Nie ukrywam, że jakoś nie przepadam za Mitzi Blue Zottera. Wszystkie, które jadłam były raczej kiepskie, a ogólnie zazwyczaj nie podobają mi się ich proporcje (interesujący mały dysk, a duża część nudna).
Parę jednak jakiś czas temu zakupiłam - raz, że smaki były tak ciekawe, że nie mogłam opuścić, a dwa... może po prost miałam pecha i trafiłam na nieudane smaki?
W końcu białe ryżowe (Starry Sky i Softly Falls the Snow) albo z bekon mogły być tylko eksperymentami...
Parę jednak jakiś czas temu zakupiłam - raz, że smaki były tak ciekawe, że nie mogłam opuścić, a dwa... może po prost miałam pecha i trafiłam na nieudane smaki?
W końcu białe ryżowe (Starry Sky i Softly Falls the Snow) albo z bekon mogły być tylko eksperymentami...
Zotter Mitzi Blue Minty Goat to mleczna czekolada z mlekiem kozim o zawartości 64 % kakao z suszonymi ziołami (duży dysk) oraz ciemna czekolada 70 % miętowa (mały dysk).
Mleczną kozią 64 % jadłam już w postaci Labooko i jest to jedna z moich ulubionych czekolad, ale na ciemną miętową Labooko już się nie załapałam. Wydaje mi się jednak, że ta będzie ciekawsza...
Mleczną kozią 64 % jadłam już w postaci Labooko i jest to jedna z moich ulubionych czekolad, ale na ciemną miętową Labooko już się nie załapałam. Wydaje mi się jednak, że ta będzie ciekawsza...
Po otwarciu folii poczułam wyrazisty zapach koziego mleka oraz sporej ilości kakao i mięty w naturalnym, ziołowym wydaniu. Muszę przyznać, że było to niecodzienne połączenie, ale uznałam je za niezwykle smakowite!
Przy łamaniu czekolada przyjemnie trzaskała, a zioła nie odpadały. Malutki dysk był znacznie twardszy, pewnie zarówno ze względu na to, że to ciemna, a nie mleczna czekolada, ale został on też po prostu jakby "natopiony" na mleczną, toteż ta część była grubsza.
Mam jednak zastrzeżenia co do proporcji - tak ogółem w Mitzi. Małych dysków zawsze jest mi jakoś za mało...
Zwłaszcza przy tym smaku! Mały dysk zrobiony z miętowej ciemnej czekolady 70 % był po prostu boski. W pierwszej chwili zwracałam uwagę na subtelność i charakterność kakao - czuć je było świetnie, choć wydawało się bardzo łagodnie prażone. Szybko dołączała do niego słodycz, ale wydawała się w dużej mierze miętowa i... niezwykle chłodząca.
Przypominało to czekoladę z naparem z najprawdziwszej mięty - przepyszne!
Przypominało to czekoladę z naparem z najprawdziwszej mięty - przepyszne!
Większą część stanowiła mleczna kozia czekolada posypana ziołami. Miała niezwykle wyrazisty smak. W pierwszej chwili bombardowała "kozim" smakiem mleka, czyli specyficzną lekką "pikantnawą słonawością". Była ona mocno podkręcona zdecydowanym smakiem kakao. A może to to ona podkręcała kakao? Tak czy inaczej, kozie mleko i taka zawartość tworzą obłędne połączenie!
Dodatkowo, ta słonawość wydała mi się też nieco podkreślona przez miętowy akcent i... w dziwny sposób również nakręcała ogólną miętowość.
Mam wrażenie, że tabliczka mocno nasiąkła olejkiem miętowym z małego dysku, gdyż również wydawała się miętowa, jakby ten smaczek nie pochodził tylko od suszonych ziół. Tak swoją drogą, nie było ich za wiele i w smaku też dużej roli nie odgrywały - nadawały tylko odrobinę słodkawej, oczywiście naturalnej, ziołowości.
Miętowość ta mocno orzeźwiała, ale była naturalna i słodkawa w łagodny, specyficzny sposób.
Wydaje mi się, że mięta uwydatniała się wzajemnie z kozimi nutami na zasadzie kontrastu. Słodkawe, ziołowe orzeźwienie i słonawość koziego mleka - to aż dziwne, jak to cudownie zagrało. Myślę, że głębia kakao, które samo jakby miało nuty orzechów i ziół, tak udanie i harmonijnie to połączyła.
