Od dawna marzy mi się jakiś mocno masłoorzechowy Zotter, ale w przypadku zarówno Nougsusów, jak i dzisiaj przedstawianej nie łudziłam się. To słodkie nugaty i tyle. Niemniej, jako że z ich podrasowanej linii G.Nuss.Tafel Trauben-Nuss i Mandel bardzo mi smakowały, jako wielbicielka nerkowców i fistaszkowych rzeczy (same fistaszki też lubię, ale teoretycznie, bo w sumie ich nie jem), postanowiłam także te tabliczki zakupić. Cashew była pyszna, dzisiejsza wydawała mi się nudniejsza... do momentu, gdy zrobiłam małe, przeddegustacyjne rozeznanie i okazało się, że to nie po prostu fistaszkowy nugat, ale... takowy z czekoladą bananową. W Mitzi Blue Oranges + Bananas bananowa część była pyszna, a jak doczytałam opis, że to to, co Amerykanie lubią najbardziej... Nie umiałam opanować rodzącej się nadziei, że może to jednak coś choćby pseudomasłoorzechowo-bananowego.
W ustach czekolada rozpływała się kremowo, dość tłusto i idealnie gładko. Lekko zalepiała usta, odsłaniając nadzienie spójne z nią. Przypominało tłustą, niemal ślisko-zbitą czekoladę, która długo pozostawała twarda, jedynie opływa maziście-gładkimi smugami. Nieco oblepiały podniebienie. Wnętrze kryło parę drobnych kryształków soli.
Orzeszki to z kolei zacne, świeżo-chrupiące sztuki. Odebrałam je tak prażone, że aż suchawe, choć zachowały poczucie świeżości. To jednak pasowało do tłustego otoczenia, bo je przełamywało.
Dodano ich średnią, czyli w tym przypadku odpowiednią ilość, bo to pozwoliło wczuć się też w sam nugat.
Nugat podnosił słodycz, choć wydał mi się jakby przymglony i pudrowy. Mimo to, wciąż trzymał się smaku mlecznej czekolady, właśnie poprzez mleczność wtłaczając jej coraz więcej fistaszkowości. Smak orzeszków wydał mi się w dużej mierze ciężkawo-duszny. Świeżo-wyrazisty, a jednak... taki właśnie mieszający się z pudrową nugatowością. Prażona nuta była i zdawała się nieść ciepło. Odnotowałam przyprawienie, lecz nic konkretnego.
Mniej więcej w połowie słodycz wydała mi się przesadzona, ale pożądana, gdyż wtedy to przez nią wkradała się soczysta nuta. Również nie odłączyła się od pudrowo-słodkich klimatów, ale zaserwowała wyraźnie bananowy motyw. Mieszał się z mlekiem i fistaszkami. Banany w dziwny sposób zostały podkreślone tym rozgrzaniem. Pojawiła się sugestia chili i świetnie tu wyszła - niby ukryta, ale dodająca charakteru. W ogóle w pewnym momencie banany wydały mi się zaskakująco wyraziste (takie... świeże po prostu, tylko trochę podliofilizowano-pudrowe).
Przy rozgryzaniu orzeszków (co robiłam prawie pod koniec), oczywiście to ich smak dominował. One same nie były ani trochę solone czy karmelizowane. Czyste, tylko że mocno prażone i intensywne, niektóre wręcz gorzkawe. Nugatowy wątek podrzucił odległe skojarzenie z tymi ze Snickersa, ale znów osnuwająca je sól z nugatu dobijała się o masło orzechowe.
Na sam koniec powróciła lekka soczystość i silna słodycz bananów z wyraźną solą, która wzajemnie nakręcała się z prażeniem.
Posmak należał do silnej słodyczy nugatowo-bananowej, która połączyła soczystość z ciężkością i oczywiście fistaszków w wydaniu mdławego masła orzechowego, za to sowicie doprawionego solą. Czułam też lekkie rozgrzanie.
Wszystko w tej czekoladzie było... Dość dziwne, bo "niby dobre, ale..." i zarazem "niezbyt, ale wciągające". Silna słodycz i chwilami mdły wydźwięk może nie brzmią dobrze, ale to była silna słodycz bananów i mdłość... jednak masła orzechowego. Jakby masłoorzechowego nugatu? Nie było to do końca ono, ale i czysty nugat nie. Pudrowość czułam, jednak banany sprawiły, że była jakoś tam smakowita. Czekolada pasowała jak najbardziej, odrobinka soli też. W ogóle przyprawienie było subtelne, ale właśnie nadające jakiegoś wyrazu zgłuszonym smakom. Podobało mi się też rozmieszczenie orzeszków: w jednej części sporo, w drugiej wcale, ale! Widać, co gdzie i można sobie przegryzać, jak się chce.
To czekolada słodko-tłusta, ale z pazurkiem. Albo raczej nudny nugat z boskimi nutami masła orzechowego, bananów i zacnymi orzechami.
ocena: 8/10
Skład: orzeszki ziemne, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, słodka serwatka w proszku, suszone banany, pełny cukier trzcinowy, sól, lecytyna sojowa, sproszkowana wanilia, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), chili Bird's eye
Bananowe nuty to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNugat z orzeszków ziemnych! Jak dla mnie to wcale nie jest nudne! Nigdy się z czymś takim nie spotkałam, a bardzo lubię fistaszki, więc koniecznie chciałabym tego spróbować :D no i druga rzecz która mnie urzekła - bananowa biała czekolada. Banany to moje ulubione owoce, na dodatek połączenie bananów z masłem orzechowym uważam za obłędne <3 w życiu nie widziałam tak oryginalnej czekolady. Na taką bym nie żałowała pieniędzy ^^
OdpowiedzUsuńJako pomysł i dla mnie nie jest nudne, ale w smaku już tak, bo mdławe to-to. Na pewno jednak warto spróbować.
UsuńTeż banany bardzo lubię, ale z białą to już raczej patrzę, co to dokładnie ma być.
Powiem Ci tak... zamawiaj w końcu jakieś Zottery! Albo inaczej: następnym razem dam Ci znać, przyślą coś do mnie, co sobie wybierzesz i się kiedy złapiemy. Jestem ciekawa, jak byś jakiegoś Zottera odebrała.
Byłoby super <3
Usuń!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPani kochana, to powstało dla mnie!!! Nawet sól nie jest mi solą w oku.
Chyba powinnam była w takim razie na koniec napisać: "To czekolada słodko-tłusta, ale z rogiem jednorożca".
Usuń