Muszę przyznać, że minęło sporo czasu, odkąd jadłam jakiegoś Lindt'a. Co więcej, odkryłam, że wcale specjalnie za nim nie tęsknię, przez co teraz zrobiło mi się trochę smutno. Niegdyś moja ulubiona marka, a teraz... dawno straciła swój czar.
Dzisiejsza tabliczka jednak i tak wydała mi się dobrym kąskiem, któremu warto dać szansę i przeznaczyć specjalny dzień. W końcu ja oraz ciemna tabliczka z karmelem i solą... sami rozumiecie.
Lindt Grand Plaisir noir Caramel & Fleur de Sel to ciemna czekolada, o zawartości 49 % kakao, z kawałkami karmelu i solą morską.
Jest to rzekomo jedna z nowości wprowadzonych na rynek w Szwajcarii.
Jest to rzekomo jedna z nowości wprowadzonych na rynek w Szwajcarii.
Po rozerwaniu sreberka poczułam smakowity zapach maślanego karmelu i soli niewątpliwie morskiej, które zaskoczyły mnie swoją intensywnością. Chyba nigdy dotąd nie spotkałam się z czekoladą, w której zapach maślanego karmelu wyprzedza samą czekoladę aż tak bardzo... nie znaczy to jednak, że zupełnie ją zabił, o nie. Przyjemną, ale prostą słodką i wyraźnie ciemną, czekoladę też było czuć.
Wtedy ją zobaczyłam. Piękną, bardzo grubą tabliczkę z bogatą posypką, której część była wtopiona w czekoladę i zupełnie pokryta jej warstwą. Przy łamaniu prawie się nie osypywała, a przyznam, że łamanie nie było łatwe, bo czekolada okazała się naprawdę twarda, mimo że obyło się bez głośnych trzasków (ale z chrupnięciami).
Wreszcie wgryzłam się w pierwszą kostkę. Dobiegł mnie maślany smak karmelu, szybko zalany przez słodką gorzkość czekolady, która zaczęła się gładko rozpuszczać. Dość tłusta, nie miała w sobie nic z ulepka, jakimi często są Lindt'y Excellence na nasz rynek.
Kontrast między nimi pod względem ulepkowatości jest dość spory, jednak w smaku już znacznie mniej.
Ten jest bowiem bardzo prosty, ale przyjemny. To bardzo przystępna ciemna tabliczka o smaku słodko-gorzkim bez konkretniejszych nut. Nie ma tu głębi, ale czuć, że czekolada jest dobra. Osobiście ubolewam, że słodycz jest jednak bardziej wszechobecna niż gorzkość, ale czego spodziewać się po 49% kakao? Z drugiej jednak strony, gorzkość i tak jest tu odrobinkę silniejsza niż w naszych Excellence.
Kontrast między nimi pod względem ulepkowatości jest dość spory, jednak w smaku już znacznie mniej.
Ten jest bowiem bardzo prosty, ale przyjemny. To bardzo przystępna ciemna tabliczka o smaku słodko-gorzkim bez konkretniejszych nut. Nie ma tu głębi, ale czuć, że czekolada jest dobra. Osobiście ubolewam, że słodycz jest jednak bardziej wszechobecna niż gorzkość, ale czego spodziewać się po 49% kakao? Z drugiej jednak strony, gorzkość i tak jest tu odrobinkę silniejsza niż w naszych Excellence.
Czekoladzie od samego początku towarzyszy smak karmelu. Jest on silnie maślany, słodki o lekko palonych nutach z lekką słonawością i z czasem nasilającym się palonym kwaskiem. Nie jest mocno palony, ale mimo to całkiem dobry. Przy większych kawałkach czasem pojawiało się słone ukłucie, chociaż ogółem soli jest tu mało. W trakcie jedzenia dosłownie parę razy pojawił się akcent soli.
Co do konsystencji karmelu... z początku wydaje się twardy i chrupiący, jednak kiedy czekolada się rozpuszcza, on też nie pozostaje w tyle i rozchodzi się w dziwny, lekko proszkowy sposób (jednak nie nieprzyjemny). Najlepiej wychodzi przegryzany w trakcie rozpuszczania kostki - wtedy chyba najbardziej wychodzi na jaw jego smak i słona nuta.
