Po nocnej jeździe potrzebowałam czegoś na rozgrzewkę. Nieprzespana noc, lekki ból głowy... Postawiłam na coś pewnego i od rana wyruszyłam na Babią Górę, mimo że byłam tam jakieś dwa - trzy tygodnie wcześniej. Tym razem postanowiłam jednak wejść Percią Akademików. Z podejściem do Perci rok temu rzekomo coś zrobili, ale wracając częścią tego fragmentu ostatnio kompletnie nie zwróciłam na to uwagi, bo lał straszny deszcz. Co zrobili? Wyrównali drogę... Szkoda, że jeszcze asfaltu nie wylali, ruchomych schodów nie wsadzili... Irytuje mnie taka ingerencja w dobre szlaki.
Przy schronisku Markowe Szczawiny zrozumiałam, jaki to błąd popełniłam: oprócz czekolady na szczyt, wzięłam wątpliwego białkowego batona ("bo białko"), na którego nie chciałam jednak marnować pięknych widoków (a i słusznie się czegoś bałam, ale o tym za chwilę).
Baton ten trafił do mnie razem z kokosowym Matrix'em firmy Olimp.
Nutrend DeLuxe banana & almond cake flavour to 60-gramowy białkowy baton (zawartość białka to 29,9 g / 100 g batona) o smaku ciasta bananowo-migdałowego.
Przełamałam, baton był dość twardy o zwartej i niegumowej konsystencji. Trochę się ciągnął, ale tylko trochę. Przypominał mi suchy i zbity marcepan.
Zaskoczył mnie przekrój i podział na dwie części, w tym jedną pełną jakiś kulek.
Czekolady prawie nie dało się oddzielić, ale nie warto, bo z tego co wyczułam, to ona była po prostu słodka i mdła. Nie smakowała nawet specjalnie jak mleczna czekolada. W ogóle nie smakowała jak czekolada, a jak jakaś "polewa czekoladowa".
Dolna warstwa jest bardzo, bardzo słodka, trochę migdałowa i proszkowa w smaku. Taka po prostu odżywka białkowa, trochę mączna. Właściwie to słodki proszkowy bezsmak. Kulki trochę chrupią i tyle. Nie wiem czy są bez smaku, czy smakują jak reszta tej warstwy.
Góra w obrzydliwie sztucznym żółtym kolorze miała mocny smak, którym po części przesiąkły pozostałe warstwy. To sztuczny i słodki banan. I tyle. Najbardziej chemiczno-bananowa rzecz jaką w życiu jadłam.
Ledwo zjadłam jedną trzecią tego czegoś i ruszyłam dalej, chcąc zapomnieć o sztucznym bananie (bo to była główna i chyba jedyna możliwa do określenia nuta), ale odbijało mi się nim przez prawie całą Perć Akademików. Fu.
Jedyny pozytyw to chyba konsystencja - przynajmniej nie był obleśnie tłusty jak cynamonowy Quest Bar, jednak i tak radzę trzymać się od tego jak najdalej. To nie jest stworzone do jedzenia - już sam zapach odrzuca tak, że gdyby nie blog, nie ugryzłabym nawet. Skład... przeraża.
