Milka Pudding auf Haselnuss-Sosse Alpenmilch Schokolade to "mleczny deser czekoladowy z sosem o smaku orzechów laskowych".
Po otwarciu poczułam słodziutko-orzechowy zapach. Był lekko sztucznawy, choć to akurat taka nieprzesadzona i "jeszcze przyjemna sztucznawość" oraz niewątpliwie czekoladowy. Kojarzył mi się jednak bardziej z białą czekoladą (mleczno-białą?). Widzę to tak: o ile np. Muller de Luxe orzechowy to "ciemnoczekoladowy orzech, jakieś wyidealizowane Ferrero Rocher", tak ta Muller Milka to... wyidealizowane białe Kinder Bueno (kiedyś je kochałam, a klasyczne Kinder Bueno nienawidzę odkąd pamiętam).
W smaku już od pierwszej chwili czułam silną słodycz i silną, taką gęściutką, pełną mleczność. Oczywiście czuć w tym zarówno mleczną bazę, jak i uroczą mleczną czekoladę.
Całość nasiąkła posmakiem orzechów laskowych, co kojarzyło się z jakimś... mleczno-orzechowym kremem (może właśnie a'a białe Bueno). Tak niemal nugatowo, a więc bardzo, bardzo słodziutko, "słodyczowo" orzechowo, ale... wciąż przyjemnie. Czuć sztuczność, ale w trakcie jedzenia nie przeszkadzała. Co więcej, wydaje mi się, że czułam tam wręcz słodko karmelową nutkę. Wkomponowała się w toń mlecznej, dziecinnie czekoladowej słodyczy.
Całość wyszła przesłodko i przeuroczo, a przy tym bardzo mlecznoczekoladowo. Podchodziło pod moje wyobrażenie o słodzonym, zagęszczonym mleku czekoladowym. Słodycz zaczęła mi trochę przeszkadzać już po połowie, ale było tak przyjemnie mlecznie i wciąż wyraźnie czekoladowo, że można na to oko przymknąć. Orzechowy smaczek, gdy tak zaznaczał się wyraźniej (nie wymieszałam dokładnie), także wyszedł błogo-słodko i przyjemnie. Jego sztuczność trochę za bardzo dawała mi się we znaki po zjedzeniu.
Po deserze pozostawał bowiem posmak sztucznego, słodkiego orzecha, poczucie dziecinnej czekoladowości i poniekąd przyjemne przesłodzenie.
Deser wyszedł więc słodko (za słodko!) i dziecinnie, wyraziście i lekko sztucznawo, jednak smacznie i zachwycająco gęsto. W moim rankingu deserów znalazł się za Mullerem de Luxe (który był wszakże ciemnoczekoladowy - bardziej "mój"), zdecydowanie wyprzedzając Polmlek. Z ochotą przygarnęłam jeszcze jeden, który Mama kupiła "na zapas, jak nie chcesz, to ja zjem".
ocena: 7/10
kupiłam: Mama kupiła w Biedronce
cena: 3 zł (?)
kaloryczność: 146 kcal / 100 g; deser (150g)
czy kupię znów: mogłam
Skład: mleko odtłuszczone, cukier, śmietanka, czekolada mleczna 4% (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku odtłuszczone, miazga kakaowa, słodka serwatka w proszku, tłuszcz mleczny, lecytyna sojowa, miazga z orzechów laskowych, aromat), skrobia modyfikowana, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu 1,4%, miazga z orzechów laskowych 1,2%, czekolada 0,8%, mleko zagęszczone odtłuszczone, stabilizator: fosforany sodu; substancja zagęszczająca: karagen; sól, syrop cukru skarmelizowanego (cukier, woda), aromat
Skład: mleko odtłuszczone, cukier, śmietanka, czekolada mleczna 4% (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku odtłuszczone, miazga kakaowa, słodka serwatka w proszku, tłuszcz mleczny, lecytyna sojowa, miazga z orzechów laskowych, aromat), skrobia modyfikowana, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu 1,4%, miazga z orzechów laskowych 1,2%, czekolada 0,8%, mleko zagęszczone odtłuszczone, stabilizator: fosforany sodu; substancja zagęszczająca: karagen; sól, syrop cukru skarmelizowanego (cukier, woda), aromat
O nie nie skuszę się bo nienawidzę sztucznych orzechów laskowych w łakociach bleeee
OdpowiedzUsuńJa też nienawidzę sztucznych laskowych, ale są przypadki, rzadko, ale są, że ta orzechowość jest tak wyważona, że mi odpowiada.
UsuńMi sos skojarzył się nie z Kinder Bueno, a ewidentnie z Monte ;) Smakował mi bardziej bo je uwielbiam, ale gdyby był w combo z milką to dopiero była by dla mnie petarda... Dla Ciebie pewnie zabójcza w skutki :D
OdpowiedzUsuńSzkoda jednak, że sos nie był bardziej zawiesisty, a nie taki... odpływający w nicość ;)
Wiesz, że nie kojarzę smaku Monte? Wydaje mi się, że raz w życiu musiałam jeść, bo to aż nierzeczywiste, żebym nie jadła, ale... Odkąd pamiętam, nie ciekawiła mnie.
UsuńZamykam oczy i udaję, że tego nie widziałam! Jednak może to dobrze, bo mogłabym się nie pozbierać po jego recenzji w Twoim wykonaniu ;)
UsuńWygladem przypomina mi nie udany budyń :P
OdpowiedzUsuńDobrze, że był udany.
UsuńTego nie udało mi się dorwać :/ Ale może kiedyś...
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę.
Usuń"Przeuroczy" w Twoich ustach jest niczym sarenka na koncercie metalowców :P Nie wiem, czy odnoszę dobre wrażenie, czy po prostu zaczęłam bardziej zwracać na to uwagę, ale ostatnio w co drugim wpisie występuje mama.
OdpowiedzUsuńOstatnio wrzucam sporo recenzji rzeczy, które albo kupiłam bardziej pod nią, albo ona kupiła, więc to pewnie dlatego. Czekolady degustacyjne kupuję i od początku do końca zjadam sama, więc jej nie wspominam przy nich.
Usuń