Pastylki miętowe albo się lubi, albo nie - przynajmniej tak mi się wydaje. U mnie sprawa jest o tyle bardziej złożona, że zawsze uwielbiałam pastylki Goplany, nie cierpiałam After Eight, a pastylek Wawelu jakoś nie lubiłam (A jadłam... może raz? Teraz już w ogóle straciłam pewność, czy miało to miejsce.). Nawet gdy po latach do Goplany wróciłam, smakowały mi. Tanie miętowe nadziewańce (Ritter Sport, Terravita) też w sumie uznałam za całkiem w porządku, więc jak zobaczyłam "czekoladę udającą pastylki miętowe", kupiłam. Fakt, że nie lubię Wawelu jakoś mi uciekł z głowy. Wrócił, paskudnik jeden, dopiero w okolicach planowania otwarcia. I nie pomógł fakt, że czekolada jest z nowej linii, bez sztucznych dodatków.
Tabliczka łamała się z trzaskiem, była bowiem twarda i krucha. Kruszyło się jej suchawe, pozornie gładkie nadzienie otoczone tłustą czekoladą. O ile w ustach czekolada była tłusto-mazista jak czekolada, tak nadzienie szło raczej w kierunku... tłusto-wodniście-oleistym, mazistym jak jakiś lukier, chrzęszcząc przy tym cukrem i proszkiem.
Ta okazała się zadziwiająco jak na Wawel czekoladowa, a nie polewowa. Była to wprawdzie przesłodzona, tłusta i w sumie niegorzka ciemna czekolada, ale polewą nie zajeżdżała. Przeciętniak, który jednak sprawiał, że nadzienie było przystępne...
Właśnie mentolowość, cukrowość i kwaśno-oleista margarynowość pozostawały w posmaku, bez jakiegokolwiek wspomnienia czekolady. Zacukrzało i obrzydzało kwaśno-mentolowym smakiem bardzo szybko. Jedna kostka, zanim nadszedł posmak, to jeszcze... ale już druga... To mój limit.
Całość uważam za... poniekąd zjadliwą, ale smakującą tak, że nie chce jej się jeść. O ile jeszcze początek, gdy główną wadą jest cukrowość, czekolada łączy się z nadzieniem, ich przesłodzenie splata się ze sobą, był w gruncie rzeczy przeciętny, tak mniej więcej od połowy to nie "jedzenie czekolady", a "męczenie obleśnego kawałka czegoś przesadzonego smakowo". No i ciężko jest pozbyć się posmaku.
ocena: 2/10
kupiłam: Tesco
cena: 2,59 zł (chyba)
kaloryczność: 558 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: czekolada (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, tłuszcz roślinny: masło shea, lecytyna sojowa), olej palmowy, cukier, mleko w proszku odtłuszczone 7,5%, serwetka w proszku, lecytyna sojowa, naturalny olejek miętowy, mentol
Nie szaleje za miętą (zwłaszcza w lodach), ale pastylki i tego typu nadzienia mnie obezwładniają! Ten cukier puder, lukrowość, ordynarność... Kurczę, chyba ją kupię bo za pastylkami naprawdę stoję murem ;) A mentosy... o ludzie! Przepadam z dzieciństwa ^^
OdpowiedzUsuńAle lubisz pastylki Wawelu? Nie Goplany? Według mnie jest ogromna różnica na niekorzyść Wawelu.
UsuńW sumie... (Myśli)... To dobry pomysł na porównanie... Dzięki ;)
UsuńNie dziękuj! To ja podziękuję, jak będę mogła to przeczytać. :D
UsuńNie dość, ze mięta to jeszcze Wawel... za wiele dla mnie. Horror:P
OdpowiedzUsuńU mnie horror w prawdziwym świecie, nie tylko na ekranie.
UsuńWspółczuję...
UsuńJa akurat lubię tę czekoladę.
OdpowiedzUsuńAle tę wersję? Bo wiem, że kiedyś nadziewany Wawel jakoś inaczej wyglądał.
UsuńTo prawda - te pastylki się lubi albo nie. Ja ich nie znoszę :P
OdpowiedzUsuńDziwię się, dlaczego dobre czekolady często jesz najpierw w miniaturach, a potencjalnego paskudnika z Wawelu upolowałaś 100-gramowego zamiast w pastylce. Sama muszę w końcu zjeść czekoladki Goplany i Wawela. Wcześniej kupić, bo jeszcze ich nie mam. Co do After Eight, nienawiści względem listków nie czuję, ale z cukrowością producent poszalał.
OdpowiedzUsuńMiniaturek nigdy nie kupuję, dostaję je. Uwierz mi, zawsze wolę pełnowymiarową tabliczkę.
UsuńBo nie lubię formy pastylek / cukierków, wątpię w świeżość rzeczy na wagę, a zwykłe czekolady je Mama. Poza tym mam podejrzenia, że mimo wszystko czekolady robią inaczej niż np. pastylki właśnie. To trochę tak, jakby porównać wafelka Grześka do grześkowej czekolady albo Grześków w formie cukierków (widziałaś je? masz?).
I tu się nie zgadzam, bo np. bombonierka Goplany to to samo, co czekolada, więc nie trzeba kupować obu produktów, żeby poznać ich smak. Jeśli coś jest zbudowane z kilku warstw i zostają zmienione proporcje - ok. Jest różnica np. między małym a dużym Ritterem. Ale gdy w grę wchodzi tylko czekolada i krem? Wątpię.
UsuńCukierki widziałam, ale mnie nie interesują.
Ja się w ogóle w cukierkach i bombonierkach nie orientuję, więc sugerowałam się opinią Mamy, że cukierki, a czekolady Wawelu różnią się ogromnie, jakby normalnie dwaj różni producenci za nimi stali. Ona np. kocha ich cukierki zabajone (to teraz jej ulubione słodycze), a czekolady nie cierpi.
Usuń