Jak się z czasem okazało, kostki nie były aż tak wypchane dodatkiem, jak sugeruje opakowanie - a szkoda. Większa ilość na pewno zadziałałaby na korzyść, bo tak, mimo że smacznie, wyszło za mało zdecydowanie. Raczej słodko, maślanie-karmelowo i tylko trochę palono, słonawo. Zdecydowanie wolałabym silnie palony karmel (jaki był w Excellence Caramel with Sea Salt) i np. całe kryształki soli.
Liczyłam na posypkę + formę swego rodzaju słono karmelowego nadzienia, a tu zwykła czekolada z posypką. Wbrew pozorom jest duża różnica między nią, a wspomnianą Excellence. Czekolada jest nieco mniej słodka, a dodatek bardziej maślany i przez swoją formę odbiór karmelu jest zupełnie inny. Przynajmniej grubość tabliczki podbiła moje serce, bo kocham takie czekoladziska.
Szkoda, że nie pomyślałam wcześniej by wziąć ją w góry - tam sprawdziłaby się pewnie lepiej.
Liczyłam na posypkę + formę swego rodzaju słono karmelowego nadzienia, a tu zwykła czekolada z posypką. Wbrew pozorom jest duża różnica między nią, a wspomnianą Excellence. Czekolada jest nieco mniej słodka, a dodatek bardziej maślany i przez swoją formę odbiór karmelu jest zupełnie inny. Przynajmniej grubość tabliczki podbiła moje serce, bo kocham takie czekoladziska.
Szkoda, że nie pomyślałam wcześniej by wziąć ją w góry - tam sprawdziłaby się pewnie lepiej.
ocena: 8/10
kupiłam: jakiś sklep z dobrymi alkoholami w Warszawie
cena: 16-17 zł (?) za 150 g
kaloryczność: 549 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie (ale w sumie gdybym dostała, to bym się nie obraziła)
Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, kawałki karmelu 3,5% (cukier, laktoza, tłuszcz kakaowy, bezwodny tłuszcz mleczny, odtłuszczone mleko w proszku, sól, aromat, lecytyna rzepakowa), małe kawałki karmelu 3,5% (serwatka w proszku, masło, maltodekstryna, odtłuszczone mleko w proszku, cukier, syrop cukru karmelizowanego, skrobia modyfikowana, substancja zagęszczająca: alginian sodu), bezwodny tłuszcz mleczny, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, sól morska 0,2 %, aromat
a tu porównanie: opakowanie vs dwie kostki w rzeczywistości |
Kurcze,a myslalam,ze wlasnie te kostki beda wyochane dodatkwami,a czekolada to taka jakby ,,polewa,,.Zawiodla sie,no trudno XD
OdpowiedzUsuńTy to Ty... ja za nią w dodatku zapłaciłam! :( xD
UsuńLindtów też już długo nie jadłam i pomyśleć jak bardzo zachwycałam się tą marką,dopóki nie zeszła na złe tory..
OdpowiedzUsuńTabliczka wygląda zachęcająco,poprzez grubość kostek.Szkoda,że poskromili soli.Mogło być idealnie..Grube kostki,maślaność,posmak soli,palone nuty.
Taak, oni zeszli na złe tory, a my dodatkowo weszłyśmy w świat dobrej czekolady. Jednak zdecydowanie wolę obecny układ. :D
UsuńMimo gasnącego entuzjazmu dla wyrobów Lindta Excellence z karmelem i solą dalej 10? ;)
OdpowiedzUsuńOpakowania (trzech smaków?) z tej serii bardzo mi się podobają, nieustannie przyciągały mój wzrok w sklepie firmowym Lindta Jednak grubość tabliczki i ułożenie dodatków na wierzchu nie przemawiają do mnie zbytnio :/
Mimo wszystko, dalej bezdyskusyjnie 10/10, chociaż jadłam ją ostatnio przy okazji recenzji na bloga. :P
UsuńDo mnie grubość tak, ale forma dodatku już nie... Gdyby to było wtopione... ahh.
