Domori IL Blend 70 % to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao - blend trinitario z domieszką criollo.
Moja tabliczka ważyła 75 g.
Moja tabliczka ważyła 75 g.
Po otwarciu uderzyła mnie... delikatność. Ale jakże głęboka i wyrazista. Zapach nie był słaby, on był... subtelną, ale jakże pobudzającą zmysły grą wstępną aromatów. Oto kawa z beżową pianką, kojarząca się może trochę palono-drzewnie. Obok tego lekka ziemistość, co wraz z mocno migdałowym akcentem przywodziło na myśl marcepan. Przy nim pojawiała się poważna słodycz, która to dzieliła się miejscem ze śliwkami i... malinami? owocami leśnymi? Takie to jakby z kropelką alkoholu.
Za każdym razem w momencie odgryzania kawałka w głowie pojawiało mi się słowo "słodziutko", ale witał mnie smak kawy z pianką, albo raczej... cudownej pianki, pod którą kryła się kawa. Delikatna gorzkość była lekko palona, początkowo kojarzyła się bardziej z drzewami i kawą.
Delikatne migdały okazały się jakieś dziwnie soczyste... Marcepan! O tak, w pewnym momencie czułam go wyraźnie. Wciąż było słodziutko, ale i jakby z kropelką alkoholu. Jakaś śliweczka do tego? A może nawet śliwkowa naleweczka?
Symfonię smaków kończyła taka poważniejsza owocowość (obstawiałabym śliwkę i jakiś syrop / nalewkę) i gorzkawość tylko trochę palona, takie zwyczajne połączenie drzew i migdałów w słodkiej ramce (wyszła jakoś tak "naturalnie").
Smakowała mi o wiele bardziej niż dwa pozostałe blendy. Połączyła nuty drzew i owoców leśnych, które występowały w obu, a także poszła zdecydowanie w kierunku daktylowym (Blendowi Trinitario jakby nie starczyło odwagi; nie pociągnął dalej tej nuty, a zostawił niedosyt) oraz migdałowym jak Criollo (odrzucając jednocześnie całą toffi-maślaność criollo). "Uwykwintniona" słodycz trinitario i "ucharakternione" criollo - oj, ktoś tu chyba dał doskonałe proporcje.
Bardzo smaczna czekolada, której nie mam nic do zarzucania.
ocena: 9/10
Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy
Aktualizacja z lipca 2019: Nie wiem, czy to kwestia ilości zjedzonych tabliczek, może jakoś się w nią wciągnęłam / uzależniłam, bo uznałam, że jednak należy jej się 10/10. Za pierwszym razem wydawało mi się, że trochę brakowało jej "tego czegoś", ale... do tych intensywnych, głębokich i szlachetnych smaków jednak nie dodałabym już nic więcej.
Swoją drogą, czytałam na stronie jednego sklepu, że to blend sześciu różnych podgatunków criollo, a z dodatkiem trinitario. Gdy jadłam po raz pierwszy, na stronie Domori widziałam informację, że trinitario z dodatkiem criollo; obecnie zaś nie mogę tej czekolady w ogóle znaleźć na stronie Domori. Nie wiem więc, co i jak. Według mnie nie ma to jednak znaczenia, bo smakuje bosko.
Wiedząc, czego się spodziewać, w zapachu skupiłam się na owocach i tym razem nie powiedziałabym: "jakby z kropelką alkoholu...", a : "podrasowane alkoholem - dobrym winem?".
Z kolei w smaku, po tej smakowitej gorzkawości kawy i drzew, a także słodyczy daktyli i miodu, już te brzoskwinie w syropie zdawały się wplatać do kompozycji leciutki kwasek.
Albo raczej soczystość... wśród właśnie soczystszych owoców w drugiej połowie rozpływania się kęsa doszukałam się też wiśni. Dopadły do śliwek i śliwkowej nalewki; ja zaś pomyślałam o winie.
