Ostatni dzień mojego pobytu w górach padł na 17-go czerwca, na który zaplanowałam sobie wyjątkowo widowiskową trasę, która z racji odległości i z tego, że chodzi o Tatry słowackie, na której jeszcze mnie nie było. Jak już pewnie nie raz wspominałam, planuję dosłownie wszystko, z tym, że nie uwzględniłam, że akurat tego dnia rozszaleje się halny (a w całej Polsce, jak się później dowiedziałam zginęło parę osób właśnie z powodu wichury).
Najpierw idąc po asfaltowej drodze z Doliny Rohackiej walczyłam ze straszliwym wiatrem dmuchającym mi prosto w twarz. Takie drogi męczą mnie prawie tak, jak chodzenie po mieście, ale kiedy już minęłam Schronisko Tatliaka i ruszyłam Smutną Przełęczą, poczułam się jak u siebie. Nazwa pasuje nieco do mojej osobowości, ale nie do humoru towarzyszącego mi w górach, który dodatkowo poprawił kompletny brak ludzi na szlaku. Tak czy inaczej, w końcu poczułam, że przyda mi się zastrzyk energii, a jako że "porządny" prezent w normalnych warunkach pewnie wywołałby u mnie cukrzycę, postanowiłam po niego sięgnąć właśnie idąc sobie spokojnie piękną doliną, gdzie wiatr nie dawał się aż tak we znaki.
Magnum Classic Intense Milk Chocolate to mleczna czekolada o zawartości 38 % kakao i 14 % składników mlecznych. To czekolada znana chyba wszystkim z lodów Magnum, tutaj w wersji 90-gramowej tabliczki.
Swoją drogą szkoda, że czasy kiedy marzyłam o czekoladzie z Magnumów w takiej formie dawno już minęły.
Swoją drogą szkoda, że czasy kiedy marzyłam o czekoladzie z Magnumów w takiej formie dawno już minęły.
Otworzyłam elegancki kartonik, rozerwałam złotko, na którym więcej literek "M" już chyba wcisnąć się nie dało, żeby wreszcie dobrać się do (niestety) połamanej tabliczki podzielonej na dwie duże kwadratowe kostki z (oczywiście) literką "M". W sumie ładnie to wyglądało, kolor też był porządny, mocno brązowy.
Zapach za to już był zupełnie zwyczajny. Zapowiadał coś bardzo słodkiego i niewątpliwie czekoladowego. Niby czuć, że nie jest to pierwsza lepsza Milka czy Wawel, ale głębi mleka czy kakao brak.
Łamaniu towarzyszyły chrupnięcia, czekolada nie topiła się w palcach, ale już w ustach zaczynała rozpuszczać się bardzo szybko.
Okazała się tłustawa, chociaż nie jakoś bardzo porażająco i bardzo, niezwykle wręcz, proszkowa. Natychmiast skojarzyło mi się z kiepsko rozmieszaną proszkową polewą do ciasta.
O smaku mogę właściwie powiedzieć to samo. Od razu zaatakowała mnie silna słodycz, która miała wydźwięk czegoś czekoladowego - polewy ciasta / lodów albo jakiegoś mleka / napoju czekoladowego. To nie był smak czekolady, tylko właśnie taki "nieokreślony czekoladowy". Owszem, czuć tu odrobinę zaznaczone kakao (na poziomie polewy znanej z loda), ale oprócz tego był to taki słodko-mleczny smak, gubiący się we wszechobecnej słodyczy, bo waśnie przede wszystkim słodka jest ta czekolada; nawet nie cukrowa. Coś jak wszystkie polewy, czy kawałki czekolady w tańszych lodach - ciężko nawet określić czy są mleczne czy niby deserowe. Problem leży w tym, że nawet specjalnie mleczna ta czekolada nie jest. To pewnie wina dużej ilości mleka odtłuszczonego.
Przyznam, że miałam dość proszkowatości i słodyczy po niecałej połowie w warunkach, kiedy czułam silną ochotę na coś słodkiego (tabliczka ma 90 g, moja czekoladowa norma to jakieś 70 g, a i 100 g potrafię czasem zjeść). Takie to... dziwne. Smak nijakiego "kakałka dla dzieci".