Widziałam ją w niemieckim sklepie:)ale nie kupiłam bo karmel lubię tylko w płynnej postaci :) za to wzięłam LINDT tiramisu którego recenzowalas:)mam nadzieję że i mi posmakuje:) na razie otworzyłam Fioretto cappuccino i są pyszne bo w nadzieniu są drobinki ziaren kawy więc smak jest intensywny:)polecam jak gdzieś je zobaczysz:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gwiazdeczka*
Jesteś chyba jedną z nielicznych osób lubiących płynny karmel. :P Ja z kolei karmel (solony) kocham w każdej.
UsuńO tak, ten Lindt był naprawdę dobry! O wiele lepszy od Creation Tiramisu, więc jestem pewna, że Ci posmakuje.
A o czekoladkach wiele słyszałam, ale jeszcze jakoś nigdy ich nie próbowałam.
17 zł za Lindta to już przegięcie, no chyba, że ta tabliczka ma więcej niż 100g.
OdpowiedzUsuńByłam święcie przekonana, że gramatura jest na opakowaniu. Zobacz, znowu dzięki Tobie mam okazję naprawić błąd we wpisie! ;)
UsuńTak, ma 150 g, bo 100 w tej cenie w życiu bym nie kupiła.
O nie, to jest karmel, jakiego nie lubię. Palony smak i stała konsystencja. Karmel musi być w nadzieniu i się ciągnąć.
OdpowiedzUsuńI obklejać wszystko dookoła, tak? :P Wyjątkowo fajnie się takie kostki przekraja. :>
UsuńMoże i nie jest najlepsza, ale za sam wygląd daje jej plusa :D I przyznam, że tej czekoladzie z pewnością dałabym szansę jakbym się kiedykolwiek na nią natknęła.
OdpowiedzUsuńNie zniechęcam, bo koniec końców zła nie była. :D
UsuńMoże dla nas niekoniecznie ale naszej siostrze na pewno by smakowała :) Prezentuje się nawet smakowicie :)
OdpowiedzUsuńO tak, wygląda to obłędnie. ;)
UsuńTo brzmi (i wygląda) na tabliczkę, która by mnie nie powaliła. Nie ma dla mnie nic gorszego jak karmel pod postacią takich karmelków...brrr :/ (no dobra, jeszcze gorszy jest karmel płynny i uwalający wszystko do o koła XD)
OdpowiedzUsuńTo mi wygląda na ogólne narzekanie na karmel! :P
UsuńHaha, no fakt, ja nie jestem zbyt duża fanka karmelu :D
UsuńBardzo fajnie wygląda i jak ją tylko spotkam to ją kupię:) . Wracam do domu w niedzielę to się odezwę na maila. Moje dziecko tęskni za domem. Agnieszka
OdpowiedzUsuńA Ty się dobrze bawisz czy też już tęsknisz? Mam nadzieję, że wrócisz wypoczęta i zadowolona! :D
UsuńJa tęsknie jak jeszcze 2 tyg był mój mąż to ok,ale ten trzeci tydzień bez niego to już smutno:( ja nie jestem fanką wsi:(
UsuńMyślałam, że lubisz, skoro na tak długo pojechaliście... Ah, to trochę to i owo zmienia, ale przynajmniej potem powrót do normalnego życia bardziej ucieszy. :P
UsuńUrzekły mnie opakowania tej serii i zapragnęłam spróbować każdej z trzech (nie ma ich więcej, prawda? :D) tabliczek, nadal mam na nie ochotę, ale tak patrzę na te zdjęcia i nie będzie to priorytetem.Grube kostki - super, ale ilość dodatków wygląda marnie :)
OdpowiedzUsuńTylko trzy widziałam. ;) Ilość dodatków i mnie zaskoczyła w niepozytywnym tego słowa znaczeniu, ale to dlatego, że myślałam, że będą wtopione w środek, a nie tylko taka posypka. Z kolei jak na zwykłą posypkę, to aż tak marnie nie jest, ale wtedy cena mi nie pasuje. :>
Usuń