Przy Zotterze Toffee Coffee w mojej głowie narodziła się kolejność próbowania czekolad (białkowa sztucznie bananowa paskuda się nie liczy) na szlakach. Jak już zaczęłam kawowo w domu, to i na pierwszym szczycie można klimaty takie podtrzymać. Tym bardziej, że pierwszym szczytem podczas czerwcowej wyprawy, podobnie jak w maju, był Diablak, a że wtedy całkiem przypadkowo wyszło trochę kawowo... Nie mogłam nie wziąć dokładnie tej czekolady. Przez zerową widoczność jedyne, co ładne jest na zdjęciach to... chociaż chwila, kawowa czekolada w chmurach to tez dobra perspektywa, prawda?
Lindt Mocca to mleczna czekolada z kremem mokka, czyli kawowym (mokka to kawa z mlekiem i czekoladą, więc...), w końcu kawa to 2,3 % całego składu.
Podoba mi się nieprzesadzone opakowanie, wygląda dość elegancko i klasycznie. Czekolada o niestandardowym dla Lindt'a podziale skrywa się w sreberku.
Po jego rozerwaniu poczułam wyraziście kawowy zapach w towarzystwie mocno słodkiej i mlecznej czekolady.
Przełamałam, a czekolada zaskoczyła mnie swoją twardością. W przekroju zobaczyłam czekoladę z nadzieniem o bardzo zbliżonej do niej konsystencji i kolorze. Było go sporo, na opakowaniu jest informacja, że stanowi 52 % tabliczki.
Spróbowałam pierwszą kostkę. Mleczna czekolada zaczęła się rozpuszczać lekko zalepiając. Dość tłusta, bardzo słodka i bardzo, bardzo mleczna - typowy Lindt.
Bardzo szybko pojawia się goryczka i nie jest to wcale goryczka kakao. Nagle czuć po prostu kawę. Czekolada powoli odsłania nadzienie, które okazało się tłustsze i jakby rzadsze od niej, co skojarzyło mi się ze śmietanką, albo wręcz z bitą śmietaną (które niestety nie lubię). W sumie przypomina aksamitny nugat.
W smaku była to... kawa z dużą ilością śmietanki oraz bitą śmietaną, otoczona smaczkiem czekolady.
Obracając kostkę w ustach zdałam sobie sprawę, że kawowe nadzienie jakby podsyca "czekoladowość" czekolady, taki przyjemny, ale bardzo wątły, akcent kakao.
Kawa przełamuje słodycz i choć niewątpliwie tabliczka jest słodka, to nie zasłodziła mnie. Kawa, mimo iż nie specjalnie silna, okazała się wyrazista i jednoznaczna.
Lindt Mocca to prosta i bardzo smaczna czekolada. Dawno żaden Lindt mi tak nie smakował. Wyrazista kawa, śmietanka i oczywiście sama czekolada, która dzięki kawie nie wydaje się aż tak słodka. Jedyne, co bym tu zmieniła to tłustość (zwłaszcza) nadzienia, ale i to nie jest aż tak źle, bo po prostu skojarzyło mi się z nielubianą bitą śmietaną; komuś innemu może nie przeszkadzać w ogóle.
ocena: 9/10
kupiłam: Piotr i Paweł albo Alma (wiem, że w jakimś sklepie w Krakowie)
cena: 6,99 zł
kaloryczność: 552 kcal / 100 g
czy znów kupię: mogłabym np. dostać - ucieszyłabym się, ale sama znów bym nie kupiła
Skład: cukier, pełne mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, bezwodny tłuszcz mleczny, śmietanka w proszku, kawa (2,3%), lecytyny sojowe, laktoza, aromaty, odtłuszczone mleko w proszku, ekstrakt słodowy jęczmienny
Zjadłabym,mimo,ze kawy nie lubie.Przekonuje mnie ta czekolada i smietankowosc i to,ze nie zasładza
OdpowiedzUsuńŚmietankowość to tylko w odniesieniu do kawy ze śmietanką. :P
UsuńDobrze się sprawdziła na szlaku,a w "4-rech ścianach"..Kto wie..Chyba nie tak dobrze :>
OdpowiedzUsuńNa pewno nie aż tak dobrze, ale kostkę kończyłam już poza szlakiem i też mi bardzo smakowała. ;)
UsuńWygląda smakowicie:) na mnie czeka w szafce Ritter ESPRESSO:) mam nadzieję że nie będzie taki zły:)jadłam go parę lat temu i mi smakował:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gwiazdeczka*
Dostałam go od kogoś, ale po zobaczeniu oleju palmowego i cukru bardzo wysoko w składzie oddałam Mamie. Stwierdziła, że przepyszny, więc liczę, że Tobie posmakuje. ;) Ja tam wolę pozostać w niewiedzy.
