Pisząc ten wstęp (przed sięgnięciem po produkt), a także już wyciągając to z szuflady, nie miałam pojęcia, co mnie czeka. Dostałam to coś na szlaku od I., wrzuciłam do plecaka i zapomniałam o tym. Dopiero po paru miesiącach postanowiłam zmierzyć się z czymś, co... no właśnie: co to jest?
Jego charakterystycznymi składnikami są nerkowce oraz masło z nich, borówki amerykańskie, całe mnóstwo egzotycznych owoców oraz (z tego, co ciekawsze i zielone ale daleko w składzie): szpinak, brokuły, mięta, spirulina, zielona herbata.
Skład jest straszliwie długi - wiele rzeczy widzę po raz pierwszy, nie wiem też jakie większość z nich ma właściwości, ale... jest ciekawy. Nie wydaje mi się jednak taki naprawdę w 100 % zdrowy.
Baton, albo właściwie bezkształtna kostko-grudka, był raczej miękkawy, łatwy do podzielenia, bo składał się z pestek i pesteczek, nie był bardzo zmielony. Na papierze zostawił zielone plany, a ręce trochę oblepił.
Gdy ugryzłam, wydał mi się z kolei wręcz... proszkowy, tak troszeczkę (płatki owsiane zostały zmielone). W sensie proszkowy między tymi wszystkimi pestkami i pesteczkami, bo wszelkie pestki i nawet migdały (kilka sztuk) były całe i przyjemnie świeże, chrupiące, mimo że nieprażone. Ogólnie wydało mi się to chrzęszczące, raz drugi coś chrupnęło jak chrupki ryżowe. Zaplątało się parę średnio soczystych suszonych kawałków owoców.
Z czasem całość wydała mi się też solidnie... zbożowa. I to już taka mieszanina owsa, jakby innych zbóż, nie wiadomo czego w sumie.
Do tego dochodziła silna słodycz, która wcale taka po prostu słodka nie była. Składało się na nią coś syropowo-bakaliowego i niewątpliwie owocowego. Rodzynki raz i drugi wychwyciłam wyraźniej. Oczywiście były słodkie.
Zaraz obok z kolei były smaki bardziej... zbożowo-warzywne? Chyba tak. Albo nie. Po prostu "wytrawniejsze".
Gdzieś z tła odzywała się egzotyczna nuta, ale nie żeby jakiś "soczysty kwasek" czy coś. Na pewno ananas (zwłaszcza po zjedzeniu posmak ananasa trochę zostawał), ale może i papaja. Słodkie jagodo-borówki chyba też były. Ogólnie takie "jagódkowe" klimaty, co by to konkretnie nie było.
Nad wszystkim roztaczał się specyficzny posmaczek, może i gorzkawy, chociaż określiłabym go raczej jako wytrawne "ciepło". Może pewna ziołowość?
Nie było niesmaczne, ale też nie chciałabym już do tego wracać. Nie lubię aż takiego namieszania smaków, bo wyszło to takie nieokreślone. Wszystko i nic.
Za to porządnie nasyciło! Miałam to zjeść jako takie coś przed lekką kolacją, ale gdy skończyłam, ze zdziwieniem odkryłam, że się tym dosłownie nażarłam. Tego dnia zrezygnowałam z kolacji i... poszłam spać najedzona, więc zgodzę się, że może to zastąpić posiłek, ale np. na szlak bym tego batona nie wzięła - za bardzo się lepi i rozpada.
ocena: 6/10
kupiłam: -
cena: na stronie tego wychodzi około 4 $ za sztukę
kaloryczność: 360 kcal / baton (85 g); 424 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
czy kupię znów: nie
Skład: syrop z ryżu brązowego, płatki owsiane, daktyle, masło orzechowe z nerkowców (orzechy nerkowca, olej słonecznikowy), nasiona słonecznika, rodzynki, orzechy nerkowca, nasiona lnu, sezam, migdały, brązowy ryż preparowany, organiczny suszony syrop trzcinowy, puree z borówek amerykańskich, olej canola tłoczony na zimno, borówki amerykańskie, gliceryna warzywna, pszenica zielona, suszony ananas, suszona papaja, koncentrat soku jabłkowego, suszony syrop trzcinowy, syrop ryżowy, mąka owsiana, naturalny aromat wanilii, źdźbła jęczmienia, nasiona dyni, melasa, lucerna, naturalny aromat borówkowy, błonnik z korzenia cykorii, kwasek cytrynowy, naturalny aromat jagodowy, pektyny jabłkowe, guma arabska, owoce dzikiej róży, korzeń maca, szpinak, naturalne aromaty, olej słonecznikowy, sól, ekstrakt z rozmarynu, ananas, marchew, wiśnia acerola, spirulina, chlorela, zielona herbata, mięta pieprzowa, brokuły, jagody acai, burak, maliny, jagody goji, ziemia okrzemkowa spożywcza, naturalny kwasek tocopherolowy i askorbinowy, bakterie Lactobacillus acidophilus, proteaza, korzeń syberyjskiego eleuterokoka kolczastego, alfa- i beta-armylazy, lipaza, laktaza, celulaza
Nie moje klimaty:)
OdpowiedzUsuńNo nieźle ten baton naszprycowali :d Chyba miałabym obawy przed jego spożyciem xd
OdpowiedzUsuńZaczęłam go jeść z bardzo zmarszczonymi brwiami... bałam się, że mi tak zostanie. xD
UsuńW życiu bym się czymś takim nie najadła, więc podziwiam! (I spoglądam podejrzliwym okiem, wyrażając swój sceptycyzm). Mam wrażenie, że widuję te batony w vegemarkecie, do którego zaprowadziła mnie siostra. Ten wariant nie dla mnie, ale serii nie mówię nie. O ile to ta ze sklepu :P
OdpowiedzUsuńWiesz, 85 gramów takiego zapychacza dla patyka mierzącego 157 w skarpetkach, to... to całkiem zapychające coś. :P
UsuńOśrodek głodu/sytości jest w mózgu, więc w sumie to rozumiem. Kwestia podejścia, przyzwyczajenia i otwarcia się na nowe.
UsuńZa dużo tych składników, czasem warto zachować umiar, nie zawsze więcej znaczy lepiej...
OdpowiedzUsuńPopieram. "Co za dużo to niezdrowo" (albo niesmacznie).
UsuńStrasznie chciałabym spróbować batoników tej firmy, bo wiele razy widywałam je na amerykańskim YT lub IG ale niekoniecznie ten smak :P
OdpowiedzUsuńŁe, nie sądzę, by inne były jakieś wybitne.
UsuńSmak tak różnorodny jak i skład. Chyba za dużo do tego batona na pakowali i trochę można było się pogubić.. taka bomba smaków ;)
OdpowiedzUsuńNie "chyba", a "na pewno". :P Wydaje mi się, że to nie miała być bomba smaków, a bomba energii, chyba właśnie dla tych, co to do smaku wagi nie przywiązują.
UsuńTaki długi skład, że aż nam się go czytać nie chce xD
OdpowiedzUsuńZ wyglądu przypomina nam Petardę ;)
Pomyślcie, jak ja się męczyłam, przepisując go!
UsuńNiestety tylko z wyglądu, bo w smaku nie dorównuje nawet częściowo.