Idilio Origins 16xto Trinchera to ciemna czekolada o zawartości 74 % pochodzącego z wenezuelskiej wioski Las Trincheras, rosnącego na stromych zboczach wśród bogatej roślinności.
Po otwarciu sreberka poczułam piękny zapach kojarzący się z zielonym lasem na chwilę po deszczu oraz żółtymi owocami, wyraźnie słodkimi, choć bez przesady. Z czasem postawiłabym tu na mango.
Czekolada miała stateczny zapach, nie był on mocno prażony, a jej kolor kojarzył mi się z czymś lepiącym i mokrym, choć w przekroju wydała mi się ziarnista, krucha. Nic z tego nie potwierdziło solidne chrupnięcie twardej tabliczki.
W ustach robiła się kremowa - i to cudownie kremowa - mimo że była jedynie minimalnie tłustawa.
Jako pierwsze wystrzeliły owoce, ale nie były jednoznaczne, a jakby wręcz hamowane. Hamowane? Przez co? A przez feerię smaków składających się po prostu na poczucie mocnej... czekoladowości.
Po tym pierwszym wrażeniu zaczęłam próbować wyróżnić jakieś owoce, ale zdałam sobie sprawę, że ta czekolada właściwie nie była owocowa, mimo że czułam mango, nektarynki - wiecie, słodkie, żółte owoce. Jeszcze nie takie w pełni dojrzałe, ale i nie kwaśne.
Owoce były tłamszone przez wspomnianą czekoladowość. Co przez to określenie rozumiem? Ciepłe nuty o statecznym charakterze. Zdecydowana ziemia, drzewa, może i jakieś łagodne orzechy, a także wanilia. Wśród nich próbowała się "rozsiąść" lekko karmelowa słodycz, ale pozostawała wycofana.
Pod koniec degustacji, mniej więcej w tym momencie, wydawało mi się, że czuję też przebłyski jakiś czerwonych owoców, ale w końcu nie jestem ich pewna.
Jakoś w połowie dochodziło do powolnego połączenia owoców i tej czekoladowości wraz ze słodyczą, co dało mocne skojarzenie z... bananami z ogniska, które już nie płonęło ze względu na wilgotne drewno i ogólnie mokry (deszczowy?) dzień. Banany te leżały wśród drewna, na ziemi, i wcale nie dziwiło, że ktoś obficie polał je czekoladowym sosem (może również trochę karmelowym).
Było słodko i świeżo, trochę dziwnie, może nawet dziko, ale pysznie uzależniająco.
Właśnie z tym skojarzeniem i posmakiem słodyczy i drzewno-ziemistego kakao pozostałam na bardzo długo.
Ta czekolada była bardzo stateczna i w sumie łagodna, choć wcale nie taka słodka. Wyrazista, ale bez konkretnych nut, i tak wydała mi się ciekawa. Może momentami zwyczajna, momentami dziwna, ale przepyszna.
Miałam problem z oceną, bo chciałam jakoś wyróżnić ukochane 5nto Cooperativa Amazonas i 2ndo Seleccion Amiari Meridena , ale smakowała mi bardziej niż 3ero Seleccion Cata Ocumare. Nie cierpię wystawiać połówek, ale... tu po prostu nie mogłam tego nie zrobić.
Po otwarciu sreberka poczułam piękny zapach kojarzący się z zielonym lasem na chwilę po deszczu oraz żółtymi owocami, wyraźnie słodkimi, choć bez przesady. Z czasem postawiłabym tu na mango.
Czekolada miała stateczny zapach, nie był on mocno prażony, a jej kolor kojarzył mi się z czymś lepiącym i mokrym, choć w przekroju wydała mi się ziarnista, krucha. Nic z tego nie potwierdziło solidne chrupnięcie twardej tabliczki.
W ustach robiła się kremowa - i to cudownie kremowa - mimo że była jedynie minimalnie tłustawa.
Po tym pierwszym wrażeniu zaczęłam próbować wyróżnić jakieś owoce, ale zdałam sobie sprawę, że ta czekolada właściwie nie była owocowa, mimo że czułam mango, nektarynki - wiecie, słodkie, żółte owoce. Jeszcze nie takie w pełni dojrzałe, ale i nie kwaśne.
Pod koniec degustacji, mniej więcej w tym momencie, wydawało mi się, że czuję też przebłyski jakiś czerwonych owoców, ale w końcu nie jestem ich pewna.
Było słodko i świeżo, trochę dziwnie, może nawet dziko, ale pysznie uzależniająco.