ocena: 2/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: 216 kcal / baton (60 g); 360 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: kakaowo-mleczna polewa (słodzik maltitol, utwardzony olej palmowy z nasion, kakao, mleko, serwatka, lecytyna sojowa, E476, aromat), syrop frukto-oligosacharydowy Actilight®, syrop słodzący maltitol, extrudate ? (odżywka proteinowa, mąka ryżowa, lecytyna sojowa), izolat białkowy z mleka, hydrolizowana żelatyna wołowa, sojowy izolat białkowy, oleje roślinne (palmowy, z nasion palmy, shea), kremy z aromatem wanilii i orzechami laskowymi (słodzik maltitol, olej palmowy i shea, serwatka, mleko, prażone orzechy laskowe, kakao, lecytyna sojowa, aromat, barwnik E106c), substancja utrzymująca wilgoć gliceryna, guma arabska, lecytyna rzepakowa, naturalne aromaty, koncentrat szafranowy, słodzik glikozyd stewiolowy
Skład: kakaowo-mleczna polewa (słodzik maltitol, utwardzony olej palmowy z nasion, kakao, mleko, serwatka, lecytyna sojowa, E476, aromat), syrop frukto-oligosacharydowy Actilight®, syrop słodzący maltitol, extrudate ? (odżywka proteinowa, mąka ryżowa, lecytyna sojowa), izolat białkowy z mleka, hydrolizowana żelatyna wołowa, sojowy izolat białkowy, oleje roślinne (palmowy, z nasion palmy, shea), kremy z aromatem wanilii i orzechami laskowymi (słodzik maltitol, olej palmowy i shea, serwatka, mleko, prażone orzechy laskowe, kakao, lecytyna sojowa, aromat, barwnik E106c), substancja utrzymująca wilgoć gliceryna, guma arabska, lecytyna rzepakowa, naturalne aromaty, koncentrat szafranowy, słodzik glikozyd stewiolowy
Cała prawda o proteinowych batonach...Po prostu ohydne,skład pozostawia wiele do życzenia,a cena z kosmosu..
OdpowiedzUsuńTylko żebym jeszcze znała ich przeznaczenie, haha. Ciekawe, czy ci którzy je jedzą naprawdę je lubią, czy zmuszają się bo białko itp. ...
Usuńmi np quest bar o smaku ciasteczek smakuje :) napewno bardziej niż sklepowa popularna princessa :)
UsuńMi sklepowa Princessa w ogóle nie smakuje, więc dla mnie to marne pocieszenie. :P
UsuńWątpię,by smakował.Raczej liczy się "siła,masa,rzeźba,makro oj makro się nie zgadza xd" (rozwala mnie to)
UsuńHaha, taak. "Muszę jeszcze 10 g białka dzisiaj wrzucić!" xD. W życiu wyliczać by mi się nie chciało, a poza tym... chyba jedzenie przestałoby mi wtedy sprawiać przyjemność.
UsuńNie przesadzajmy, nie zawsze są takie tragiczne. Dzisiaj jadłem kakaowego z inuliną (od Sante) i nawet był całkiem zjadliwy, choć miał taki delikatny dziwny posmaczek.
Usuńja nie licZe :P porposru keiedys jadlam ciasteczkowego questa i mi smakował :P i tyle :P heloł :P
UsuńYaros, ale jak już się tragiczny trafi, to aż nie można się nadziwić, że coś może być aż tak złe. :P
UsuńMały Książę, ale my nie mówimy, że akurat Ty liczysz, tylko że po prostu taka tendencja na np. instagramach czy siłowniach jest. :P
Wiem, tragiczny też mi się niedawno trafił i to jeszcze gorszy niż ten, który tu opisałaś :) Chciałem tylko napisać, że niektóre proteinowe mogą być przyzwoite.
UsuńJeszcze gorszy? Aż ciężko to sobie wyobrazić! :P A jaki to był smak?
UsuńSwoją drogą... dlatego wolę czekolady - o wiele mniejsze ryzyko, haha. :D
Smak był nijaki, bardzo kiepski wafelek z czymś w środku co było paskudno-bezsmakowe (trochę jakby tektura?). Oblane to było "czekoladą", czyli czymś, co nie miało w zasadzie smaku (no może lekki posmak polewy czekoladopodobnej). Grubość tej polewy to było mniej niż pół milimetra i przy temperaturze ok 20 stopni całkiem się rozpuściła, rozmazując się i paskudząc wszystko czego dotknęła. W sumie koszmar, 0/10. Niestety nie pamiętam firmy i nazwy, a ponieważ niedługo wyjeżdżam, to nie będę mógł tego szybko sprawdzić.
