sobota, 25 maja 2019

Ehrmann High Protein Caramel Pudding

Karmelowe desery zupełnie mnie nie kuszą, Mama z kolei je uwielbia i kiedy tylko zobaczy jakąś nowość, nie może jej się oprzeć. Gdy pewnego dnia to ja włożyłam do sklepowego wózka karmelową nowość... wytrzeszczyła na mnie oczy. Czyżby role się odwróciły? Ależ nie, po prostu w Polsce pojawił się trzeci smak białkowych deserów Ehrmanna. A że ja mam słabość do jego gęstwin... no cóż. Bałam się trochę, ze będzie powtórka nijakości wersji waniliowej, ale czekoladową wspominałam miło.

Ehrmann High Protein Caramel Pudding to białkowy deser mleczny o smaku karmelowym, bez cukru i laktozy (zawiera jej mniej niż 0,01g/100g; słodzony słodzikami). Deser waży 200 gramów.

Od razu po otwarciu poczułam smakowity zapach z pogranicza krówki, a skojarzenia z Werther's Original w mlecznej konwencji o nie za mocnej słodyczy.

Budyń okazał się tradycyjnie gęsty, wręcz stały i łychostajny, przylepiony do kubeczka tak, że nie wypływał z niego po przewróceniu do góry dnem. Na łyżeczce prześmiewczo się gibał. Był gładko-śliski, a przy tym zalepiająco-zapychający. Mojej osobie wydał się bardzo sycący, że ledwo zjadłam całość.

W smaku od pierwszej chwili czułam stonowaną słodycz. Najpierw skojarzyła mi się z krówką, ale gdy rozeszła się mleczność rozmywająca słodycz, do głowy przyszły mi raczej cukierki mleczne / śmietankowe. Takie... bardzo, bardzo mleczne.

Punkt kulminacyjny był znacząco słodki, ale nie przesłodzony. Nie czułam słodziku, a przyjemny, krówkowo-cukierkowy, mleczno-karmelowy smak. Dokładnie tak sobie wyobrażam Werther's Original w wydaniu deseru mlecznego.

W posmaku pozostała mleczna krówka, mleczny smak takowych cukierków o smaku maślanokarmelowym (albo już prawie toffi?) i lekko zaznaczony słodzik.

Całość okazała się zaskakująco smaczna. Słodka, smakująca ewidentnie jak takie mleczno-karmelowe cukierki, ale w żadnym wypadku nie przesłodzona. Wyrazista, ale nienachalna. Nie czułam słodziku ani nieprzyjemnych posmaków. Konsystencja cudowna. Nie lubię karmelowych deserów, ale ten... muszę mu przyznać, że to poziom zacnego czekoladowego!
Szkoda tylko, że cena taka wysoka... zwłaszcza biorąc pod uwagę szkodliwe słodziki w składzie.

(Swoją drogą można powiedzieć, że to spełnienie mojej wizji z wczesnonastoletnich lat: Milky Way z wnętrzem smakującym Werther's Original, bo nigdy nie lubiłam ani tego, jak słodko-mdły był ten baton ani twardości tych cukierków. W życiu i jedno, i drugie jadłam może tylko raz czy dwa, a zawsze sobie myślałam, że bogatym geniuszem byłby ten, kto by taką hybrydę stworzył.)


ocena: 8/10
kupiłam: Auchan
cena: 7,29 zł (za 200g)
kaloryczność: 76 kcal / 100g
czy kupię znów: nie

Skład: mleko odtłuszczone, 8,5% białka mleka, śmietanka, modyfikowana skrobia kukurydziana, laktaza, substancje zagęszczające: karagen, karboksymetyloceluloza; substancje słodzące: acesulfam K, sukraloza; naturalny aromat, barwniki: karmel amoniakalno-siarczynowy E150d, karoteny; sól

11 komentarzy:

  1. Tez jestem zakochana w czekoladowym piddingu z tej serii. Jak tylko zobaczylam w oszołomie karmelowy to od razu ręka po niego wystrzeliła... Dopóki nie zobaczylam ceny. No 7 zł za deserek to jest GRUBA przesada i skutecznie mnie to zniechęcilo do kupna :p ale smak krówki czy werthers original... Mniam. Jeśli będzie jakas promka, to na bank kupię. A propo milky waya to masz naprawdę fajny pomysł <3 jadlas kiedyś wersje truskawkowa? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się szarpnęłam, bo właściwie takich deserów nigdy nie kupuję, raz można.