UsuńZjadła bym z miłą checią :)
OdpowiedzUsuńO tak, tak do kawy, żeby się wreszcie porządnie rozbudzić. :D
UsuńApetyczna:) Czy mogłabyś polecić jakieś tabliczki, ale i inne słodycze tak w miarę ogólnodostępne? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA jakieś konkretne (ciemne, białe, mleczne, nadziewane) Cię interesują, czy tak cokolwiek? Bo tak to trochę ciężko. :P
UsuńSzczerze polecam wszystkie mleczne i śmietankowe Bellarom z Lidla - tanie i pyszne (lepsze niż Lindt według mnie). ;)
Dla mnie kawowa też nie może być zbyt tłusta, bo podobnie też mam z piciem samej kawy z mlekiem - nie wypije kawy z mlekiem tłustym, bo mnie to obrzydza. Zwykle pijam też dlatego zwykłą czarną a jak z mlekiem to raczej ,,w gościach" i na mieście. :-) Ta pewnie by mi smakowała. Nie za słodka, czuć kawę, pewną śmietankowość. Super. :-)
OdpowiedzUsuńDlatego nie rozumiem fenomenu kawy z olejem kokosowym. Słyszałaś o tym? Że niby kokosowa nuta... ale perspektywa dodania tłuszczu do kawy przyprawia mnie o mdłości (mimo że jak np. coś smażę to właśnie kokosowy używam).
UsuńHah, czasem jak na mieście biorę jakąś mleczną kawę (w domu piję zwykłe czarne) to zawsze proszę o chudsze mleko, a ludzie potem mi próbują tłumaczyć, że ja nie muszę się odchudzać, haha. A po prostu nie cierpię połączenia tłustości i kawy... Dobrze, że nie tylko ja. ;)
Mam dokładnie tak samo! Wszyscy zawsze komentują w ten sam sposób moją prośbę o chudsze mleko, a mi w żaden sposób nie chodzi o kalorie! A o kawie tzw. kuloodpornej z olejem słyszałam i mam podobne odczucia... :D
UsuńMam dokładnie tak samo! Wszyscy zawsze komentują w ten sam sposób moją prośbę o chudsze mleko, a mi w żaden sposób nie chodzi o kalorie! A o kawie tzw. kuloodpornej z olejem słyszałam i mam podobne odczucia... :D
UsuńWiadomo, że nie dla nas ale my już byśmy znalazły ze dwie osoby które by się z takiej kawowej tabliczki ucieszyły :D
OdpowiedzUsuńCzyżby Wasza siostra? :P
UsuńSiostra i Mama :D
UsuńJa się nie zadziwiłam twardością, bo w dniu pierwszego spotkania było ok. 30 stopni, więc... ;) Dopiero kolejne razy odkryły, że czekolada jest dość twarda i jednolita, a nadzienie z jednej strony spójne z czekoladą, z drugiej nugatowe (masz rację!). Zgodzę się też, że kawa jest ze śmietanką i słodka. Poważnie myślę nad uni. Wczoraj zjadłam ostatni rządek.
OdpowiedzUsuńHaha, taak, wyobrażam sobie co to było. :P
UsuńNie zdziwiłabym się, gdyby dostała tego unicorna. Przeglądając rzeczy, które dostały, chyba jej się należy. U mnie nie miała szans na 10/10, ale ja trochę czego innego od czekolady oczekuję, więc... :P
W białostockim Piotrze i Pawle była na pewno. Wiem bo ją oglądałam, ale głupio stwierdziłam, że teraz nie kupię tylko później. Później nie było...
OdpowiedzUsuńKurde, współczuję. Ale chyba lepiej tak, niż byś miała zaryzykować, a okazałby się niewypał (a w przypadku Lindt'a to obecnie było dość prawdopodobne).
UsuńWydaje mi się, że kiedyś widziałam ją u siebie w PiP, a nawet miałam ja w ręku. Pamiętam też, że nie brałam jej ze względu na cenę (coś koło 25 zł)i na to, że jest kawowa. Jednak tak czytam i nie chce mi się wierzyć, że jest tak dobra! Muszę ją poszukać jeszcze raz ;)
OdpowiedzUsuńAż musiałam sprawdzić, co o niej napisałam, bo za chol.. nie pamiętałam :D Teraz już wiem, "ok, meh i po krzyku", trochę nie moja konsystencja i monotonia w smaku. Znaczy to nie tak, że monotonia ogólnie jest zła, ale tutaj zabrakło mi urozmaicenia. Jakby sypnęli prażonych ziarenek kawy to hoho, rozumiem :D
OdpowiedzUsuń