poniedziałek, 22 stycznia 2018

Pana Chocolate 70 % Fig & Wild Orange surowa z Boliwii z figami i pomarańczą

Do wyrobów Pana zdążyłam nabrać wręcz obrzydzenia, ale połączenie fig i pomarańczy wydało mi się ostatnią deską ratunku dla honoru tej marki. Jestem pesymistką, więc wielkiej nadziei nie miałam, jednak starałam nie nastawiać się negatywnie.


Pana Chocolate 70 % Fig & Wild Orange to surowa "ciemna" czekolada o zawartości 70 % składników kakaowych z Boliwii (tłuszcz kakaowy + kakao w proszku) z figami, olejkiem pomarańczowym (z dzikich pomarańczy) i cynamonem, słodzona cukrem kokosowym.

Od razu po rozwinięciu papierka zaatakował mnie zapach soczystych pomarańczy. Przeplatały się świeże, kandyzowane i galaretkowate, były natarczywe, ale w sumie nie nieprzyjemne (tym bardziej, że zapach szybko się rozchodził i z czasem ta natarczywość opadała).

Tabliczka w dotyku, przy łamaniu wydała mi się miękko-tłusta, a zarazem krucha. W ustach z kolei okazała się miękko... gumowa. Tłusta również, ale o wiele mniej niż poprzednio jedzone Pana, a bardziej od nich pylista.

W tabliczce zatopiono kawałeczki fig: "strzelające" pojedyncze pestki i grudki-zbitki kilku pesteczek oraz twardsze skórki. Nie podobało mi się, że aż tak je podrobili, bo przełożyło się to na mało wyraźny smak.

Tutaj przywitała mnie łagodna gorzkość. Jej charakter początkowo był "neutralny", a potem zaczął robić się coraz bardziej pomarańczowy i przypominać skórkę pomarańczy.

Szybko dołączała do tego słodycz, podkręcająca smak pomarańczy jako całego owocu. Nieźle wyszedł tu posmak cynamonu (zrobiło się prawie-prawie korzennie), choć mógłby być mocniejszy.
Słodycz jednak nie była zbyt owocowa. Kojarzyła mi się raczej z rześkim karmelo-toffi przez ogólną dość znaczącą maślaną nutę. Ona zaś wpisała się w lekko orzechowy klimat (pewnie kakaowego pochodzenia), zespajający ją wraz z olejem kokosowym (bardzo delikatnym akcentem) i mdłym kakao.

Większego kwasku nie czułam - jeśli jakiś surowo-kakaowy był, to wpisał się w ogólną (jednak też niezbyt kwaśną) pomarańczowość. Ta nie była specjalnie silna, ale wyczuwalna i zaskakująco naturalna. Soczystość jednak była słabiutka.

Również słabiutki był smak fig. Raz i drugi się nieco wybił, nie mówię, że nie, ale tak posiekane, miękkie figi i pojedyncze strzelające pesteczki częściowo podkręcały słodycz, samego zaś wyraźnego smaku fig jako takiego nie roztaczały. Śmiesznie wpisały się w pomarańcze, chwilami kojarząc się z mandarynkami.

Pod koniec to bardziej neutralnie-mdłe orzechowe nuty dominowały, pojawiał się lekko dymny motyw kakao i to wszystko zostawało w posmaku wraz z pomarańczami, przekładając się na przyjemną (ale i tak za słabą) gorzkawość. A do tego poczucie suchej pylistości i trochę tłustości, co akurat Pana mogłaby sobie darować.

W zasadzie była równie smaczna co Coconut & Goji, najbardziej kakaowa (choć wciąż za słabo) ze wszystkich Pana, jednak tutaj nie dopracowali dodatków: figi wyszły przyjemnie, ale mogliby dać o wiele większe kawałki, dzięki czemu lepiej zachowałby się smak, a olejek pomarańczowy (mimo że nie sztuczny) spokojnie można by zamienić na kawałki owoców, skórki.


  ocena: 6/10
kupiłam: urbanvegan.pl
cena: 17,50 zł (za 45 g)
kaloryczność: 485 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: kakao (tłuszcz kakaowy 55%, kakao w proszku), cukier kokosowy, figi 14%, olej kokosowy, karob, cynamon cejloński, olejek eteryczny z dzikiej pomarańczy 1%, sól himalajska

9 komentarzy:

  1. Z figami bardzo nam się podoba :) Co prawda olejek już mniej ale jak nie jest to sztuczny aromat to chętnie byśmy spróbowały :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po co tyle tego nakupowałaś? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo mnie dodatki zachwyciły i brałam w ciemno. Głupia ja i naiwna. :< Nawet sobie nie wyobrażasz, jak tego żałuję.

      Usuń
  3. Jaka to jest dzika pomarańcza a jaka "zwykła"? xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Połączenie fig z pomarańczami bardzo zachęcające!

    OdpowiedzUsuń
  5. Przypomniała mi się ciemna Terravita z dodatkami: musli i owocami. Były one tak twarde, że mogłam połamać zęby. Dobrze, że kolejne okazały się super. Ta Twoja nie zachwyca. Obawiam się, że dałabym jej niższą ocenę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe... a wspomnianą Terravitę mogłabym spróbować, gdyby nie ta twardość. A tak się nie podejmę, bo nawet nie będzie komu oddać, jakby co.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.