Naprawdę nie lubię Barona. Przyznaję, że firma ma i jakieś tam całkiem dobre słodycze, ale większość próbowanych przeze mnie była po prostu niesmaczna. Kupując tę czekoladę do podziału z Mamą byłam dobrej myśli, ale im bliżej otwarcia, tym przeczucia były gorsze. Nie pomogło nawet wspomnienie tego, że np. Milkę Peanut Caramel uznałam za całkiem niezłą jak na Milkę. Pocieszałam się jednak, że z moich obserwacji wyszło, że produkty Barona dla Biedronki są lepsze niż Barona-Barona.
Baron Magnetic Ulubiona Mleczna Czekolada z nadzieniem o smaku Masła Orzechowego to czekolada mleczna z nadzieniem 57 % o smaku masła orzechowego i kawałkami orzeszków ziemnych solonych. Produkowana przez ZWC "Millano" Baron dla Biedronki.
(Mimo że Mama otworzyła czekoladę dzień wcześniej, nadzienie w miejscu przełamania wyglądało dziwnie inaczej niż "tylko co przełamane"; dobrze, że przynajmniej nie zwietrzała.)
Tabliczka już ręce strasznie tłuściła, a w ustach tłustość wręcz szalała. Sama czekolada okazała się tłustą plasteliną, nadzienie zaś... było lekko zalepiające w sposób masłoorzechowy, ale i bardzo, bardzo kremowe, z oleistym efektem. Całość była niewiarygodnie miękka i plastelinowa, ale sytuację trochę ratowały kawałki orzeszków - sporo naprawdę fajnie chrupiących.
Częściowo nasiąkła też nadzieniem, które do głosu dochodziło bardzo, bardzo szybko.
Całość była właśnie jak takie tanie pralinki, straszliwie słodka, ale proporcjonalnie słonawa.
W posmaku pozostawało słone masło orzechowe oraz poczucie słodyczy, a na ustach i palcach warstewka tłuszczu.
Całościowo, względnie obiektywnie, czekolada się Baronowi udała. Strasznie silna słodycz w pewnym momencie została przełamana solą, masło orzechowe czuć bardzo wyraźnie, orzeszki - pierwsza klasa! Niestety, obok tego cała ta plastelinowość, tłustość (zarówno oleiście-tłusta konsystencja, jak i smak margaryny) oraz posmak taniości sprawiły, że dla mnie w większej ilości jest to twór niezjadliwy (dwie kostki spoko, przy gryzie trzeciej poczułam lekkie obrzydzenie...). Baron musi dodawać do swoich wyrobów jakiś aromat, który wyjątkowo mi nie podchodzi (a wyłapuję podobny w każdym jego nadziewańcu).
O tej czekoladzie wspominałam przy recenzji Millano-Baron Yummy Peanut Pleasure i... muszę przyznać, że była od niej o wiele lepsza, ale właśnie z podobną nutą aromatu. Z okropną Reese's też wygrała. Myślę, że summa summarum to jeden poziom co Wawel (mają zupełnie inne wady, więc w sumie wychodzi na jedno), choć Baronowi o wiele bliżej do masła orzechowego (gdyby nie sztucznie-tandetne nuty mogłaby być dzięki temu naprawdę smaczna!).
O tej czekoladzie wspominałam przy recenzji Millano-Baron Yummy Peanut Pleasure i... muszę przyznać, że była od niej o wiele lepsza, ale właśnie z podobną nutą aromatu. Z okropną Reese's też wygrała. Myślę, że summa summarum to jeden poziom co Wawel (mają zupełnie inne wady, więc w sumie wychodzi na jedno), choć Baronowi o wiele bliżej do masła orzechowego (gdyby nie sztucznie-tandetne nuty mogłaby być dzięki temu naprawdę smaczna!).
ocena: 5/10
kupiłam: Biedronka
cena: coś koło 7-8 zł? (za 260g) nie wiem - płaciła Mama
kaloryczność: 535 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, orzeszki arachidowe 18,2%, tłuszcze roślinne w zmiennych proporcjach (palmowy, shea), tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, serwatka w proszku, orzeszki arachidowe solone 5% (orzeszki, sól 1,5%), miazga kakaowa, mleko w proszku odtłuszczone, tłuszcz mleczny, sól, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii, aromat
hahaha, wiesz co? Napisałabym: - Niech Cię p... pochłonie", ale to mógłby być dla Ciebie komplement xD Plastelinowata owszem, tłusta jak najbardziej, ale obrzydliwości nie wyczułam... a idź Ty lepiej recenzuj te swoje ziemiste i dymne słodkości, a nie pacz nam radości z plebejskości! ;D
OdpowiedzUsuńHaha, rzeczywiście.
UsuńTeż znowu dochodzę do wniosku, że chyba jednak nie ma sensu, bym i inne słodycze niż te moje czekolady testowała. Już tyle paskud zwykłych od Mamy spróbowałam... że zwątpiłam w słodycze. A potem nagle np. jakiś sernikowy Góralek i weź człowieku. Niby jednak smakująca rzecz na kilkadziesiąt to trochę słaby wynik, ale jednak...
hahaha, wymiatasz człowieku! Ale Ty to wiesz ;D
UsuńO, wymiatam, wymiatam! Ostatnio głównie zapasy ze swojej szuflady słodkości.
Usuń<3
UsuńJadłyśmy ją na pewno masę czasu temu ale jakoś nie możemy sobie przypomnieć jakie wrażenie na nas wywarła :P
OdpowiedzUsuńŚmiem założyć, że uznałyście ją za przeciętną, bo w sumie jakieś"odchylone" odczucia się pamięta, np. jakby wydała się pyszna.
UsuńKurczę, a ja tyle dobrego o niej czytałam :D Cóż...może nawet to i lepiej, że nie udało mi się jej dorwać.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, że i ja same pozytywne opinie czytałam, ale i tak byłam sceptyczna trochę. Jak widać słusznie, więc nie masz czego żałować.
UsuńNo nie.... nuta praliny a Ty z pralinami nie jesteś za pan brat :P
OdpowiedzUsuńI to jeszcze gdzie... do masła orzechowego?! Baronowi odbiło.
UsuńNiech on lepiej masła orzechowego nie tyka...
UsuńJak tylko zobaczyłam miniaturę, lekko się zagotowałam. Wiedziałam, że o tej pysznej czekoladzie naczytam się wiele złego. Koniec końców nie ma tragedii (smakowo), ale i tak mam dowód, że w kwestii czekolad plebejskich nie powinnam na Tobie polegać. Konsystencja, na której powiesiłaś psy, dla mnie jest IDEALNA. W tabliczce nie zmieniłabym niczego.
OdpowiedzUsuń