Całość wydawała mi się niezwykle naturalna i esencjonalna. Solidność koziego mleka, mięta jedynie w ziołowym wydaniu i moc kakao, na której to wszystko się rysowało zdobyły moje serce całkowicie.
Przepyszna, po prostu przepyszna czekolada. Śmiem twierdzić, że to jedna z najlepszych miętowych, jakie jadłam, a już na pewno najciekawsza.
Nie pomyślałabym, że mięta i kozie mleko okażą się tak trafionym połączeniem!
ocena: 10/10
kupiłam: foodieshop24
cena: 16 zł
kaloryczność: 601 kcal / 100 g
czy znów kupię: z chęcią bym do niej wróciła
czy znów kupię: z chęcią bym do niej wróciła
Skład: Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, kozie mleko w proszku 10%, tłuszcz kakaowy, zioła 1% (mięta kędzierzawa, melisa, mięta wonna, aksamitka, koniczyna, chabry, róże), sól, olejek miętowy 0,02%
Po zjedzeniu koziego jogurtu i sera mam traume do końca życia. :D Nawet jeżeli by nie było tego tu czuć to sam fakt jego obecności powoduje ciarki na moich plecach.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem Cię! :P
UsuńJeśli "okrąglak" dostał u Ciebie 10, to musi być naprawdę niezły :) Też nie do końca ufam Mitzi, ale mam sentyment do kardamonowo-różanego Marrakesh, to był mój pierwszy Zotter :)
OdpowiedzUsuńPS Jak ta mięta wypada w porównaniu z tą, o której mi pisałaś?
Mitzi to takie... Nawet nie wiem, jak je nazwać. Postrzegam je jako krętackie kombinowanie, jakkolwiek to brzmi. Wspomniana przez Ciebie brzmi dobrze, bo dla mnie wszystko, co różane od razu tak brzmi, ale w sumie nawet za bardzo tej czekolady ze strony Zottera nie kojarzę.
UsuńPorównać aż kusi, ale to dwie różne bajki, które utwierdziły mnie tylko w tym, że mięta i kakao to jedno z moich ulubionych połączeń, o ile jest dobrze zrobione. Obie mają 10, więc... :P
Tak jak kochamy kozie mleko tak bardzo nienawidzimy mięty w słodyczach :/ Ta tabliczka najpierw wywołałaby u nas falę radości spotykając ją w sklepie a potem po przeczytaniu "mięta" zrobiłoby się strasznie smutno i odeszłybyśmy z niczym :(
OdpowiedzUsuńMyślicie, że Waszego stanowiska co do mięty nic nigdy nie jest w stanie zmienić? :P
UsuńZdecydowanie nie xD To już wolimy kawę w słodyczach :P
UsuńEh..Jak mogłam zapomnieć o tej perełce! Już sobie ją zapisuję i następnym razem będzie w moich rękach!
OdpowiedzUsuńJak mogłaś? W końcu tego jest tak dużo, że... Sama aż boję się pomyśleć, ile perełek mi umknęło (a na ile okropieństw się załapałam).
UsuńTak btw, jak zobaczysz marchewkowe białe Mitzi - nie bierz, bo okropne (recenzja pod koniec marca).
W końcu jakaś czekolada Mitzi Blue która nie pozostawia uczucia "dobra, ale to nie do końca TO" Całkiem ciekawa nie powiem, że nie.
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza satysfakcjonująca Mitzi. :D
UsuńMam jeszcze parę takich, które też się dobrze zapowiadają, choć ogólnie mam wrażenie, że Zotter trochę w kulki (dyski?) z nimi leci.
Ziołowy, miętowy, słonawy, okrągły, drogi Zotter. Chyba wiem, o co poproszę na urodziny ;)
OdpowiedzUsuńProszę mi tu nie krytykować miętowych rzeczy! (Pomachałabym Ci przed nosem miętowym Grand Dessertem, gdybym miała taką możliwość.)
UsuńO rany co za fuzja smaków jadła bym aż by mi się uszy trzęsły:)
OdpowiedzUsuń