Właśnie z tym skojarzeniem i posmakiem słodyczy i drzewno-ziemistego kakao pozostałam na bardzo długo.
Ta czekolada była bardzo stateczna i w sumie łagodna, choć wcale nie taka słodka. Wyrazista, ale bez konkretnych nut, i tak wydała mi się ciekawa. Może momentami zwyczajna, momentami dziwna, ale przepyszna.
Miałam problem z oceną, bo chciałam jakoś wyróżnić ukochane 5nto Cooperativa Amazonas i 2ndo Seleccion Amiari Meridena , ale smakowała mi bardziej niż 3ero Seleccion Cata Ocumare. Nie cierpię wystawiać połówek, ale... tu po prostu nie mogłam tego nie zrobić.
ocena: 9.5/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 34 zł (dostałam zniżkę <3) za 80 g
kaloryczność: 588 kcal / 100 g
czy znów kupię: kiedyś możliwe
Skład: miazga kakaowa 74 %, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy
Skład: miazga kakaowa 74 %, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy
Wygląda obłędnie i tak samo smakuje:) cena trochę wysoka ale chwile przyjemności są bezcenne:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gwiazdeczka*
Trafnie to ujęłaś.
UsuńFajna firma, szkoda, że mam taki problem ze sprowadzaniem przez kuriera, bo inaczej pewnie bym już coś z Sekretów zamówił.
OdpowiedzUsuńPS Miętowe Pacari w dużej tabliczce imo smakuje lepiej niż w małej, nie rób recenzji z małej, tylko z dużej :)
Nie. Obie muszę zrobić! :D
UsuńA, maila odpiszę.
Przezornie rozłożyłam w czasie degustacje moich Idilio, z czego jestem bardzo rada, ale tej tabliczki chyba nie mam, nie wiem jakim cudem :/. W sobotę otwieram Cooperativa Amazonas i nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja byłam święcie przekonana, że mam mleczną, bo zamawiałam. Przeszukałam całą szufladę, a tam... nie ma. :(
UsuńBanany z ogniska, tego jeszcze nie grali :D Może kiedyś, może.
OdpowiedzUsuńRaz w życiu takie jadłam. Tak swoją drogą, nie smakowały mi, ale taka czekoladowa nuta jest fajna.
UsuńOd razu widzimy oczami wyobraźni miskę pokrojonych wszelkich żółtych owoców polanych taką pyszną czekoladą :D
OdpowiedzUsuńI to jest bardzo dobra wizja!
UsuńJa się nawet cieszę,że czekoladowość stłamsiła owocowość :)
OdpowiedzUsuńJa też. Lubię jak czekolada jest przede wszystkim czekoladowa.
UsuńZawsze, gdy wspominasz w recenzji czekolady o lesie, czuję się nieco zmieszana. Nie jestem pewna, czy chciałabym, żeby moje tabliczki tak pachniały. Wolę jadalne rzeczy, jakiś karmel, mleczność, coś.
OdpowiedzUsuńA czekolada za mało "moja", nie cę!
Nie chodzi o smak jakiegoś zielska, lasu... Przecież nigdy lasu nie jadłam, możesz mi wierzyć. Chodzi o takie poczucie... No nie wiem... nie zachwyca Cię zapach lasu? (Też jestem mieszczuchem, ale to świeże powietrze <3).
UsuńE, wiem, że i tak Cię nie przekonam.
No właśnie jakoś nie wierzę. Wręcz wyglądasz na taką, co cichaczem wpieprza las. Pewnie protestujesz przeciwko wycince razem z eko-freakami. Szkoda, że nie wiedzą, że ze zgoła innych powodów...
UsuńWręcz przeciwnie. Korzystam, ile tylko mogę. Z tą różnicą, że nie używam piły czy siekiery, a ząbków.
UsuńKolejna udana Idilio, niewielu tak równych producentów próbowałam. Poza tym, ten styl bardzo wpada w moje upodobania. Jest po szwajcarsku gładko, ale przy tym nie za tłusto i mamy dobry balans słodyczy i gorzkości, plus dużo ciekawych owoców. W 16tce nie wyczułam akurat dojrzałych bananów, bardziej te gorzkawe błony między miąższem a skórką i jeszcze zielone winogrona. Poza tym, tak jak piszesz, króluje czekoladowość, ale złagodzona wanilią.
OdpowiedzUsuńTo chyba obecnie moja ulubiona marka. Właśnie mi też tak ten styl się podoba. Normalnie spełnienie marzeń.
Usuń