Czasem wymyślam sobie konkretne plany próbowania różnych słodyczy, co na blogu pewnie widać. Po wypróbowaniu wielu miętowych czekolad z różnych półek, w różnej formie, odkryłam, że tanie czekolady z białymi, tłuszczowymi nadzieniami (np. Terravita) wciąż chociaż trochę potrafię docenić. Parę razy podczas zakupów naszła mnie myśl, że: niby dlaczego inne czekolady ogólnodostępne miałabym dalej omijać (oczywiście w granicach rozsądku)? Nieźle wspominam kokosowego ciemnego Lindta Creation, dlaczego miałoby być aż tak bardzo gorzej z Wedlem (którego co prawda jako firmy nie lubię i który ma gorszy skład, ale na potrzeby wstępu pomińmy to milczeniem)? Zwłaszcza gdy naszło mnie na jakiegoś nadziewańca w niskiej cenie (do ewentualnej podziałki z Mamą)? Po nadziewanych owocowych (truskawkowa, wiśniowa) i Bajeczny nie miałam już jednak złudzeń, ale zaczęłam sobie mówić, że to w końcu ciemna i nieowocowa, więc może okaże się najlepszą z przytoczonych?
Tabliczkę cechowała pewna miękkość. Przy łamaniu nadzienie trochę się rwało w jakby suchy sposób.
W ustach rozpływała się bardzo szybko, stając się tłustą i gęstą, lepiąco-mazistą masą. Sama czekolada była bardziej tłusto-gładka, kremowa, a nadzienie to zbitka tłustego kremu i proszku - bez wiórków czy kawałków. Całość, za sprawą tego proszku, wydała mi się lekko pylista, ale w żadnym wypadku nie sucha, a tłusta.
Zwłaszcza to ostatnie podkręcała odrobinka kokosowej sztuczności przebijająca się dość szybko. Wraz z nadzieniem w ustach rozchodziła się przesadna słodycz smakująca przesłodzonym mlekiem i kokosem: zarówno sztucznym, jak i autentycznym, "oorzechowawym". Dobrze zagrało to z płynącą z czekolady prostą nutą kakao.
W trakcie rozpływania się kęsa wyrazisty smak mleka bardzo pomógł kokosowi, z którym to się wymieszał, dzięki czemu ten nie był zbyt nachalny. Dodatkowo jakby rozrzedził słodycz, ale nie sprawił, że kompozycja wyszła mleczne - odtłuszczone kakao już o to zadbało, gdyż cały czas gdzieś tam było wyczuwalne.
Pod koniec każdego kęsa robiło się cukrowo-mlecznie i bardzo kokosowo, po czym pozostawał posmak sztucznego kokosa. Gdzieś nieśmiało plątało się jakby poczucie lekkiego kwasku / cierpkości: aromat kokosowy i odtłuszczone kakao?
ocena: 7/10
kupiłam: Tesco
cena: 2 zł z kawałkiem (promocja)
kaloryczność: 532 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym część np. od Mamy przejąć, ale kupić nie
Skład: czekolada ciemna 50 % (cukier, miazga kakaowa, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz kakaowy, tłuszcz mleczny, emulgatory: lecytyna sojowa i E476, sól, aromat), cukier, tłuszcz palmowy, serwatka w proszku, miazga z wiórków kokosowych 7%, mleko pełne w proszku, aromaty, lecytyna sojowa
Skład: czekolada ciemna 50 % (cukier, miazga kakaowa, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz kakaowy, tłuszcz mleczny, emulgatory: lecytyna sojowa i E476, sól, aromat), cukier, tłuszcz palmowy, serwatka w proszku, miazga z wiórków kokosowych 7%, mleko pełne w proszku, aromaty, lecytyna sojowa
Mam ją w swoich zapasach i czeka na spróbowanie :D
OdpowiedzUsuńKocham ją... Szkoda, że bez wzajemności xD
OdpowiedzUsuńJak to? Co taka tabliczka może Ci robić? Zalepia i torturuje? Siedzi w głowie i wierci: "kup mnie"?
UsuńSpytaj ją! Może z Tobą bedzie bardziej rozmowna :>
UsuńMoże po Twojej recenzji Wedel popracuje nad składem? :)
OdpowiedzUsuńDobrze by było! Ponoć w Warszawie organizują jakieś degustacje, testy jakości dla konsumentów więc powinni sobie serio wziąć do głowy, co ludzie o nich mówią i piszą. Oby nie podeszli jak Biedra, która kiedyś rozsyłała czekolady do testów, a potem robiła problemy, gdy ktoś napisał negatywną recenzję. A potem i tak te czekolady chyba wprowadzili (nie wiem, czy w końcu zmienione, czy nie).
UsuńDokładnie. I może wezmą bo po co te testy? Kiedyś Wedel to były na prawde smaczne czekolady a teraz przewaznie tłuszcz, cukier, margaryna ;/ Szkoda bo na prawde moglibyśmy czymś zasłynąć (jako Polacy) tak jak kiedyś Prince Polo.
UsuńA te czekolady z Biedry to są dostępne? Może ich nie ma skoro takie niesmaczne były
Osobiście nigdy nie lubiłam Wedla, więc czasy ich prawdziwej świetności to... Mam wrażenie, tak czuję, że lata młodości mojej Mamy.
UsuńA te czekolady, to było to: http://posypanacukrem.blogspot.com/2016/01/biedronka-testujemy-czekolady.html?m=1
Obecnie w oczy mi się nie rzuciły, ale zobacz na blogu Olgi: http://livingonmyown.pl/2018/08/02/millano-baron-magnetic-banan-karmel/
Nie wiem, czy poprawili, zmienili producentów, czy różnica gustów. Na sobie nie mam zamiaru sprawdzać (a i w akcji testowania nie brałam udziału)
Moja Mama mówi, że kiedyś torcik wedlowski to był rarytas
UsuńNie rozglądam się w Biedrze za czekoladami ale kiedyś te z bloga Olgi widziałam. Nie wiem jak teraz i kto jest producentem. Nie chce mi się szukac, sprawdzać, czytać... to i tak smaki których w moim domu nikt by nie jadł
Torcik jadłam parę lat temu i był dobry. Ogółem nie krytykuję wyrobów Wedla innych, niż czekolady. Większości nie jadłam, a te, które jadłam są spoko, np. CzekoWafel, chałwa.
UsuńRarytas? Może bo rzadkość, więc dość drogi i jednak kiedyś tyle chemii nie dodawali.
Ja oczywiście nie zachęcam, bo przecież sama się za to nie biorę. Swoją drogą, z producentem Czekolaterii z Lidla też się już pogubiłam.
Jestem miło zaskoczona :) Jeśli dobrze pamiętam, mnie też wydała się mniej słodka od propozycji Lindta, a już na pewno od niej lepsza. Kocham tę czekoladę. Tłuszcze mi nie straszne - plastyczność i bagienkowość Wedli oraz Milek to w 100% moja bajka.
OdpowiedzUsuńO tak, miło jest się czasem zgodzić, mimo że różnice w naszych gustach uwielbiam, bo często mam niezły ubaw.
Usuń