środa, 23 marca 2016

Lindt Excellence Lime Intense ciemna z limonką

Kiedy Lindt jednoznacznie kojarzył mi się z pyszną czekoladą, nie wyobrażałam sobie np. nie zajrzeć do firmowego sklepu tejże firmy. Zawsze musiałam do niego wstąpić. Parę miesięcy temu, z zamiarem kupienia trzech tabliczek Excellence. Plany spaliły się na panewce, ostatecznie wyszłam z czterema sztukami.
Nie, nie zdecydowałam się na większe zakupy. Prawa również nie złamałam. Czwartą tabliczkę mogłam po prostu wybrać całkowicie za darmo. Nie jestem pewna, czy mają taką zasadę przez cały czas, czy w jednym określonym miejscu (ja byłam w galerii Factory). W każdym razie, naprawdę miła niespodzianka.

Obecnie do czekolad z linii Excellence podchodzę jako do czekolad, które mogę zjeść sobie w ciągu tygodnia, na osłodę. Nie są zbyt wymagające czy przepyszne, a raczej takie... smaczne do złapania w biegu, także moje oczekiwania nie są zbyt wygórowane.

Przejdźmy do samej Lindt Excellence Dark Lime Intense, czyli ciemnej czekolady, z zawartością 47 % kakao, z kawałkami skórki limonki. Właściwie, co do tej "skórki limonki" mam pewne zastrzeżenia, bo w składzie jest napisane, że stanowi ona tylko 40 % owocowych kawałków. Reszta? Najwyraźniej zagubiona w przestrzeni.

Kiedy tylko rozerwałam sreberko, poczułam bardzo silny zapach. O wiele intensywniejszy, niż się spodziewałam, a co za tym idzie - sztuczniejszy. Może nie tam zaraz "czysta chemia", ale przypominał mi cytrynowe galaretki w czekoladzie, albo trafniejszym opisem byłyby kwaśne żelki w czekoladzie (chociaż coś takiego chyba nie istnieje).

Połamałam na kostki i władowałam pierwszą do ust. Na początku poczułam smak deserowej lindt'owskiej czekolady, czyli słodko-gorzkawy, w pełni zadowalający. Pójdę nawet dalej i stwierdzę, że ta wydała mi się nieco bardziej cierpka, niż typowa Excellence. One wydają mi się czasem za słodkie, z tą było jednak inaczej.

Pewnie dlatego, że po chwili dotarł do mnie świeży, owocowy kwasek z odrobiną posmaku cytrynowej żelko-galaretki. To pierwsze na szczęście przeważało. Najpierw zidentyfikowałam ten smak jako cytrynowo-limonkowy, ale po chwili, gdy wyłoniły się kawałki (swoją drogą, było ich naprawdę sporo), na scenie pozostała już tylko limonka.

Kwaśna, intensywna, a po rozgryzieniu cząstek przeszła w stronę goryczki skórki limonki. Wymieszało się to z lekko cierpką słodyczą czekolady, tworząc naprawdę smakowite połączenie. Ten moment był najlepszy.

Po paru kostkach doszłam do wniosku, że kawałki limonki na pewno nie są jedynie skórkami. Część jest twarda, a część bardziej miękka i soczysta. Może ileś z tych 60 % limonek to miąższ? Smak stał się w końcu czysto limonkowy, nie było tu mowy o galaretkach w połowie zrobionych z cukru. Właśnie: w konsystencji te kawałki także nie były galaretkowate. Bardziej po prostu owocowe, trochę żelkowe. 

Całość bardzo mi smakowała, była dość niecodzienna, jak na taką raczej zwykłą czekoladę. Czekolada smaczna, limonka... właściwie także na plus. Jedyne co, to chyba przesadzili z aromatami, ale i tak odebrałam całość pozytywnie. 


ocena: 8/10
kupiłam: firmowy sklep Lindt
cena: 10.49 zł
kaloryczność: 519 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie wykluczam, jakbym gdzieś w promocji znalazła

Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, bezwodny tłuszcz mleczny, liofilizowana limonka (skórki limonki 40%) 1%, naturalny aromat cytrynowy, lecytyna sojowa, wanilina

31 komentarzy:

  1. No,podoba mi sie ta czekolada! :D Lubie bardzo limonke,a. W polaczeniu z czekolada musi byc pyszna! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest, chociaż gdyby była naturalniejsza, byłoby w ogóle cudnie.

      Usuń
  2. Znowu czytamy sobie w myslach, bo wczoraj o niej wspominałam u siebie! ;) Dla mnie jeden z lepszych wariantów Excellence, a na pewno najlepszy wśród tych owocowych. Jak sobie przypomnę ten smak jedzony na tarasie w Beskidzie Małym to od razu robi mi sie miło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że z owocowych najlepszy. Kurczę, szkoda że termin mi nie pozwolił na zatrzymanie jej na trasę.

      Usuń
  3. charlottemadness23 marca 2016 06:42

    Jak dla mnie ten wariant jak i z sezamem jest najlepszy.Z sezamem oczywiście na piedestale :P
    Od jakiegoś czasu Lindty stały się też dla mnie czekoladą "w biegu". Pomyśleć,że była to dla mnie królewska marka.. :> W sumie mogli i by nią być,tyle,że ostatnio za dużo wpadek zaliczają..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie wypuszczali niewypałów na rynek, byłoby o wiele lepiej. A ta czekolada to zdecydowanie jedna z lepszych Excellence, ale tak jak mówisz - z sezamem prowadzi. Mi jeszcze bardzo smakuje ta z palonym karmelem.