To, co poprzednio opisałam jako migdały i marcepan nasączony alkoholem... tym razem pod koniec wydawało się nieco mniej znaczące, ale wciąż wyraźne. Właśnie też drzewne i jak kawa... też dość soczysta.
ocena: 10/10
Aktualizacja z lipca 2019: Nie wiem, czy to kwestia ilości zjedzonych tabliczek, może jakoś się w nią wciągnęłam / uzależniłam, bo uznałam, że jednak należy jej się 10/10. Za pierwszym razem wydawało mi się, że trochę brakowało jej "tego czegoś", ale... do tych intensywnych, głębokich i szlachetnych smaków jednak nie dodałabym już nic więcej.
Swoją drogą, czytałam na stronie jednego sklepu, że to blend sześciu różnych podgatunków criollo, a z dodatkiem trinitario. Gdy jadłam po raz pierwszy, na stronie Domori widziałam informację, że trinitario z dodatkiem criollo; obecnie zaś nie mogę tej czekolady w ogóle znaleźć na stronie Domori. Nie wiem więc, co i jak. Według mnie nie ma to jednak znaczenia, bo smakuje bosko.
Z kolei w smaku, po tej smakowitej gorzkawości kawy i drzew, a także słodyczy daktyli i miodu, już te brzoskwinie w syropie zdawały się wplatać do kompozycji leciutki kwasek.
Albo raczej soczystość... wśród właśnie soczystszych owoców w drugiej połowie rozpływania się kęsa doszukałam się też wiśni. Dopadły do śliwek i śliwkowej nalewki; ja zaś pomyślałam o winie.
To, co poprzednio opisałam jako migdały i marcepan nasączony alkoholem... tym razem pod koniec wydawało się nieco mniej znaczące, ale wciąż wyraźne. Właśnie też drzewne i jak kawa... też dość soczysta.
ocena: 10/10
Bardzo mi smakowała, ale przypominała raczej brownie nasączone wiśniówką. Wpadły jeszcze suszone wiśnie, sok pomarańczowy i chrupiąca bagietka, także idealna czekolada na śniadanie :D
OdpowiedzUsuńLubię takie zapędy alkoholowe. Wiśniówka brzmi równie dobrze, co nalewka śliwkowa.
UsuńNie kupiłem jej, bo blendy są u mnie raczej na drugim miejscu, ale pewnie kiedyś spróbuję, zapowiada się całkiem interesująco.
OdpowiedzUsuńWiesz, jak to u mnie jest, więc nie mogę tego nie napisać, bo nie byłabym sobą: kup koniecznie!
UsuńPS Nicalizo pyszna! Manufaktura w nieco innym wydaniu, powiedziałabym.
Kupię przy następnej okazji.
UsuńW Nicalizo to mi się podobało, że jest taka inna. Manufaktura odważyła się na eksperyment, albo po prostu z tego kakao tak wychodzi. Szkoda, że już jej nie ma :(
Właśnie ciekawe jest to kakao, aż bym zapolowała na nie w wykonaniu jakiejś innej marki.
UsuńOpakowanie produktów w jakimś stopniu wpływa na to czy je kupujemy - ładne to wpada w oko ale liczy się smak ;) Tutaj n szczęście jest i smak bo 9/10 to świetna ocena ;) A skład? Rewelacja ;)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie należę do mniejszości, która ekscytuje się opakowaniami. Kłopot w tym, że zapewne nasze gusta się nie pokrywają (niedawno się pokryły, gdy wyraziłam chęć podwędzenia Ci jednego kartonika :P). To opakowanie jest dla mnie żadne.
OdpowiedzUsuńWiesz, mi wydawało się niezwykle, gdy standardowe opakowanie czekolady to było takie jak Milki, Wedla itd. Obecnie już się zaprzyjaźniłam z Domori, to widzę je jako bardzo ładne, ale już nie aż takie zcahwycajajace. Ale to fakt, że i tu nasze gusta się rozchodzą.
Usuń