UsuńBrzmi rzeczywiście paskudnie... Ile mniej więcej tego zjadłeś? Gryza? :P Więcej pewnie bym nie dała rady. Jestem ciekawa, czy mają swoich testerów od smaku i ile im płacą. :>
UsuńZjadłem cały, bo byłem w lesie i głodny (w połowie trasy), nic innego nie miałem, a do przejścia zostało mi jeszcze ok. 12 km. Ale zjadłem z obrzydzeniem :)
UsuńO kurczę... współczuję. :P
UsuńOj,nie wiem czy by mi smakował XD
OdpowiedzUsuńNo co Ty nie powiesz... nie no, na pewno od bardziej od tych jakiś wszystkich Zotterów, w końcu taki batonik to nie byle co. xD
UsuńO rany ja raz jadłam taki baton białkowy,nie byłam wstanie zjeść go całego. Ohyda ja nie jadam takich rzeczy.
OdpowiedzUsuńDobre na odchudzanie się, haha. Człowiek woli umrzeć z głodu niż takie coś dokończyć. :>
UsuńWysłałam ci maila :)
UsuńTeż się parę razy skusiłam, ale to związek bez przyszłości ;)
OdpowiedzUsuńSprawdza się powiedzenie: "ciekawość to pierwszy stopień do piekła". :P
UsuńJa jak każdy kto wpadł na jakiś czas do świata fit-fanatyzmu interesowałam się batonikami białkowymi i nawet szukałam po sklepach kokosowego Matrixa xD Wczoraj nawet zerknelam na jeden w Super Pharm, patrzę w skład - żelatyna. Dziękuję, już mnie to nie jara, za dychę wolę Bellaromkę aniżeli takie coś.
OdpowiedzUsuńJedyne co robię z takim białkiem, to czasami podkradam od siostry odżywkę i daję do omleta, mniam <3
To tyle kosztuje? W życiu bym nie kupiła.
UsuńJak taka odżywka w omlecie smakuje? Wpływa na jego smak znacząco, czy nie czuć?
Chyba zależy ile się doda, ja dałam łyżkę i dała głównie słodycz, ale także fajny biszkoptowy posmak (miała smak ciasteczkowy :>)
UsuńJedno wielkie NOPE. Na samą myśl o sztucznym bananie robi mi się niedobrze. Obrzydzenie na wieki wieków.
OdpowiedzUsuńWyrównali żeby panie w japonkach mogły wejść xD
Haha, i tak im powodzenia życzę. xD
UsuńEj, Czoko się śmieje, a ja mijałam dziewczyny idące na Rysy w klapkach :P
UsuńNoo, to nie jest w sumie śmieszne. Kiedyś widziałam na szlaku rodzinkę z dzieciakiem w klapkach, a tu już naprawdę mogłoby się coś stać.
UsuńSkładu nawet nie czytamy, bo nie mamy tyle wolnego czasu xD
OdpowiedzUsuńJuż samo słowo banan na opakowaniu by nas przeraziło, bo wiadomo, że bez sztucznego aromatu to się nie obędzie :P
A ja się tak starałam, żeby przepisać! :(
UsuńA nie ma nic gorszego od sztucznego banana! Już nawet sztuczna truskawka...
No dobra, specjalnie przeczytałyśmy xD Najbardziej bawi nas w jednym batonie użycie miliona różnych słodzików xD
UsuńSwoją drogą, ciekawi mnie: po co? Przecież chyba można jeden, po co jakieś mieszanki robić? Haha. xD
UsuńJa za to lubię jak wyrównują drogi na szklakach, bo raz już sobie krzywdę zrobiłam na kamieniach i musieli mnie znosić :/ Owszem, asfalt i te sprawy to głupota, ale przyrównanie drogi czasami się sprawdza ;)
OdpowiedzUsuńA baton? Ble! Darmo bym nie wzięła.
Współczuję tej przygody na szlaku.
UsuńI pomyśleć, że miałam w planie i tego dorwać.O nie,Twoje wrażenia zdecydowanie mnie odwiodły od tego pomysłu! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. ;)
UsuńLeżę :D Z drugiej strony... biała część nie wydała mi się wcale tak obrzydliwa, a sztuczne banany (patrz: Mullermilch) lubię, więc może jednak?
OdpowiedzUsuńPoza tym Quest cynamonowy to dla mnie numer jeden.
Może by jakąś szansę na dwa chi u Ciebie miał. :>
Usuń