Po prawie zerowej widoczności na Świnicy i sprawdzeniu pogody na następny dzień, na który zaplanowałam sobie wspięcie się na Krywań, utwierdziłam się w przekonaniu, że "ja to mam szczęście". Dobra, z jednej strony lepsza zerowa widoczność niż spalenie się na szczycie jak na patelni, no ale... Żeby mówić o pogodzie na szczycie, trzeba tam najpierw wleźć. Tak też wyruszyłam przez las z uroczego miejsca Tri Studnicky, najpierw na Mały Krywań. Przez drzewa i tak przebijało się piekielnie smalące słońce, ale gdy wreszcie wyszłam na dróżkę pośród soczyście zielonej kosodrzewiny, poczułam powiew wiatru na twarzy. To ten moment, w którym czuję, że żyję oraz że czeka mnie wędrówka w niezapomniane miejsce. Chcąc napawać się tą chwilą i trochę się doładować, wyjęłam czekoladę mająca być moim cukrowym dopalaczem - taki tam prezent, który komuś wydał się taki ekskluzywny i egzotyczny.
Tesco finest Peruvian 43 % Milk Chocolate to mleczna czekolada z kakao z północno-centralnego Peru o zawartości 43 % masy kakaowej i 27 % mlecznej, jak widać spod szyldu Tesco.
Po rozerwaniu sreberka zobaczyłam tabliczkę łudząco przypominającą Vanini (dokładniej mleczną z solą) zarówno z ogólnego zapakowania i "graweru" na kostkach, jak również koloru, nasycenia, czy nawet zapachu.
Od razu dobiegł mnie bowiem przyjemny zapach słodkiego, złocistego maślanego toffi i akcentu wanilii. Nieśmiało zaznaczało się tu także kakao.
Przy łamaniu czekolada okazała się dość solidna, nie topiła się bowiem w palcach ani nic z tych rzeczy. Kiedy ugryzłam pierwszy kawałek, w ustach szybko zaczęła rozchodzić się bardzo błogo, zaskakująco aksamitnie. Okazała się bardzo maślana, zarówno w konsystencji, jak i smaku.
W pierwszym momencie o dziwo nie wydała się zbyt słodka, bardziej taka "szlachetna", jakby wręcz orzechowa (aż mi się Mount momami / Exquisit z dnia poprzedniego przypomniała).
Maślane toffi szybko jednak przeszło w bardziej śmietankowe (tu także w konsystencji czuć było "gładkość śmietanki"), lekko solone. Ta nuta wydawała się pochodzić z naturalności składników mlecznych, może z orzechowego zacięcia kakao, które gdzieś w tle pobrzmiewało, ale na pierwszym miejscu na pewno się nie znalazło. Odkryłam tu jednak coś innego... Zrobiło się bardziej słodko, trochę mlecznie, odrobinkę waniliowo... A ja poczułam się jakbym jadła dobrej jakości deserek typu Monte, ale wymieszane. Orzechowo-czekoladowy smak zaczął powoli tonąć w mleku i słodyczy o wyraźnie śmietankowo-toffi odcieniu. Co ciekawe, na jaw bardzo wyraźnie wyszło kakao i chociaż nie było na najwyższym poziomie, sprawiło, że granica przecukrzenia nie została przekroczona. Np. taka Bellarom Rich Chocolate jest bardziej kakaowa i mniej słodka, a zawartość masy kakaowej jest niemal identyczna.
W gruncie rzeczy, okazała się bardzo podobna do wspomnianej Vanini, tylko że była słodsza (i oczywiście bez kryształków soli) - a tak nuty toffi i orzechów oraz konsystencja - prawie to samo.
ocena: 8/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: 608 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku,cukier, miazga kakaowa, tłuszcz mleczny, ekstrakt z wanilii
Skład: tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku,cukier, miazga kakaowa, tłuszcz mleczny, ekstrakt z wanilii
Wyszła nie najgorzej jak na dyskontowe wyroby.Może kiedyś się skuszę :>
OdpowiedzUsuńNieznane marki często o wiele bardziej się przykładają, niż te już lubiane przez konsumentów. :>
UsuńZaskoczenia dla mnie bo ja jadłam jej siostrę 70-siatke i mi nie smakowała.
OdpowiedzUsuńJa jestem 70-tki bardzo ciekawa, bo właśnie pozytywne opinie tylko widziałam. :P Zobaczymy, jak to ze mną będzie.
UsuńTa tabliczka mnie nie powala - przynajmniej z tego co czytam - ale i tak wygląda na 100000 razy lepszą niż ta nieszczęsna sztuka z karmelem, którą ja dostałam. No i jeszcze pozytywna recenzja czoko o peruwiańskiej 70%.. Ki czort, co za tabliczka mi się trafiła xd
OdpowiedzUsuń"[...] lepsza zerowa widoczność niż spalenie się na szczycie jak na patelni" o to to, otóż to. Wolałabym iść na Krywań w szarówie i mgle niż przy bezchmurnym niebie i upale 30 st jak szłam. Tak źle to wspominam, pierwszy dzień w górach a ja nie dość że wykończyłam się totalnie (okropnie znoszę upały i słońce) to jeszcze spaliłam sobie nogi do krwistej czerwieni :') No i w końcu na Krywań nie doszłam, skończyliśmy gdzieś na przełęczy pod nim. Rozumiem, że kontynuujesz swoją opowieść z tej wycieczki w następnym wpisie? :>
Zauważyłam, że są te takie z konkretnego regionu i linia "Swiss" (z której Ty miałaś czekoladę), więc może po prostu ta linia jest gorsza jakaś? :P
Usuń30 st? Auć. Ja zawsze spalam się na czerwono, kilka dni cierpię, a potem znowu jestem blada jak trup, więc też fatalnie znoszę takie słońce. Nawet kremy z filtrem 50 czasem nie dają rady...
Oczywiście, że kontynuuję. :D
Łaaa, to ta czekolada może być dla mnie :) Oczywiście zakładając, że też bym wszystkie jej nuty wyczuła, bo w przeciwnym razie nuda. Tesco mam, więc kiedyś (za sto lat) zapoluję.
OdpowiedzUsuńMusisz chociaż jedną nutę wyczuć! One były za wyraziste, żeby je jakoś przegapić. :P
UsuńNiemal żałuje, że nie wybrałam tej. Słowo klucz to "niemal" bo jednak 70% była naprawdę niezła.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, którą uznam za lepszą. :D
UsuńZawsze mówię, że mleczna nie bo nuda itp itd, ale ta naprawdę wygląda obiecująco. Zwłaszcza ze względu na te duże, płaskie cudowne kostki!
OdpowiedzUsuńDobra mleczna nigdy nie jest nudna. :D
UsuńTaak, te kostki! <3
W sumie to już druga recenzja tabliczki z Tesco z nawet dobrą opinią także może w końcu czas się za nie wziąć :D
OdpowiedzUsuńPolecam! Jak dobrze, że markety zadbały wreszcie o lepsze czekolady niż te wszystkie Wedle i inne potworki.
UsuńKiedyś miałem okazję skosztować jakiejś 70-tki Tesco finest i była naprawdę niezła. Byłem zaskoczony, bo kosztowała chyba coś koło 5 zł. Nie jest to może bean-to-bar, ale są lepsze niż większość czekolad nie tylko z marketów, ale też delikatesów, a są tanie i mają całkiem przyzwoity skład.
OdpowiedzUsuńWłaśnie o 70tce z Peru z Tesco dobre rzeczy słyszałam. Mam nadzieję, że i mnie nie zawiedzie.
Usuń