Scholetta Strawberry Yoghurt in finest milk chocolate with a delicious yoghurt filling to mleczna czekolada o zawartości 30 % kakao z "nadzieniem jogurtowo-truskawkowym", które stanowi 38 % a dokładniej jest kremem jogurtowym z kawałkami truskawkowymi.
Gdy tylko rozchyliłam sreberko trafiłam na bardzo słaby zapach głównie mleka, a jedynie z motywem truskawek. Wydanie ewidentnie bardzo słodkie i kiepskie, bo zarejestrowałam, że to mleko w proszku. Przez to i truskawki wyszły pudrowo-cukierkowo. Po przełamaniu, a już w ogóle przy rozkrojeniu kostki odezwał się jogurt (mieszający się z mlekiem w proszku).
W ustach czekolada rozpływała się w kremowo-tłusty sposób, leniwie zalepiając; w zasadzie aksamitnie, ale chwilami ujawniając proszkowy motyw.
Nadzienie wyciskało się szybko, ponieważ było tłusto-miękkie i o wiele bardziej od czekolady mazisto-lepiszcze. Oblepiało, przy czym jego rzadkość dziwnie się wyeksponowała. Widziało mi się jako śliskawa, "gładko-oleista masa wymieszana z proszkiem", odsłaniało kawałki...
Kawałki nie wiem czego. Skrzypiały i rozpuszczały się szybko. Niektóre próbowały udawać farfocle, ale wyszły raczej jako cukro... nie wiem co. Dziwne (nazwałam je sobie "cukroskrzypkiem").
Średnio to wszystko spójne. Takie... Rozrzedzone, wybrakowane bagienko, do którego wpadło dziwne coś.
Za sprawą plastiku przeniknęła do niej lekka cukierkowa nuta. Nadzienie podkręciło mleczność. Przez moment byłam pewna, że czuję stare, zjełczałe mleko w proszku. Starło się z cukrem w boju o dominację. Mniej więcej w połowie poczułam kwaśność... jogurtową? Smak jogurtu przejął kontrolę i mleko odeszło na o wiele dalszy plan. Osadziło się przy mdławym motywie margaryny. Jogurt mieszał się z cukrem, jakby trochę pudrowym...
Aż nagle w tej pudrowości, bardziej sztucznej, poczułam kwasek czerwonoowocowych landrynek. Smak kwaśno-truskawkowych cukierków nakręcał się przy kawałkach dodatków i tonął w kwaśności (już nie tylko jogurtowej).
W posmaku pozostała kwaśność jogurtowa, trochę owocowa i poczucie przesłodzenia bez smaku cukru w ustach. Mleczna czekolada bez impetu, a truskawki tylko jako element echa sztuczności.
Do tego miałam nieprzyjemnie wrażenie umazania ust olejem, mimo że całość nie była bardzo tłusta.
Czekolada nie odpowiadała mi, acz nie miała elementów, które uczyniłyby ją wyjątkowo okropną wśród jej podobnych. Mimo że zdecydowanie przesłodzona, to wyraźnie jogurtowa. Jogurt wprawdzie potrzebował chwili, ale jak już się wyłonił, był. Tylko bez tych wszystkich sztucznych nut by się obyło. O truskawki z kolei naprawdę tu ciężko. Dziwne kawałki nie smakowały zbytnio nimi.
Nawaliły po całości, bo także ich struktura to jakaś pomyłka. Konsystencja całości mi się nie podobała. Strasznie miękko-mazista, lepiąca w rzadko-oleisty sposób, a z ogromem proszku.
Poniżej przeciętnej, to pewne. Przynajmniej nie była aż tak napastliwie chemiczna jak Wedel. Kiedyś Scholetty (a'la Spekulatius i Orangen Creme) to była prawdziwa taniocha o nienagannym smaku. Cena wzrosła, jakość spadła... Smutne. Rozumiem, że wszystko drożeje, ale niech sobie drożeje, zachowując jakość. Tu, w przeciwieństwie do Terravity, jogurt czuć. Zawiodła jednak reszta. Tej nie dałam rady zbyt wiele zjeść, oddałam więc Mamie, która tak je skomentowała: "Razem trzeba jeść" - no jasne. Ta Scholetta najpierw i jej nie smakowała, bo Mama specjalnie nie przepada za jogurtowymi słodyczami, a tu liczyła na truskawki... no właśnie... których prawie nie czuć. Przy drugim podejściu wczuła się i uznała, że całość jest w porządku, gdy "człowiek nie zagłębia się, co to ma być". Podtrzymała jednak, że truskawek mogłoby być więcej, bo pestki (kawałko-kryształki?) to nie wszystko.
ocena: 4/10
kupiłam: Aldi
cena: 2,99 zł
kaloryczność: 550 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, pełne mleko w proszku, tłuszcz palmowy, tłuszcz kakaowy, odtłuszczony jogurt w proszku 7,4%, miazga kakaowa, dekstroza, laktoza, przecier truskawkowy 0,7%, tłuszcz mleczny lecytyny (sojowa, słonecznikowa), skrobia kukurydziana, śmietanka w proszku, pasta z orzechów laskowych, naturalny aromat, regulator kwasowości: kwas cytrynowy, ekstrakt wanilii, sól
Wolałabym już czekoladę tylko truskawkową niż tylko jogurtową :( słabiutko, skoro nie czuć tu truskawek. Szkoda, że marka drożeje, a jakość nie idzie w górę :(
OdpowiedzUsuńA ja nie, bo same truskawkowe czekolady są popularniejsze. Zjadłabym natomiast porządną jogurtową.
Usuń"Oblepiało, przy czym jego rzadkość." - Chyba zeżarłaś resztę zdania razem z czekoladą. Mnie się ona wydaje plebejsko przyjemna. Być może jednorazowa, ale bez wielkich rozczarowań, bo i bez odpowiadających im oczekiwań. W zasadzie dokładnie na to samo wskazują słowa Twojej mamy.
OdpowiedzUsuńTa, reszta zdania wlazła mi między zęby. Dobrze, że tam została, więc mogłam dopisać, o co chodziło. A serio to oblepianie było bardzo charakterystyczne!
UsuńJestem ciekawa, czy smakowałaby Ci bardziej niż dzisiaj opublikowana Milka. Bo że w ogóle by Ci smakowała, jakoś nie mam wątpliwości.