Moser Roth Sommer Edition Limone Joghurt to biała czekolada z kandyzowanymi kawałkami cytrynowymi (8%) i kawałkami (chrupkami?) jogurtowymi (4%).
Edycja limitowana na lato 2018; w opakowaniu 5 minitabliczek (łącznie 125g).
Rozchyliwszy papierek poczułam zapach mleka w proszku, dość silną słodycz (jakby trochę waniliową?) i kwasek. Po chwili kwaskowi przypisałabym cytrynę, która to wydała mi się trochę przerysowana, ale w sumie spójna z mlecznością i białoczekoladową nutą. Ogółem było ok.
W ustach rozpływała się dość szybko i łatwo, jak proszkowy krem. Jej miękka tłustość nie wydała mi się przesadzona, lecz nakręcała ulepkowatość. Całkiem sporo, choć też w ilości odpowiedniej, było w niej sporych kawałków cytrynowych skórek i mniejszych chrupek jogurtowych. Pierwsze cechowała twardość. Z czasem trochę miękły, zwłaszcza pod naciskiem zębów, do których potem trochę się lepiły, sprawiając wrażenie naturalnych z odrobiną scukrzonejżelkowatości. Mało soczyste skórki wydawały się bardzo "podcukrzone" (w końcu kandyzowane). Nie całe, same skórki, ale to one niewątpliwie były bazą. Jogurtowe kawałki, a właściwie jakieś dziwne płatki drobniejsze od skórek, uginały się i trzeszczały, rozpuszczając się trochę i lepiąc do zębów.
W smaku oprócz silnej słodyczy, na samym początku zaznaczył się lekko cukierkowy, sztucznawy kwasek. Niewątpliwie było cytrynowo, ale w sposób kojarzący się z gumą rozpuszczalną. Mało smakowicie, ale na szczęście też mało intensywnie.
Kawałki pozostawione na koniec (po czekoladzie) jawiły się jako nieco bardziej "prawdziwe", odrobinę prawie gorzkawe.
Te jogurtowe... Rozgryzane wydawały się słodko-żadne. Jak polewy jogurtowe (na batonach / płatkach)? Zakładam, że wniosły trochę jogurtowości, ale poczucie, że to one, gdzieś uchodziło.
Te jogurtowe... Rozgryzane wydawały się słodko-żadne. Jak polewy jogurtowe (na batonach / płatkach)? Zakładam, że wniosły trochę jogurtowości, ale poczucie, że to one, gdzieś uchodziło.
W posmaku pozostała mdła, biała czekolada o słodyczy nie za mocnej, ale znaczącej i cukierkowo-sztucznawej. Cytryna właśnie się w to wpisała, choć i wspomnienie autentycznego, soczystego kwasku pozostało. Czułam "wyobrażony jogurt" i nierealistyczną cytrynę. Posmak miał raczej neutralny wydźwięk.
Było kwaśno, ale nie przesadnie, nie za słodko, a jednak nie jakoś specjalnie orzeźwiająco czy z charakterem. Kojarzyła mi się z czekoladową wersją Princessy Lemon, ale nie porwała przez dodatki. Mam za to żal, że tak głupio rozwiązano kwestię jogurtu. Jednak jako biała cytrynowa w sumie się udała.
Z przyjemnością zjadłam dwie minitabliczki i dość (jakoś ostatnio nie czerpię przyjemności z jedzenia białych czekolad, nawet tych dobrych), resztę oddałam Mamie. Jej bardzo smakowała, mimo że jogurtu nie czuła (i nie zarejestrowała obecności chrupek jogurtowych).
ocena: 7/10
kupiłam: odkupiłam od osoby prywatnej
cena: 7 zł
kaloryczność: 561 kcal / 100 g; 1 minitabliczka (25g) - 140kcal
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy (32%), pełne mleko w proszku (17,4%), odtłuszczone mleko w proszku, masło klarowane, skórka cytryny (4,2%), syrop glukozowo-fruktozowy, maltodekstryna, syrop glukozowy, jogurt z odtłuszczonego mleka (1,2%), skoncentrowany sok cytrynowy (0,6%), dekstroza, lecytyna sojowa, stabilizator kwasowości: sok cytrynowy, naturalne aromaty, sól
Jak tylko zobaczylam nazwę czekolady to pomyślałam o princessie white lemon, a jak jeszcze na końcu i niej wspomniałas... To już wiem że ta tabliczka na pewno nie jest dla mnie :D nienawidzę tej princessy! :p
OdpowiedzUsuńTo i ta czekolada by Ci nie smakowała.
UsuńKurde, a coś mi się kojarzy, że Ty mi gdzieś pisałaś, że do cytryny biała czekolada by Ci najbardziej pasowała... Kojarzysz coś takiego czy sobie wymyśliłam?
Tak było, bo cytryna mimo wszystko bardziej pasuje mi do bialej czekolady niż na przykład do gorzkiej :D co nie zmienia faktu ze cytrynowych slodyczy nie lubie bez wzgledu na czekolade :D
UsuńAlee kontraast często za duży! Kwach i cukier, a w ciemnych większe szanse na dopasowanie. :P Nie no, połączenia białej czekolady i cytryny jako takiego nie krytykuję, tylko uważam, że jest trudne do wykonania, problematyczne.
UsuńPonieważ biała czekolada, cytryna i chrupki kojarzą mi się z limitką Princessy, a i marka MR nie sprawia, że czoło marszczy się z podejrzliwością, tego cuda bardzo chętnie bym spróbowała. Cóż za miłe zrządzenie losu, żeby właśnie tę recenzję zostawiłam na koniec. Soczysta cytryna, jogurt, wyraźny kwasek, acz bez wykręcania ryła... zacnie :) I wiesz, ja nawet chrupek nie chciałabym się pozbyć. Przynajmniej nie teraz, przed spróbowaniem.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że by Ci smakowała.
UsuńOgólnie jestem ciekawa, jak byś odebrała Moser Roth. Jak tak szukałam w internecie, to było, że chyba Storck za nimi stoi, niektóre tak mi się kojarzyły z Merci (i właśnie ciekawi mnie, czy miałabyś to samo odczucie), ale czarno na białym nigdzie takiej 100 % pewnej informacji nie widziałam.
Yep, czytałam wstęp i już na tym etapie byłam na tak dla czekolady.
Usuń