      W kwestii Milky Waya, to jeden z batonów, których od zawsze nienawidziłam ponad wszystko i powtarzam to właściwie gdy tylko mogę, więc nie, żadnych innych wariantów nie próbowałam.

      Usuń
  2. Jeżeli okaże się, że ten glut jednak nie smakuje Werther's Original, a to jedynie Twoja bujna wyobraźnia to... Zdajesz sobie sprawę, że w zamian wygryzę Ci pół dupy? Hę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nastawiaj się, zęby Ci po kości zjadą, bo nie mam. :(
      Nie, to nie tylko moja wyobraźnia! Tylko... No tak je zapamiętałam, więc jeśli to nie to ich smak to... Tyle lat żyłabym w kłamstwie?!

      Usuń
    2. Przylazłam tu z meldunkiem trochę Ci posmęcić i ,,poprzepierdywać" :D Żarłam to dzisiaj i mam parę uwag odnośnie Twojej buj... tzn. obficie bogatej wyobraźni ^^

      Po pierwsze deser pomimo przylegania do ścianek kubeczka i Twoim zapewnieniu o odwróceniu kubka do góry nogami niestety... wylądował u mnie na tacce do sesji produktów ^^" Musiałam biedaka zassać ponownie do środka wystawiając jego 360 stopni na próbę.

      Zgadzam się Tobą co do konsystencji ,,zalepiająco-zapychającej", acz przypisałam to zatykającej proszkowości znanej z białkowych produktów kojarzących mi się z mączystą konsystencją rozgotowanych dań mącznych (to żem powiedziała co wiedziała) lub z za dużą zawartością mąki jak ,,przypakowany" prochami budyń. Przez to zalatywał mi nieco nijakością i monotonią.

      Rozbawiło mnie natomiast niemiłosiernie zdanie: ,,Mojej osobie wydał się bardzo sycący, że ledwo zjadłam całość"... ... ... no to szlag! Pozostanę na zawsze samotnym grubaskiem bo ja zjadłabym dwa - a co mi tam! Trzy! - takie deserki objętościowo i nie odczułabym je jakoś dotkliwie. Ten deser musiałam zagryźć całą kolacją bo bym z głodu nie zasnęła :D Na priv na instagramie mogę Ci screena przesłać bowiem przygotowałam się na taką ewentualność po tym jak odebrałam rodzeństwo ^^

      Niestety do Werther's Original to mu w smaku daleko, acz rozmyty smak tańszych karmelków nie w sposób mu odmówić. I nie ogarniam skojarzenia z Milky Way, próbowałam się doszukać niestety nie ogarniam i chciałabym byś mnie wtajemniczyła skąd to skojarzenie (też chcę wiedzieć) :D

      Z plusów muszę wspomnieć o konsystencji, która ani u waniliowej siostry, ani u czekoladowego braciszka nie była aż tak gładka i ,,kremowawa..."! Ponadto ten niskobudżetowy posmak karmelków urwał się rodem z mojego dzieciństwa (pomimo owego rozmycia i zalepienia mąką). Niska kaloryka też połechtała moje podniebienie dlatego uważam ten smak za najlepszy z koksów od Ehrmann. Nie miał posmaku brudnej szmaty do podłogi jak wanilia i nie był pantoflem jak czekolada wieńcząc aksamitną teksturą swoją wyjątkowość.