      Usuń
  4. Kurcze z miłą chęcią wróciłabym do Lindta, wiesz dla mnie to juz "najwyższa półka".
    Wydaje się być czekoladą ciekawą ale limonka w środku.. No do mnie nie przemawia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak... cytrusy w słodyczach ogółem? :P

      Usuń
    2. Daje im szansę zawsze.. Ale w większości czekam na klęskę połączenia :D

      Usuń
    3. Zapewniam, że ta czekolada na pewno nie okazałaby się klęską. ;)

      Usuń
  5. Pamiętam, pamiętam tą czekoladę. Excellence nie zawiódł, tylko rzeczywiście może nieco za dużo aromatów nawalili.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak bardzo nie moja... Zostanę z głową w przeczytanej przed chwilą recenzji białej OB :P

    OdpowiedzUsuń
  7. W moim przypadku rolę codziennych czekolad przejęły Blanxarty, za cenę taką samą jak w sklepie firmowym Lindta mam czekoladę dużo wyższej jakości. Niestety, nie mają dodatków, ale do Lindta nie wrócę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już w końcu odkopię się z moich zapasów w Magicznej Szufladzie to poprzez Ciebie zamówię cały asortyment Blanxart ;)

      Usuń
    2. Ja do Lindt'ów nawet jako do czekolad na co dzień już też nie mam zamiaru wracać (to znaczy kupować ich znowu), ale po prostu wcześniej musiałam pokończyć to, co już kupione miałam.
      Teraz już się pochwalę, że trzy Blanxart'y czekają już na mnie w mojej szufladzie. :D

      Usuń
    3. Niestety, w Polsce cały asortyment nie jest chyba dostępny (widziałem np. tylko jedną z ich mlecznych). To nie są cuda typu Domori, ale biorąc pod uwagę stosunek jakości do ceny są rewelacyjne na codzienne czekolady.

      Usuń
    4. Lepsze chociaż kilka, niż nic.
      I to mnie cieszy! Mam na myśli stosunek ceny do jakości.

      Usuń
  8. Może jak spotkam to kupię:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jedyny Lindt, jaki mi podchodzi, to ten z sezamem. Od biedy mogę zjeść z solą i z chilli, ale na limonkę bym się nie skusiła, chyba tylko skórki pomarańczowe i płynne nadzienia mogłyby być gorsze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam limonkę lubię. :D
      Płynne pomarańczowe nadzienie z ciemnej Creation... to dopiero MEH było.

      Usuń
  10. Limonka w czekoladzie to nadal nie nasze smaki więc odpuścimy ją sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie jest to czekolada, którą trzeba spróbować. :P

      Usuń
  11. Limonka w czekoladzie to niestety nie dla mnie, ale fajnie, że robią warianty dla fanów cytrusów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda tylko, że jak już Lindt zrobi coś, co smakuje, to pojawia się to na chwilę i zaraz znika.

      Usuń
    2. No niestety, ale nie tylko on tak robi :/ Schogetten czy RS często wypuszcza genialne limitki, a potem cisza...

      Usuń
    3. Do Schogetten i tak podchodzę wyjątkowo sceptycznie, a RS... te genialne limitki to wg mnie ostatnio mu się nie zdarzają. Do dziś ubolewam nad niemożnością spróbowania białej z kokosem sprzed paru lat.

      Usuń
  12. Nie sądziłam że skusi mnie Excellence z limonką, a faktycznie tak się dzieje :0 Zjadłabym, chociaż nie pamiętam, jak limonka smakuje. W ogóle to rzadka sytuacja, że "zjadłabym" czekoladę Excellence, ale parę dni temu naszła mnie na nią mega ochota. Sięgam więc do puszki po pewną tabliczkę z 47% kakao, przekonana, że jest to czekolada deserowa a tu.. BAM, mleko. Nie sądziłam że tak mnie to zdołuje, teraz mam na nią focha ;-; Ech a tak jak Excellence zawsze są w promocji, tak teraz nigdzie ich nie widzę :')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mleczna 47 % czy po prostu Excellence, która okazała się mleczną, czy o co chodzi? Nie załapałam. :P
      Jakoś tak czasem człowieka nachodzi na nie wiadomo co i nie wiadomo dlaczego. Ja już co prawda nawet myśleć o Excellence nie mogę, bo styczeń miałam nimi strasznie zapchany.

      Usuń
    2. Czekolada 47% mleczna, a kupując ją, byłam przekonana, że to deserówka (no kurde napis Dark na opakowaniu xd). Myślałam że przechytrzę system i zjem sobie taką niby Excellence tylko innej firmy, skoro % kakao tyle samo :')

      Usuń
    3. Haha. xD A co za czekolada?

      Usuń
    4. Alter Eco z kokosem i innymi szaleństwami, zamówiłam z iherb. Skład ultra-bio-eco ale smakuje strasznie dziwnie xd Przegryw x 2 :P

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.