Czasem przeglądając instagrama, przewijają mi się przed oczami jakieś zupełnie nieznane czekolady. Niektóre systematycznie, ale nie tak nachalnie często. Zdarza się wtedy, że mimo że wiem, że mogą nie być niczym oszałamiającym, po prostu budzi się we mnie... nawet nie tyle chęć, co chcica ich spróbowania. Tak właśnie było z dzisiaj przedstawianą. Zdjęcia były ładne, dodatek niecodzienny, pochodzenie kakao też nie byle jakie, a komentarze pozytywne.
Benjamissimo Chia Grapefruit Dark 70 % to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z Nikaragui z nasionami chia i grejpfrutem (olejkiem).
Po otwarciu poczułam ciekawie kontrastowe zestawienie. Cytrusowa wilgoć kojarzyła mi się przede wszystkim z pomarańczową maślanką, jogurtem, ale też po prostu ze słodko-kwaśno-gorzkawymi cytrynami i grejpfrutami. Nie były jednak soczyście owocowe w 100 procentach.
Dziwnie wchodziła w to wszystko sugestia suchego, kakaowego biszkoptu, chyba o trochę piernikowych zapędach.
Jasna, wyglądająca na dość maślaną, tabliczka wydała mi się sucho-tłusta w dotyku. Trzask miała przyjemny, a przekrój (co mnie ucieszyło) nie ujawnił zbyt wielu chia, nie wpłynęły też na kruchość. Dopiero w trakcie jedzenia pokazały swoją śliską naturę, strzelając przy rozgryzaniu. Było ich jednak mało (na szczęście, bo nie lubię). Czekolada rozpływała się dość szybko, choć niezbyt chętnie, bo mięknąc trochę ulepkowo-tłusto, a jednak z wysuszającym efektem. Miała i soczyste momenty, ale za mało.
W smaku od pierwszej chwili czekolada raczyła łagodnym charakterem.
Najpierw był to smak suchego piernika i suchych, jasnych biszkopcików w towarzystwie szczypty korzennych, piernikowych przypraw. Po chwili oczami wyobraźni zobaczyłam jakiś jasny piernik... lekko uginający się, bo... właśnie może nie taki suchy.
Po ustach rozeszła się soczystość. Zrobiło się słodko - głównie, ale nie tylko owocowo. I nie były to w 100%-ach surowe owoce.
Najpierw wychylała się słodka, trochę olejkowo-skórkowa pomarańcza, a po chwili zabłysła słodziutka gorzkawość grejpfruta, od której odchodził jakiś czerwnoowocowy wątek (malina? porzeczka?). Scenę jednak zawłaszczała sobie pomarańcza - słodka, ale aspirująca do gorzkawej... w kontekście galaretkowo-dżemowym? Słodko-soczysta jak owoc, ale też "przerobiona".
Próbując skupić uwagę na samej czekoladzie trafiłam na delikatność, zero gorzkości, a taki... orzechowo-maślany smak. Obstawiałabym jakieś delikatne, nieprażone orzechy ze skórkami. Wydawało mi się za to, przy rozgryzaniu, że chia dodają im odrobinkę złudzenia soli. Łagodność i maślaność (wraz ze śliskością nasionek) z kolei sugerowały mi trochę jakiś słodko-owocowy produkt mleczny - jogurt? maślankę?
Zwykłe cytrusowe nuty również wydawały się rozkręcać przy chia. Wtedy czułam jakiś właśnie żółtoowocowy kwasek - na myśl przyszły mi ananasy. Jakby jakoś ananasowo smakowały same chia...? Tak rześko-roślinnie (algowo?)... dziwnie (a przecież ponoć nie mają smaku). Ta "rześkość" z kolei znów przywodziła na myśl słodką i owocową maślankę.
Końcówka, robiła się słodka za sprawą owoców, ale wracał też smak słodkiego biszkoptu i/lub biszkoptów. Pozostawał posmak... mało wyrazistej czekolady i olejkowo-cytrusowy. Słodki, ale nie za słodki, bo w to wkomponowany.