      Dlatego nie nakopię Ci do dupy - nie musisz dziękować - aczkolwiek na Twoje pytanie odnośnie życia tyle lat w kłamstwie to pozwól, że nie odpowiem :D


      Nie piszę komentarzy na ,,blogosferze" zwłaszcza takich litanii, jednak dla Ciebie warto - i słodko - zrobić wyjątek ;)

      Usuń
    3. Mój kubka się trzymał, ale akurat to to najmniej ważna sprawa chyba, bo i temperatury i wszystko na to mogą wpływać, ale dobrze, że na tackę, a nie na podłogę. (Swoją drogą, z własnej podłogi byś zjadła? Bo ja tak.)

      Moja wyobraźnia? Nie ukrywam, że mi takie karmelki wszystkie smakują podobnie, nigdy nie szalałam za Werthersami, więc to moje skojarzenie to nie salwa zachwytu, tylko ot, luźne skojarzenie. Napisałam o tych konkretnych pewnie na zasadzie jak ludzie mówią "jadłam Nutellę", a serio chodziło o krem z Biedry czy skądś tam (i znowu uogólniam pisząc o Biedronce).

      I właśnie w kwestii skojarzeń. Z Milky Wayem? Przecież nie pisałam, że mi się sam deser jakoś szczególnie z nim skojarzył. To w podsumowaniu nie odnosiło się do opisu smaku ani nic, czy nawet typu. Werthersowskiej Milky Way pewnie byłby mało milkywayowy, ale napisałam o nim, bo akurat jest taki zalepiający i mdły. A ten deser właśnie taki "mlecznawy" był, a nie esencją karmelków.

      A co do najedzenia się. W życiu... W życiu bym więcej tego nie zjadła, bo mnie takie zbite gluty (to nie ma negatywnego wydźwięku, mówię neutralnie) strasznie zapychają. I to takie ogólne najedzenio-zapchanie. Poza tym, pewnie po prostu jesz więcej ode mnie i wyglądasz normalnie, a nie anorektycznie (wiem, że u mnie to aż bardzo źle wygląda, ale to nie sprawa na komentarze).

      Cieszę się, że mimo wszystko i plus znalazłaś. Kurde... Ale dobrze, że przynajmniej zgadzamy się co do tego, że waniliowa wersja była ble.

      Bardzo dziękuję, miło mi to czytać, bo strasznie lubię Twoje długie wywody o jedzeniu. :D
      Słodko, acz z lekką goryczą (i dobrze, ciemną czekolada <3).

      Usuń
    4. Kurła! Zagiełaś mnie. Pewnie, że chciałabym zaprzeczyć, że nie, ale już w świadomości krąży mi myśl na temat innych jogurtów, które zbierałam z podłogi... Ale proszę nie drążmy tematu :D

      Nie wyglądam wcale normalnie bo mam sporą niedowagę od około 7 lat, ale fakt... Do Twojej sylwetki to mi brakuje xD W każdym razie szanuję, nie wnikam i nie oceniam bo to nie moja sprawa, to tylko i wyłącznie Ty masz prawo decydować jak wyglądasz, co jesz, i czy warto komukolwiek się z tego spowiadać ;)

      Ble, ble i ble! :D

      Hah! Nawet nie wiesz jak mi poprawiłaś humorek, dziękuję i ze wzajemnością ^^ Dowodem jest to chociażby, że codziennie tu wpadam i studiuje każdą recenzję (uaktualnione także) <3

      Usuń
    5. Ale nigdy, jak głupia, nie przestałam sprawdzać tych, które wyglądają, że mogą nie wypaść.

      Dokładnie, my decydujemy. Mam nadzieję, że Tobie nie sprawia to wielkich problemów, tak jak mi nie sprawia. ;)

      Strasznie mi miło! Chciałabym i ja Ciebie tak słodyczowo szpiegować.:D

      Usuń
  3. Produkty o zapachu i posmaku Werther's Original bywają zajebiste. Wysoka mleczność i tradycyjna dla tych puddingów konsystencja sprawiają, że chcę go jeszcze bardziej. Podczas czytania dopisku w nawiasie umarłam z zachwytu.

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.