wtorek, 27 listopada 2018

Manufaktura Czekolady Chuno Nikaragua 70 % ciemna z Nikaragui

Latem, gdy dowiedziałam się, że na jesień w ofercie Zottera szykują się wielkie zmiany, postanowiłam kilka tabliczek zamówić (w tym postanowiłam zrobić zapas koziej Labooko). Poprzednie ciemne nowości zamówiłam wszystkie... a przynajmniej byłam pewna, że tak zrobiłam. Aż do czasu, gdy zaplanowałam ostatnią degustację - Labooko Peru Chuncho i okazało się, że jednak jej nie mam. I dawaj! Zamawiać! Dzięki Foodie24 wpadło mi jednak coś jeszcze, do porównania - nowinka Manufaktury Czekolady Chuno. Wprawdzie region inny, ale przynajmniej brzmi podobnie, co? Trochę żałowałam, że dziewicza nowość trafiła do mnie jako tester w samym sreberku (opakowanie pewnie jeszcze nie zostało do końca zaprojektowane), ale wiadomo, że liczy się wnętrze (a czekoladę zawsze można jeszcze kupić, gdy już będzie na stronach).

Manufaktura Czekolady Chuno Nikaragua 70 % kakao to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao odmiany Chuno z Nikaragui.

Gdy tylko otworzyłam sreberko poczułam słodką śmietankę (albo odległe skojarzenie z lodami włoskimi sprzed lat?) i całkiem sporo delikatnych kwiatów zestawionych z podwędzanymi, konkretnymi nutami wcale nie tak mocno palonego kakao.

Intensywnie ciemnobrązowa tabliczka ładnie trzaskała, choć nie był to żaden szczególny trzask, a po prostu jakby pełnej tabliczki (ze śmietanką?).
W ustach rozpływała się powoli, nieco mięknąc na tłustawy krem i oblepiając gęstą masą, czym trochę skojarzyła mi się z masłem orzechowym. Była szorstkawa, co skojarzenie to potęgowało (jakby takie nieidealnie przemielone).

W smaku od pierwszego kęsa czułam przeważającą słodycz brzoskwiń i miodu. Zaczęły bardzo, bardzo słodziutkie, dojrzałe owoce, ale szybko stały się tak słodkie, że miód przeważył. Był delikatny, na pewno jakiś jasny i esencjonalnie kwiatowy.

W tle pojawiła się lekka cierpkość i pewien owocowy kwasek (czyżby trafiła się niedojrzała brzoskwinia?). Od cierpkości rozpłynęła się stateczna, leniwa gorzkość. Ukryła się w niej nuta podwędzana. Nie były to żadne wędzone owoce, a po prostu taka... wędzoność, odrobinka dymu. Pomyślałam też o palonej kawie.

I od tego poszło kolejne skojarzenie: gorzkawy od kakao, leciuteńko pikantny od przypraw, obłędnie czekoladowy piernik. Gorzkawość wyszła w nim wyraźnie, choć nie była bardzo silna. Złożyły się na nią także orzechy, które wyłoniły się z czekoladowej toni. Jakby tak przełożyć piernik masłem orzechowym i dodać mnóstwo świeżych? Cały miks orzechów "uprzystępniał" gorzkość, tonował słodycz, która...

...w drugiej części rozpływania się kęsa, opanowała się. Dołączyła do piernika pod postacią bananów, tworząc bananowy piernik. Miodowo-kwiatowe nuty zyskały więcej lekkości, stały się po prostu kwiatami (czyżby piernik posypano płatkami?).

Cała ta gorzkawa neutralność i lekkość wezwały kawę, która wcześniej nieśmiało kręciła się po bokach. Do piernika podano kawę ze śmietanką! Albo inaczej... w czekoladzie znacząco rozkręciła się nuta niesiekierowatej kawy, a także pojawił się motyw, jakby była to czekolada ze śmietanką. Te nuty trzymały się niby razem, ale jednak nie do końca (podobało mi się to, bo kawy ze śmietanką za nic wypić bym nie chciała, a takie nuty "obok" są smakowite).

W posmaku pozostała śmietankowość właśnie, orzechy i słodkie, egzotyczne owoce (banany, może też brzoskwinie).

Czekolada bardzo mi smakowała. Początkowo wydawała mi się nazbyt słodka, ale po dwóch kostkach jakoś przywykłam i z każdą kolejną udało mi się bardziej skupiać na nutach innych. Spodobał mi się wędzony motyw i to, że nuta śmietanki była wszechobecna, a jednak nie ingerowała aż tak bardzo w pozostałe smaki (cudnie wyszła kawa - obok śmietanki, a jednak wcale nie tak jako jakaś mleczna / biała kawa, a prawdziwa kawa). Łagodny piernik jako nutę zawsze przywitam z aprobatą, ale ten wyszedł szczególnie. Ten tutaj widzi mi się jako połączenie tradycji (piernik, miód, wędzoność, śmietanka) z nowoczesnością (masło orzechowe, "piernik bananowy") i "innością" (kwiaty, egzotyczne nuty).
To zdecydowanie łagodna, słodka tabliczka, przy której jednak na brak gorzkawości narzekać nie można, ma ciekawy charakterek i jest po prostu pyszna.

Manufaktura Czekolady Johe Criollo 70 % była o wiele bardziej owocowa, ale jej kawa ze śmietanką czy nawet pierniczki (od pierniczków do piernika całkiem blisko) można z Chuno skojarzyć.


ocena: 9/10
kupiłam: foodieshop24.pl
cena: -
kaloryczność: -
czy znów kupię: tak

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy

8 komentarzy:

  1. Czekam na tę tabliczkę z niecierpliwością, jak będę miał szczęście, to 8-go ją kupię. Biała seria jest całkiem fajna, mi najbardziej podobało się Nicalizo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się w ogóle wykorzystanie kakao z Nikaragui. Wydaje mi się ciekawe i nie wiem, co tak rzadko wykorzystywane. Przecież nie może być aż takie nie do zdobycia...

      Usuń
  2. Jakoś zupełnie mi umknęła. Może nie brzmi ekscytująco, ale kupię przy okazji.
    Musiałaś mi przypomnieć o koziej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie Marcin od Zottera też bym o niej nie wiedziała, więc się nie dziwię. Warto o nią dopytać.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. To stan do zmiany przy najbliższej możliwej okazji!

      Usuń
  4. Brzmi jak mleczna, dlatego mi się podoba. Orzechowy krem, brzoskwinie, miód, śmietanka, kawa i piernik - mniam. Nie kupiłabym, ale też nie uciekałabym jak przez wściekłym tygrysem.

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.