Tabliczka wyszła bardzo owocowo, głównie pomarańczowo. Cały bukiet cytrusów (ale i jakiś czerwonych owoców, ananasa) podała na słodko. Właściwie nie było w niej gorzkości - może tylko lekkie przesłanki, ale gorzkość nie. Nie znaczy jednak, że wyszła strasznie słodko. Po prostu łagodnie. Łagodność sprawiała, że wydała mi się maślankowa i jogurtowa. Tu jednak znowu warto zaznaczyć, że mimo wszystko nie wyszła też kwaśno. Zaserwowała kwaskowate rzeczy w wersji na słodko.
Nie była jednak bardzo olejkowa, więc (pamiętać Manufakturę Johe Criollo 70 % i Zottera Labooko Nicaragua 60%) czuję, że samo kakao sporo owoców tchnęło, bo oprócz tego czułam też odrobinkę orzechów i przypraw piernikowych, które w tamtych też się pojawiały. Wyszła więc smacznie, ale według mnie... za dużo tu tłuszczu kakaowego - owocowe nuty jak widać wymagały aż podkręcenia, a reszta strasznie nieśmiało się rysowała. No i konsystencja taka sobie.
ocena: 6/10
kupiłam: naturalny24.pl
cena: 10,60 zł (za 70 g)
kaloryczność: 582 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie
Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, nasiona chia 2%, olejek grejpfrutowy 0,1%, olejek pomarańczowy, olejek cytrynowy, wanilia Bourbon
Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, nasiona chia 2%, olejek grejpfrutowy 0,1%, olejek pomarańczowy, olejek cytrynowy, wanilia Bourbon
Gdyby były w niej cząstki grejpfrutowe wydałaby mi się ciekawsza ;)
OdpowiedzUsuńGdy kupowałam, jakoś umknęło mi, że to olejek. Wyobrażałam sobie suszony owoc.
UsuńNajprawdopodobniej dlatego, ze nie jest to czekolada z tak zwanej "niższej półki" i nawet przez myśl Ci nie przeszło, ze mogli zrobić takie "coś"
UsuńNiee, nawet nie o to chodzi, bo często i w tych lepszych jest olejek. Nie zawsze jest to złe rozwiązanie, ale czekolady tej marki zawsze zaskakują mnie dodatkiem - a to są nim przesadnie najeżone, a to w sumie w ogóle go nie ma. Dziwne to.
UsuńJakiś czas temu jadłam batonika z dodatkiem naturalnego olejku i wyszło całkiem smacznie ale też z nim nie przesadzili.
UsuńNo i ta już lepsza od pozostałych ciemnych, które dziś skomentowałam. Łagodna, to przede wszystkim. Nie na tyle jednak, żebym w ogóle rozważała zakup.
OdpowiedzUsuńKupować nie warto.
UsuńW sumie to przy tej cenie wyglada na dobry zakup, nic wymyślnego, ale taka ekonomiczna czekolada do jedzenia.
OdpowiedzUsuńJa tam wolę a to J.D. Gross, a to coś... i obecnie nawet takie zwykłe do jedzenia to czyste, a nie z dodatkami.
UsuńWczoraj po raz pierwszy zobaczyłam J.D.Gross z cząstkami pomarańczy i migdałami - tylko nie pamiętam zawartości kakao (56% lub 70%) - była również z samą pomarańczą ;)
UsuńJadłam 70 % z pomarańczą - najgorszy Gross, jakiego jadłam. Znaczy... czekolada byłaby smaczna, gdyby tak wyjąć okropną pomarańczę (napastliwa, kandyzowana, ble). Recenzja dopiero za jakiś czas. Nowej postanowiłam nie kupować, ale dostałyśmy ją z mamą, więc nie wiem. Też 70 %.
UsuńOj.. Gross się nie popisał a szkoda ;/
UsuńTę z malinami jadłaś?
Jeszcze nie, ale mam ją.
UsuńOby to nie były "syfiaste" maliny
UsuńOby, chociaż po tej pomarańczy trochę się obawiam...
UsuńZ jednej strony obawa a z drugiej nadzieja na coś dobrego bo to Gross
UsuńNie bardzo nas kusi akurat ten zestaw smaków :)
OdpowiedzUsuń