wtorek, 18 lutego 2020

Chateau Winter Spekulatius mleczna z ciastkami korzennymi

Zawsze myślałam, że lubię ciastka korzenne, a czekolady z nimi wydawały mi się atrakcyjne, jednak... Na przełomie 2018/19 odkryłam, że w rzeczywistości chyba właśnie nie. Wprawdzie Scholetta Winter Schokolade a'la Spekulatius czy Dolfin Speculoos mi smakowały, E. Wedel Korzenny Cookie - jak na Wedla też porażką nie był, ale tak naprawdę żadna nie była specjalnie... zjawiskowa. Z kolei jednak Ambiente Truffle Chocolate Con Leche Speculoos czy Lindt Hello Crunchy X-Mas Cherry poważnie mnie rozczarowały. Ogólnie rozczarowaniem okazała się zimowa seria czekolad(ek) Chateau (wprawdzie smaczna Winter Apfel, ale już kiepskie: Winter Kipferl, Winter Mandel) - marki, której ufałam...

Chateau Winter Spekulatius to mleczna czekolada śmietankowa o zawartości 33 % kakao z z kawałkami ciasteczek korzennych (15%); w formie batoników.
Opakowanie zawiera 11 szt. (po ok. 18,2g), czyli 200g.
Edycja limitowana, wyprodukowana przez WIHA GmbH, która pojawiła się w Aldi w listopadzie 2018 r.

Po rozchyleniu papierka poczułam zapach cynamonowej, przeraźliwie cukrowej coli. Sztuczny wydźwięk nie zachęcał do jakiejkolwiek dalszej interakcji, acz nie był paskudny, bo wkomponowany w mocno mleczną czekoladę.

Przy łamaniu czekoladki lekko trzaskały, były dość twarde i wypełnione średniej wielkości okrągłymi kawałkami ciastek koloru pomarańczowo-czekoladowego.
W ustach czekolada rozpływała się błogo-kremowo, aksamitnie zalepiając. Miarowo stawała się tłustą, gęsto-miękką masą. Ujawniała kawałki, które nie rozpływały się, ale chrupały całkiem przyjemnie, mimo kiepskiej struktury. Otóż cechowała je dziwna (acz nie wyjątkowo kamienna, a jakby stwardniała) twardość. Gryzione wydawały się mączno-grudkowe, wlepiające się w zęby.

W smaku czekolada, podobnie jak w zapachu, szarżowała cukrem ze sztucznym motywem coli. Mleko i śmietanka dopływały dopiero po chwili, wybijając się na całkiem przyjemny, głęboki poziom. Bliżej coli plątały się jakby i inne nuty (może coś lekko waniliowego?), jednak ona skutecznie zepsuła resztę. Nadała jej wydźwięku plastiku.

Ciastka wylegające na język w pierwszej chwili wydawały się bez smaku, a po chwili podkreślały cynamonowość. To już nie tyle sztuczność, co cukrowo-cynamonowy smak z nutą coli. Przy rozgryzaniu "obok czekolady" i pod koniec okazały się pikantne i pszenicznie mączne, a zarazem specyficznie tłuszczowe i jakby karmelowe. Wyraziste i kartonowe zarazem. Czuć jakby jakąś bardziej gorzką gałkę muszkatołową i coś korzennie-słodkiego. To bez dwóch zdań ciasteczka korzenne, acz nie pierwszej jakości.
Przy ciastkach czekolada stawała się cukrowym, nijakim tłem.

W posmaku pozostały właśnie średnie, ostrawo-kartonowe ciastka i przecukrzona czekolada. Po zjedzeniu cola wyległa w pełnej okazałości. O ile w trakcie jedzenia można przeżyć, tak ten posmak był okropny.

