Przy Domori 56 % pisałam o markach, do których uwielbiam wracać, ale których nie uważam za naj-naj. Cluizel również do nich należy. Doceniam oczywiście jakość, klasę - nie podważam, ja jednak wolę... po prostu inne smaki. Cluizel zachwycił mnie swoją meksykańską czekoladą (Mokaya 66%), więc i jego nowość, a więc kolumbijska (region według mnie wciąż za bardzo pomijany w plantacyjnych) bardzo mnie kusiła. Zastanawiałam się, czy to aby nie kolejna perełka w ofercie. Na degustację cieszyłam się o tyle bardziej, że miałam nawet trochę więcej, bo jako gratis dostałam neapolitankę (a w przypadku degustacji liczy się dla mnie każdy gram).
Michel Cluizel Plantation El Jardin 69 % Colombie to ciemna czekolada o zawartości 69 % kakao pochodzącego z Kolumbii z plantacji El Jardin.
Po otwarciu poczułam mocno prażony zapach: połączenie orzechów (laskowych i włoskich?), drzew / kory i rozgrzanej ziemi. Obok tego pojawiła się nieśmiała rześkość / lekkość słodkich owoców tudzież kwiatów, a po chwili wymknęła się z tego konfitura śliwkowa i... czyżby nawet cały piernik?
W ustach rozpływała się łatwo i gładko, niemal ślisko, choć powoli. Nie wydawała się nazbyt tłusta za sprawą suchawego efektu, który pozostawiała na koniec.
W smaku najpierw zwróciłam uwagę przede wszystkim na mocne prażenie, przy czym wyraźnie wyeksponowały się nuty orzechów laskowych, drzew i rozgrzanej ziemi... ziemi bardzo ciemnej, zespojonej z...
Ciemną, gorzką (choć nie siekierowatą) kawą. Oto palona kawa dość szybko zabłysła, przejęła ster, ale utraciła go na rzecz pikantnego piernika (jakby niemal z całymi ziarnami pieprzu - albo "smakiem zapachu" takowych). Ostrość rosła bardzo gwałtownie, przez co miałam wrażenie, że jem jakąś czekoladę z chili, aż nagle w całej tej pieprzno-chili piernikowości pojawiły się... ziemiste, takie zawilgocono-gorzkawe orzechy (włoskie?).
Cały czas było w pewien sposób słodko. To nuta wycofana, ale wyraźna. Jak to w pierniku, przywodziła na myśl dobry miód - w dodatku złączony z pikanterią i paleniem. Wpisana w piernik była również słodycz bardziej rześka, wilgotna wręcz. To jakby... piernikowy chlebek bananowy? Banan i słodziutkie śliwki niosły orzeźwienie (a skojarzenie z nimi pewnie nakręcała śliska struktura) tak silne, że momentami aż jakby miętowo-kwiatowe (jednak nie smak mięty)?
Chwilami śliwki stawały się charakterną konfiturą śliwkową / powidłami... w tych rejonach plątały się jeszcze jakieś inne owoce "do piernika" (czy to jako konfitury, czy surowe... ale wpisane w niego).
Pod koniec, gdy rosła słodycz, nagle jakby zbuntowała się gorzkość. Tak jakby to wszystko popić kawą. Po niej jednak został posmak zaskakująco mocno pikantny, ale nie z efektem rozgrzania, a takiej złożonej rześkości / chłodku.
Zszokowana odkryłam, że neapolitanka wyszła lepiej, bo jakby skupiła uwagę na początkowej gorzkości, potem uderzyła silna pikanteria piernika i gdy tylko zaczęła pojawiać się łagodząca słodycz i reszta delikatniejszych nut, kawałek już znikał. (Cudnie by było, gdyby pełnowymiarowa poszła właśnie w kierunku gorzkości i pikanterii.)
Całość bardzo mi smakowała, choć wydała mi się nieco za mocno palona i słodka zarazem (wolałabym, żeby jedno z tego było słabsze, bo połączenie nie przemawia). Ta czekolada to bardzo pikantny piernik z orzechami i konfiturą owocową (śliwki?), do którego bazy dodano banany i miód i przy którym znalazło się mnóstwo prażonych nut. Silna słodycz została dobrze zrównoważona gorzkimi nutami, a silnej pikanterii towarzyszyło orzeźwienie - udane zestawienie. Mimo wyczuwalnych owoców, nie wydała mi się bardzo owocowa (co tu akurat pasowało).
Wyszła w podobnej konwencji (przyprawione ciasto z owocami i kawą) co Manufaktura Czekolady Kolumbia 70%, jednak Cluizelowi zabrakło takiego ogólnego wyrazistego charakteru, który wbił by się w pamięć / serce, ale przynajmniej niecodziennie wyraźna ostrość wyszła ciekawie (charakterystyczna, acz całość nie taka charakterna ;) ).
ocena: 9/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 19,99 zł (za 70 g)
kaloryczność: 571,5 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, strączki wanili bourbońskiej
Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, strączki wanili bourbońskiej
Hm, dla mnie dominującymi nutami były żurawiny, porzeczki i karmel :P Mój ulubiony Cluizel tak w ogóle, koniecznie kiedyś wrócę, może znajdę piernik.
OdpowiedzUsuńOwoce te można by wpleść w konfiturę. Swoją drogą, piernik z żurawiną... O, to by zacna nuta była. Karmel / miód też w sumie mogą być podobne.
UsuńMój ulubiony to Mokaya z Meksyku.
Bardzo lubię tę markę, ale nie mają szerokiej oferty. Tę tabliczkę zdołałem już trochę zapomnieć. Dla mnie najlepszym Cluizelem pozostaje Mokaya i ich niezwykły, mleczny Madagaskar.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja jakoś do Cluizela nie bardzo mam serce. Dobra marka, ale czegoś brak. Mokayę jednak też uwielbiam.
UsuńJedyny pozytywny akapit to ten z piernikiem i chlebkiem bananowym. W reszcie nawet piernik jest piekielny, bo pikantny (z chili i pieprzem). Zdecydowanie nie moja bajka.
OdpowiedzUsuń