dodanie jednego do drugiego innego efektu dać nie mogło.
UsuńHaha, taak, w końcu nikt by nie pomyślał, że w odniesieniu do czekolady w opisie i jakiś borowik może się zaplątać.
Chyba mniej mnie dziwi mięso w czekoladzie niż grzyby, poważnie. Nieee, nie chciałabym jej spróbować, naprawdę wolałabym rybę czy marcepan czy anyż xD
OdpowiedzUsuńRybny marcepan z anyżem w białej czekoladzie? :D Podjęłabyś takie wyzwanie, gdyby była taka czekolada?
UsuńChyba mam niską tolerancję dziwności w czekoladach. W daniach głównych spróbuję prawie wszystkiego, prócz robali (naprawdę silna fobia, potrafię się poryczeć na widok biedronki), ale czekoladę wolę bez dodatków. A za borowiki i ocet balsamiczny to już w ogóle podziękuję.
OdpowiedzUsuńJa z jedzeniem to ze skrajności w skrajność: szaleństwa kompletne, albo prosta klasyka. Najgorsze jest tylko to, że nigdy nie wiem, na co akurat mnie najdzie danego dnia. :P
UsuńJa na szczęście ją posiadam, ale mam coraz większe obawy przed jej degustacją :D. Moja recenzja pojawi się dopiero w kwietniu. Ciekawe jak ją odbiorę...
OdpowiedzUsuńObawy? Nie ma się czego bać!
UsuńPo Pacari ze spiruliną chyba żadna czekolada Ci nie straszna! :P
Po spirulinie to faktycznie nie ma się czego bać :)
UsuńWłaśnie jem "borowika" i... na pierdzielę, po stokroć wolę spirulinę! Pierwszy raz oddałam swoją część Mężowi. Wymiękłam.
UsuńNaprawdę? Nie wierzę!
UsuńPróbowałam podejść do niej kilka razy, ale to była dla mnie prawdziwa męczarnia. Uuuu, recenzja będzie bardzo ciekawa :D.
UsuńCzekam! :D
UsuńChyba będę musiała ją skrzętnie ocenzurować :P
UsuńCóż, ten smak nie jest dla mnie bo tak nietypowe połączenia mnie nie kuszą ;)
OdpowiedzUsuńSkładniki do tej czekolady wybierał ktoś kto się nie boj niezwykłych połączeń . Gdyby była w stacjonarnym sklepie to bym kupiła a tak zamawiać nie będę:)
OdpowiedzUsuńZotterowi pomysły chyba się nigdy nie skończą. ;)
Usuń