Całość postrzegam jako definicyjego, nie za drogiego przeciętniaka. Nie ma za co pochwalić, a poszczególne elementy wyszły dokładnie tak, jak po marketowej czekoladzie można się spodziewać.
Robiła nadzieję, że zagra śmietanka i w ogóle... a za chwile cola i cukier wszystko psuły. Ciasteczka... ot, mocno średnie. Chrupnąć w czekoladzie to jeszcze można, ale na pewno nie chciałabym takich osobno. Prawie wszystko trafiło do Mamy, której smakowały. Stwierdziła, że "ciasteczka dobre, czekolada też, ale dziwny posmak po niej zostaje."


ocena: 5/10
kupiłam: Aldi
cena: 6,99 zł (za 200g)
kaloryczność: 549 kcal / 100 g; sztuka - 100 kcal
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, śmietanka w proszku 13,5%, miazga kakaowa, mąka pszenna, mleko pełne w proszku 4,7%, produkt z serwatki, tłuszcz palmowy, laktoza, syrop glukozowo-fruktozowy, lecytyna sojowa, przyprawy, sól, substancje spulchniające: wodorowęglan amonu, wodorowęglan sodu; aromat, syrop karmelowy, ekstrakt waniliowy

6 komentarzy:

  1. Chyba nigdy nie spotkałam się z posmakiem coli w słodyczach, jestem ciekawa jak by to smakowało :D myślę że nie miałabym nic przeciwko temu bo bardzo lubię cole i kiedyś jadłam wedlowskie cukierki nyguski właśnie z galaretką colową w czekoladzie. Jeśli zaś chodzi o batoniki z ciasteczkami korzennymi to mogłabym zjeść, ale szczerze mówiąc ciasteczka korzenne najbardziej lubię w czystej postaci, bez dodatków ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może być "cola wyobrażona", bo lata temu tylko ją próbowałam dosłownie kilka razy, ale... to sztuczny cynamon - naprawdę nigdy Ci się tak nie kojarzył?
      Galaretka colowa w czekoladzie?! Co?! Brzmi koszmarnie, ale takie cukierki coś kojarzę, jak Mama jadła... i kojarzę narzekanie, że Wedel Mieszankę nawet zepsuł.
      Hola, hola! To ciasteczka są tu dodatkiem, nie odwrotnie, haha.

      Usuń
  2. Wkurzają mnie czekoladki a la Merci, bo niezależnie od daty ważności nie mają kremowej miękkości Merci. Mimo dość wysokich ocen wystawionych propozycji Grossa nie chciałabym do niej wrócić. Tak samo mam z Twoimi z Aldi. Gdyby to była tabliczka albo baton - spoko. Czekoladki - nope. I to wcale nie zależy od twardego dodatku, który występuje w tych dzisiejszych.

    Cola przy korzenności wydaje mi się zabawna, ale nie zniechęca do degustacji. Za to kartonu nie chciałabym wpieprzać. Podejrzewam, że bez rozdzielania podzieliłabym opinię mamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie cierpię Merci, wszystkie inne wychodzą według mnie lepiej, ale czekoladek nie lubię jako formy. Kremowa miękkość Merci... mówisz o nadziewanych Merci czy o wszystkich? Nadziewane owocowe kojarzę, mi były za oleiste, a mlecznych klasycznych w zasadzie i nie kojarzę, ale nigdy mi się nie podobały.

      Hm, tylko pytanie... dałabyś radę zjeść coś słodkiego nie rozdzielając? Ja po prostu nie umiem, haha. Serio, jak bym miała np. nie rozgryzać kulek jak te of Ferrero, to... wolałabym ich nie jeść. I nie mówię, że teraz, ale zawsze tak miałam. Albo nigdy nie rozgryzać kostek, o dzieleniu nie mówiąc, tylko że "cała kostka na raz" - NOPE.

      Usuń
    2. Głównie o nadziewanych, ale nawet w 100% czekoladowe Merci są cudnie plastyczno-kremowe.\

      Haha, no nie. Rozdzielam nawet to, co jem dla siebie. Zresztą opowiadałam Ci o sposobach jedzenia owoców czy kanapek. To zbyt fajna zabawa, by z niej zrezygnować.

      Usuń
    3. No właśnie, to za fajna sprawa, by tego nie robić. :D

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.