Myślę, że ta nijakość jest spowodowana po prostu kiepskim doborem składników. Np. gdyby tak chociaż mleko było tylko pełnym mlekiem (zakładam, że proporcje między nimi są niestety wyrównane), czekolada mogłaby być głęboko mleczna... W wersji z zamrażarki, na zimnym lodzie, nie czuć tego wszystkiego, ale podczas obcowania z tabliczka, jest już inaczej. Niektóre rzeczy lepiej pozostawić takimi, jakie są, a magnumowa czekolada lepiej niech zostanie czekoladą-polewą, bo gdyby ta lodowa miała smakować tak jak ta tabliczkowa, to Magnumy chyba w ogóle utraciłyby wszystko, czym mogą (czy aby na pewno?) kusić.
ocena: 4/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: 535 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, aromaty
PS Jako, że Magnum to takie trochę lodowe klimaty, a tu tak ubogo, bo sama czekolada, zapraszam ciekawskich do lektury zaktualizowanej recenzji lodów Milka Cashew & Caramel. Przeżyłam szok i w sumie sama nie wiem, co myśleć, ale... myślę, że ze względu na te upały warto te parę zdań przeczytać. :P
PS 2 Znowu wyruszam w góry, więc nie będzie mnie tydzień, a recenzje będę się publikować automatycznie.
Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, aromaty
PS Jako, że Magnum to takie trochę lodowe klimaty, a tu tak ubogo, bo sama czekolada, zapraszam ciekawskich do lektury zaktualizowanej recenzji lodów Milka Cashew & Caramel. Przeżyłam szok i w sumie sama nie wiem, co myśleć, ale... myślę, że ze względu na te upały warto te parę zdań przeczytać. :P
PS 2 Znowu wyruszam w góry, więc nie będzie mnie tydzień, a recenzje będę się publikować automatycznie.
Hmm,taj myślałam,ze nijaka ta czekolada.Niektore firmy to już to robią na sile ,wymyślają nowe,głupie rzeczy
OdpowiedzUsuńTa, bo po co dopracować jeden produkt, jak można robić setkę tanio i na zasadzie "ktoś to i tak kupi". -.-
UsuńMagnum pokusił się o wytwór "ekskluzywnych"czekolad,a w rezultacie otrzymaliśmy czekoladową polewę lodową w formie czekolady :>
OdpowiedzUsuńCo do lodów..Sądzę,że jakiś wpływ miała też data ważności,ale istnieje też ryzyko i to nie małe,że sami spaprali sprawę.
Ta, "uwielbiam" dostawać takie wykwintne rzeczy. Nawet w górach się nie sprawdzają...
UsuńCo do lodów, to data pewnie miała wpływ na orzechy, ale przez to, że one nawaliły, chyba po prostu miałam okazję bardziej przyjrzeć się reszcie.
Wprawdzie ja byłam nieco łaskawsza dla Magnumów, ale i mnie ten produkt nie zachwycił. Był zwyczajny do bólu. Producent postarał się o eleganckie opakowanie, ale o smaku nieco zapomniał.
OdpowiedzUsuńWłaśnie to dopracowane opakowanie itp. jeszcze bardziej mnie zirytowało. Gdyby to chociaż nie pozowało na ekskluzywne... A tak chcieli mieć wyższą półkę, to i oceniłam surowo. :>
UsuńSzkoda, bo czekolada prezentuje się pięknie :<
OdpowiedzUsuńI to najbardziej boli.
UsuńW sumie zastanawiam się czy zamówić tę czekoladę, ale... patrząc na komentarz Zuzanny chyba przyznaję jej rację bez próbowania smakołyku.
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie warto. Nie wydałabym na nią ani grosza.
UsuńNieee, nie smuć mnie w ten sposób, bo ja nadal o niej marzę.
OdpowiedzUsuńPocieszająca tylko różnica w naszych gustach, ale... to nie uroczo słodka bagienkowata czekolada, a jakieś polewowe paskudztwo.
UsuńNawet mi nie szkoda, wczoraj pierwszy raz próbowałam Magnumów (nie powiem jaki smak, bo aż żal du..tyłek ściska) i czekoladowa powłoka w żaden sposób mnie nie powaliła. Skład nie powala, zachęca 38% kakao i piękny wygląd, ale część o proszkowości skutecznie mnie odstraszła i siuup, uciekam już mnie nie ma :P
OdpowiedzUsuńKiedyś Magnumy ogólnie wydawały mi się lepsze, ale chyba za dużo lepszych lodów zjadłam, a oni już zupełnie jadą na opinii. Rozumiem, gdyby były o połowę tańsze, a tak... w Cupcake Corner człowiek złotówkę dołoży i ma solidną, dobrą porcję. :>
UsuńFirma Magnum była, jest i nadal będzie nam obojętna :P
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny życzymy udanego i przede wszystkim bezpiecznego wyjazdu :)
Dziękuję. ;)
UsuńMeh, Magnum to jednak przereklamowana firma.
OdpowiedzUsuńI to bardzo. Nadzieja w białej (łudzę się, że chociaż wanilii nie pożałowali, bo w lodach jest - a już czy ją czuć to inna sprawa).
UsuńW sobotę widziałam ją w Edeka,ale jej nie kupiłam wybrałam inne czekolady:)widzę,że dobrze zrobiłam:)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze! Masz nosa do czekolad. :P
Usuń